43.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Green zaprosił mnie na spotkanie do firmy. Jak na niego zabrzmiało to bardzo grzecznie. Nawet sam się ze mną skontaktował. Nie powinienem tam iść. Czego niby miałem się spodziewać? Raczej zakończyliśmy wszystkie swoje sprawy. Mężczyzna mógł mnie w coś wrobić, ale byłem ciekaw, co chciał mi powiedzieć. Właśnie dlatego szykowałem się, żeby go odwiedzić. Czas najwyższy zerwać kontakt z nim na zawsze. Na pewno będzie chciał rozmawiać o Harper. Do tego nie powinien się mieszać.

– Nie idź tam. - Lily złapała mnie za rękaw, próbując zatrzymać.

Dziewczyna próbowała przekonać mnie, że to głupi pomysł. Miała rację. Nawet nie zamierzałem się z nią kłócić. Jednak rozmowa z Greenem sprawi, że dowiem się, co planował. Może się wygada. Czasami w złości zapominał, że powiedział coś, czego nie powinien. Żałowałem, że od początku nie wykorzystałem czasu spędzonego u jego boku, żeby poznać tajemnice, jakie skrywał. Na pewno jakieś miał. Facet robił przekręty. Właśnie dlatego wspólnicy chcieli go wygryźć. Jednak im też nie udało się znaleźć nic konkretnego na Greena. Błąd popełniłem też po powrocie do Harper. Miałem sprawić, że dziewczyna zdradzi mi jakieś tajemnice swojej rodziny, ale samo przebywanie z nią sprawiało, że chciałem trzymać się od niej z daleka. Poza tym zapomniałem, żeby nagrywać kłótnie z nią. Ona zrobiła to za mnie.

– Lily, może mnie wrobić we wszystko.

Przynajmniej zabrałem z firmy wszystkie swoje dokumenty. Sprawdziłem dokładnie. Nie zostawiłem w biurze nic. Wiedziałem, że Green przejrzy moje rzeczy. Na pewno to zrobił, jeszcze zanim opuściłem jego firmę. Oby nie okazało się, że znalazł coś interesującego, co mógł wykorzystać. Starałem się nie trzymać w biurze żadnych osobistych rzeczy. Po co? Nie miałem tam nic od Harper. Żadnych zdjęć. Nie lubiłem pamiątek. Nie miałem ani jednej z domu rodzinnego i nie zamierzałem ich kolekcjonować później.

– Tym bardziej, gdy tam pójdziesz.

– Uważam tak samo – wtrącił Louis.

– Powiedz mi, po co tu jesteś? - Spojrzałem na niego wkurzony.

Miał mi pomóc uspokoić dziewczynę. Był jedyną osobą, która wytłumaczy jej, jak ważne mogło okazać się spotkanie z Greenem. Wiedziałem, że Lily nie pozwoli mi wyjść bez słowa. Wcale nie zamierzałem ukrywać, gdzie szedłem. Mieliśmy być ze sobą szczerzy. Starałem się. Tylko adwokat był w stanie przekonać Lily, że musiałem to zrobić. Jemu by uwierzyła. Przecież prowadził moją sprawę. Lepiej od nas wiedział, jak powinienem działać, żeby sobie nie zaszkodzić. Każda próba kontaktu zostanie uznana za dogadanie się. Chociaż zdawałem sobie sprawę, że jeśli chodziło o Greena i jego córkę to usatysfakcjonuje ich tylko zniszczenie mnie.

– Powinieneś z nim pójść.

Niby po co? Green się nawet nie odezwie, gdy zobaczy mojego adwokata. Uzna, że się broniłem albo że przyszedłem przekonać go do wycofania oskarżeń, co uznałby za żałosne. Z Louisem nie miałem po co tam iść. Równie dobrze mogłem zostać w domu, ale Lily o tym wiedziała. Nie miałem wyboru. Gdybym miał już nie byłoby nas w mieście. Chciałem zacząć wszystko od nowa. Zapomnieć o życiu tutaj. Wyjadę. Gdy tylko sprawa z Harper się wyjaśni. Miałem tylko nadzieję, że tym razem Lily nie będzie miała przed tym żadnych oporów. Chciałem mieć ją u swojego boku.

– Nie.

– Nie zamierzam.

– Louis! - Spojrzała na niego oburzona.

Facet nawet nie się nie przejął. Przecież wiedziałem, że wolałby teraz być gdzie indziej niż siedzieć z nami. Nie podobało mi się zachowanie dziewczyny. Mogła mnie nie rozumieć, ale niczego mi nie zabroni. Nie będę bezczynnie czekał, bojąc się, co wymyślił Green. To nie był najlepszy moment na tę rozmowę. Nie chciałem, żeby adwokat brał udział w naszej kłótni. Uznałby, że Carlsonowie mieli rację i że ich córka powinna wrócić do domu. Na pewno od razu podzieliłby się z nimi swoimi spostrzeżeniami. Nawet nie mogłem mieć pewności, że gdy stąd wyjdzie, nie pojedzie do nich i o wszystkim im nie opowie.

– Ma rację – odezwałem się – zostanie z tobą.

Dziewczyna przez godzinę próbowała przekonać mnie, żebym został. Wymyślała tysiące teorii, a nawet to, że pakowałem się w zasadzkę, którą przygotowała dla mnie Harper z ojcem. To bez sensu. Nie mogłem zostać. Byłem zbyt ciekawy, co wymyślił Green, żeby odpuścić. Poza tym nie chciałem, żeby mężczyzna myślał, że go unikałem albo że się bałem. Na pewno nie. W końcu udało mi się wyjść z mieszkania. Lily nie była zadowolona, ale nie miałem wyboru. Porozmawiam z nią później. Liczyłem się z tym, że się na mnie obrazi. Wtedy przynajmniej już będę wiedział, czy było warto.

Sekretarka nie była zadowolona na mój widok. Nigdy za mną nie przepadała. Tylko przed szefem udawała, że nie miała problemu z moim zatrudnieniem. Chociaż podejrzewałem, że kilka razy próbowała przekonać go do zmiany decyzji. Niestety nie miała na to wpływu. Green słuchał się córeczki, a nie jej. Kobieta zapewne myślała, że już miała mnie z głowy. Czekała na ten moment od dnia, gdy pierwszy raz pojawiłem się w firmie. Najbardziej nie podobało jej się, że musiała mi usługiwać, a nie mogła się sprzeciwić.

– Jeszcze się mnie nie pozbyłaś.

– Właśnie, że tak. - Uśmiechnęła się. – Czeka na ciebie.

Wydawało jej się, że cokolwiek o mnie wiedziała. Głupia cipa. Powinienem zastanowić się, czym sobie zasłużyła na dobre stanowisko u boku szefa. Pewnie też miała coś za uszami. Green wyglądał na wściekłego, gdy wszedłem do jego gabinetu. Zapewne zaprosił mnie tylko po to, żeby się wyżyć. Niestety nie zamierzałem być jego popychadłem jak większość ludzi w firmie. Niech sobie znajdzie inną ofiarę. Nie byłem już jego pracownikiem.

– Mam mało czasu. - Usiadłem naprzeciwko niego.

Niech sobie nie myśli, że będę na każde jego zawołanie. Już nie. Byłem wolnym człowiekiem. To, że tutaj przyszedłem to tylko moja dobra wola. Równie dobrze mogłem olać jego zaproszenie i cierpliwie czekać na rozprawę. Cieszyłem się, że opuściłem to miejsce. Nie mogłem uwierzyć, że kiedyś moim marzeniem była praca akurat w tej firmie. Przecież gdybym się postarał, znalazłbym inną. Jednak tylko Green miał córkę, którą mogłem poderwać i pójść na łatwiznę. Uczyłem się dobrze, ale nie przykładałem się szczególnie do osiągnięć w szkole. Przecież nie potrzebowałem tego, skoro związek zapewniał mi miejsce w firmie Greena bez odpowiedniego wykształcenia. Doświadczenia też nie miałem, a w porównaniu do stażystów dostających się do firmy, nie byłem traktowany jak śmieć.

– Miałeś ją wykorzystać w pracy! Do służbowych celów, a nie bzykać się z nią po kątach! – wrzeszczał.

Dowiedział się o moim romansie z Lily i o tym, że oboje mogliśmy mieć przez to problemy. Najbardziej i tak oberwie się mnie. Gdyby Harper zniszczyła mnie, dziewczyna wykorzysta to, żeby pogrążyć jej rodzinę. Ja nie miałbym już nic do stracenia. Może to wcale nie takie złe. Tyle że obawiałem się, że Lily akurat nie przyzna się do naszego romansu. Będzie udawała, że nic takiego nie miało miejsca, żeby mnie ratować. Powinniśmy to przedyskutować. Chociaż wcale nie chciałem, żeby moja dziewczyna brała udział w rozprawie, a już na pewno nie żeby zeznawała. Musiałem porozmawiać o tym z Louisem. Musiał coś wymyślić.

– O czym mówisz?

Nie musiałem się do niczego przyznawać. To tylko jego podejrzenia. Zapewne czekał, jak powiem mu o swoim romansie ze stażystką, z którą byłem w związku, gdy rozstałem się z jego córką. Może dotarły do niego jakieś plotki. Ktoś mógł zauważyć, że miałem zbyt dobry kontakt z Lily w pracy i postanowił donieść o tym szefowi. To nie sprawa Greena, z kim się spotykałem. Tym bardziej że już nie spotykałem się z jego córką. Nie miał nade mną żadnej władzy.

– Lily! Masz. - Rzucił przede mną kilka zdjęć.

Na jednym rozmawialiśmy na korytarzu w biurze. Nie było w tym nic niestosownego. W pracy starałem się nie dać nikomu powodu do plotek na nasz temat. Do tej pory wydawało mi się, że ludzie nie mieli powodu, żeby twierdzić, że mogło mnie łączyć coś ze stażystką. Dwa kolejne zdjęcia były zrobione na mieście. Podejrzewam, że to sprawka Harper. Tyle że to akurat żaden dowód na to, że spotykałem się z Lily w czasie trwania naszego związku. Nie było na nim daty, ale nie przypominałem sobie, żebyśmy wychodzili gdzieś razem. Zazwyczaj dziewczyna czekała na mnie u siebie albo ja na nią w hotelu. Żadne z miejsc na fotografiach nie wyglądało na tamte miejsca. Poza tym mogłem podważyć ten dowód. Harper była tak zazdrosna, że zrobiła fotomontaż. Może nikomu nie będzie się chciało tego sprawdzać.

– Śledzicie mnie. - Zebrałem zdjęcia. Przydadzą się. – Załatwię zakaz zbliżania.

Bałem się. On i jego córka byli nieobliczalni. Przestałem czuć się bezpiecznie. Miałem nadzieję, że ochroniarz Lily o nią zadba. Uprzedzę go, żeby był wyczulony. Chyba Green i jego córka zdawali sobie sprawę z tego, że naruszali moje prawa. Mogłem ich oskarżyć. Powinienem od razu udać się z tym na policję. Obawiałem się, do czego jeszcze mogli się posunąć. To już przestało być zabawne. Musiałem coś zrobić.

– Trafisz za kratki!

Nie on o tym decydował i doskonale o tym wiedział. Wszystko zależało od wyroku, jaki wyda sąd. Miałem nadzieję, że weźmie pod uwagę moje zeznania i to, że związek z Harper niszczył mnie psychicznie. Prowokowała mnie. Jej dowody mogły również zadziałać na moją korzyść. Odpowiednie tłumaczenie i pomoc adwokata powinno wystarczyć. Chociaż nie łudziłem się, że uda mi się wygrać z Greenem. Facet był sprytniejszy ode mnie.

– Mam nadzieję, że prędzej twoja córka trafi na leczenie. - Wstałem i dodałem: – Psychiatryczne.

Wiedziałem, że wkurzy się, gdy o tym wspomnę, ale najwyższa pora, żeby pomógł Harper, jak należy. Potrzebowała tego. Inaczej za jakiś czas mogła zrobić coś gorszego niż szantażowanie mnie. Green chyba zdawał sobie sprawę z problemów swojej córki. Ignorował je celowo. Nie chciał się przyznać, że z Harper było coś nie tak, ale w taki sposób pielęgnował jej obsesje. Bardziej przejmował się gadaniem ludzi na temat swojej rodziny niż rodziną.

– Zamknij się! Nie masz prawa tak mówić!

– Żegnam.

Miałem nadzieję, że pozwoli mi spokojnie wyjść z biura. Nic więcej nie musiałem słuchać. Wydawało mi się, że chciał mnie tylko nastraszyć zdjęciami. Zastanawiałem się, jak ta rozmowa wpłynie na dalszy rozwój wydarzeń. Green wiedział o moim związku z Lily. Miał dowody na nasz romans. Sam je miałem. Na pewno w sądzie mężczyzna spróbuje wmówić, że zdradzałem jego córkę. Pokaże zdjęcia. Jednak byłem pewny, że nie miał tych, które dowodziły, że spotykałem się z jego stażystką podczas związku z Harper. Nie wiedziałem, jak z tego wybrnąć.

Nie chciałem mówić Lily o zdjęciach. Musiałem schować te, które ze sobą zabrałem. To nic nie zmieni. Green na pewno miał kopie. Dziewczyna martwiła się wystarczająco, żeby dorzucać jej kolejne zmartwieni. Poza tym nie mogłem pozwolić, żeby zeznawała. Co, jeśli nie wytrzyma i przyzna się do wszystkiego? Nawet nie będziemy mogli się starać o ukaranie Harper za spowodowanie wypadku. Chciałem tego. Powinna za to odpowiedzieć.

– Jesteś. - Lily rzuciła się na mnie w drzwiach.

Miłe powitanie. Chyba po raz pierwszy na mnie czekała. Ucieszyłem się na jej widok. Chciałbym, żeby nasze życie tak wyglądało. Wracałbym z pracy, a ona witałaby mnie zadowolona. Nie wiedziałem, czy powinienem pozwalać sobie na takie myśli. Nasza przyszłość była niepewna. Za miesiąc mogło się okazać, że spędzę czas w więzieniu. To wystarczający znak dla Lily, żeby dać sobie ze mną spokój. Będzie musiała ruszyć do przodu.

– Tak. - Przytuliłem ją do siebie.

Rozejrzałem się po salonie, ale nigdzie nie zauważyłem Louisa. Miał tu być, dopóki nie wrócę. Nie podobało mi się, że zostawił moją dziewczynę samą. Doskonale wiedział, że nie była bezpieczna. Nie mogliśmy stracić czujności. Myślałem, że mogłem mu zaufać. Widocznie chłopak uznał, że wcale nie musiał wykonywać moich poleceń. Miałem nadzieję, że ochroniarz wykonywał dobrze swoją robotę. Tylko dzięki temu czułem spokój. Nawet nie chciałem myśleć, że Lily mogła być narażona na niebezpieczeństwo.

– Co ci powiedział? - Przyglądała mi się dokładnie.

– Najpierw wyjaśnij mi, gdzie jest Louis?

Przy następnej rozmowie wypomnę mu, że zostawił Lily samą. Czy pomyślał, co mogłoby się stać, gdyby jakimś sposobem Harper się tutaj dostała? Starałem się nie wariować na tym punkcie, ale czasami miałem przerażające myśli. Wolałem nie rozmawiać o Greenie. Nic dobrego nam z tego nie przyjdzie. Facet nie odpuści. Chciał, żebym się bał. Zapomniał chyba, ile się przy nim nauczyłem. Lily nie musiała wiedzieć o wszystkim. Na pewno nie o tym, że mężczyzna dowiedział się o naszym romansie. Wytrąci ją to z równowagi, a nie miałem siły jej pocieszać. Chociaż nie powinienem przed nią nic ukrywać. I tak za jakiś czas sama się dowie. Miałem mętlik w głowie. Nie wiedziałem już, jak postąpić, co robić?

– Wygoniłam go.

Czemu? Wydawało mi się, że mieli dobry kontakt. Nawet raz przyłapałem ich na swobodnej rozmowie. Poza tym dziewczyna sama chciała, żeby Louis mnie reprezentował. Facet nie przystawiał się do Lily. Nie w mojej obecności. Jeśli zrobił coś niestosownego, powinna mi o tym od razu powiedzieć. Nie zamierzałem tolerować tego, że podrywał moją dziewczynę. Powinien już wiedzieć, że nie miał u niej szans. Czy nie powiedziała mu tego? Może przesadzałem. Przecież Lily mogło nie spodobać się, co jej powiedział na temat mojej rozprawy. Miałem nadzieję, że nie pokłócili się w kwestii jej zeznawania. Nie pozwolę jej brać w tym udziału. Musiała zrozumieć, że odciągnięcie jej od sprawy to jedyne, co mogłem zrobić, żeby ją chronić.

– Lily – westchnąłem – miał cię pilnować.

– Robi to ochroniarz. Chyba go zauważyłeś.

Jasne, że tak. Nawet chwilę z nim rozmawiałem, ale o tym wolałem nie mówić swojej dziewczynie. Uznałaby, że spiskowałem za jej plecami. Jednak musiała zrozumieć, że chodziło mi o jej bezpieczeństwo. Mężczyzna przyjął do wiadomości moje wskazówki. Pewnie nawet skonsultował się w tej sprawie z Carlsonami. Dałem im kolejny powód do nienawidzenia mnie. Szkoda, że nie potrafili dostrzec, że robiłem, co mogłem, żeby chronić ich córkę. Niestety nie miałem tyle pieniędzy, co oni, żeby zatrudnić ochroniarza.

– Czemu nie został?

– Możemy o nim nie gadać? - Wkurzyła się. – Co powiedział Green?

Próbowałem się uspokoić. W złości niczego się nie dowiem. Na razie odpuściłem, ale wrócimy jeszcze do tematu Louisa. Chciałem wiedzieć jak najwięcej o ich relacji. Nie podobało mi się, w jaki sposób dziewczyna reagowała na wspomnienie o nim. Coś musiało się stać. Przecież wcześniej zachowywała się normalnie. Zastanawiałem się, o co chodziło. Możliwe, że obraziła się na niego za to, że pozwolił mi wyjść na spotkanie z Greenem. Akurat przed tym nikt nie mógł mnie powstrzymać. Chociaż uważałem, że zmarnowałem czas. Nadal nie miałem nad nim przewagi.

– Wie o nas.

Uznałem, że lepiej jej to powiedzieć. W naszym związku nie było miejsca na kłamstwa. Ten etap mieliśmy już za sobą. Chociaż sam od początku zawsze starałem się być szczery z Lily. Wiedziała, w co się wpakowała. Przynajmniej będzie przygotowana na atak ze strony Greena. Mogła spodziewać się, że obwini ją o złe samopoczucie córki. Wykorzysta informację o naszym romansie w sądzie. Udowodni, że zdradzałem Harper od dawna i próbowałem zrobić z niej wariatkę. To akurat potwierdzi jego żona. Przecież rozmawiałem z nią o zachowaniu Harper. Kobieta uwierzy, gdy mąż powie, że budowałem sobie grunt. Chciałem mieć powód i szukałem osoby, która pomoże mi w zmuszeniu Harper do leczenia. Moje tłumaczenie o zadbanie o dobro dziewczyny nic nie da. Za dużo dowodu przeciwko mnie zgromadził Green i jego córka.

– Co? - Lily patrzyła na mnie zaskoczona.

Nie miała powodu do paniki. Na pewno nie zamierzałem zgonić na nią winy. Przekonam sędziego, że to zdjęcia nie były żadnym dowodem na moją zdradę, a jeśli nie uwierzy, wmówię wszystkim, że wykorzystałem stażystkę. Sprowadzę tym na siebie więcej problemów i oskarżeń, ale ochronię Lily. Chociaż na to dziewczyna mi nie pozwoli. Dlatego nie mogłem dopuścić, żeby pojawiła się na rozprawie.

– Nie martw się tym.

Musiałem powstrzymać się, żeby nie powiedzieć jej o zdjęciach, które ukryłem w swoim samochodzie. Kiepskie miejsce, ale w mieszkaniu mogła je znaleźć. Powinienem je zniszczyć. Lily nie powinna się o nich dowiedzieć. Zaczęłaby panikować. Wystarczająco przejmowała się tym, co nas czekało. Wkurzałem się, że na nic już w swoim życiu nie miałem wpływu. Spieprzyłem na całej linii i nie wiedziałem jak to naprawić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro