1.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ojciec Harper po tym, jak ukończyłem studia, zaproponował mi pracę u siebie. Czekałem na to od dawna. Starałem się. Zdobyłem nawet stypendium i udało mi się wejść w dorosłe życie bez kredytu studenckiego. To głównie zasługa mojej dziewczyny, która sponsorowała mi wiele potrzebnych rzeczy do nauki. Chciałem należeć do rodziny Greenów nie tylko dla pieniędzy. Zależało mi też, by być częścią firmy ojca Harper. Możliwe, że razem z jego córkę przejmiemy jego biznes. Chociaż wiedziałem doskonale, że moja dziewczyna się do tego nie nadawała. Wolała modne ciuszki i chwalenie się swoim bogactwem na Instagramie. Czasami odnosiłem wrażenie, że byłem tylko dodatkiem do jej luksusowego życia. Jednak nie mogłem mieć do niej o to pretensji. Sam ją wykorzystałem jako środek do osiągnięcia zaplanowanego celu. Oboje byliśmy siebie warci.

– Cieszysz się? - Zadowolona Harper zarzuciła mi dłonie na szyję.

– Oczywiście. - Uśmiechnąłem się.

To dla mnie ogromna szans, żeby zaistnieć w świecie biznesmenów. Mogłem poznać wielu bogatych ludzi, którzy otworzyliby mi drzwi do większej fortuny niż ta, którą posiadał Green. Ukrywałem przed swoją dziewczyną, że głównie zależało mi na kasie jej ojca. Nie powinna o tym wiedzieć. Uznałaby, że ją wykorzystywałem. Trochę tak było, ale mimo to kochałem ją. Chciałem spędzić życie z Harper. Nie planowałem w najbliższym czasie się oświadczyć. Może zrobię to, gdy upewnię się, że żadna inna dziewczyna nie zawróci mi w głowie. Poza tym oboje byliśmy młodzi. Nie chciałem być jednym z tych dwudziestoparolatków, którzy bawili dzieci i nie myśleli o zarabianiu pieniędzy. Niby po co mi rodzina, skoro nie miałbym jej za co zapewnić odpowiednich warunków do życia. Nie chciałem, żeby kiedyś moje dzieci wychowywały się w biedzie. Szkoda, że inni ludzie nie myśleli w takich sposób, zanim zdecydowali się uprawiać seks bez zabezpieczeń.

– To świetnie, bo zabieramy cię z ojcem na kolację.

Cholera! Miałem inne plany na świętowanie swojego sukcesu. Nie wspomniałem o tym wcześniej Harper, bo uznałem, że nie musiała o tym wiedzieć. Chciałem ten jeden wieczór spędzić z rodzicami. Pochwalić im się, że będę miał lepsze życie. Liczyłem na to, że się ucieszą. Chciałem im udowodnić, że nasze życie wcale nie musiało wyglądać tak, jak do tej pory. Chyba musiałem odsunąć te plany na bok. Nie mogłem odmówić teściowi. Lepiej, żeby nie znalazł powodu, żeby się na mnie zdenerwować. Trochę to głupie, że całą swoją karierę opierałem na jednym człowieku, ale to tylko chwilowe. Wierzyłem, że za kilka lat to ja będę stawiał warunki i będę ważniejszy w branży od Greena. Chciałem być lepszy od niego.

– Super.

– Wybiorę ci garnitur. - Zadowolona stanęła przed szafą.

Nie protestowałem. To Harper dbała o to, żebym dobrze wyglądał. Na różne uroczystości kupowała mi koszule i krawaty. O resztę zadbałem sam. Nie chciałem, żeby dziewczyna wydawała pieniądze na moje stroje. Dziewczyna lepiej ode mnie wiedziała, kiedy powinienem być elegancki, a kiedy wystarczyła po prostu koszula. Polegałem na niej. Szczególnie w momencie, gdy wkraczałem w jej świat. Niewiele wiedziałem wtedy o zachowaniu bogatych ludzi. Jednak bardzo chciałem do nich należeć. Zastanawiałem się, ile byłem w stanie poświęcić, żeby do nich dołączyć. Na pewno wiele.

– Muszę zajrzeć do rodziców.

Większość czasu spędzałem w domu Greenów. Zostawałem na noc, z czego była zadowolona moja matka. Nie lubiłem wracać do siebie. Wcale nie czułem się dobrze, przebywając z rodzicami. Czasami tęskniłem za dzieciństwem. Jako mały chłopak nie dostrzegałem żadnych różnic wśród dzieciaków ze swojego otoczenia. Wszyscy wydawali się tacy sami. Z czasem zaczynałem rozumieć, że dla niektórych moja rodzina była biedna. W szkole już bywałem odpychany przez kolegów z tego powodu. Nie pasowałem do bogatych dzieciaków, które co roku chwaliły się drogimi zagranicznymi wakacjami. Najgorsze, że cokolwiek zrobię, zawsze będę kojarzony jako chłopak Harper Green, ale sam się o to prosiłem. Ta droga do sukcesu i kasy była łatwa, a nie zamierzałem nikomu udowadniać, że mogłem coś osiągnąć od zera. Nie musiałem.

– Jasne. Zaproś ich na kolację. - Zerknęła na mnie.

Na pewno nie. Nawet o tym nie myślałem. Nasze rodziny nie powinny spędzać czasu razem. Raz zabrałem do siebie Harper, żeby moi rodzice ją poznali. Liczyłem na spokojne spotkanie. Nie wspominałem tego dobrze. Poza tym dziewczyna też uznała wtedy, że lepiej będzie przez jakiś czas się unikać. Przepraszałem ją za to kilka dni. Może przesadziłem, ale było mi wstyd za zachowanie swoich rodziców. Nie pozwolili Harper dojść do słowa. Przygadywali jej, że była bogatą dziewuchą i nie znała życia. Nawet jeśli tak było, nie mieli prawa jej tego wypominać. Moja rodzina nie miała nic. Nie byliśmy w żaden sposób lepsi od Greenów. Liczyłem na to, że nasze rodziny nie będę się spotykać. Przynajmniej do czasu mojego ślubu z Harper. Wtedy będzie zbyt wiele okazji do spędzania czasu razem. Na razie jednak nie brałem tego pod uwagę. Wcale nie śpieszyło mi się do ślubu ani zakładania rodziny. Chciałem, żebyśmy byli sami jak najdłużej. Poza tym nie musiałem zostać ojcem. Może lepiej byłoby, gdybyś w swoim życiu nie brali pod uwagę dzieci.

– To chyba nie jest dobry pomysł. - Podrapałem się po głowie.

– Czemu? - Zmarszczyła brwi.

Harper czasami zapominała, że moja rodzina nie pasowała do jej standardów. Przed poznaniem jej żadne z nas nie miało bliższych kontaktów z biznesmenami, których majątki opiewały na miliony. Moi rodzice wiele rzeczy musieli sobie odmawiać. Doskonale wiedziałem, że nie pasowaliśmy do świata, w którym się znalazłem, ale chciałem tutaj być. Nie zamierzałem rezygnować tylko, dlatego że pochodziłem z biedniejszej rodziny. Wierzyłem, że związek z Harper wiele mi ułatwi. I z każdym dniem miałem coraz mniejsze wyrzuty sumienia, że wykorzystywałem ją w taki sposób. Przecież i tak ją kochałem.

– Nie pamiętasz, jak skończyło się ostatnim razem?

– To nic takiego. - Zaśmiała się. – Nie jestem na nich zła.

Byłoby mi wstyd, gdyby moi rodzice zrobili coś głupiego przy Państwu Green. Wolałem nie ryzykować. Aż tak bardzo nie zależało mi na spotkaniu z nimi. Poza tym po kolacji będę mógł zabrać swoją dziewczynę na randkę. Nie zawsze mieliśmy na to czas. Głównie, dlatego że każdą wolną chwilę spędzałem na nauce i śledzeniu poczynań firmy ojca swojej dziewczyny. Musiałem być ze wszystkim na bieżąco. Chciałem zrobić wrażenie na Panie Green. Ciężko było się wkupić w jego łaski. Miałem szczęście, że Harper była prawdziwą córeczką tatusia. Facet był w stanie zrobić dla niej wszystko. Nawet zaakceptować takiego gościa jak ja.

– Jasne.

I tak nie zamierzałem świętować dziś z rodzicami. Może to złe, ale wolałem spędzić czas w towarzystwie Państwa Greenów. Oni byli dla mnie rodziną. Ojciec Harper przynajmniej interesował się moim losem. Głównie robił to ze względu na swoją córkę. Nie chciał, żeby spotykała się z byle kim. Pamiętałem, jak kilka lat temu okazał swoje niezadowolenie z powodu naszego związku. Nawet usłyszałem rozmowę, w której przekonywał Harper, że byłem beznadziejnych chłopakiem i skończę w rynsztoku. Nie chciał, żeby jego córeczka na to patrzyła. Mylił się, co do mnie. Robiłem wszystko, żeby być kimś więcej niż Lincolnem Loversem. Zmieniłbym nazwisko, jeśli to dałoby mi większe szanse na sukces. Na szczęście nie musiałem. Łatwiej było spotykać się z bogatą dziewczyną, która mogła wciągnąć mnie w świat, o którym marzyłem od dawna. Miłość była najlepszym środkiem do celu.

Wieczorem zadzwoniłem do rodziców i poinformowałem ich, że pojawię się w domu jutro. Właśnie wtedy zamierzałem podzielić się z nimi informacją o pracy u Pana Greena, chociaż doskonale wiedziałem, że niewiele z tego zrozumieją. Matka nie brzmiała na zadowoloną z powodu mojej wizyty w domu. Niestety będzie musiała zmienić swoje plany. Bez problemu. Za kilka miesięcy w ogóle nie będzie musiała się mną przejmować. Wtedy na dobre wprowadzę się do swojej dziewczyny albo będzie nas już stać na własne mieszkanie. W sumie mogliśmy je mieć, ale ojciec Harper wolał ją mieć ciągle na oku. Nie chciałby pewnie, żeby jego córeczka przestała skupiać się na nauce albo dała zapłodnić przed ślubem. O to w ogóle nie musiał się martwić. Z tego, co wiedziałem, Harper miała spirale. Podobno najlepszy środek antykoncepcji, a ja nie chciałem być ojcem. Nie w najbliższych latach. To zniszczyłoby moje plany o karierze.

Wystroiłem się w wybrany przez swoją dziewczynę garnitur, dzięki czemu idealnie pasowałem do jej rodziny. Harper zawsze starała się, żebym nie odstawał od ludzi, z którymi się spotykaliśmy. Nie odbierałem tego źle. Przynajmniej ona wiedziała, jak powinienem wyglądać na tych spotkaniach. Była moją osobistą stylistką i bardzo mi się to podobało. Przez cały wieczór przyjmowałem dobre rady od Pana Greena. Musiałem zapamiętać wiele rzeczy. Na szczęście byłem pojętnym uczniem. Możliwe, że za kilka dni szefostwo przydzieli mnie do jakiegoś odpowiedzialnego zadania. Zastanawiałem się, czy czekało mnie specjalne traktowanie ze względu na związek z Harper i znajomość z jej ojcem, ale nie był jedynym właścicielem firmy. Władzę tam miał jeszcze jego brat i przyjaciel. Możliwe, że komuś mogło się nie spodobać moje przyjęcie do firmy.

– Nie przyniosę Panu wstydu. - Patrzyłem na niego, gdy skończył swoje przemówienie.

Zawsze mówił jakby był na ważny spotkaniu i wszyscy powinni słuchać go uważnie. Starałem się, ale facet czasami zanudzał. Szczególnie gdy opowiadał mi jak miałem obchodzić się z jego córką. Starałem się powstrzymywać od komentarzy, że to nie jego sprawa, ale wcale bym sobie tym nie pomógł. Wiele razy gryzłem się w język, przypominając sobie, że to Green miał władzę i od niego zależała moja przyszłość. Nie mogłem mu podpaść.

– Nie dlatego ci to wszystko opowiadam. Są ludzie, którzy będą próbowali udowodnić, że podjąłem złą decyzję. Nie utwierdzaj ich w tym przekonaniu.

Green miał ogromną konkurencję, która tylko czekała na jego potknięcie. Nawet najmniejszy błąd mógł przynieść ogromne straty dla firmy mojego przyszłego teścia. Musiałem dbać o nią tak samo, jak on. Być może kiedyś dostanę ją w spadku. Chciałbym, żeby wtedy nadal przynosiła ogromne zyski. Może nawet będzie prosperowała lepiej niż do tej pory. Mogłem się o to postarać. Pokładałem wielkie nadzieje w swoje pracy. Czasami obawiałem się, że liczyłem na zbyt dużo, ale to naprawdę wydawało się realne.

– Dobrze się bawiłam. - Wtuliła się we mnie, gdy jej rodzice odjechali.

Postanowili zostawić nas samych, gdy Harper poinformowała, że nie zamierzaliśmy wracać jeszcze do domu. Nie wiedziałem, jakie miała plany, ale podobało mi się, że zostaliśmy sami. Nic nie stało na przeszkodzie, żebyśmy spędzili tę noc w hotelu z dala od jej rodziców. W domu mojej dziewczyny mogliśmy liczyć na prywatność, ale wydawało mi się, że Państwo Green i tak wiedzieli, co wyprawialiśmy w pokoju Harper. Utwierdzały mnie w tym przekonaniu ich dziwne spojrzenia, gdy opuszczałem dom. Miałem wrażenie, że któregoś dnia wygarną mi, że mocno nadużywałem ich gościnności.

– Ja też. - Pocałowałem ją w czoło.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro