Rozdział 17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Yuuji przejrzał się w lustrze i nie wiedział co powiedzieć. Pomysł Fushiguro z założeniem dopasowanej, czarnej bluzki było strzałem w dziesiątkę. Wyglądał schludnie i uroczo jednocześnie.

- Padnie z wrażenia. - skomentował Megumi, siedząc na swojej spakowane walizce.

- Teraz daj mi spodnie!

- Załóż te przycięte.

- I pasek ze złotą klamerką?

- Tak i te białe trampki w pieski, które kupiłem ci na urodziny.

- Będą perfekcyjnie pasować! - ucieszył się i od razu zaczął zakładać wybrane ubrania.

- Yuuji, tak w ogóle... Nie chce ci psuć nastroju, ale muszę ci powiedzieć.

- O co chodzi? - spojrzał na niego zmartwiony, zapinając pasek na oślep.

- Sukuna widział ciebie i Gojo, jak razem spaliście na imprezie. Wypytywał mnie o was, ale powiedziałem, że ty mu wszystko powiesz.

- Wkurzył się?

- Bardziej zmartwił. No i jest zazdrosny. - parsknął.

- Szczerze to... Boję się rozmowy z nim. Wiesz, jakim jest facetem... Męskim. Boję się, że mógłbym go zawieźć, że jestem z drugim facetem. - złapał się za ramię i spojrzał w dół. - Nawet wolałbym żebyś z nim pogadał, żeby jakoś do tego przywyknął.

- Nie był zbytnio w szoku, że przytulasz się do drugiego faceta, więc... Jest okej. Po prostu chce cie ostrzec, że pewnie jak wrócimy z Paryża to zacznie cie o wszystko wypytywać.

- Okej... Jeżeli będzie ciebie wypytywać to możesz mu powiedzieć. Nawet byłbym za to wdzięczny. - uśmiechnął się smutno.

- Jeżeli chcesz poruszę ten temat. Dobrze się dogadujemy, więc możesz na mnie liczyć w tej sprawie.

- Dziękuję, Megumi. Zawsze ratujesz mi tyłek, kiedy się stresuje.

- Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Staram się. - uśmiechnął się lekko.

- Niby kobiety są bardziej empatyczne, niż faceci, ale z naszej trójki to ty zdecydowanie jesteś jak kobieta. W sensie... Mam na myśli, że najbardziej wszystkich rozumiesz. Nobara nie nadaje się do rozmów o związkach. Wszystko jest dla niej czarno, albo białe. Podoba ci się to się z nim prześpij, nie podoba ci się to zerwij z nim kontakt. Nie ma czegoś... Pośredniego, ani dodatkowych opcji. Patrzy na to bardzo zwięźle. Kocham Satoru całym sercem, a mimo to nie potrafiłem mu od razu wybaczyć.

- Też to zauważyłem. To twarda kobieta.

- Co nie? Zazdroszczę jej czasem tego charakteru.

- Jest prosty, ale mimo wszystko...

- Skomplikowany. - dokończył.

Oboje zaczęli się śmiać. To było aż dziwne w ilu kwestiach się ze sobą zgadzali, mimo że ich charaktery były całkowicie odmienne. Yuuji wrzucił telefon do kieszeni i jeszcze raz się przejrzał. Był już całkowicie gotowy do wyjścia.
Oboje wyszli z pokoju i zeszli na dół. W kuchni krzątał się Sukuna i szykował przekąski na podróż do Paryża.

- Sukuna, zaraz będę wychodzić! - krzyknął Yuuji wbiegając do kuchni. Zawiesił się bratu na plecach, otaczając jego szyję ramionami i przytulił się do niego od tyłu. - Bezpiecznej podróży.

- A ty masz być grzeczny na tej randce. - poklepał go po ramieniu.

- Dzieci z tego nie będzie.

- Czyli twoj wybranek to serio starszy brat Megumiego?

- No... Megumi ci opowie! - odskoczył od niego i pognał do wyjścia. - Nara!

- I tak z ciebie wszystko wycisnę, jak sok z cytrynki! - krzyknął za nim, grożąc mu palcem. - Megumi, chcesz żelki na podróż? - nagle zmienił ton na bardzo łagodny, zwracając się do czarnowłosego.

- Misie?

- Misie.

- To poproszę. - przygryzł dolną wargę i wskoczył na blat kuchenny.

Yuuji w tym czasie podbiegł jeszcze do Fushiguro, uściskał go mocno i chcąc za wszelką cenę odwlec w czasie rozmowę z bratem wybiegł z domu, krzycząc głośne 'pa'.
Zamknął za sobą drzwi i w tym samym momencie usłyszał za plecami zatrzymujący się samochód. Uśmiechnął się szeroko i zbiegł z malutkich schodków. Z auta wysiadł Satoru. W ręku trzymał róże, a sam on... Wyglądał jak bóg seksu.
Chyba wziął sobie komplementy Yuujiego do serca, bo założył dopasowaną, czarną koszulkę z dekoltem w serek, a do tego zwyczajną marynarkę. Postawił na klasykę, ale wyglądał naprawdę seksownie.
Wbił wzrok w młodszego chłopaka i kiedy Yuuji do niego podbiegł mocno się objęli.

- Hej...

- Hej, Yuuji. Ślicznie wyglądasz. - powiedział wręczając mu bukiet róż.

- A ty... Ty wyglądasz tak dobrze, że to aż zawstydzające. - zaśmiał się i przyjął kwiaty. - Dziękuję. Są piękne.

Satoru otworzył mu drzwi od auta. - Zapraszam. - powiedział szarmancko.

Yuuji posłał mu słodki uśmiech i wszedł do środka, zajmując miejsce pasażera. Zapiął pasy, uważając na kwiaty i przygryzł dolną wargę. Tak bardzo cieszył się na to spotkanie i nie mógł uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Gojo wsiadł do auta i od razu je odpalił. Wyjechał na jezdnie i zerknął na Yuujiego.

- Stęskniłem się przez tę półtorej godziny. - zaśmiał się.

- Ja też. - przygryzł dolną wargę. - Jeszcze... Mój brat nas widzial na imprezie i zaczął zadawać pytania.

- Nie mówiłeś mu o nas?

- Nie, bo... Boję się, że mógłby ci coś zrobić. - powiedział pół żartem pół, serio. - Martwi się o mnie i jest cholernym zazdrośnikiem, ale Megumi ma z nim pogadać.

- Nie musisz się o to martwić. Jestem silny. - zapewnił. - Też z nim pogadam jeżeli będzie trzeba. Poza tym... Megumi to dla mnie też młodszy brat, a teraz wyjeżdża z nim do Francji. Mam na niego haka.

- W sumie tak. - uśmiechnął się. - Ale i tak cieszę się, że są dla siebie przyjaciółmi.

- To trochę podejrzane, bo ledwo przekonał się do Kugisaki...

- Bo mój brat jest super!

- Nie wątpię, Yuuji. Słodki jesteś. - zaśmiał się i położył dłoń na jego dłoni, którą ułożył na swoim kolanie. - O mnie też będziesz mówić, że jestem super?

- Tylko, jeżeli będziesz grzeczny.

- A nie jestem grzeczny?

- Teraz ciężko ocenić. Raz kiedy złapałeś mnie w nocy byłeś bardzo niegrzeczny.

- Ale robiłem ci same miłe rzeczy. Czy to nie czyni mnie jednak grzecznym?

- Nie, bo bardzo mnie zawstydziłeś.

- Oh, a więc w tym tkwi problem.

- Można tak powiedzieć. - zachichotał uroczo i przygryzł dolną wargę. - Aczkolwiek ja też troszkę się zmieniłem...

- W moim przekonaniu niegrzeczni i tak piękni chłopcy muszą ponieść surową karę.

- Brzmi strasznie. - po jego ciele przeszedł przyjemny dreszcz. - Ale ja jestem grzeczny, prawda?

- Dziś się okaże.

- Czeka mnie jakiś test?

- Może.

*

Yuuji był oczarowany. Nie spodziewał się, że Satoru zabierze go w tak piękne miejsce. Restauracja znajdowała się na wodzie, a ich stolik jako jedyny w małej altance otoczonej zasłonami. Można było wyjrzeć za barierkę i podziwiać, jak światła miasta odbijają się od wody. Te setki kolorowych świateł i oglądanie życia w mieście z innej perspektywy było niesamowite. Był pod wrażeniem i sam już nie wiedział z czego nie mógł spuści wzroku - z pięknych widoków, czy najbardziej idealnego faceta na całej ziemii.
Byli już po kolacji, ale został jeszcze deser. Kelner przyniósł dwa talerzyki ciasta z dużą, czekoladową kulą na środku i wyszedł, zasłaniając za sobą zasłony. Yuuji uśmiechnął się słodko do Satoru i nacisnął na kulę widelczykiem. Ze środka wypłynął sos i rozlał się po talerzyku i brownie.

- Nie chce wiedzieć ile zapłaciłeś za to wszystko. - zaśmiał się i wsunął widelczyk z ciastem do ust. - Pyszne!

- Twój uśmiech jest wart każdej ceny. - powiedział wpatrzony w niego, jak w obrazek.

- Zawstydzasz mnie.

- Nie moja wina, że jesteś tak cudowną osobą, że chcę cię adorować.

- To ty zdecydowanie wymiatasz wyglądem.

- Nie sądzę. Jesteś najpiękniejszą osobą, jaką widziałem w swoim życiu, mój słodki Yuuji.

- Czemu tak mi słodzisz, kiedy jemy cholernie słodkie brownie!

- Bo kocham słodkie.

Itadori roześmiał się głośno. Wyciągnął rękę do białowłosego i złapał go za dłoń. Splótł ze sobą ich palce.

- Dziękuję za kolację... Była pyszna.

- Możemy jadać tu częściej.

- Tylko jeżeli będziesz zabierać mnie tu na randki. - zażartował.

- Rozumiem, że chcesz kolejne?

- Tak... Zdecydowanie tak. Jest tutaj pięknie.

- Może to będzie nasza nowa restauracja. - spojrzał mu w oczy. - Jako... pamiętna randka, gdzie wszystko zaczęliśmy od nowa.

- Podoba mi się to określenie.

Oboje dokończyli deser w tym samym czasie. Gojo zapłacił za całą kolację, po czym oboje wyszli z restauracji trzymając się za dłonie.
Niebo było bezchmurne, a gwiazdy świeciły naprawdę jasno. Na zewnątrz było przyjemnie i wiał ciepły wiatr. Atmosfera była romantyczna, a setki odbijajacych się od wody świateł dodawało magii do ich randki.

- Mamy hotel z widokiem na jezioro. Mały spacer? - zapytał Satoru, uśmiechając się seksownie w stronę Yuujiego.

- Pogoda jest świetna. Nie musisz dwa razy pytać. - zaśmiał się i dał mu się prowadzić.

Gojo zaczął ciągnąć go w stronę plaży. Weszli na piasek i zaczęli iść wzdłuż brzegu.

- Pięknie tu jest. Nigdy wcześniej nie byłem po tej stronie miasta. - wyznał Yuuji, patrząc na jezioro i panoramę rozciągającego się miasta.

- Znalazłem tą miejscówkę przypadkiem. Wracałem z Hollywood i bardzo stresowałem się naszym spotkaniem. Zatrzymałem się tu żeby coś zjeść i odkryłem, jak tu pięknie.

- Stresowałeś się? Myślałem, że nigdy nie miałem problemu ze stresem.

- Wiesz... Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Od ciebie zależy moje szczęście. - wyznał i podrapał się po głowie. - Gdyby coś... Gdyby coś poszło nie tak pewnie bym się posypał. Bałem się, że popsułem wszystko nieodwracalne...

- Też bardzo się stresowałem.

- Pamiętam, jak nie poznałeś mojego głosu.

- Byłem zajęty paleniem i prowadziłem monolog na głos.

- To było zabawne. - zaśmiał się. - Ale... Kiedy usłyszałem twój głos pierwszy raz po naszym rozstaniu zrozumiałem, że nie muszę niczego się bać. Masz dobre serce i jesteś wspaniałym człowiekiem. - uśmiechnął się w czuły sposób. - No i wróżka w Hollywood, do której poszedłem po pijaku powiedziała mi, że tęsknisz za mną i ciągle mnie kochasz. - dodał znów się śmiejąc.

- Nie myliła się. - przygryzł dolną wargę. - Bardzo, ale to bardzo tęskniłem. Szczególnie kiedy dziadek zmarł byłem w rozsypce... Ale Megumi pomógł mi się zebrać i z jego pomocą odnalazłem brata. Potem Sukuna trochę mnie odtrącał... Ale kiedy zrozumiał, że nic co go spotkało nie jest moją winą bardzo mnie pokochał. Mam nadzieję, że ty też będziesz tak dobrze się z nim dogadywać, jak Megumi.

- Postaram się. Twój brat ma charakterek, więc od początku może być ciężko...

- Chroni mnie, więc na początku na pewno będzie ciężko.

- Wiem. W końcu Megumi też jest dla mnie, jak młodszy brat. Też staram się go chronić i wiem, jak troska bywa męcząca. Umierałem z nerwów, kiedy wyjechałem, ale zapomniałem, że jest tak samodzielny... No i już dorosły.

- Megumi jest najbardziej dojrzały z naszej paczki.

- Też tak myślę.

- Tyle razy kopnął mnie w tyłek, kiedy nie mogłem wstać z łóżka. - Yuuji zaśmiał się i spojrzał na wysoki budynek przed nimi. - To ten hotel?

- Tak. Mamy w apartamencie dwie sypialnie gdybyś nie chciał spać ze mną w jednym łóżku. - przeczesał włosy ręką, ogarniając je do tyłu. - Nie chciałem się narzucać, czy coś...

- Jak będziesz grzeczny to śpię z tobą. - zachichotał i zaczął ciągnąć go w stronę hotelu. - Chodź szybko, bo już zmarzłem!

- Okej. - uśmiechnął się szeroko, pokazując zęby. Spojrzał na jego śliczną buzię i już po chwili razem zaczęli bied w stronę hotelu.

Pokonali może trzydzieści metrów, ale mimo to dostali zadyszki. Yuuji wbiegł po schodkach na taras budynku i zatrzymał się przy barierce, opierając się o nią plecami. Satoru wbiegł za nim i wpadł na niego, łapiąc za poręcz po obu stronach jego bioder. Spojrzeli sobie w oczy, uspokajając swoje oddechy. Yuuji złapał go za policzek i zjechał dłonią w dół po jego szyi, aż na tors.

- To chyba drogi hotel? - zaśmiał się, szepcząc. Nie odrywał wzroku od błękitnych tęczówek Satoru.

- Szukałem takiego z jacuzzi. - uśmiechnął się, pokazując zęby.

- I mamy całe mieszkanie dla siebie?

- Caluteńkie. - zapewnił. - No i szampana na dzwoneczek.

- Bardzo chcę przetestować ten dzwoneczek.

- Sugerujesz mi, że powinienem cię upić? - przejechał wierzchem palcy po jego policzku. - I co potem?

- Potem... To zależy od ciebie.

- To chodźmy już do środka. Bardzo już chcę, abyś zadzwonił w ten dzwoneczek.

- Ja też. Bardzo chcę.

- Chodźmy. - Satoru złapał go za dłoń i zaczął ciągnąć go w stronę ruchomych drzwi.

Oboje weszli do środka. Wszechobecne złoto i biel, aż raziły w oczy. Wszystko było schludne i wyglądało na drogie. Yuuji trzymał się blisko Satoru, ale też rozglądał się wokół. Sufit był tak wysoko, że stały tu kilku metrowe palmy i to w doniczkach! Nigdy nie widział czegoś podobnego.
Gojo odebrał klucze przy recepcji i poprowadził Itadoriego do szklanej windy. Wjechali kilka pięter w górę. Nie rozmawiali ze sobą, bo w windzie były też inne osoby wynajmujące apartamenty, ale nawet na chwilę nie puścili swoich dłoni. Wysiedli na najwyższym poziomie, gdzie znajdował się ładny korytarz i tylko jedna para drzwi.
Satoru otworzył je kartą i przepuścił Yuujiego w drzwiach. Światło w korytarzu zapaliło się samo, a oczom młodszego chłopaka ukazał się nowoczesny apartament. Nie to jednak przykuło jego uwagę, a wszędzie rozsypane płatki róż i zapalone świece. W niektórych miejscach unosiły się balony w kształcie serc i wszędzie leżały małe, pluszowe misie.
Gojo zamknął za sobą drzwi i podszedł do zaskoczonego chłopaka. Objął go od tyłu w talii i mocno wtulił się w niego.

- Ty to zrobiłeś? - zapytał nie mogąc uwierzyć w to co właśnie widział.

- Zgadza się. Znaczy... Poprosiłem obsługę żeby zapalili świece przed naszym przyjściem.

- Jesteś niesamowity, Satoru. - odwrócił do niego głowę i złapał go za policzek.

Spojrzał na jego usta, w jego oczy i znów na usta. Atmosfera zgęstniała. Ich oddechy stały się dziwnie głośne. Oboje zsstygli w bezruchu, jakby nie wiedzieli co zrobić dalej, a jednak doskonale znali swoje pragnienia.

- Satoru, pocałuj mnie. - szepnął Yuuji drżącym głosem.

Nie musiał powtarzać kolejny raz. Satoru bez zawahania złączył ich usta ze sobą. Zamknęli oczy. Słodkie uczucia przeszły ich ciała. Motylki w brzuchach zaczęły wariować.

- Mh... - jęknął Yuuji w jego wargi. Odwrócił się przodem do starszego i zarzucił ręce na jego kark.

Gojo złapał go za biodra i przyciągnął go bliżej do siebie. Zamruczał i pogłębił ich pocałunek. Jego serce waliło, jakby zaraz miało wyskoczyć z jego piersi. Tak bardzo tęsknił za Yuujim i jego bliskością, tak bardzo to wszystko wydawało się nieosiągalne, że teraz nie mógł uwierzyć w to co się dzieje. Yuuji i on całowali się. Powoli i spokojnie, jakby nic innego nie istniało na tym świecie. Młodszy rozchylił zapraszająco wargi, a Gojo bez zawahania wsunął język do środka jego buzi.
Yuuji zsunął z ramion Satoru marynarkę. On zdjął ją całkowicie i rzucił na ziemię. Ujął twarz chłopaka w dłonie, pogłębiając pieszczotę. Itadori przejechał dłonią po brzuchu siwowłosego i zadarł jego koszulkę do góry, dotykając jego skóry.
Gojo wepchnął ich na oślep do jednego z pokoi. Zaczął rozpinać pasek od swoich spodni, ale nawet na chwilę nie przerwał pocałunku. Yuuji też zaczął ściągać z siebie spodnie i zdjął je pierwszy, zostawiając je na podłodze. Opadli na łóżko i dopiero teraz na chwilę odsunęli się od siebie, aby zdjąć z siebie bluzki.

- Yuuji... Chcesz się kochać? - zapytał Satoru, patrząc w jego oczy. Rzucił swoją koszulkę za siebie, nawet na chwilę nie odwracając od niego wzroku.

- Tak. - odpowiedział bez zastanowienia i uśmiechnął się do niego w czuły sposób. - Bardzo chcę...

Gojo uśmiechnął się i pocałował go krótko w usta. Sięgnął do szafki nocnej po prezerwatywę i lubrykant. Wrócił do niego i usiadł na jego biodrach, kładąc wszystko obok na materacu.

- Przygotowałeś się. - zachichotał i przejechał dłonią po jego torsie.

- Jak zaproponowałeś hotel nie mogłem przestać myśleć o tobie nago pode mną. - przygryzł dolną wargę i pochylił się do niego. - Miałem nadzieję, że to wszystko tak się skończy... Chcę być znowu tylko twój, Yuuji. - wyznał i przejechał dłonią po jego policzku.

- A ja twój. Kocham cię, Satoru. - powiedział, patrząc w jego oczy. - Przepraszam, że cię odtrącałem. To moja wina, że... Że tyle cierpiałeś.

- Nie gadajmy już o tym. Najważniejsze jest to co jest teraz. - potarł ich noski o siebie, uśmiechając się szeroko. - Kocham cię, Yuuji.

- Oficjalnie jesteśmy razem, tak?

- Tak. - odpowiedział od razu i pocałował jego usta. - Kocham cię... Kocham, kocham...

Kontynuowali pocałunek. Gojo wdarł się językiem do środka jego ust i bardzo powoli zaczął zsuwać bieliznę z ukochanego. Itadori dotknął jego męskości przez materiał spodni i przejechał palcami po całej długości. Gojo odsunął się na chwilę od chłopaka i wylał na rękę lubrykant, nawilżając swoje palce. Zaczął całował jego szyję i dotknął dłonią jego pośladka, chcąc dać znać ukochanemu o swoich zamiarach. Dotknął opuszkiem jego wejścia, rozsmarowując po nim żel. Yuuji jęknął cicho i odchylił głowę do tyłu. Przymknął oczy i wsunął rękę w bokserki Satoru. Objął palcami członka siwowłosego i przejechał po nim dłonią.
Gojo westchnął i wsunął palca w Yuujiego. Od razu zaczął nim poruszać.

- Jest okej? - zapytał, nie odrywając ust od jego szyi.

- Tak... Jest wspaniałe. - zamruczał w jego ramię i pocałował je. Zaczął powoli masować jego męskość.

Gojo przymknął oczy i zassał się na jego szyi. Włożył w niego kolejnego palca i oba wsunął znacznie głębiej. Yuuji jęknął i zacisnął dłoń na pościeli, czując jak Satoru porusza w nim swoimi długimi palcami.

- Tutaj... - szepnął do jego ucha, czując przyjemność od jego ruchów. Objął go obiema dłońmi i wtulił się w niego mocno. - Nie przestawaj...

- Yuuji... Jesteś przepiękny. - wyznał i zassał się na jego szyi, tworząc malinkę. Zjechał niżej i wziął do ust jego sutka. Zaczął drażnić go językiem i delikatnie ssać.

- S-Satoru! - jęknął i wygiął plecy w łuk.

Starszy przyspieszył ruchy dłoni, chcąc jak najlepiej przygotować swojego chłopaka do zbliżenia. Itadori zaczął wić się pod nim z rozkoszy. Wbił paznokcie w jego plecy i pozwalał Gojo robić na swojej szyi kolejne malinki. Siwowłosy wysunął z niego palce. Jego oddech zrobił się ciężki. Nie mógł już wytrzymać kumulojącego się podniecenia. Nieznośne wręcz uczucie pożądania było zbyt silne, aby kontynuować grę wstępną.
Odsunął się od ukochanego i zdjął z siebie bieliznę. Spojrzał na podnieconą twarz Yuujiego, posyłając mu seksowny uśmiech i rozerwał zębami opakowanie prezerwatywy. Założył ją na swojego penisa i posmarował go lubrykantem.

- Powiedz jeżeli będzie boleć. - powiedział do jego ucha i pocałował go w policzek.

- Wiem... - westchnął i pogłaskał go po  policzku.

Satoru usiadł między nogami Itadoriego. Spojrzał na jego twarz. Yuuji miał wrażenie, że jego podniecone oczy błyszczą błękitnym kolorem. Westchnął i przygryzł dolną wargę. Był taki przystojny, że to aż zawstydzało Yuujiego.

- Wszystko jest okej, kotku. - posłał mu słodki uśmiech i przejechał dłonią po jego umięśnionym torsie.

- Oh, skarbie... - westchnął i powoli wsunął się w chłopaka.

Itadori zajęczał przeciągle i wygiął plecy w łuk. Zacisnął pieści na pościeli i schował twarz w poduszce. Zapomniał jak dużego penisa miał Gojo i jak bardzo to mogło boleć. Mimo wszystko nie panikował. Wiedział, że przy Satoru wszystko jest dobrze i nigdy by go nie skrzywdził. Poczuł, jak siwowłosy zagłębia się w nim bardziej. Zatkał usta dłonią cierpliwie przyjmując wielkość ukochanego, aż w końcu biodra Gojo zetknęły się z jego pośladkami.

- Jesteś dzielny, Yuuji. - pochwalił go i pocałował go w czoło. - Daj znać, jak już się przyzwyczaisz, kochanie.

- Potrzebuję tylko chwili.

- Przed chwilą cały trząsłeś się z bólu.

- To nie z bólu tylko przez ciebie. - uśmiechnął się słodko i pocałował go w usta. - Nie wiem co jadłeś kiedy byłeś mały, ale bardzo wyrosłeś z każdej strony.

- Wziąłem sobie do serca te reklamy z mlekiem.

- Pij mleko będziesz wielki?

- Kurwa, czemu gadamy o mleku podczas seksu? - zaśmiał się, pokazując swoje zęby.

- Ty zacząłeś.

- Nieprawda, bo ty.

Satoru złączył ich wargi. Pocałował go bardzo namiętnie i wsunął język do jego ust. Poruszył powoli biodrami wysuwając się z chłopaka i z powrotem wsuwając do środka. Słysząc zadowolony pomruk z jego strony kontynuował poruszanie biodrami. Yuuji nieświadomie rozchylił szerzej nogi, jakby chciał mieć Satoru znacznie bliżej. Czując jak mężczyzna zmienia ruchy na szybsze spomiędzy jego warg zaczęły wydostawać się słodkie miauknięcia, a przynajmniej tak to widział Gojo, który coraz namiętniej wchodził w chłopaka pod sobą.

- Tak... Tutaj... - wyjęczał Yuuji, czując przyjemność przez zaglebionego w nim członka Satoru. - Sz-szybciej... - poprosił i schował twarz w jego szyi mocno się w niego wtulając.

- Yuuji... Jesteś taki ciasny, że nie mogę się opamiętać. - Satoru zacisnął pięść na pościeli, a drugą dłoń ułożył na biodrze chlopaka. - Kocham cię... Kurwa... - powiedział seksownie i znacznie przyspieszył ruchy swoich bioder.

- Satoru, nie przestawaj... - wyjęczał Yuuji, odchodząc od zmysłów.

Gojo nie mógł uwierzyć w to co właśnie się dzieje. Cały ten dzień był magiczny. Odzyskał ukochanego i właśnie się kochali. Marzył o tej chwili odkąd go opuścił i było o wiele lepiej niż mógł sobie to wyobrazić.
Złapał za dłoń Yuujiego i splótł ich palce. Przyjemność była coraz silniejsza. Gojo nie mógł zatrzymać się nawet na chwilę. Ich oddechy były głośne i mieszały się ze sobą. Yuuji nie mógł przestać jęczeć i wtulać się w starszego. Ten moment był tak dobry, że dla ich obojga mógłby trwać wiecznie.

Siwowłosy złapał za penisa Yuujiego i zaczął przejeżdżać po nim dłonią. Chłopak spojrzał na Gojo mglistym spojrzeniem i wplątał dłoń w jego włosy. Zbliżył się do pocałunku, a Satoru złączył pewnie ich usta. Nagle przyspieszył ruchy swoich bioder i nieco brutalniej wbijał się we wnętrze Yuujiego.

- Satoru, zaraz... Ja już nie mogę... - powiedział w jego wargi, zaraz po tym głośno jęcząc. Wbił paznokcie w jego plecy, wyginając się w łuk przez kolejną dawkę rozkoszy.

- Wiem... Ja też. - wyszeptał i znów go pocałował.

Satoru poruszał się w nim jeszcze chwilę. Przyspieszył kiedy był już na skraju.

- Satoru! - krzyknął Itadori i wbił paznokcie w plecy ukochanego mocno go drapiąc.

- Yuuji... Kocham cię. - powiedział w jego usta.

Yuuji doszedł, jako pierwszy i wytrysnął na ich brzuchy, a Gojo chwilę po nim. Poruszał się jeszcze chwilę przeciągając ich orgaz, ale w końcu przestał. Ściągnął prezerwatywę, zawiązał ją i rzucił ją w stronę kosza trafiając do niego fartem. Ułożył się obok i objął ukochanego, całując go przy tym w usta.

Yuuji uśmiechnął się i otworzył oczy. Przeniósł wzrok na twarz Satoru, a ich spojrzenia się spotkały.

- Zrobiliśmy to. - Yuuji uśmiechnął się szeroko i zachichotał w uroczy sposób.

- To jest jak sen. - Satoru westchnął cały w skowronkach i objął go w pasie. - Tak długo tego pragnąłem i teraz nie mogę w to uwierzyć.

- Było... Było super! - przygryzł dolną wargę.

- Byłeś wspaniały. Zapomniałem jak jesteś zajebisty w łóżku. - wyznał siwowłosy.

- Trochę się przygotowałem. - ułożył brodę na jego klatce piersiowej i wbił wzrok w jego błękitne oczy.

- Ah, tak? W jaki sposób? - zapytał uśmiechając się seksownie.

- Tajemnica!



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro