Rozdział 18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sukuna złapał Fushiguro za biodra i pocałował go w ramię, zaraz po tym układając na nim brodę.

- Podoba ci się tutaj?

- Widok jest przepiękny... I to nie jest twoje jedyne mieszkanie, tak?

- Mam jeszcze apartament przy plaży na obrzeżach miasta, ale zdecydowanie wolę to małe mieszkanie. Widok na miasto jest zachwycający.

Dotarli do Paryża wieczorem. Lot był opóźniony, przez co dopiero wieczorem udało im się dotrzeć na miejsce. Mieszkanie Sukuny było przytulne i nieduże. Widok z okna na wieżę zrobił na niego duże wrażenie. Miliony świateł z domów i pięknie ozdobione ulice. Wszystko było tak przyjemne i ciepłe w wyglądzie, że czuł się jak w domu.

- Jest niesamowity...

- Może... Napijemy się wina i pójdziemy na mały spacer?

- Czuję, że coś knujesz.

- Cóż... - mruknął i nagle wsunął w dłoń Fushiguro niewielki i przyjemny w dotyku przedmiot.

Od razu spojrzał w dół i widząc różową zabawkę w kształcie połączonych ze sobą kuleczek zagryzł mocno dolną wargę. Była troszkę większa od poprzedniej.

- To co powiesz na romantyczny spacer po najpiękniejszych uliczkach Paryża?

Megumi uniósł zabawkę do góry, chcąc oddać ją starszemu. - Zajmij się tym. - praktycznie rozkazał i odwrócił do niego głowę, całując leniwie jego usta. - Potem możemy iść pod warunkiem, że będziesz trzymać mnie za rękę.

- Całą drogę. - obiecał. - Nawet na chwilę nie puszczę. - mruknął do jego ucha i wziął od niego wibrator.

Powoli rozpiął jego spodnie i razem z bokserkami zsunął je do połowy ud chłopaka. Złapał go za kark i gestem nakazał, aby wypiął się do niego. Megumi poczuł chłodną maź w okolicach swojego wejścia i rozstawił szerzej nogi. Sukuna zbliżył do niego zabawkę i zaczął uważnie przyglądać się, jak znika w ciele chłopaka. On jęknął, a jego plecy próbowały wygiąć się w łuk, jednak Ryomen bardzo mocno go trzymał. Wsunął ją dosyć głęboko i od razu założył z powrotem jego bieliznę. Zapiął mu spodnie i poklepał go po pośladku.

- Grzeczny chłopiec. - wymruczał, jak kot i zbliżył się do jego zarumienionej twarzy. - Nawet nie wiesz, jak bardzo to doceniam.

- To, znaczy co? - spojrzał wyzywająco w jego oczy.

- Spełniasz moje fantazje. - wymruczał do jego ucha. - Zaspokajasz pragnienia, którymi wcześniej nikt się nie przejmował. - powiedział w jego szyję.

Megumi spojrzał gdzieś w bok. Czuł jak bezpowrotnie zakochuje się w tym mężczyźnie. To wszystko było skomplikowane. Po pierwsze był facetem, w dodatku bratem jego najlepszego przyjaciela, do którego żywił kiedyś uczucie... No i łączył ich tylko pusty seks. Sukuna mówił mu tyle wspaniałych komplementów, opiekował się mi, troszczył. Pilnował aby zdrowo i dużo jadł. Dbał o jego komfort fizyczny i psychiczny. Uczył wielu nowych rzeczy. Ten facet był po prostu fantastyczny.

- Cieszę się, ale myślałem, że twoje fantazje są bardziej... Że są ostrzejsze. - przymknął oczy, czując obcy przedmiot w sobie.

- W zasadzie są. - zaśmiał się seksownie.

- Tak? Chciałbyś, żebym nazywał cię tatuśkiem? - sam zaczął się śmiać i powiesił mu ręce na szyi.

- To akurat jebie cringem. - objął go w pasie. - Może zabawa w uczennice i nauczyciela?

- No co ty, beznadziejnie wyglądałbyś w kiecce.

- Megumi... To seksowne, kiedy się ze mną tak droczysz, ale wkurwiasz mnie.

- Może... ale lubię kiedy się złościsz.

- Bo?

- To moment, w którym powinienem powiedzieć ci co lubię, kiedy mi robisz? - zapytał i spojrzał mu w oczy.

- No? - parsknął śmiechem. - Ostatnio krzyczałeś co mam ci robić i bardzo szybko doszedłeś więc... To może się okazać bardzo cenną wskazówką.

- Okej... Lubię, kiedy jesteś troszkę bardziej brutalny.

- Klaps ci się podobał?

- Może... - odpowiedział wymijająco i przygryzł dolną wargę.

- Cieszę się, że mi o tym mówisz. Doceniam, że tak bardzo mi ufasz, Megumi. - pogłaskał go po pośladku.

- Ale po seksie... Lubię najbardziej, jak mnie przytulasz i przynosisz mi żelki. Jem i zasypiam, a potem budzę się czysty i otulony kołdrą, a ty leżysz obok, przytulasz mnie i przeglądasz Instagrama. Bardzo to lubię.

- Robię tak za każdym razem.

- I nie chcę żebyś przestawał. Nigdy. - wyznał i ułożył głowę na jego ramieniu.

- Nie musisz się o to martwić.

- Ale przecież my... To tylko seks.

Ryomen objął go w pasie i pocałował go w skroń. Zapadła między nimi cisza. Megumi żałował, że to powiedział. Był pewny, że Sukuna domyśli się, że Megumi zakochał się w nim, wyśmieje go od bachorów i zerwie z nim kontakt raz na zawsze.

- A ty co lubisz kiedy robię? - zapytał, chcąc przerwać ciszę i odciągnąć ich od niezręcznego tematu, który zaczął.

- Wszystko w tobie uwielbiam, ale najbardziej... Twoje spojrzenie. Jest takie zadziorne, a jednocześnie błaga mnie, abym nie przestawał cię rżnąć.

- To podniecające. - powiedział cicho i spojrzał w dół.

- Mhm... Szczególnie, że właśnie mi uległeś i zgadzasz się na kolejną zabawę. - szepnął do jego ucha.

- Jak narazie tylko gadasz zamiast coś robić. - przejechał dłonią po jego klatce piersiowej.

- Mogę cię zerżnąć, jeżeli chcesz. - wzruszył ramionami. - Ale kogoś podobno jeszcze troszkę boli, hm?

- To co ta zabawka robi w moim tyłku, skoro jesteś taki zmartwiony, Sukuna? - spojrzał mu wyzywająco w oczy i przygryzł dolną wargę.

- Jest delikatna. Idealna dla takiego niegrzecznego chłopca, który ciągle ma ochotę na seks.

- Mówisz o sobie?

- Oberwiesz za to.

- Podobno lubisz kiedy się z tobą droczę.

- Przez to robię się napalony jeszcze bardziej. Gorzej dla ciebie, laleczko.

- Zawsze tak mówisz, a potem... - spojrzał na niego wymownie. - Trzydzieści sekund i po wszystkim. - wywrócił oczami i odwrócił się do niego plecami. Oczywiście nie było takiej sytuacji. Sukuna był doświadczonym kochankiem i znał się na rzeczy. Kiedy miał ochotę potrafił bardzo przeciągać stosunek, ale zazwyczaj stawiał na średnią długość. Nie chciał zbytnio nadwyrężać delikatnego ciała Fushiguro, które reagowało na najmniejszy dotyk.

Mimo że Megumi dalej tylko się z nim droczył, Sukuna poczuł przypływ dziwnej irytacji. Sięgnął po pilota do tylniej kieszeni spodni i nagle podkręcił zabawkę do wysokich wibracji.

- Ah! - jęknął Megumi i nagle zgiął się wpół. Oparł się o komodę obok okna i starał się utrzymać na nogach.

Ryomen złap go za biodra i poklepał lekko jego pośladek, patrząc z satysfakcją jak chłopak wije się z przyjemności. Przykręcił wibracje do minimalnych i przejechał dłonią po plecach Fushiguro.

- Co się stało, laleczko? - zapytał złośliwie z zadowolonym uśmiechem. - Mówiłeś coś o trzydziestu sekundach?

- Zamknij się... - westchnął i wyprostował się. Jego policzki zaróżowiły się, a oczy nabrały tej słodkiej zadziorności.

- Jesteś taki seksowny i bezbronny... - powiedział zadowolony i poklepał go po pośladku. - Idziemy. - zarządził i złapał go za dłoń. Splótł ich palce ze sobą i spojrzał mu w oczy. - Bagietki na kolację same się nie kupią.

- Kretyn. - mruknął i pocałował jego usta, przymykając przy tym oczy. - Pamiętaj, że dalej się boję...

- Wiem, ale nie masz czego. Nie przy mnie. - dodał i zaczął ciągnąć go w stronę wyjścia.

Zamknął za nimi mieszkanie i zeszli schodami w dół. Megumi ciągle gryzł wargę. Sukuna nawet na chwilę nie puszczał jego dłoni. Nie rozumiał dlaczego przecież w Paryżu na pewno znali go wszyscy! Plus był taki, że było ciemno, a Ryomen zaplanował ich spacer do parku nad staw, a dokładniej na mostek zbudowany nad nim. Wyszli z kamienicy i od razu przeszli przez pasy, bo akurat mieli zielone światło. Szli przez około pięć minut i po chwili skręcili na ścieżkę, którą otaczał wysoki żywopłot. Tak jak myślał nie było ludzi o tej porze w parku. Dalej mocno trzymał Fushiguro za dłoń, mimo że nie mieli zwyczaju chodzenia za rękę. Po prostu miał ochotę to zrobić, a czując delikatny uścisk czarnowłosego czuł się naprawdę męsko.

- Ładnie tu. - odparł Megumi, kiedy byli na tyle daleko, że nie słyszeli jeżdżących samochódów.

- Paryż jest zajebisty. Kocham to miasto. - wyznał. - Jutro przejdziemy się na Wieżę Eiffla i do restauracji. Domyślam się, że po podróży jesteś zmęczony.

- Tylko trochę. Dzisiaj możemy obejrzeć film i zjeść popcorn... - zaproponował dość nieśmiało.

- Moja laleczka zapomniała dodać 'i poprzytulać się'. - powiedział pieszczotliwie i pocałował go w policzek.

- No... To też. - odwrócił wzrok i zarumienił się.

- Słodki jesteś. - objął go w pasie i wprowadził go na mostek pod, którym płynęła rzeka.

Stanęli na środku. Megumi oparł się biodrami o barierkę, ale nawet na krok nie odchodził od Ryomena. Patrzył na niego, jakby oczekiwał od niego, aby coś zrobił.

- Jeżeli chcesz to mocno włączyć to zrób to teraz. - powiedział cicho i spojrzał mu wyzywająco w oczy.

- Hm, moja laleczka taka chętna? - zapytał zadowolony i stanął bardzo blisko niego.

- Szczerze to... - złapał go za tył głowy i pogładził jego włosy. - Bardzo ciebie chcę, Sukuna.

Ryomen uśmiechnął się seksownie. Zbliżył się do niego i zwinnie włożył rękę do kieszeni. Jednym kliknięciem zmienił szybkość wibracji na wysokie tempo. Megumi otworzył szerzej oczy i cicho jęcząc zgiął się w pół. Sukuna przytrzymał go i oparł o barierkę na mostku, gryząc mocno dolną wargę. Megumi mocno wtulił się w jego ramię i zaczął cicho jęczeć. Zacisnął palce na jego skórzanej kurtce, a jego nogi zaczęły się trząść.

- Ale słodki... Megumi... - wymruczał do jego ucha. Złapał go za brodę i uniósł jego głowę, patrząc dokładnie na jego twarz. - Ale jesteś przepiękny. - powiedział podniecony i zmienił ustawienia zabawki. Tym razem siłę wibracji ustawił na zdecydowanie mocniejszą.

- Sukuna... - powiedział i zamknął oczy, odchylając się do tyłu.

- Przepiękny... Zjawiskowy... - Ryomen nie mógł oderwać od niego wzroku. Podziwiał go, jakby był dziełem sztuki. Uwielbiał jego twarz, kochał doprowadzać go do rozkoszy. Był taki piękny, kiedy rozchylał usta i jęczał przez Sukunę.

- Sukuna... - zacisnął pieści na jego bluzie, aby zaraz rozprostować palce i przejechać zachłannie dłonią po jego torsie. - Dobrze mi... - westchnął i spojrzał w oczy Sukuny. - Chodźmy do domu proszę...

*

Megumi pokrzyżował plany Sukuny. To nie miało być tak. Wpadli do mieszkania Ryomena, zamknęli drzwi i spojrzeli na siebie. Po chwili bezruchu rzucili się na siebie. Zaczęli się bardzo namiętnie całować. Ryomen złapał nadgarstki Fushiguro i przytrzymał je nad jego głową przy ścianie. Wsunął język do jego ust, rozpoczynając pełen żądzy pocałunek. Fushiguro zajęczał w jego wargi. Starszy zaczął chaotycznie rozpinać jego spodnie i wsunął rękę w jego bieliznę. Nie wyjął wibrujacej zabawki i dodatkowo wsunął w niego dwa palce. Czarnowłosy wygiął się w lekki łuk, znów jęcząc głośno w jego usta. Starszy nagle przerwał pocałunek i bez zastanowienia klęknął przed nim. Pocałował jego męskość, patrząc mu wyzywająco w oczy.

- S-Sukuna... Ja nigdy wcześniej...

- Wiem. - przerwał mu, uśmiechając się seksownie.

Zaczął poruszać palcami we wnętrzu chłopaka współgrając z wibratorem. Wziął do ust jego członka i zaczął go ssać. Nie był brutalny, ale namiętny i delikatny. Jego ruchy były szybkie, ale uważał, żeby nie nadwyrężyć chłopaka.
Megumi zgiął się w pół. Jedną dłoń ułożył na swoich ustach, tłumiąc swoje jęki, a drugą wplątał we włosy Sukuny.

- N-nie mogę... - szepnął, a jego nogi zaczęły mocno drżeć.

- Dobrze ci? - odsunął się od niego na chwilę i przejechał językiem po długości jego penisa.

- Mhm... Dalej proszę... - poprosił. Ryomen zaśmiał się, kojarząc głos Fushiguro ze słodkim miauknięciem. Ponownie wziął jego męskość do ust i zaczął wykonywać ruchy głową.

- Tak... Tutaj... - pociągnął go lekko za włosy, odchylając głowę do tyłu i uniósł jedną nogę. Sukuna położył ją sobie na swoim ramieniu, aby mieć lepszy dostęp do wejścia młodszego.

Przyspieszył ruchy swojej głowy, a widząc jak Fushiguro zaczyna spinać mięśnie, przyspieszył też ruchy swoich palców bardzo namiętnie drażniąc ten przyjemny punkt w środku jego ciała.

- Ja zaraz... Już nie mogę... - wyjęczał głośno, na co Ryomen tylko pieścił go mocniej.

Megumi wygiął się lekko, a jego nogi ugięły się. Doszedł w ustach Sukuny wbijając paznokcie w jego ramię. Powoli osunął się po ścianie, lądując na kolanach starszego. Sukuna tylko wyjął z niego zabawkę i przytulił go, całując go w policzek.

- Całkiem słodki jesteś. Lubisz ananasy?

- Zamknij się już.

- Mój grzeczny chłopczyk. - zaśmiał się i pogłaskał go po włosach.

- Zabiję cię.

- Megumi... Czy ty znowu płaczesz?

- Nie prawda.

- Megumi...

- Po prostu doprowadzasz mnie do szaleństwa! - burknął z wyrzutem i wstał na chwiejnych nogach. Zaczął iść w stronę łazienki.

- Megumi, co to ma znaczyć? Megumi, kurwa! - szybko wstał i poszedł za nim.

Fushiguro chciał zamknąć za sobą drzwi, ale Ryomen je przytrzymał i z powrotem szeroko otworzył.

- Laleczko... O co chodzi, moje śliczności? - zapytał łagodnie, patrząc mu głęboko w oczy. - Byłem za ostry?

- Nie... - odpowiedział cicho i odwrócił wzrok. - Byłeś wspaniały...

- Więc? Bierzemy prysznic i idziemy oglądać te filmy?

- Tak... Ale ty mnie wkurwiasz. - westchnął i zrobił szybki krok w jego stronę, wtulając się w jego ramię.

- Bo? - uniósł brwi i objął go.

- Bo tak.

- Będziesz szczęśliwy, jeżeli zamówię twoją ulubioną pizzę? - wywrócił oczami.

- Tak. I cole.

- Okej, cola też będzie. - oparł brodę o czubek jego głowy. - I żelki misie?

- Tak.

- Nie wkurzaj się na mnie. - przygryzł dolną wargę. - Nie lubię kiedy jesteś zły. - wyznał cicho.

- Pizza załatwi sprawę.

- Okej. Pójdę zamówić, a ty czekaj na mnie nagusieńki pod prysznicem.

- Dobrze.

Mimo swoich słów dalej nie odsunęli się od siebie. Sukuna nie wiedział o co chodzi, a Megumi... Megumi uświadomił sobie, że kocha tego faceta. Nie potrafił poradzić sobie z tymi uczuciami. Po każdej ich bliskości był cholernie szczęśliwy, ale wiedział, że ciągnięcie ich relacji na dłuższą metę tylko ich skrzywdzi.

- Ej, Megumi... Chcesz o czymś pogadać? Wiesz, że możesz na mnie liczyć. Może zachowuję się, jak gówniarz, ale wbrew pozorom jestem całkiem dojrzały.

- Jak... Jak będę gotowy to ci powiem. Muszę przemyśleć parę spraw.

- Nie wiem, czy płaczesz, bo jest ci tak dobrze i to przez przyjemność, czy... Emocje kumulują się tak bardzo, że wybuchasz. - pogłaskał jego włosy. - Martwię się, okej? Nie wiem dlaczego, ale... Chcę znać każdy twój sekret i każdą twoją troskę. Nie każ mi robić tobie spowiedzi, jak Yuujiemu.

- Sukuna, wszystko jest w porządku. To... Silne emocje. Robię z tobą te wszystkie rzeczy pierwszy raz. Muszę się przyzwyczaić do tych nowości, którymi mnie ciągle zaskakujesz.

- Okej, rozumiem. Nie bój się mówić stop. Nie będę sie wkurzał czy coś.

- Wiem. Powiem, jeżeli będzie taka potrzeba.

- Cieszę się. Zaufanie jest najważniejsze w naszej relacji. - pogładził jego policzek, unosząc najpierw jego głowę i spojrzał mu w oczy. - A teraz wskakuj pod prysznic. Ja idę zamówić tę pizzę.

*

Fushiguro siedział na miekkiej sofie w salonie przykryty puszystym kocykiem w odcieniu błękitu. Miał na sobie bluzkę Sukuny i seksowną bieliznę w koronkę, którą od niego dostał. Jadł obiecaną pizzę i oglądał serial w telewizji, który kiedyś polecił mu Yuuji. Sukuna krzątał się po kuchni. Uparł się, że przyrządzi Fushiguro deser na poprawę humoru, mimo że chłopak zapewniał go, że wszystko jest w porządku. W sumie nie było źle. Przecież ciągle spędzali ze sobą czas, rozmawiali, całowali się i uprawiali dużo seksu. Zachowywali się prawie, jak para... A przynajmniej tak próbował pocieszyć się Megumi.

Nie wiedział co zrobić. Nie miał pojęcia co zrobić w tej sytuacji i jak wyjść z niej w taki sposób, aby żaden z nich nie ucierpiał. Nie mógł doradzić się Yuujiego, bo w końcu nic nie wiedział. Nobara też odpadała, nigdy nie miała wyczucia jeżeli chodziło o sprawy sercowe. Pozostała jedna osoba, na której bardzo nie chciał polegać. Gojo Satoru.

Megumi westchnął ciężko i wyjął smartfona z kieszeni. Uznał, że skorzysta z okazji, że może przeprowadzić tę rozmowę przez telefon, bo na żywo nie przeszłoby mu to przez gardło. Wybrał numer do Satoru, ale ostatecznie postanowił do niego napisać.

Megumi: Hej, masz chwilę? Potrzebuję pomocy.

Odpowiedź przyszła zaskakująco szybko, bo nie zdążył nawet wziąć gryza pizzy.

Satoru: Hej, Megumiś! Co się stało?

Satoru: Btw właśnie skończyłem kochać się z Yuujim.

Satoru: Robiliśmy to dwie godziny

Satoru: Boże kocham go

Fushiguro uśmiechnął się na jego wiadomości. Cieszył się jego szczęściem. Nie powiedziałby nigdy tego na głos, ale traktował go jak rodzinę. I to najbliższą. W dodatku Yuuji był jego najlepszym przyjacielem i z tego co mówił wszystko zaczęło układać się w jego życiu.

Megumi: Okej, ale przysięgnij, że nie powiesz Yuujiemu

Satoru: Rozumiem, że to poważna sprawa?

Megumi: Przysięgnij!

Satoru: Przysięgam!

Megumi: Okej, więc... Ja i Sukuna śpimy ze sobą.

Satoru: Co

Megumi: Mam na myśli, że jesteśmy w związku tylko dla seksu.

Satoru: Megumiś, czy to naprawdę ty?

Megumi: Też w to nie wierzę, ale nigdy nie byłem szczęśliwszy w swoim życiu, niż teraz.

Satoru: Aha, więc kochasz seks.

Megumi: Nie seks tylko Sukune.

Megumi: Zakochałem się w Sukune.

Megumi: Nie wiem co zrobić

Satoru: Powiedz mu to

Megumi: To nic nie da. On do mnie nic nie czuje.

Satoru: Jesteś pewien?

Megumi: Na sto procent.

Satoru: Jaki jest dla ciebie?

Megumi: Kochany... Myśli, że mi smutno, więc zamówił mi pizzę. Teraz robi dla mnie deser i siedzi od godziny w kuchni.

Megumi: Każe mówić sobie o wszystkim.

Megumi: Spełnia każdą moją zachciankę.

Megumi: Czuję się przy nim bezpiecznie. Stawia moje potrzeby ponad swoje.

Megumi: On jest idealny.

Megumi: Denerwuje mnie i jest irytujący, ale to też w nim kocham.

Megumi: I płaci za mnie.

Satoru: Czy ty zamieniłeś się w zakochaną nastolatkę?

Megumi: Chyba tak.

Satoru: To nie wygląda jakby było jednostronne uczucie.

Megumi: Ale jest. Miał masę kochanek i każdą traktował z takim szacunkiem.

Satoru: Szacunek to jedno, on skacze wokół ciebie, jak mały szczeniaczek.

Megumi: Nie prawda.

Satoru: Nie?

Satoru: Ale jestem wzruszony, że mój mały Megumiś w końcu postanowił na mnie polegać.

Megumi: Lepiej powiedz mi co zrobić.

Satoru: Wiesz co ja bym zrobił na twoim miejscu.

Megumi: Nie wiem.

Satoru: Gdyby Yuuji uprawiał ze mną seks bez zobowiązań, a ja bym się w nim zakochał uwiódłbym go za wszelką cenę.

Satoru: Ale nie wiem jaki jest Sukuna.

Megumi: W jaki sposób?

Satoru: W sumie

Satoru: Gdybym był na twoim miejscu dawałabym mu wszystko czego pragnie i walił podtekstami.

Satoru: No i pokaż mu, jak delikatny i słodki potrafi być mój mały Megumiś.

Megumi: Okej, spróbuję.

Satoru: Trzymam kciuki.

Fushiguro westchnął i zablokował telefon. W zasadzie dowiedział się wszystkiego i niczego w tym samym momencie. Cieszył się, że ma oparcie w Satoru. Był największym głupkiem jakiego znał, ale też jego rodziną. Był spokojniejszy, że w końcu wyrzucił z siebie swój sekret i był pewny, że w ustach Gojo jest bezpieczny.
Megumi wtulił się mocniej w kocyk i lekko się uśmiechnął. Czuł motylki w brzuchu, słysząc kroki zbliżającej się osoby. Nagle pojawił się przed nim talerz z lodami na gofrze z owocami.

- Lody mascarpone własnej roboty, dla mojej księżniczki. - usłyszał przy uchu i dostał buziaka w policzek.

- Zrobiłeś to wszystko sam?

- No. - powiedział dumny z siebie. - Jestem zajebistym kucharzem.

- Nigdy nie jadłem lodów tajskich.

- Jeżeli ci posmakują zrobię ci więcej... Ale dopiero jutro bo lodówka pusta. - ułożył dłonie na jego klatce piersiowej.

Megumi złapał za łyżeczkę, nabrał trochę lodów i wsunął ją do buzi. Otworzył szeroko oczy i spojrzał na Ryomena, który delikatnie ściskał jego tors.

- To jest przepyszne.

- Tak?

- Z czego potrafisz robić lody tajskie?

- Cóż... Ze wszystkiego?

- Zrobisz mi jutro z borówek?

- Sorbet, czy na mleku?

- Na mleku.

- Okej. Wstanę specjalnie rano i pójdę na rynek po borówki. - pocałował go w usta. - Dla mojej księżniczki... - pogłaskał go po włosach i odsunął się.

- Kochany jesteś... - powiedział cicho i przygryzł dolną wargę, korzystając z rady od Satoru. Odwrócił wzrok i zjadł koleją łyżeczkę lodów.

- Tak? - Sukuna usiadł na kanapie, obok Fushiguro i objął go. - I co jeszcze? - zapytał zadowolony.

- Będę zazdrościć twojej przyszłej żonie. Będziesz idealnym mężem.

- Nie wiem, czy będę się żenić. Do tej pory nie wytrzymałem z nikim dłużej, niż trzy miesiące. Ludzie mnie wkurwiają.

- Ja też?

- Ty... Jakoś nie. Uwielbiam cię. - położył sobie jego nogi na swoich kolanach.

- Tylko tak mówisz, bo nie chcesz się pokłócić. Wiem, że jestem wkurzający.

- Nie. Ani razu mnie nie wkurzyłeś. To raczej ja będę zazdrościł twojemu przyszłemu facetowi.

- Facetowi?

- Nie widzę cię z laską. Jesteś za słodki i lubisz kiedy jesteś dominowany.

- To że lubię być... Dominowany przez ciebie, to nie znaczy, że przez każdego. - wywrócił oczami. - Zresztą przy odpowiedniej osobie takie rzeczy nie są ważne. Chcę cię zadowalać więc dlatego zgodziłem się na to wszystko. - przygryzł dolną wargę. Wiedział, że nie może być bardziej bezpośredni, żeby nie popsuć przyjemnej atmosfery.

- Czaję... Mi na twoim punkcie odbiło. Chyba nie darował bym sobie gdybyś spał z kimś innym.

- Jesteś zazdrosny?

- Poniekąd.

- A co jeżeli znajdę sobie kogoś i będę chciał to wszystko zakończyć.

- Masz kogoś? - spojrzał na niego. Mięśnie na jego szyi spięły się, a dłonie przestały masować jego stopy.

- Nie, ale chyba zdajesz sobie sprawę, że to nie będzie trwać wiecznie.

- Narazie o tym nie myślę.

- A gdybym jutro powiedziałbym ci, że kogoś mam? - ugryzł kawałek gofra i przejechał stopą po jego klatce piersiowej.

- Bardzo nie chciałbym cię puścić... Ale musiałbym to uszanować.

- To brzmi śmiesznie w twoich ustach, Sukuna.

- Na poważnie ktoś ci się podoba? - dalej dopytywał. Złapał go za stopę i znów zaczął ją masować. - Poznałeś kogoś? Zakochałeś się w kimś?

- Czy to istotne? Wydaje mi się, że nie, dopóki nic między mną, a tą osobą nie będzie.

- Kto to jest?

- Nieważne.

- Facet?

- Może.

- Megumi... Powiedz mi. - zrobił poważną minę.

- Nie ma o czym mówić. Jak narazie dalej jestem twój, więc korzystaj.

- Mogę robić z tobą co chce, dopóki nie powiesz stop, ta? - uśmiechnął się łobuzersko i uniósł jego nogę, całując go w łydkę.

- Masz ode mnie deklarację.

- W takim układzie jutro przygotuję coś specjalnego, laleczko. - posłał mu seksowny uśmiech.

- Będę czekać.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro