55. Kou

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przez resztę dnia urządzaliśmy pokazy mody. Z każdą minutą zaczynałem czuć się coraz luźniej i muszę przyznać, że nigdy jeszcze nie bawiłem się tak dobrze.

Wieczorem Saki czesał mi włosy. Siedziałem po turecku i z zamkniętymi oczami oddawałem się przyjemności. Lubiłem, jak dotykał moich włosów. Gdy mnie czesał, całe napięcie i stres uciekały. W tej chwili byłem tylko ja i on.
-Gotowe ~ Zaśpiewał Saki. Dzisiaj miałem wrażenie, że przyłożył się do tego bardziej niż zwykle.
-Dzięki - uśmiechnąłem się i odwróciłem głowę, by na niego spojrzeć. - Mogę już zgasić światło?- zapytałem.
-Jasne - odparł i wpełzł pod kołdrę. Zrobiłem to samo i wyłączyłem światło. Zapanowała zupełna ciemność. Gdybym teraz wyciągnął swoją rękę i na nią spojrzał, pewnie bym jej nie dostrzegł.
-Saki...- rzuciłem w nicość.
-Hym ...- Mruknął przyjaciel.
- Mówiłeś mi, że kogoś kochałeś. Jaka była ta osoba?- nie zastanawiałem się, nad tym co mówię, po prostu chciałem wiedzieć.
-Jaka była...- zaczął. Na chwilę zapadła cisza -Niesamowita. Za każdym razem, gdy patrzyłem jej w oczy, błyszczały taką... Nadzieją. Za każdym razem, gdy stała obok, moje serce przyspieszało. Nie pamiętam dokładnie, kim była, lub jaka była. Zostały mi tylko uczucia i wspomnienia- pogrążyliśmy się w ciszy. Po chwili Saki wypalił- A jak z tobą Kou?-
-Ja...- zacząłem - Osoba którą kochałem, była światłem w mroku. Gdy była obok, niestraszna była mi żadna ciemność. Uśmiechała się tak promiennie i ciepło. Chciałem być bliżej niej, by złapać, choć trochę z jej niezwykłości- zamknąłem oczy- Jej ręka zawsze była taka ciepła, a włosy pachniały trochę jak.... Lato.-
-Jak pachnie lato?- przerwał mi Saki, a ja nabrałem ogromnej ochoty, by odpowiedzieć ,, Jak ty ".
-Lato pachnie kwiatami, plażą czymś tak... Świeżym i cudownym. Wolnością- uśmiechnąłem się.
- Opisujesz to wszystko tak pięknie... Dziewczyna, którą kochałeś- Ziewnął
-...musiała mieć bardzo dużo szczęścia- zamurowało mnie.
-Dziewczyna?- wymknęło mi się, zakryłem usta dłońmi- Znaczy tak, dziewczyna hahaha, kochałem dziewczynę- zarumieniłem się mocno. -Saki?- cisza -Saki?- cisza- Śpisz?- zapytałem cicho. Usiadłem i nachyliłem się nad przyjacielem. Odgarnąłem jego włosy i pocałowałem go w policzek.
-Dobranoc - położyłem się z powrotem i wiele nie myśląc, wtuliłem się w chłopaka. Biło od niego przyjemne ciepło, tak ładnie pachniał, a przez rytmiczne bicie jego serca, sprawiło, że zrobiłem się senny.

Stałem pośrodku wielkiego ogrodu botanicznego. Miałem zamknięte oczy, a światło słoneczne przyjemnie ogrzewało twarz. Wiedziałem, że to sen.
-Kou?- dobiegł mnie głos. Nie miałem ochoty patrzeć na jego właściciela. -Proszę, nie ignoruj mnie- otworzyłem oczy.
Młody ja, miał podkrążone oczy, pobite okulary, a krótkie, rozczochrane włosy na Harrego Pottera wyglądały dość żałośnie. Mimo że to był tylko sen, przeszył mnie fizyczny ból. Młody ja uśmiechnął się.
- No to co? Chyba pora się pożegnać- wiatr muskał jego włosy. Dopiero teraz zacząłem dostrzegać, że promienie przelatują przez niego jak przez ducha. Nie... To było coś innego. Wyblakłe wapnienie.
-O czym ty mówisz?-
-Jesteś wolny, Kou- po jego policzku spłynęła łza- Przeszłość już cię nie trzyma. Idź przed siebie. Unieś głowę, bo w końcu znalazłeś swoje miejsce. Nie oglądaj się za mną -
-Nie rozumiem- wydukałem.
- Zrzuć łańcuchy, które od lat nie pozwalają ci odbić się od ziemi i polecieć. Niedługo wszystko się ułoży. Właśnie dzisiaj, tutaj, przestajesz być mną.- łzy napłynęły mi do oczu - Zasłużyliśmy na szczęście Kou, w końcu... Nie mogę z tobą zostać. To będzie tylko cię hamować, nie pozwoli wznieć się, ponad przeszłość. Żegnaj Kou.- Młody ja rozpłynął się w powietrzu. Przez chwilę zastanowiłam się, co się stało. Zrozumiałem. Właśnie patrzyłem jak ta część mnie, która umierała w gimnazjum, cierpiała, płakała, była szkalowania, straciła wszystko. Odeszła raz na zawsze. Uwolniłem się od przeszłości. Mogę iść naprzód, nie patrząc już wstecz. Dostałem szansę, by naprawić błędy.

Zamknąłem oczy, miałem wrażenie, że jakiś rozdział w moim życiu się skończył. Uśmiechnąłem się. Więc... Co teraz?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro