26.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od pewnego czasu odbierałem z pracy swoją dziewczynę. Nie chciałem, żeby sama wracała do domu. Może przesadzałem, ale wystarczyło, że pracowała dla Greena. Nie mogłem być spokojny. Obawiałem się, że dziewczyna nie mówiła mi o wszystkim, co działo się w biurze. Chociaż rozmawialiśmy na ten temat i obiecała, że będzie informować mnie, gdy stanie się coś niepokojącego. Nic więcej nie udało mi się z niej wyciągnąć.

Nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem, gdy podjechałem pod firmę. W pierwszej chwili miałem ochotę od razu wyskoczyć z auta, by chronić swoją dziewczynę. Lily wyszła z budynku w towarzystwie mojej byłej, która pomachała mi zadowolona. To nie wróżyło nic dobrego. Zapewne spodziewała się, że mnie zobaczy. Inaczej nie pojawiłaby się w firmie ojca. Niby po co? Chyba tylko po to, żeby uprzykrzyć życie Lily.

W drodze do mieszkania nie pytałem o nic. Byłem zbyt zdenerwowany, żeby się odezwać. Nie chciałem kłótni. Lily wspomniała tylko, że rozmawiała z Harper, która jej groziła. Chciała, żeby mnie zostawiła, bo jeszcze do siebie wrócimy. Milczałem. Wolałem nie powiedzieć tego, co myślałem. Poza tym byłem wściekły, że moja dziewczyna od razu nic mi nie powiedziała. Podejrzewałem nawet, że gdybym ich nie zobaczył Lily, przemilczałaby groźby córki Greena. Nie mogła tego lekceważyć. Harper była nieobliczalna! Myślałem, że to rozumiała.

– Co zrobiła? – spytałem w końcu, gdy znaleźliśmy się w mieszkaniu.

Musiałem dowiedzieć się jak najwięcej. Ocenię wtedy, czy powinniśmy od razu zgłosić sprawę na policję. Nie odpuszczę. Podejrzewałem, że Harper spróbuje zbliżyć się do Lily, ale bardziej myślałem, że ją do mnie zniechęci. Nie przewidziałem, że spróbuje ją zastraszyć, ale powinienem się tego spodziewać. Szantażowała mnie miesiącami, żebym nie odszedł. Czemu tym razem miałaby się powstrzymywać? Nie współczułem jej ani trochę. Wielu ludzi się rozstawało i nie robiło z tego dramy jak Harper. Kobiety po czasie godziły się z odejściem faceta i układały sobie życie, a ona nawet tego nie próbowała. Wolała nas niszczyć.

– Nie powinnam ci mówić. - Lily kręciła głową.

Jak to nie? Musiałem wiedzieć o wszystkim, co działo się w firmie, jak ją traktowali ludzie w pracy. Pozwalało mi to mieć przewagę. Tak samo, jak powinienem wiedzieć o tym, że Harper nachodziła moją dziewczynę. Córka Greena była nieobliczalna. Miałem wrażenie, że Lily nie brała na poważnie tego, co ode mnie usłyszała o Harper. Nie kłamałem. Znałem ją kilka lat i zauważyłem, jak bardzo się zmieniła. Niestety na gorsze. Może to moja wina.

– Lily! – podniosłem głos. – Masz być ze mną szczera. Szczególnie w tej kwestii. - Patrzyłem na nią i powtórzyłem: – Co powiedziała?

Byłem wściekły. Nie powinienem wyżywać się na dziewczynie, ale wkurzało mnie, że próbowała coś przede mną ukryć. Po co? I tak się dowiem. Myślałem, że byliśmy ze sobą szczerzy, ale okazało się, że działało to tylko w jedną stronę. Nigdy nie ukrywałem nic przed Lily. Od samego początku powiedziałem jej o swojej sytuacji. Niczego nie ubarwiałem. Liczyłem na to, że dziewczyna również opowie mi szczerze o sobie albo o tym, co gadała jej Harper i Green. Nie sądziłem, że będę musiał to od niej wymusić.

– Że mnie zniszczy, żebym na siebie uważała i że moja praca jest zagrożona. - Wymieniała. – Coś jeszcze, ale nie zapamiętałam wszystkiego. - Wzruszyła ramionami.

Zbyt długo było spokojnie. Wiedziałem, że Harper nie da nam spokoju. Była uparta i zawzięta. Miałem tylko nadzieję, że nie wciągnie w to Lily. Liczyłem, że mogliśmy się w końcu uwolnić od Greenów. Dlaczego Harper nie mogła sobie znaleźć innego faceta? Na pewno nie miałaby z tym problemu. Było wielu lepszych kandydatów ode mnie, którzy zapewniliby jej godne życie i wcale nie musiałaby im załatwiać posady w firmie ojca. Zastanawiałem się, co powinienem zrobić. Na pewno nie pozwolę swojej byłej dziewczynie mieszać w życiu niewinnej osoby. Powinniśmy załatwić swoje problemy między sobą.

– Unikaj jej.

Bałem się, do czego była zdolna moja była dziewczyna. Na pewno nas jeszcze zaskoczy. Harper nie miałaby problemu, żeby przy pomocy ojca zniszczyć Lily. Poza tym wystarczyło, że ją zwolnią. Już dawno powinni to zrobić. Nie rozumiałem, czemu Green zostawił ją w firmie, ale na pewno córeczka miała coś do powiedzenia w tej kwestii. Harper potrafiła zrobić z mojego życia piekło w kilka miesięcy, chociaż na początku związku nie podejrzewałem, że byłaby do tego zdolna. Tak samo, jak nie przewidziałem, że kiedyś przestanę ją kochać. Niesamowite jak bardzo można było się pomylić, co do osoby, z którą dzieliło się życie. Miałem wrażenie, że oboje się nie znaliśmy pomimo spędzonych razem lat. Relacje z ludźmi bywały trudne. Nigdy nie mogliśmy przewidzieć, jakimi uczuciami będziemy darzyć się po dłuższym czasie. Nawet nie mogłem być pewny swojego związku z Lily. Jednak uznałem, że warto było zaryzykować, nawet jeśli za rok lub dwa uznamy, że już nic do siebie nie czujemy.

– Jak? Zjawia się u Greena dwa razy w tygodniu.

Byłem zaskoczony tą informacją. Wcześniej nie odwiedzała tatusia w pracy. Nawet gdy tam pracowałem. Przyszła raz na jakiś czas. Uznała biuro za nudne miejsce. Nie miała powodu, żeby przebywać w firmie, skoro tam nie pracowała. Poza tym wolała szlajać się z przyjaciółkami po sklepach. To było o wiele ciekawsze zajęcie dla rozpieszczonej dziewczyny z bogatego domu. Zapewne teraz chciała obserwować Lily. Chciała wiedzieć, jak często się spotykaliśmy. Zrobi wszystko, żeby uprzykrzyć jej życie.

– Musisz być czujna.

Inaczej dziewczyna zaatakuje, a my nie będziemy na to gotowi. Nie mogliśmy do tego dopuścić. Chciałbym tylko trochę spokoju. Nie zaznam go, dopóki sytuacja się nie uspokoi. Harper miała wystarczająco czasu, żeby pogodzić się z naszym rozstaniem. Jej próba zniszczenia mnie się nie udała. Właśnie dlatego powinna odpuścić. Nic nie sprawi, że do niej wrócę. Jedynie zniechęci mnie do siebie bardziej.

– Nie boję się jej.

Wcale nie o to chodziło. Dziewczyna powinna uważać. Znałem wiele zagrywek Greena i byłem przekonany, że jego córka też. Miała najlepszą okazję, żeby je wykorzystać. Tatuś na pewno byłby z niej dumny. Lily mogło nie podobać się, że skupiałem się na byłej dziewczynie, ale dopóki nie upewnię się, że przestała stwarzać zagrożenie nie będę spokojny. Inaczej byłoby, gdybyśmy wyjechali z miasta na dobre, ale nie zamierzałem do tego namawiać Lily. Przynajmniej na razie. Kiedyś będziemy musieli poważnie porozmawiać na ten temat. Obawiałem się, że nasz związek nie przetrwa tej próby, a dziewczyna wybierze swoją pracę.

– Lily, proszę cię. Bądź rozsądna.

– Naprawdę uważasz, że złamie prawo, żeby mnie skrzywdzić? - Patrzyła na mnie.

– Tak, bo w ten sposób zmusi mnie, żebym do niej wrócił.

Tylko tego chciała. Od dawna podejrzewałem, że zachowanie Harper nie było normalne. Próbowałem namówić jej matkę do rozmowy z córką. Jednak Pani Green za bardzo była uzależniona od męża. Nie sprzeciwiłaby mu się. Harper nie mogła pogodzić się z naszym rozstaniem, co tylko pogłębiało jej obsesję. Powinna się leczyć. Zagrażała nie tylko nam, ale też obcym ludziom. Nie chciałem nawet myśleć, co jeszcze wymyśli, żeby zwrócić na siebie moją uwagę. Ignorowanie jej będzie trudne. Tym bardziej że ciągle była w pobliżu mojej dziewczyny. To sprawiało, że byłem zdenerwowany i coraz częściej kłóciłem się z Lily, dla której ta sytuacja wcale nie była komfortowa.

– Zrobiłbyś to?

Nie. Chociaż chciałem chronić Lily. Miałem słabe możliwości. Nie było mnie stać na ochronę, bo to jedyny sposób, żeby nikt nie zbliżył się do mojej dziewczyny. Jej bezpieczeństwo było ważniejsze niż moje. Nie zamierzałem wrócić do Harper. To ostatnia rzecz, której bym chciał. Nie po to ryzykowałem wszystkim, żeby z podkulonym ogonem wpakować się w poprzedni związek. Nie wiedziałem, co się z nami stanie za jakiś czas. Chyba będę zmuszony prosić Lily o rzucenie pracy dla Greena i wyjechanie ze mną. To będzie próba dla naszego związku, ale obawiałem się, że to jedyny sposób, żebyśmy nadal mogli być razem. Inaczej była dziewczyna nigdy nie da nam spokoju.

– Chcę cię chronić. - Przytuliłem ją. – Dlatego musisz mi pomóc.

Ważne było dla mnie, żeby Lily nic nie ukrywała. Już i tak przejmowałem się tym, jak naprawdę wyglądała jej praca w firmie. Green na pewno cały czas miał dziewczynę na oku. Zastanawiałem się, czy był dla niej miły. Nie raz widziałem, jak ubliżał swoim pracownikom. Nie chciałbym, żeby w taki sposób traktował Lily. Byłem bezradny i cholernie mi się to nie podobało.

– Jestem dużą dziewczynką. Nie chcę, żebyś cały czas się o mnie martwił.

Nic na to nie poradzi. Nie sądziłem, że moja troska zacznie ją wkurzać. Przynajmniej wiedziała, że mi na niej zależało. Za jakiś czas powinniśmy przywyknąć do tej chorej sytuacji. Chociaż to przykre musieć się przyzwyczaić do nękania Harper. Chciałbym o niej zapomnieć i ułożyć sobie życie. Zasłużyłem na to. Nie byłem najlepszym chłopakiem dla niej, ale mogłem być lepszy dla Lily. Chciałbym, żeby nam się udało.

– Gdyby chodziło o inną rodzinę – patrzyłem na nią – byłbym spokojny.

Zbyt długo obserwowałem Greena i żyłem z jego córką, żeby wiedzieć, że nie cofną się przed niczym, żeby osiągnąć swój cel. Byli w stanie skrzywdzić niewinną dziewczynę, żeby uderzyć we mnie. Właśnie dlatego powinienem się zastanowić nad romansem z Lily. Teraz już niewiele mogłem w tej kwestii poradzić. Chociaż cieszyłem się, że w końcu mogliśmy być razem.

– Kiedy to się skończy? - Patrzyła na mnie.

Nie umiałem odpowiedzieć jej na to pytanie. Liczyłem, że Harper za kilka tygodniu znudzi się grożenie. Tyle że obawiałem się, że mogła wymyślić coś innego. Skoro pracowała u ojca była blisko Lily. Znajdzie sposób, żeby jej coś podrzucić i dziewczyna straci pracę, a do tego wpakuje się w problemy z prawem. Samo przyczynienie się do zwolnienia nie będzie dla Harper satysfakcjonujące. Zrobi wszystko, żeby uniemożliwić mi życie z kimś innym.

– Nie wiem.

Rozumiałem, że Lily pragnęła spokojnego życia. Chciała się ustatkować. Gdyby nie zdecydowała się związać ze mną, pewnie planowałaby już swój ślub z Louisem. Starałem się o tym nie myśleć. Głównie, dlatego że wiedziałem, że facet był lepszą partią i przy nim dziewczyna miałaby lepsze życie. Zapewnienia Lily, że nic ich nie łączyło, wcale mnie nie uspokajały. A gdyby nie nasz romans? Na pewno wtedy nie miałaby żadnych oporów przed związkiem z nim. Był ogarniętym facetem, z dobą pracą. Carlsonowie na pewno go lubili. Gdy mnie poznają, będą niezadowoleni z wyboru córki. Jeszcze bardziej wkurzą się, gdy dowiedzą się, przez co musiała przejść, żebyśmy zaznali spokoju.

– Może jej się to znudzi.

Nie uważałem tak. Harper była uparta i zawzięta, gdy czegoś chciała. Przecież rodzice przez całe życie spełniali każdą jej zachciankę. Nie musiałem o tym mówić swojej dziewczynie. Wcale nie chciałem straszyć Lily. Musiała tylko wiedzieć, czego się spodziewać i na co uważać. Na razie mogliśmy udawać, że się tym nie przejmowaliśmy. Będę miał na oku córkę Greena. Ograniczymy jakoś ryzyko. Przynajmniej spróbujemy to zrobić.

– Może.

Szkoda, że nie mogliśmy porozmawiać o czymś innym. Chociaż warto byłoby zmienić temat na coś innego. Gdybyśmy byli w innej sytuacji może wspomniałbym coś o dzieciach. Zastanawiałem się, czy Lily chciała je mieć. Jednak nie zapytałem jej o to. Nie chciałem robić dziewczynie żadnych nadziei ani przekonać się, że miałem rację co do jej planów. Sam nie chciałem zostać ojcem. Bałem się, że będę beznadziejny w tej roli jak moi rodzice. Po co niszczyć życie niewinnemu dziecku? Nie zasłużyło na życie jak ja. Tylko że nie wyobrażałem sobie, że nie będziemy w przyszłości rodzicami. Na razie jednak wolałem o tym nie myśleć ani nie rozmawiać.

– Jak wyobrażałeś sobie nasze życie?

– Co?

Zaskoczyła mnie ta zmiana tematu. Powinienem być spokojny, ale nie potrafiłem. Nie brałem pod uwagę, że zajdziemy tak daleko. Związek z Lily był spontaniczny. Niczego nie planowaliśmy i głównie skupialiśmy się na moim problemach. Wiedziałem, że to niezdrowe dla naszego związku, ale dopóki w pełni nie odetniemy się od Harper, nie ruszymy z miejsca.

– Jestem ciekawa, co straciłam. - Wzruszyła ramionami.

Nie bardzo rozumiałem, co miała na myśli. Mogliśmy wyjechać w każdej chwili, gdyby tylko chciała. Musiałaby zrezygnować z pracy u Greena, która była dla niej bardzo ważna. Została w firmie, mimo że wyjaśniłem jej, jakie piekło rozegra się tam po moim odejściu. Była silna, ale tylko w pracy. Przy mnie niczego nie udawała. Chociaż nie potrafiłem jej pocieszyć i często bywałem rozdrażniony jej gadaniem. Miałem wrażenie, że beze mnie Lily byłoby łatwiej.

– Czemu tak uważasz?

– Może czekała nas lepsza przyszłość – powiedziała cicho.

Nie. Na pewno nie. Jedyne, co mogliśmy zmienić to miasto. Byłoby nam trudno. Na pewno nie dostałbym dobrej pracy. Przynajmniej na początku. Minęłoby kilka lat, zanim bym awansował. Jednak jeśli o mnie chodziło, mógłbym żyć, nie będąc bogatym, ale Lily zasługiwała na coś więcej. Straciła czas na staż u Greena, z którego nic by nie miała. W obcym mieście zaczynałaby od nowa.

– Lily, nie miałem ci nic do zaoferowania. - Stanąłem przed nią.

– Nic? Kochasz mnie.

I co z tego? Samą miłością nie da się przeżyć. Przekonywałem się, że Carlsonowie nie wpoili córce, że życie bywało trudne i jak sobie poradzić w gorszych sytuacjach. Pochodziła z podobnej rodziny, co Harper. Nigdy nie musiała się martwić o brak pieniędzy.

– I co to zmienia?

– Czyli uważasz, że miłość nic nie znaczy? - Patrzyła na mnie zaskoczona.

Miałem wrażenie, że chodziło jej o coś zupełnie innego. Jednak nie zamierzałem zgadywać.

– Powiedz szczerze, o co chodzi?

– Zastanawiam się tylko.

Powinienem cieszyć się ze zmiany tematu, ale daleko nie odbiegliśmy od mojej byłej dziewczyny. Czułem, że Lily zaczynała we mnie wątpić.

– W nic z tobą nie pogrywam. Od początku wiedziałaś, że nie mam żadnego planu. Cały czas byłem pewny, że oskarżenia Harper wystarczą, żebym spędził lata w więzieniu.

– Czułeś się winny?

Nie spodziewałem się, że Harper namiesza jej w głowie jedną rozmową. Czemu uwierzyła, że byłbym w stanie skrzywdzić swoją byłą dziewczynę? Przecież doskonale wiedziała, że z nią nie sypiałem, odkąd zaczęliśmy się spotykać. Jeśli Lily zaczęła zastanawiać się nad prawdą, to moje tłumaczenie się nic nie da.

– Mam dość tej rozmowy. - Przymknąłem powieki, żeby się uspokoić. Nie mogłem na nią spojrzeć. – Nie wiem, czy mi nie wierzysz, czy co, ale cały czas jestem z tobą szczery i chyba przez to obrywam najbardziej.

– Ty? - Zaśmiała się. – Ja obrywam za to, że się zakochałam.

Wiele razy mówiłem Lily, że będzie ciężko. Nie próbowałem jej przy sobie zatrzymywać. Podjęła decyzję, którą w każdej chwili mogła zmienić.

– Mogłaś odejść.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro