Diabełek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Diabełek, czyli uporczywy, nieproszony gość w twojej głowie. Hmm... Gość? Cóż, zdecydowanie go nie zapraszałaś. Zapewne przed twoimi oczami powstała istotka z różkami, z ognistym ogonkiem a samo słowo "diabełek" ma pieszczotliwy i uroczy wydźwięk. Jak futszaste, czarne zwierzątko, prawda? Fajnie by było...

Zjawia się nagle, choć zawsze go wyczuwałaś gdzieś w tle. Siedział ukryty w zakamarkach poplątanych neuronów. Milczał, nie reagował, ale ciągle był.
Wreszcie nachodzi się i zaczyna coś szeptać a ty udajesz, że nie słuchasz, choć - niestety - mówi z sensem. Przekazuje prawdę. Przekazuje, że... Staczasz się na dno.
Glos oplata cię calutkim sobą jak wąż. Nie ma kształtu, wyglądu, koloru, formy czy czegokolwiek namacalnego. Robi to w tak chytry sposób, bolesny i wnikliwy że sprawnie blokuje twój umysł. Próbujesz walczyć - jeśli masz siłę. Jeśli nie - po prostu wnikasz w ten stan i pozwalasz oddać mu kontrolę. Powoli zanikasz a on rośnie w siłę. Przytłoczona, czekasz, aż sobie pójdzie. Czasem trwa to dzień. Czasami tydzień. Ale masz nadzieję, że to przejdzie, prawda? Do cholery, twoje życie musi mieć więcej barw i kolorów. Przecież uśmiechasz się na codzien. Przecież jesteś lubiana i kochana a sama sobie nie masz nic do zarzucenia. Mówią, że sympatyczna choć cicha i nieśmiała. Więc co się zmieniło? Dlaczego nagle śmiech stał się nieszczery i wymuszony? Dlaczego proste czynności nagle pochłaniają tyle czasu? Dlaczego rano zamiast z pozytywną energią, slaniasz się na nogach a widząc żyletkę czy nożyczki masz ochotę skorzystać z nich w inny sposób niż zostały stworzone?
Dochodzi do ciebie, że to ty jesteś problemem.
Z dnia na dzień diabełek przestaje być łaskawy. Jego ogon zaciska się i puszcza na ułamek sekundy, na samo zaczerpnięcie wdechu. Ale to już nie jest wola walki o oddech a raczej puste egzystowanie. Bo tak trzeba. Bo... Nie wiesz. Nie wiesz, po co jeszcze oddychasz. Ale kiedyś wiedziałaś... Kiedyś szczęście wypływało prosto z serca. Umiałaś je rozpoznać. Teraz wssystko, co czujesz przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Ty nic nie znaczysz.
Tkwisz przesiąknięta niewidzialną mgłą. Diabełek nie jest już tak obcy i nieprzyjemny. Przyzwyczaiłaś się. Czasem to nawet sama nie wiesz, czy on u ciebie mieszka czy nadal jest w fazie przeprowadzki. W każdym razie łączy was poważna relacja. Ty i diabełek tworzycie jedność. (Ehm... Tak. Lepiej tego ubrać w słowa nie umiałam.)
Diabełku, proszę przestań...proszę, chce tylko spokoju.Chcę byś zniknął, ale wtedy musiałabym odejść...razem z tobą.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro