Rozdział 19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gojo wrzucił pluszowego misia do koszyka, gdzie na zakup już czekało pudełko luksusowych czekoladek. Wracał z pracy wcześniej, dużo wcześniej. Gwiazda, którą mieli gościć w show musiała odwołać nagrywki, przez co wszystkich wysłano wcześniej do domu. Był zadowolony, że może zrobić Yuujiemu niespodziankę, szczególnie teraz kiedy jego brat i Megumi byli za granicą. Zapewne czuł się samotny od tych trzech godzin, kiedy Satoru musiał wyjść do pracy. Ale to nic, bo właśnie miał zamiar zrobić mu niespodziankę. Zamierzał dać mu prezent i zabrać go w jakieś miejsce, albo... Kochać się do wieczora i wtedy zabrać go w fajne miejsce.
Wziął jeszcze cienkie prezerwatywy i lubrykant o smaku wiśniowym, po czym wszystko kupił przy kasie. Wyszedł ze sklepu i wsiadł do samochodu. Od razu ruszył w stronę domu z szerokim uśmiechem na ustach. Droga minęła mu szybko, bo w radiu leciały same dobre kawałki. Jechał i śpiewał, a ludzie dziwnie patrzyli na niego z innych samochód. To nic, był tak szczęśliwy, że nic nie było w stanie popsuć jego humoru. W końcu zszedł się z Yuujim i od tamtej pory wszystko szło w jego życiu gładko, jakby jego ukochany wniósł do niego dobrą passę.
Wrócił do domu i cicho wszedł do środka. Zdjął buty przy wejściu i spokojnym krokiem ruszył na górę do swojej sypialni. Otworzył drzwi, a jego serce zabiło mocniej. Jego słodki chłopiec leżał na łóżku z jego tabletem i grał na nim. Lekko wypinał język i był skupiony na tyle, że nie zauważył, że ktoś wszedł do pokoju.

- Yuuji, jestem! - powiedział radośnie.

Itadori otworzył szeroko oczy i usiadł, po czym odłożył tablet na materac.

- Satoru! - ucieszył się i zeskoczył z łóżka wpadając w jego ramiona. - Co ty tu robisz? - zapytał, śmiejąc się radośnie.

- Odwołali mi dziś robotę i wróciłem wcześniej. - uśmiechnął się szeroko i objął go wolną ręką. W drugiej trzymał ozdobną torebkę z prezentem dla ukochanego. - Mam coś dla ciebie. - powiedział całując go w czoło i wręczył mu ją.

Yuuji od razu zajrzał do środka i uśmiechnął się szeroko. - Moje ulubione czekoladki. - ucieszył się i wyjął wszystko że środka. - Boże ten miś jest uroczy! - przycisnął do siebie przytulankę i spojrzał na Satoru, jakby jego oczy się do niego uśmiechały.

- Czułem, że ci się spodoba. - powiedział dumny z siebie. - A teraz może pojedziemy na obiad do jakiejś restauracji?

- Okej. - kiwnął głową. - Randka?

- Randka. - przygryzł dolną wargę.

- To musisz mi dać chwilę, aż się przebiorę!

- Wyglądasz ślicznie.

- Mam na sobie twoje dresy z za długimi nogawkami i koszulkę, którą kupiłeś po tym, jak przypakowałeś. - zaśmiał się. - Topię się w tym.

- To nic. Jesteś przepiękny. - pogłaskał jego policzek i spojrzał mu w oczy. - Dodatkowo mogę ci dać jeszcze moje buty.

- Satoru!

- No co?

- Idę się przebrać do domu.

- Nie chcę się rozstawać.

- Będę gotowy za dziesięć minut.

- To brzmi jak męka.

- Możesz przecież iść ze mną. Sukuny nie ma, nie przyłapie nas. - złapał go za dłoń i zaczął ciągnąć go w stronę wyjścia.

- Okej, ale nie ręczę za swoje śliskie łapki.

- To znaczy? Przecież nie jesteś złodziejem. - spojrzał na niego rozbawiony.

- Nie jestem, ale moje łapki często łapią za nagie części ciała i kradną bieliznę. Nie wiem co z nimi jest nie tak!

- Satoru, masz tylko jedno w głowie!

- Owszem, ciebie i to że będziesz się przy mnie przebierać, a wiem że nie masz bielizny pod tymi dresami. - złapał go za biodro kiedy byli już na dole i pocałował go krótko w usta. - To bardzo kuszące, wiesz? - wyjął z szafki białe sneakersy i zaczął je zakładać.

- Sam się nakręcasz, Satoru. - przygryzł lekko dolną wargę i wsunął na nogi klapki Gojo.

- A ty nie? - uniósł brwi.

- Tak... Znaczy nie! - wyszedł pierwszy na zewnątrz.

Gojo zamknął za nimi drzwi i szybkim krokiem zaczęli kierować się do domu obok, idąc przez trawnik. Droga chodnikiem była okrężna i przez zwyczajne lenistwo wydeptali swoją własną ścieżkę do swoich domów.

- To tak, czy nie, Yuuji? - droczył się z nim dalej i złapał go za pośladek, ściskając go palcami.

- Satoru! - zaśmiał się i wyprzedził siwowłosego. - I tak zawsze dostajesz to czego chcesz, więc bez różnicy. - wbiegł małymi schodkami na taras i od razu wsunął klucze do zamka, otwierając drzwi wejściowe.

Oboje weszli do środka i zaczeli się rozbierać. Yuuji zrzucił ze swoich stop jedynie klapki Satoru i od razu wszedł w głąb domu. Gojo zdjął swoje śnieżno białe sneakersy o pięty i jak mały piesek poszedł za swoim chłopakiem.

- To znaczy? - dopytywał.

- To znaczy, że... Możesz mnie dotykać kiedy chcesz. Wszędzie. - powiedział przyciszonym tonem i spojrzał w dół. Złapał za barierkę schodów i na chwilę przystanął. - Jakbyś nie wiedział. - dodał i zaczął iść na górę.

Czuł, jak jego policzki robią się czerwone. Gojo zawsze tak bardzo go zawstydza i musiał drążyć te zawstydzające tematy. Z jednej strony to lubił, bo oboje dzięki temu bardzo szybko potrafili się podniecić. To było przyjemne, ale czasem nie wytrzymywał napięcia i zwyczajnie się zawstydzał.

- Yuuji... Jesteś taki słodki. - ruszył za nim, a jego wzrok mimowolnie zatrzymał się na pośladkach ukochanego. Przez wchodzenie po schodach były na wysokości jego oczu. Grzechem było nie spojrzeć na zgrabną dupkę Yuujiego.

- Ciągle to powtarzasz. Przez to ty jesteś słodki.

- Hm... To ma sens. - stwierdził.

- Lepiej mi powiedz, czy mam ubrać się elegancko, czy zwyczajnie? - zapytał i otworzył drzwi swojego pokoju, kiedy byli już na górze.

- Załóż coś wygodnego. No i seksowną bieliznę.

- Nie mam seksownej bielizny. Sukuna chyba by cię zabił gdyby zobaczył, że mam koronkowe figi w domu.

- Jestem od niego silniejszy. Na pewno by się obronił! - stwierdził.

- No nie wiem. Dostaje super mocy jeżeli chodzi o jego małego braciszka.

- Możemy się przekonać. Może kupię dla ciebie jakieś stringi na początek, hm?

- Wolę nie, skarbie. - znów zaczął głośno chichotać.

Oboje weszli do sypialni Yuujiego. Gojo od razu rozłożył się na łóżku, a Itadori podszedł do szafy, po czym otworzył ją. Zaczął przeglądać ubrania. Wyjął z niej koszulę z wyciętym dekoltem w przyjemnym beżowym odcieniu i zdjął ją z wieszaka, zostawiając go w środku. Zrzucił z siebie bluzkę Satoru i odłożył ją na krzesło, po czym założył elegancką górę.

- Brat mi ją kupił. Jeszcze nie miałem okazji by ją założyć. - rozprostował materiał dłońmi i spojrzał na Gojo, oczekując na ocenę.

- Ładnie ci w zwiewnych ubrania. - stwierdził i przygryzł dolną wargę. - Podkreślają twoje słodkie uda.

- Włożyć ją w środek spodni?

- Tak, ale załóż dopasowane. Lubię patrzeć na twój tyłeczek, kochanie. - przytulił się do poduszki i zaczął wpatrywać się w swojego chłopaka.

- Jasne, jasne. - wyjął ciemną parę spodni z szafy i położył je na komodzie.

- Yuuji... O wiele prościej by było gdybyś się do mnie wprowadził.

- Nie mogę zostawić brata. - wzruszył ramionami. - Dopiero, jak mi się oświadczysz to się do ciebie wprowadzę.

- Mogę ci się oświadczyć jutro?

- Nie.

- Czemu?

- Bo Sukuna cię udusi.

- Kurde, no fakt. Byłby zdolny wrócić z Paryża, żeby skopać mi tyłek.

- Skopać tyłek to mało powiedziane. - zaśmiał się i otworzył szufladę z bielizną. Wyjął bokserki z dinozaurem i zaczął rozwiązywać sznurek od dresów. - Kurde, supełek się zrobił...

- Chodź, pomogę. - zaproponował i usiadł na łóżku.

Yuuji podszedł do niego powoli i spojrzał na jego buzię. Gojo od razu złapał obiema dłońmi za sznurek i zaczął go luzować.

- Cholerny, ani drgnie... - zbliżył się jeszcze bardziej i wziął supełek do ust. Starał się zrobić dziurę zębami w miejscu gdzie się znajdował.

- S-Satoru... - Yuuji się zarumienił i odwrócił wzrok. - Dotykasz go...

- Co? - mruknął z zaciśnietymi zębami. - Aaa... Że go... - zaśmiał się i rozplątał zawiązany sznurek. - Udało się.

- Satoru... - Yuuji westchnął cicho i usiadł okrakiem na jego biodrach.

- Hm... Chcesz zostać i porobić coś innego?

- Może...

- Mam cię szybko zrobić i potem lecimy na jedzonko? - objął go w pasie i pocałował go w policzek.

- Satoru... Czasem naprawdę mógłbyś mniej gadać, a więcej robić. - powiedział do jego ucha i przejechał nosem wzdłuż jego skroni. - Proszę...

- Na pieska? - zapytał zadowolony z siebie.

- Jak chcesz... - rozpiął swoją koszulę i zsunął ją z ramion. Ujął twarz Satoru w dłonie i powoli złączył ich wargi. - Widziałeś, że nas poniesie... - powiedział w jego usta i zsunął z niego marynarkę. Od razu wziął się za rozpinanie guzików, ale tym razem od koszuli Gojo.

- Może... Na wszelki wypadek kupiłem prezerwatywy i lubrykant. - wyjął obie rzeczy z kieszeni marynarki i uniósł do góry, pokazując je ukochanemu.

- Nie używaliśmy jeszcze wiśniowego. - zaśmiał się i zdjął okulary z jego nosa, odkładając je na materac.

- Dlatego go wziąłem. - objął go w pasie i zaczął obcałowywać jego szyję. - Jeszcze mam... - mówił między pocałunkami. - Parę smaków... Na oku...

- Spróbujemy każdego. - zamknął oczy i przejechał dłońmi po jego torsie w bardzo spragniony sposób. - Satoru... - westchnął i zaczął na oślep rozpinać pasek od jego spodni.

- Yuuji... Jesteś taki słodki... - zamruczał i zszedł pocałunkami niżej. Wsunął do ust jego małego sutka i zaczął go delikatnie ssać.

-S-Satoru, nie tutaj... To...

- Przyjemne? - przerwał mu i w tym czasie rozlał lubrykant na swoją dłoń.

- Zawstydzasz mnie dwa razy bardziej kiedy jest widno...

- Bo jestem przystojny, tak?

- I wyrzeźbiony. Można ci zazdrościć...

- Czego? Przecież jestem twój, a ja... Kocham twoje ciałko takie jakim jest.

- Trochę urósł mi tyłek...

- I jest kurewsko seksowny. To moja brzoskwinka. Spróbuj tylko celowo zrzucić te parę kilogramów z tyłeczka, to...

- To co?

- To czeka cię kara. Długa i bardzo przyjemna...

- To może jednak schudnę. - pokazał mu język. - Planowałem cardio już od jakiegoś czasu.

- Oh, to może już zacznę twoją karę. - powiedział zmysłowo i złączył ich wargi.

Rozpoczął namiętny pocałunek. Yuuji zajęczał cicho i rozchylił usta. Satoru od razu wsunął język do środka jego buzi, rozpoczynając gorącą pieszczotę. Wsunął rękę w dresy, które miał na sobie Itadori i zaczął rozsmarowywać lubrykant po jego wejściu.

- Zimne... - skomentował na chwilę odrywając się od ukochanego.

- Oh, tak? - zaśmiał się seksownie i nagle wstał, łapiąc chłopaka pod pośladki. Ułożył go na łóżku a sam klęknął przed nim.

- Co robisz? - uśmiechnął się.

- Rozbieram cię. - zsunął z niego dresy i rzucił je na podłogę. - A co? - rozchylił jego nogi i zaczął składać pocałunki na jego udzie. - Zawstydzam cię, kotku?

- Cały czas... - zasłonił usta dłonią, czując, jak robi się cały czerwony na twarzy. - S-Satoru... - westchnął i przymknął oczy.

Gojo pocałował go w pośladek i przejechał językiem pomiędzy nim, a drugim. - Faktycznie mocno wiśniowy...

- S-Satoru!

- Mówiłeś, że lubrykant jest za zimny. - powiedział i spojrzał na niego, jak niewinny chłopczyk. - Nie moja wina! - odparł donośnie i od razu wrócił do pieszczot.

Wsunął język między pośladki Yuujiego i zaczął lizać jego dziurkę. Chłopak zajęcza głośno i schował twarz w dłoniach. To było takie przyjemne i jednocześnie zawstydzające, że czuł się zakłopotany.

- S-Satoru... - wygiął się w łuk i mocno zacisnął dłonie na pościeli. Poczuł, jak mężczyzna wsuwa język do środka, a z jego gardła wydostał się przeciągły jęk. - N-nie tu!

Gojo jednak nie przestawał. Wiedział, że Itadori umiera z rozkoszy. Dalej pieścił jego wejście językiem. Zassał jego dziurkę i odsunął się od niego, dmuchajac na nią.

- Słodko jęczysz, Yuuji. - powiedział cały w skowronkach i wsunął w niego dwa palce. - Ale ślicznie się rozluźniłeś. - skomentował i zaczął je delikatnie zginać, przyzwyczajając go do dotyku.

- Zaraz przez ciebie oszaleję... - poczuł, jak do jego oczy napływają łzy. - Tak mi dobrze... Jesteś sadystą.

- Mówiłem, że czeka cię kara. - zaświergotał słodko i zaczął powoli poruszać ręka w tył i w przód. - Lubisz moje palce, słoneczko? Wyglądasz, jakbyś zaraz miał dojść.

- Nie zawstydzaj mnie już bardziej! - wcisnął twarz w poduszkę leżącą obok i zajęczał w nią głośno. - Wejdź już we mnie, Satoru... Proszę... - szepnął i napiął swoje mięśnie zginając przez to nogę.

Gojo pochylił się do niego i zawisnął nad nim, opierając się na łokciu. - Tak szybko? Dopiero zacząłem się bawić. - szepnął do jego ucha i przyspieszył ruchy dłoni.

- A-ah! - wygiął się w łuk i odchylil głowę do tyłu, czując jak palce Satoru wbijają się w niego z dużą siłą. Z jego oczy popłynęły łzy, a on mocno zagryzł dolną wargę.

- Oh, tak ci dobrze, że płaczesz? Jesteś taki słodziutki, że mógłbym cię schrupać! - powiedział, jak dziecko i przyssał się ustami do jego szyi. Zaczął zostawiać tam po sobie czerwone ślady. Zagryzł jego skórę, a Yuuji aż załkał mocniej przez intensywne doznania.

- Satoru... - westchnął i złapał go za krocze przez materiał spodni, ściskając je bezsilnie. - Jeżeli wejdziesz we mnie teraz możesz nie używać prezerwatywy i dojść we mnie.

Gojo zaśmiał się seksownie na tę propozycje i od razu wysunął z niego swoje długie palce. - Zgoda.

Nie miał zamiaru nadwyrężać Yuujiego, co właściwie aktualnie robił, ale znał granice, do których mógł się posunąć. Zsunął z siebie spodnie wraz z bielizną i otworzył lubrykant, smarując obficie swojego członka. Rozlał żel na wejście ukochanego, a on aż zadrżał czując chłód.

- Proszę tylko, żeby mnie nie bolało potem... - powiedział jeszcze młodszy, chętnie rozkładając nogi przed Satoru.

- Jeżeli zaboli cię później chociażby w jednym procencie to zastosujemy środki zaradcze. - pocałował go w czoło.

- Okej!

Zaczął jeździć swoim penisen między pośladkami młodszego, aż w końcu włożył do środka jego główkę, pomagając sobie przy tym ręka.

- Oh, tak... - westchnął i zamknął oczy, odchylając głowę do tyłu.

Jak na zawołanie rozluźnił się, a Gojo mógł spokojnie wsunąć się w niego do końca. Zaczął od razu powoli ruszać biodrami. Yuuji zagryzł mocno dolną wargę i spojrzał na ukochanego załzawionymi oczami.

- Przytul mnie... - poprosił, a mężczyzna od razu pochylił się, przylegając do niego swoim ciałem. Zarzucił ręce na jego plecy i przejechał noskiem po jego głowie po białych włosach.

- Kocham cię, Yuuji. - wyszeptał i powoli przyspieszył ruchy bioder.

- Ja ciebie też kocham, Satoru. - westchnął i czując mocniejsze pchnięcia zaczął cicho pojękiwać. - Mocniej...

- Hm, a jednak? - zaśmiał się i pocałował go w skroń.

- Podniecasz mnie... Strasznie. - powiedział w jego usta i spojrzał mu w oczy. - Szybciej. - złączył na chwilę ich wargi. Czując, jak Satoru gwałtownie zmienia ruchy swoich bioder na znacznie szybsze zajęczał głośno i wbił paznokcie w jego plecy. - Oh, tak! Satoru! - wyjęczał i znów wygiął swoje ciało w łuk.

- Przygotuj się na to, Yuuji. - szepnął do jego ucha. Złapał go za biodra i uniósł się, patrząc na niego z góry. Zmienił swoje ruchy na płytkie, ale bardzo szybkie. Zaczął drażnić ten słodki punkt w ciele Yuujiego. Wiedział, że w tej pozycji jego członek jest idealnie skierowany w to rozkoszne miejsce i z każdym pchnięciem bezlitośnie je drażni.

Itadori nie mógł nad sobą zapanować. Zaczął wiercić się na łóżku przez rozkosz, którą zadawał mu Gojo. Jego mięśnie ciągle się spinały, podobnie jak palce, przez które siwowłosy miał ślady na plecach. Sam już nie wiedział, czy próbuje przysunąć się do Satoru, czy uciec aby mieć choć chwilę przerwy od nieznośnej przyjemności. Starszy trzymał go tak mocno, że mimo wszystko nie przesunął się na łóżku nawet o centymetr, mimo że w pewnym momencie zaczął szarpać się i jęczeć tak głośno, że Gojo myślał, że coś jest nie tak. Wszystko jednak było wspaniałe i Yuuji przyjmował dzielnie każde pchnięcie.

- Satoru! - krzyknął Itadori, nagle dochodząc. Wygiął plecy w łuk i zacisnął pieści na pościeli powyżej ramion.

- Yuuji... Mój słodki... - wyszeptał w jego wargi w końcu pochylając się do niego i puszczając jego biodra. Jego oddech był już naprawdę ciężki, a oczy płonęły wściekłą żądzą i podnieceniem. Nagle rozlał się w młodszym chłopaku, dociskając mocno biodra do jego pośladków. Opadł na niego i zaczął uspokajać oddech.

Itadori wtulił głowę w zagłębienie jego szyi i przymknął oczy. Nie miał siły nawet unieść rąk.

- Satoru... Zmiana planów? - szepnął, śmiejąc się słabo.

- Mhm... - mruknął zmęczony. - Mała drzemka, kąpiel i jedzonko?

- Tak...




----

Hejo Bąble!

Wpadam z takim luźniutkim i kochanym rozdziałem. Mam nadzieję, że wam się podobał dzień wolny Satoru w towarzystwie Yuujiego hehehe

Przy okazji zapraszam was na nową książkę z jkk Satosugu

To będzie... luźny i namiętny romans między dwoma popularnymi chłopcami 🥰 czy tylko ja kocham takie klimaty?

Okejo, to tyle

Trzymajcie się i miłego dzionka/spanka/tuptańska ❤️

Pozdro

Flo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro