46. Saki

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przyglądałem się przyjacielowi, znacznie bardziej intensywnie niż zwykle. Dzisiaj miał na sobie różowego koloru bluzę, przetarte Jansy z Big Stara, swoje czarne martensy, a włosy jak zwykle upiął w kucyk. Przybliżył twarz do lustra i odgarnął kosmyk włosów. Uśmiechnąłem się na ten gest, był naprawdę słodki. Odwrócił się do mnie na pięcie i  uśmiechnął szeroko.
-Możemy iść?- zapytał, wskazując na drzwi.
- jasne- podniosłem się i ruszyłem do wyjścia.

Na śniadaniu znowu rozstawili bufet, jednak frekwencja była słaba. Najwidoczniej większość wybrała spanie do dziesiątej.
-Pamiętasz, co mi obiecałeś? Prawda?-
-Eeee- chłopak spojrzał na mnie, udając głupiego.
-Kou- założyłem ręce i spojrzałem na niego, starając się wyglądać groźnie. Chłopak westchnął. -Idę znaleźć Mię, Jak wrócę, zobaczę, co wybrałeś- odwróciłem się na pięcie. Ruszyłem do wyjścia, lecz krzyknąłem jeszcze za siebie- No i zajmij nam jakiś stolik!-

Mii nie było w pokoju, nie było na korytarzach i w ogrodzie. Nie było jej nigdzie, gdzie mógłbym wejść. Westchnąłem. W rzeczywistości bardzo chciałem porozmawiać z nią, jeszcze za nim wrócimy do Kou. Martwiło mnie jego zachowanie rano. To było... Do niego niepodobne. Ostatnio tak się stało, gdy uratowałem go od tego mężczyzny. Jednak tym razem nie wiedziałem, co się mogło stać.
Zamyśliłem się i wpadłem na kogoś z impetem, a delikatna postać prawie się wywaliła. Złapałem ją za rękę i objąłem w pasie, przyciągając do siebie.
-Sory- burknąłem.
-Oh, nic się nie stało- uśmiechnęła się lekko dziewczyna. Miała zielone oczy i krótkie, brązowe włosy, była ubrana w yukate, prawdopodobnie stanowiącą jej piżamę.
-Zamyśliłem się- uśmiechnąłem  lekko, puszczając ją. Obdarzyła mnie tym samym.
-Naprawdę nic się nie stało. Jestem Hisaki. Akaruno Hisaki- rozpromieniła się.
-Oh... Saki, znaczy... Ja, nazywam się  Sugihara Saki-
-Miło cię poznać, Sugihara-kun~ zaśpiewała i zarzuciła ręce za siebie. Jedno trzeba powiedzieć, była naprawdę urocza. Brakowało jej nieskończoności do Kou, ale jednak... Wydawała się przy tym sztuczna jakaś dziwna.
-Saaaaaki- ktoś mnie walnął w głowę.
-Ała- jęknąłem
-Nie flirtuj z dziewczynami- nadęła policzki- Będę zazdrosna- krzyknęła.
-Co? Mia? O co ci cho...-
-Jesteście razem?- wtrąciła się zielono oka.
-Tak- powiedziała Mia.
-Nie- stwierdziłem w tym samym momencie. Spojrzałem na nią z WTF na twarzy, ale znając Mie, wiedziałem, że coś kombinuje. -Ah... Tylko się drocze kochanie- zaśmiałem się nerwowo, szybko się poprawiając.
-Idziemy!- krzyknęła Mia i łapiąc mnie za rękaw, ruszyła w stronę stołówki.

Gdy byliśmy wystarczająco daleko, powiedziałem.
-Mia... O co chodziło?- przyjaciółka zmierzyła mnie wzrokiem.
-Jest niebezpieczna-
-Co?-
-Flirtowała z tobą-
-Serio?-
-Ale ty jesteś tępy...- westchnęła- Gdyby zaczęła się przystawiać, mógłbyś na stałe stracić Kou-
-Naprawdę?- serce mi stanęło.
-Wyglądaliście z daleka trochę jak para... Nie chce, by ktoś wchodził między was- otworzyłem drzwi do stołówki.
-Dzięki- burknąłem. Mia uśmiechnęła się i podbiegła do siedzącego w najciemniejszym koncie Kou. Zaczęli o czymś intensywnie rozmawiać. Poczułem ukłucie zazdrości, widząc, jak świetnie się dogadują. Dużo lepiej niż ja i Kou. Między nami była jakaś ściana, której nie mogłem przeskoczyć, ani zburzyć. Wtedy zrozumiałem. To Mia, musi z nim porozmawiać, nie ja. Ona znała go lepiej, była mu bliższa. To frustrujące, boli, ale jest prawdziwe.
Zagryzłem wargę i poszedłem, znaleźć sobie coś do jedzenia. O dziwo nie byłem zbyt głodny, to nie podobne do mnie, ale po poranku, ciężko było mi patrzeć na jedzenie. Miałem bardzo silne wrażenie, że z tą całą Akaruno będą jeszcze bardzo duże problemy.

Ostatecznie wziąłem miskę ramenu, zmusiłem się do uśmiechu i dołączyłem do przyjaciół, którzy prowadzili jakąś silną debatę, na temat, o którym nie miałem pojęcia.

Zaczyna mnie irytować ta sytuacja.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro