Reiji x OC | Chemia |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Widzę, że trudno was zmotywować do jakiejś aktywności. Zrozumiałe, ale szkoda, że 1-2 osoby tu są jeszcze, jak na tyle obserwujących.

Dla PatixaLovic

POV. Iyumi

Nigdy nie zostałam bardziej upokorzona niż na dzisiejszej lekcji chemii. Ta zadufana kobieta, która myśli, że jej przedmiot jest najważniejszy, przy całek klasie stwierdziła, że się nie staram, nie uczę i potrzebuję korepetycji z jej najlepszym uczniem. W taki sposób znalazłam się w jednej sali z Reiji'm Sakamaki'm, który chyba bardziej niż ja był niezadowolony z tych korepetycji. Jednak dzielnie słuchał instrukcji chemiczki, co do zakresu materiału. Tymczasem ja siedziałam, jak ostatni osioł w pierwszej ławce i skupiłam swoją uwagę na kręceniu długopisem. Czyjaś dłoń zabrała mi ten długopis, żeby zwrócić mnie do żywych. Udało się jej to, bo niechętnie podniosłam głowę. 

- Panno Iyumi, powinnaś podziękować Reiji'emu, że poświęci ci swój czas. Jutro zweryfikuję, czy cokolwiek wyniosłam z tych zajęć, więc radzę uważać - powiedziała. Skinęłam głową na zgodę, bo co innego mi zostało? Nauczycielka oddała mi długopis i posłał mi groźne spojrzenie. Westchnęłam cicho. Ja nie chcę...

- Już z nie takimi przypadkami sobie radziłem. Panna Mukami nie jest wyjątkiem - zapewnił Reiji, ale moje przybrane nazwisko niemal wypluł na podłogę. Jeden krok i by je zdeptał, jak robaka.

- Bardzo się cieszę. W takim razie zostawiam was. Przyjdę za godzinę sprawdzić, jak wam idzie - oznajmiła. Oboje skinęliśmy głowami a kobieta wyszła. Reiji odczekał chwilę, po czym stanął przede mną z założonymi rękami i z głupim, zwycięskim uśmieszkiem. 

- I co teraz, Iyumi? Potrzebujesz mojej pomocy - odparł prześmiewczo. Przewróciłam oczami. 

- Gdyby ta baba się na ciebie nie uparła to bym poprosiła Ruki'ego o pomoc - odpowiedziałam.

- Niestety jesteś skazana na mnie. A skoro wyświadczam ci przysługę, to będziesz moją dłużniczką - oznajmił. Prychnęłam głośno zakładając ręce i odchyliłam się do tyłu na krześle. Oparłam się o zimne drewno. 

- Czy ty sobie w kulki lecisz? To belferka ci wisi przysługę a nie ja - powiedziałam. Nie mam zamiaru być mu dłużna.

- Ty, bo ciebie będę uczyć i to ty chcesz się pozbyć chemiczki, która cię nęka za oceny. Poza tym, dam ci wybór - odparł. Jęknęłam, bo ma racje. 

- Dobra, czego chcesz w zamian? - spytałam i spojrzałam na niego spod byka. On tylko rozłożył ręce.

- Albo dasz mmi krwi albo odczepisz się od Subaru raz na zawsze. Spokojnie, możesz się zastanowić i dać mi odpowiedź po zajęciach - odpowiedział.

- Sprecyzuj, ile razy mam ci oddać krew. Subaru nigdy nie opuszczę, chociażby miał być na mnie zły do końca życia, czyli przez wieczność - odparłam od razu. 

- Korepetycje będziemy mieć raz na tygodniu, więc myślę, że co dwa, trzy tygodnie będzie w porządku. Pasuje? - wyjaśnił. Bardzo mi daleko do "pasuje". 

- Bardziej niż odczepienie się od Subaru - mruknęłam. 

Świetnie, to zaczynamy lekcję - odparł. Otworzył podręczni z chemii i położył go przede mną. Tak zaczęliśmy godzinną naukę. 

Tyle, ile złego mogę powiedzieć o Reiji'm, tak trzeba przyznać, że potrafi bardzo dobre tłumaczyć chemię. Pierwszy raz czułam, że rozwiał chmury znad mojej głowy a słońce tak było mnie po oczach, że niekiedy było mi wstyd, że nie zrozumiałam tak prostej rzeczy przez inną. Słuchało mi się go świetnie i dopiero nauczycielka przerwała nam naukę. Reiji uznał, że dużo zdążyliśmy przerobić. Belferka dała mu klucz do sali, żeby ją zamknął, jak już wyjdziemy. Ona niestety jeszcze miała zajęcia i poszła.

- Wiesz co Reiji, nawet nie było tak źle - odparłam chowając rzeczy do torby. Spojrzałam na wampira a on tylko uśmiechnął się pod nosem.

- To chemia. Jasne, że jest najlepszą nauką - odpowiedział. Przewróciłam oczami. 

- Nie o to mi chodziło. Raczej o to, że nie jesteś najgorszym nauczycielem - mruknęłam. Przewiesiłam torbę przez ramię. 

- Poczekaj. Wezmę od razu trochę krwi - powiedział. Skinęłam głowę i podeszłam do niego. Odchyliłam głowę na bok. Reiji złapał mnie za ramiona od tyłu nachylając się. Wzięłam głęboki oddech, żeby opanować swój odruch ucieczki i przywalenia oprawcy. Poczułam jego kły na swojej skórze a następnie wgryzł się we mnie. Jęknęłam cicho i bezwiednie. 

- Serio Iyumi?! Najpierw nie mówisz mi o Yui a teraz jeszcze to?! - usłyszałam głos przy drzwiach. Odwróciłam się na tyle, na ile pozwolił mi okularnik, który miał w nosie swojego młodszego brata. Od razu natrafiłam na wściekłe spojrzenie Subaru. 

- To tylko transakcja! Reiji pomagał mi z chemią - wytłumaczyłam. Już widzę, jak mi uwierzy...

- Z pewnością. Masz świadomość, że już raz mnie okłamałaś?! Tch... Po co ja tracę czas na ciebie? - odparł zły i wyszedł trzaskając drzwiami od sali. Westchnęłam ciężko a Reiji wyjął swoje kły. 

- Miło się robi z tobą interesy - mruknął mi do ucha. Przewróciłam oczami zakładając ręce. 

- Od początku tak to przygotowałeś. Żeby jeszcze bardziej zniszczyć więź w Subaru - powiedziałam. Okularnik tylko wzruszył ramionami. 

- Po prostu chciałem krwi a wampiry mają ją lepszą niż ludzie. Nie spóźnij się za tydzień - rzucił i wyszedł z klasy. Położyłam dłoń na czole. Wszyscy Sakamaki to idioci...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro