Subaru x OC | Próba |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dla PatixaLovic

POV. Iyumi 

Czekałam w parku na mojego przyjaciela - Subaru. Stosunki naszych braci nie pozwalają nam się spotykać w domach, więc musimy się widywać na mieście. Jednak nie ma w tym nic złego. Zawsze lepiej odetchnąć świeżym powietrzem niż siedzieć w domu całymi dniami. Na dworze można robić równie ciekawe rzeczy. Jako, że mam trochę czasu do przyjścia chłopaka, wzięłam ze sobą szkicownik i ołówek. Te rzeczy razem ze słuchawkami są moimi nieodłącznymi kompanami. Skupiłam się na detalach, które rysowałam. Zupełnie odcięłam się muzyką od otaczającego mnie świata. 

Po jakimś czasie poczułam, jak ktoś kładzie mi dłonie na ramionach. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam do góry. Czerwone tęczówki, takie jak moje, wpatrywały się we mnie łagodnie. Ściągnęłam słuchawki z uszu. 

- Hej Subaru, jesteś szybciej niż ostatnio - odparłam. Wyłączyłam muzykę i zamknęłam szkicownik. Włożyłam wszystkie rzeczy do torby.

- No tak wyszło. Mam coś dla ciebie - powiedział. Zajął miejsce obok mnie. W rękach trzymał przeźroczyste opakowanie z moimi ulubionymi truskawkami. Podał mi je a ja uśmiechnęłam się szeroko. 

- Truskawki! - pisnęłam. Wzięłam je od niego i przytuliłam chłopaka. Odpakowałam owoce. Zatopiłam swoje zęby w niej i mruknęłam z przyjemności. Tak dawno ich nie jadłam. 

- Mijałem sklepik z owocami a wiem, jak bardzo je lubisz - odparł wskazując na truskawki. Przytuliłam białowłosego jedną ręką.

- Wręcz kocham, dziękuję - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem. Zaczęłam je zjadać a Subaru tylko się śmiał, że tak szybko potrafię to robić.

- Wiedziałem - oboje usłyszeliśmy oschły głos z naszej prawej. Spojrzałam tam z lekkim przerażeniem. Jak się spodziewałam, stał tam sam Reiji Sakamaki. Odwróciłam głowę w stronę Subaru. Białowłosy wlepiał swój wściekły wzrok w brata. 

- Tak się poniżać... Subaru, nie sądziłem, że upadniesz tak nisko, żeby zadawać się z wrogiem - odparł. Wstałam ze swojego miejsca i podeszłam do okularnika. Chciałam złapać za jego marynarkę, ale odsunął się krok do tyłu.

- Nie dotykaj mnie. Jeśli chcesz coś powiedzieć, mów bez naszego kontaktu fizycznego - powiedział. Wkurzył mnie tym jeszcze bardziej. 

- Jak śmiesz uważać mnie za gorszą?! Jestem wampirem czystej krwi, taka się urodziłam! - krzyknęłam. Okularnik tylko prychnął. 

- To cię nie usprawiedliwia. Zadajesz się z braćmi Mukami. Marnymi podróbkami wampirów - niemal wypluł ostatnie słowo. Poczułam jak moje zęby zgrzytają ze złości. 

- Słuchaj no ty okular... - zaczęłam, ale ktoś mi przerwał.

- Iyumi, opanuj się - usłyszałam głos Ruki'ego. Odwróciłam się i zobaczyłam mojego przyrodniego brata. Stał tam z założonymi rękami. 

- Jak mam cię opanować? On mnie obraża i w dodatku przez to, że jestem z wami związana! - zaoponowałam. Przecież powinien mnie bronić. Nas bronić. Swojej rodziny a on nie robi zupełnie nic. 

- Czas wracać do domu. Nie spotkasz się już ze swoim przyjacielem. Każdy twój krok będzie monitorowany. Iyumi, idziemy - odparł spokojnym głosem. Podeszłam do Ruki'ego. 

- Nie możesz się tak poddać! Oni myślą, że są lepsi, ale wcale tak nie jest! - krzyknęłam. Chłopak tylko położył dłoń na mojej głowie. Wkurzyłam się jeszcze bardziej. 

- Iyumi, nic nie da twoje zdenerwowanie. Dajmy sobie spokój - westchnął Subaru wstając z miejsca. Spojrzałam na niego. 

- "Dajmy sobie spokój"? Ty żartujesz? Subaru, mówiłeś mi kiedyś, że nikt nie rozumie cię tak jak ja! Też cenię cię jako przyjaciela i nie pozwolę, żeby zniszczono naszą przyjaźń przez błahy powód - powiedziałam czując, jak łzy gromadzą się w kącikach moich oczu. Białowłosy spojrzał na mnie z małym uśmiechem. 

- Mnie też to się nie podoba, ale przeciwko nimi nie jesteśmy w stanie wygrać. Lepiej im się poddać i tyle - odparł.

- Nigdy nie zapomnę naszych spotkać - wyczytałam z ruchu jego warg. Zanim zdążyłam powiedzieć cokolwiek, Reiji położył dłoń na ramieniu Subaru i razem się teleportowali. Przeniosłam wzrok na Ruki'ego. 

- Musisz coś zrobić! Nie mogę stracić mojego przyjaciela! - powiedziałam niemal błagalnie. Wampir tylko pokręcił przecząco głową. 

- Nie mam co. Wracajmy do domu. Jakoś będziesz musiała się z tym pogodzić - odparł łapiąc mnie za rękę. Teleportował nas przed wejście do rezydencji. Wyrwałam się z uścisku wampira. 

- Nie mogę ot tak tego zostawić. Nie pozwolę, żeby moja przyjaźń z Subaru skończyła się w taki sposób - zaprzeczyłam. Ruki pokręcił głową z dezaprobatą. 

- Nie rozumiesz. My nie mamy nic przeciwko temu, ale musiałem jakoś zareagować, żebyś nie powiedziała o słowo za dużo. Odczekaj pewien czas. To wasza próba przyjaźni. Uwierz, że się opłaci - odparł wchodząc do rezydencji. Spojrzałam na swoją rękę i zacisnęłam ją w pięść. Subaru, nieważne ile będę musiała czekać, ale nie pozwolę rozwalić naszej przyjaźni!

------------------------------------------

Może drama za bardzo nie wyszła, ale nie chciałam sypać za bardzo przekleństwami (co pewnie by się zdarzyło, gdybym za bardzo się w to wczuła XD), ale mam nadzieję, że wyszło w miarę fajnie ^.^ 

Mi osobiście się on podoba ^.^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro