Rozdział 1."Umowa".

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Pov. Yumi.

Zostałam obudzona przez kierowcę który kierował samochodem.

Wysiadłam biorą swój bagaż stałam przed dużo rezydencją. Na niebie świeciło słońce. Czyli już jest dzień?Biorąc swój bagaż weszłam na teren rezydencji. Następnie podeszłam do drzwi, po czym zapukałam. Nikt nie otworzył nigdy nie byłam cierpliwą osobą. Kiedy ktoś otworzy te drzwi? Nie chcę cały dzień czekać aż ktoś mi otworzy. Zapukałam tak z 20 razy nikt nie odpowiadał. Moja cierpliwość się skończyła gwałtownie otworzyła drzwi
Usłyszałam jakiś chałas jakbym kogoś uderzyła. Rozejrzałam się i zobaczyłam grantowo - włosego mężczyzne przywaliłam mu drzwiami.

No cholera! To nie tak miało wyglądać moje pierwsze, spotkanie z moimi nowymi współokatorami.

- Kim ty do kurwy nędzy jesteś?! Księżniczką żeby mi przyjebać drzwiami! - Warknął grantowo - włosy. Był zły na mnie.

- Jestem Yumi Katto, przepraszam, to niechcący - przeprosiłam grantowo - włosego przedstawiając się.

- Ruki... -Kun , czy to bolało? - zapytał zielono - włosy chłopak pełen bandaży.

- kocham ból jeśli nie chcesz mogę go wziąść - powiedział.

- hej.. Lubisz ból? - zapytał ból.

Za bardzo nie wiedziałam co powiedzieć.

- Azusa - kun nie pyta się o to nowo poznanej osoby. - Powiedział blondyn.

Zieloni włosy, już nic nie powiedział.

- Choć do salonu chodowla poznasz tam nasz wszystkich. - Wyjaśnił granatowo włosy.

Poszłam za nimi do salonu. Nie wiedziałam że tu mają olbrzymy.

- Więc ja jestem Kou Mukami- powiedział blondyn

- Ja to Yuma Mukami - przedstawił się rudo - włosy. Olbrzym.

- A to- wskazał na zielono włosego. Blondyn.

- Azusa Mukami.. - powiedział bez emocji.

- Ja to Ruki Mukami - przedstawił się granatowo - włosy.

Karlheinz, - sama miał rację wszyscy są braćmi.

- A ty nie uważasz ze wypada się przedstawić - mówił granatowo - włosy.

Wcześniej mu się przedstawiłam. Chyba jest zły za te drzwi.

- Yumi - Wymamrotałam.

- Skoro już to wiemy musisz wiedzieć ze jesteśmy wampiramy. - Powiedział ruki.

Nie zdziwiło mnie to wiedziałam o istnieniu wampirów od dawna. Odkąd, byłam dzieckiem.

- Rozumiem. - Odparłam niezbyt zdziwiona tym faktem.

Na ich twarzach trochę mieszało się zamieszanie.

- Sow, ruki zaprowadzi cię do pokoju - Yuma.

Czy on właśnie nazwał mnie lochął? Pomyślałam.

Gdzie ja mu przypominam te zwierzę!

- dobrze choćmy - ruki rzekł.

Skinełam głową idąc za granatowo - włosy.

- Wiesz ze jak będziesz uciekać zostaniesz ukarana. Później wyjaśnię ci zasady tego domu. Za złamanie ich zostaniesz ukarana. - powiedział ostrzegawczo ruki.

- Rozumiem. - powiedziałam
Zatrzymaliśmy się przed drzwi koloru brązowego.

- To twój pokoju. - powiedział ruki i zniknął
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam pokój koloru szarego.

- Wow ~~! - Rozszerzyła oczy. Ale ładny~~ - powiedziałam wchodząc do pokoju z walizką.

Podeszłam do szafy i zaczęłam rozpakowywać rzeczy. Skończyłam po 3 godzinach.

Uff, wreszcie. A teraz mogę odpocząć.

Gdy tylko to powiedziałam usłyszałam pukanie do drzwi. Czy oni mają jakieś czujniki co chce człowiek zrobić? Rozmyslałam.

- umm.. Proszę. - Powiedziałam
Do pokoju wszedł blondyn. Jak on miał ku, keu. Nigdy nie byłam dobra w zapamiętywanie imion. Dobra niech zaczą nosić kartki z własnymi imionami dopóki ich nie zapamiętam. Ten pomysł wydaje się całkiem dobry.

- Ta da ~~ ! Prezent! - Za siebie blondyna wyciągnął bukiet czerwonych róż. Wręczają mi je.

Byłam zdziwiona bardzo, nie spodziewałam się ze kiedyś dostanę róże.

- Dziękuję - podziękowałam blondynowi.

- Hej czy to podoba ci się? - zapytał blondyn.

- Tak - rzekłam w stronę blondyna.

- Hej, czy to dobre? I bezpłatnie.

Pieniądze? Biżuteria? A może sukienka?

Czego chcesz, dam ci wszystko. Jest za darmo jest dobrze, prawda? - Powiedział blondyn za bardzo nie rozumiałam o co mu chodzi.

- Dam ci wszystko czego chcesz i bezpłatnie?

- Nie potrzebuje od ciebie niczego. - powiedzialam z prawdą.

- Hmm. Nie potrzebujesz niczego. Chodź ze mną... ... - rzekł blondyn wyglądał na wkurzonego. Czemu tak mocno chwycił mnie za ramię to boli...

- Robiłem wszystko, co w mojej mocy, by być miłą osobą. Wydaje się, że w ogóle nie rozumiesz mojego punktu widzenia.

Czy za bardzo cię rozpieszczam? Hej...... całkiem mnie teraz irytujesz.

Muszę zdyscyplinować moją zarozumiałą M Neko-chan. - Rzekł blondyn idąc ze mną do drzwi rezydencji. Wypchnął mnie za drzwi rezydencji padał deszcz.

- Zostaniesz tu dopuki nie zrozumiesz!! - rzucił zamykając drzwi.

- Kou-kun. Dlaczego to robisz... ... - Zapytałam chwytając za klamkę która nie drgnęła nawet zamknął od środka nie wejdę. Zostaje na deszczu będę chora.

- ? Dlaczego, czyż nie dlatego, że byłaś zarozumiała? - Powiedział wkurzony

- Haha, M Neko-chan, zaczęło padać do zobaczenia! - krzyknął.

- J -do zobaczenia...... Zaczekaj, Kou-kun!! Nie zostawiaj mnie tu! - Krzyknęłam.

Jego już tu nie ma. Chyba świetnie bawi się moim kosztem.

Jest tu zimno... Trzęsę sie z zimna.

Panie karlheinz gdzie mnie pan wyszłał.

Do domu zarozumiałych egoistów.

Obudziłam się w moim pokoju? Jak czy kou - kun mnie nie wyrzucił na deszcz przed drzwi rezydencji zamykają je nie pozwaląc mi wejść?

- Co jest? - rzekłam pytaniem.

- Czy nie śpisz? M Neko-chan. - rzekł blondyn. Czyli on tu też jest.

- Hej, otwórz usta. - Powiedział blondyn. Nie chcąc mu się sprzeciwiać. Co jak znowu wyrzucić mnie na deszcz? Albo zrobi coś gorszego.

Zrobiłam co kazał.

Kou kun pocałował mnie.

To był mój pierwszy pocałunek. To sytuacja o której marzy większość dziewczyny. Jednak ja.. Chciałam się rozpłakać, ze zmieszania i strachu. W jednym momecie mnie wyrzuca w drugim całuje co jest? Czemu kou -kun?..

- Czemu mnie pocałował? - powiedziałam do siebie

- kociaku, czy jesteś zadowolona? Hej...... chwilę temu powiedziałeś, że niczego nie potrzebujesz.

A teraz, czy nie cieszysz się, że masz przyjemne, ciepłe łóżko do spania?

- Tak.. - przytaknełam.

- Haha. A jednak otwierasz usta z aroganckimi uwagami do osoby, która zapewniła ci teraz życie......

Więc powiedziałaś, że niczego nie potrzebujesz, bo masz wszystko......

- Rzucił blondyn patrząc na mnie.

- Więc zdecydowałem. Zawrzemy układ. Ty będziesz udawać moją dziewczynę . Każde z nasz będzie miał korzyści. W końcu jesteś arogancka.
- Powiedział.

Czekaj? Co! Kim takim jest żebym musiała udawać nie jestem zabawką... Do wypożyczenia...

- Nie zgadzam się. - Oznajmiła.

- Nikt cię nie pytał o zdanie! To dobrze ze się zgadzasz ^^ - powiedział radośnie blondyn...

- Ale ja się nie zgadzam. Mimo wszystko zawarłam układ mimo własnej woli. Z tym blondynem.

- W co ja się wpakowałam....

。・:*:・゚★,。・:*:・゚☆

Witajcie jsk podoba się pierwszy

rozdział ma 947 słów. Mam nadzieję że się podoba ^^

Do następnego

~~ nosakaya ~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro