Rozdział 32

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Jedziemy obejrzeć nasz nowy dom!

- Satoru... Nie wiem czy to odpowiednia chwila na oglądanie naszego nowego domu. Wszystko się wydało. Media o nas huczą. Mamy dużo zmartwień.

- Zawsze jest dobry czas na przeprowadzki, Megumi!

- Satoru... Nawet oficjalnie nie jestem z Sukuną, a już nas wpychasz do jednego pokoju.

- Całowaliście się!

- I co z tego?!

- Cóż... Pewnym sprawą trzeba pomóc.

- Boże...

Megumi zrobił się czerwony na twarzy. Odwrócił się w stronę okna i oparł się biodrami o blat kuchenny. Ręce skrzyżował na piersi i wziął głęboki wdech. Satoru naprawdę nie znał pojęcia taktu.
W tym momencie Sukuna razem z Yuujim weszli do domu z torbami zakupów. Wyglądali na naprawdę zmęczonych.

- Yuuji! - ucieszył się Satoru i podszedł do swojego chłopaka. Pocałował go w czoło jednak on oddał mu siatki z zakupami i odsunął się.

- Przepraszam, Satoru, ale idę zamknąć się w swoim pokoju na kilka godzin. - westchnął zmęczony.

- Co się stało?

- Fani się stali. Nie mogliśmy zrobić zakupów w spokoju. - odezwał się Ryomen, wchodząc do kuchni. Jego spojrzenie zatrzymało się na Fushiguro, a na jego ustach od razu pojawił się zadowolony uśmiech.

- Gonili nas po supermarkecie. - mruknął Itadori.

- Ganiali was?

- Uciekaliśmy między alejkami. Całe szczęście pracownik przyjechał wózkiem widłowym z wysokimi paletami i udało nam się za nim schować.

- Ta, od dzisiaj robimy zakupy spożywcze przez internet. - mruknął Sukuna i postawił siatki na blacie. Zaczął rozpakowywać zakupy i układać je do lodówki.

- Mój biedny, Yuuji...

- Ide zamknąć się w samotności i odreagować.

- Mogę iść z tobą?

- Tak... Bardzo ciebie teraz potrzebuję.

- Satoru, nie wymigasz się od robienia obiadu. - wtrącił się Megumi. - Dwa razy ci się upiekło, ale za trzecim razem ci nie podaruję.

- Yuuji potrzebuje mojego wsparcia!

- Satoru...

- Zróbmy obiad razem, Megumi. I tak nie zjadłbym niczego, co przygotowałoby to dziecko nieszczęścia. Dwie lewe ręce, zez i połowa mózgu. Nie wiem, jak was wyżywił za małego.

- Cóż... Prawie codziennie była mrożona pizza, aż zacząłem gotować sam.

- Nieprawda! Jestem zajebistym kucharzem, ale teraz Yuuji mnie potrzebuje!

- Jasne... Pamiętaj, że nie jestem Megumim i nie będę mieć cierpliwości kiedy usłyszę coś czego nie powinienem. Łapy przy sobie.

- Jesteśmy parą.

- To mój młodszy brat.

- Ty ruchasz mojego młodszego brata.

- Jeszcze nie...

- Bo ci uwierzę...

Atmosfera między dwójka zgęstniała. Yuuji i Megumi zdawali w ogóle się tym nie przejmować. Itadori poszedł do swojego pokoju, a Fushiguro zajął się rozpakowywaniem reszty zakupów. Satoru poszedł na górę do swojego chłopaka, nie ciągnąc już dyskusji z Sukuną. Sam nie wiedział dlaczego tym razem odpuścił tak łatwo. Może martwił się o Yuujiego aż za bardzo?

Ryomen oblizał usta i stanął za Megumim. Chciał korzystać z każdej okazji, kiedy byli tylko we dwoje, aby uwodzić go coraz bardziej. Po ostatnich wydarzeniach był pewien, że chce być oficjalnie z nim w związku. Ich pocałunek na przyjęciu integracyjnym zawrócił mu w głowie. Nie potrafił przestać myśleć o Megumim nawet na chwilę. To było... magiczne.

Sukuna złapał go za biodra i pocałował go delikatnie w policzek. - Może odpuścimy robienie obiadu i coś zamówimy? - zapytał przyciszonym tonem.

- Mamy teraz gorsze zmartwienia, niż obiad. - uśmiechnął się lekko, a jego nogi zadrżały pod wpływem dotyku Ryomena.

- Martwisz się?

- Nasze życie się zmieniło. Juz nigdy nie będziemy tylko zwykłymi ludźmi. Poza domem nie będziemy mieć prywatności.

- Jakoś dawałem wcześniej radę. Nie będzie tak źle, jak myślisz.

- Stałeś się dwa razy bardziej popularny. - odwrócił się do niego przodem i spojrzał mu w oczy. - Dzisiaj fani ganiali cię w sklepie.

- Okej... Może będzie trochę ciężko, ale z czasem sprawa ucichnie.

- Ty nie ucichniesz. Ludzie cię kochają. Chyba naprawdę nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo atrakcyjnym facetem jesteś. Twoje fanki chcą mnie zamordować.

- Cóż... Gdyby spróbowały same zostałyby martwe. - Sukuna złapał go za policzek i delikatnie pogłaskał. - Ochronię cię. Nie musisz się martwić. Sława dla ciebie to będzie tylko łatwy hajs. Zadbam o to.

- Wiem. Ufam ci.

Ryomen przygryzł dolną wargę i spojrzał mu w oczy. Pogłaskał jego biodro i złapał go w talii, po czym przysunął się jeszcze bliżej. Oddech Fushiguro zadrżał, ale mimo to nawet nie drgnął. Pragnął jego bliskości, marzył o dotyku...
Zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej. Czuli na wargach swoje oddechy. Sukuna wahał się. Jednak po alkoholu było mu łatwiej do odważnych ruchów. Przypomniał sobie wieczór kiedy byli tylko we dwoje. Zapragnął, aby to się powtórzyło.
Nadał tempa tej chwili. Złączył ich usta tak namiętnie, że ich ciała ocierały się o siebie, aż w końcu przycisnął biodrami Fushiguro do blatu kuchennego. Był taki wspaniały... Piękny... Idealny. Pragnął tylko go. Każdy inny przestał mu się podobać. W nikim nie widział atrakcyjności, nikt inny go nie pociągał. Tylko ten słodki chłopak.

Megumi jęknął cicho i zamknął oczy. Złapał Ryomena za policzek i pogłębił pocałunek. Wpuścił jego język do swojej buzi, aby oboje mogli nacieszyć się przyjemnością. Zawstydził się nieco, czując jak Sukuna szybko stwardniał i teraz wbijał się w jego krocze. Nie mógł się opamiętać i otarł się o niego, czując że podniecanie kompletnie zawładnęło jego umysłem. Przecież to Ryomen miał wykonać pierwszy krok. To on miał być pewien, że chce się zaangażować.

- Sukuna... - szepnął Megumi, na chwilę przerywając pocałunek. - Jeżeli dalej będziemy na to sobie pozwalać nie będzie już odwrotu. - mówił w jego usta, całując je co chwila.

- Co masz na myśli?

- Nie będę potrafił sobie ciebie odpuścić.

- Ja już od dawna mam ten problem z tobą.. - zaśmiał się seksownie i uśmiechnął się.

Nie dał mu czasu na odpowiedź. Złapał go pod pośladki i podniósł go. Megumi owinął się nogami wokół jego pasa. Posadził go na stole i odsunął krzesło, stając miedzy jego nogami. Zaczął rozpinać jego spodnie, ciesząc dłonie jego ciałem.

- Tutaj? Satoru i Yuuji mogą nas przyłapać. - powiedział i mimo swoich słów zsunął spodnie Sukuny do połowy ud.

- Jebać to. - skomentował i naparł na niego ciałem przez co położył się na stole.

Znów zaczęli się namiętnie całować. Chaotycznie i mocno, jakby świat miał się skończyć jutro. Rozebrali się tylko do połowy. Chyba oboje nie chcieli marnować na to czasu. Chcieli po prostu już siebie poczuć. Ryomen wręcz zerwał z niego bieliznę i odsunął się, cicho dysząc. Spojrzał na jego rozciągnięte ciało. Tak bardzo za nim tęsknił i dopiero teraz to sobie uświadomił. Uklęknął przed nim i rozchylił jego nogi.

- S-Sukuna? - Megumi uniósł się na łokciach i spojrzał w dół. Nie zdążył spojrzeć, co zamierza zrobić jego kochanek, a już poczuł gorący język w swoim wnętrzu. - A-ah... - westchnął, zakrywając usta dłonią i zamknął oczy. Od razu się poddał. Mimo że było to bardziej zawstydzające, niż seks analny, nie potrafił sprzeciwić się Sukunie. Myśl, że to właśnie on sprawia mu przyjemność stymulowała go jeszcze bardziej. Nie mógł powstrzymać jęków, które opuszczał jego usta za każdym razem kiedy Ryomen wsuwał język głębiej.

- Jesteś taki seksowny... - zamruczał i na chwilę spojrzał na zdominowanego chłopaka.

Był przepiękny. Serce nigdy nie biło mu tak szybko, jak teraz. Miał wrażenie, że ilość szczęścia w jego ciele jest tak duża, że zaraz rozerwie się na kawałki z przepelnienia. Jeszcze nie docierało do niego co właśnie się dzieje.

Zaczął ssać jego dziurkę, aby zaraz po tym wsunąć w nią język i znów wysunąć. Obdarowywał go najprzyjemniejszą pieszczotą na jaką tylko go było stać. Sam nie rozumiał jak, ale odczuwał przyjemność z tego co robił. Satysfakcja przez jęki Fushiguro sprawiała, że nie potrzebował niczego więcej. Ale pragnął...

Odsunął się od niego i sięgnął do jednej z toreb z zakupami. Wyciągnął z niej lubrykant. Megumi nawet nie pytał dlaczego go kupił i czy planował wcześniej ich zbliżenie. Po prostu leżał i błagał swoim spojrzeniem o więcej.
Ryomen wylał na rękę żel o słodkim zapachu. Zagryzł mocno dolną wargę, zastanawiając się czy na pewno dobrze postępuje. Spojrzał na twarz Fushiguro, który zaciskał wargi w niecierpliwości i już znał odpowiedź. Tak miało być. Wsunął w niego palec i oblizał się, czując jak bardzo jest ciasny.

- Moja laleczka była grzeczna, że nawet nie bawiła się sama ze sobą? - zapytał zaczepnie i zaczął rozsmarowywać lubrykant po swoim penisie.

- Po prostu się stresuję. - mruknął i zagryzł wargę, czując jak drugi palec wsuwa się w jego wnętrze.

- Ja bardziej. Uwierz mi. - uśmiechnął się do niego lekko i pocałował go w kolano w bardzo czuły sposób.

Złapał go za udo i wsunął oba palce do samego końca, a Megumi wygiął się w lekki łuk i cicho jęknął. Zaczął nimi poruszać, chcąc jak najlepiej rozciągnąć Fushiguro. Nie zniósłby gdyby zrobił mu krzywdę przez to jak bardzo był na niego napalony. Zgiał nagle palce, a Megumi krzyknął w swoją dłoń wijąc się z rozkoszy. Był taki przepiękny. Złapał go mocniej i zaczął wykonywać regularne pchnięcia ręką. Nie potrafił oderwać od niego wzroku nawet na chwilę. Niekontrolowanie zaczął przyspieszać swoje ruchy. Chciał sprawić mu jak najwięcej rozkoszy. W jego ciele pojawiło się nowe uczucie, którego nie znał, ale niemalże zwalało go z nóg przez euforię jakiej mu dostarczało. Miłość?

- Sukuna... - wyjęczał w rozkoszy. Ryomen znał doskonale jego ciało. Znał każdy jego czuły punkt. Zaciskał mocno dłonie w pięści, bo przyjemność była tak duża, że ciężko było mu ją znieść.

Sukuna zaczął przejeżdżać dłonią po swoim penisie, rozsmarowując na nim lubrykant. Walczył sam ze sobą. Chciał dobrze przygotować Fushiguro, a jednocześnie chciał już się z nim kochać. Zdawał sobie sprawę, że dawno oboje tego nie robili... Ostatni raz przed ich kłótnia. Sam nie rozumiał siebie dlaczego nie miał potrzeby uprawiania seksu. Nie chciał tego robić z nikim innym, tylko z Megumim.
Wysunął z niego palce i złapał go za biodra. Spojrzał w jego wypełnione łzami oczy i uśmiechnął się lekko. Pochylił się i pocałował go w usta.

- Megumi... - wyszeptał w jego wargi i w tym samym momencie wsunął się w niego. Fushiguro krzyknął i wbił paznokcie w jego plecy, tworząc podłużne szramy, jednak Ryomen nie zwrócił na to uwagi. - Czy my możemy... - zaczął, ale przerwał. Nie wiedział jak to powiedzieć. Nie wiedział co chce powiedzieć. Wiedział tylko, że oszaleje jeżeli Megumi dalej nie będzie jego w przekonaniu każdego. Chciał, aby oficjalnie nikt nie miał do niego prawa. Tylko on.

- C-co? - zadrżał i cicho sapiąc spojrzał w oczy Sukuny. Przyzwyczajał się do jego rozmiaru i nie mógł uwierzyć, że znów są tak blisko.

- Chcę żebyś był mój. Tylko mój. Chcę, żeby każdy o tym wiedział i nie mógł cię dotknąć nawet przypadkiem bez mojej zgody.

- Czy ty pytasz mnie...

- Chcę żebyśmy byli razem. Oficjalnie. Chyba oszaleję, kurwa. - oparł się czołem o jego ramię. - Będę cię błagać jeżeli potrzeba. Pragnę cię Megumi. Nie tylko w swoim łóżku, ale w swoim życiu. Jesteś piękny, ale nie mam na myśli tylko wyglądu. Cały jesteś.... Dla mnie idealny.

- Ja... Ja też chcę. Bardzo chcę.

- Czyli jesteśmy parą?

- Tak. Jesteśmy.

- Kurwa, w końcu.

Oboje szeroko się uśmiechnęli. Ryomen mocno go objął i wszedł w niego do końca, a Megumi jęknął przeciągle prosto do jego ucha.

- Dobrze?

- Tak... Jest dobrze. - pokiwał energicznie głową i pocałował Sukunę w skroń.

Ryomen wysunął się prawie cały i pchnął w niego. Oboje głośno westchnęli i objeli się jeszcze mocniej. Zaczął całować młodszego po szyi, odważnie zostawiając po sobie malinki. Schodził pocałunkami coraz niżej, powoli poruszając biodrami. Zaatakował ustami jego sutka i zaczął go ssać, a Megumi złapał go za tył głowy, mocniej przyciskając go do siebie. To było niesamowite. Odcięło go od rzeczywistości i w ogóle nie myślał o tym, że mogą zostać przyłapani. Stół głośno skrzypiał z każdym ruchem Sukuny. Oni też nie zachowywali się cicho. Nie powstrzymywali odgłosów rozkoszy. I nie mieli zamiaru tego zmieniać. Nagle stół przesunął się nieco pod wpływem mocnego pchnięcia Ryomena. Skrzypnięcie zgrało się z głośnym jękiem Fushiguro. Objął Sukunę nogami w pasie, a on wyprostował się i złapał go za biodra. Zaczął szybko poruszać biodrami, zadając masę pchnięć w słodki punkt Fushiguro, który wił się z rozkoszy. Nagle usłyszeli głośny dźwięk łamania drewna, potem huk i oboje znaleźli się na ziemi. Nogi starego stołu połamały się. Rozejrzeli się i rozumiejąc co właśnie się stało, wybuchnęli głośnym śmiechem.

- Najpierw łóżko, teraz stół. Masz talent do psucia mebli, laleczko. - Sukuna zaśmiał się seksownie i złapał go pod pośladki.

- Mogę powiedzieć o tobie to samo. - zaśmiał się słodko i pocałował go krótko w usta.

Sukuna wstał i oparł Fushiguro plecami o ścianę. - Tylko nie zrób dziury, laleczko.

- Zrobię, jeżeli mnie wkurzysz, a potem będę kazał ci ją naprawić.

- W co ja się wpakowałem. - zaśmiał się. Megumi stanął jedną nogą na ziemi. Drugą wciąż trzymał Sukuna i podnosił ją do góry. Pocałował go i wsunął się w niego spokojnie, kontynuując stosunek, jakby nic przed chwilą się nie wydarzyło.

- Sukuna... Jeżeli wejdziesz głębiej... Dojdę od tyłu. - wyszeptał w jego wargi.

- Nie ma problemu... Ale nie łatam potem ściany.

- Dogadamy się w tej sprawie. Najpierw musisz naprawić stół. Nagroda będzie kusząca.

-  Chyba pójdę na taki układ.

- Grzeczny chłopiec.

Sukuna przygryzł dolną wargę i wsunął się głębiej w Fushiguro, przymykając przy tym oczy. Czuł, że jest bliski spełnienia, po części przez figlarny flirt z Fushiguro. Mógłby się z nim droczyć godzinami i nie miałby dosyć.
Megumi przyciągnął go mocno do siebie i zaczął całować jego usta bez opamiętania. Nagle przerwał pieszczotę i zajęczał głośno prosto w jego wargi. Nie mógł już dłużej się powstrzymywać i doszedł. Jego nogi zaczęły mocno drżeć, kiedy jego nasienie zalało ich brzuchy i podłogę. Nie mógł stać, ale Ryomen mocno go trzymał i jeszcze mocniej w niego wchodził. Nie przestał nawet na chwilę poruszać biodrami, wręcz przeciwnie przyspieszył chcąc przedłużyć przyjemność Fushiguro.

- Nie mogę! - krzyknął i wbił paznokcie w plecy Ryomena. - Sukuna!

Sukuna przygryzł mocniej dolną wargę. Jego mięśnie spięły się, a on nagle rozlał się we wnętrzu Megumiego, mrucząc głośno z rozkoszy. Docisnął chłopaka biodrami do ściany i przymknął oczy, całkowicie się relaksując. To było nieziemskie.

- Megumi... - westchnął i pocałował go krótko. - Byłeś wspaniały.

- Muszę się położyć. Nie mogę stać.

- Spokojnie, laleczko. Trzymam cię bardzo mocno.

Megumi spojrzał w jego oczy. Jego oddech był dalej niespokojny. Pogłaskał go po policzku i wyszeptał. - Muszę się umyć, ale... Nie chcę się teraz rozstawać.

- Położymy się i poprzytulamy? Potem zrobię nam kąpiel.

- Wytrzesz podłogę i zorientujesz się, czy Yuuji i Satoru nas nie słyszeli?

- Oczywiście, skarbie.

- Dziękuję. Jesteś wspaniały. - przygryzł dolną wargę i spojrzał w dół. - Mam ochotę płakać...

- Coś nie tak?

- Nie... Jest mi tak dobrze, że... Przebodźcowałeś mnie. - uśmiechnął się lekko. - Nigdy nie było mi z tobą tak dobrze, jak przed chwilą.

- Wcześniej nie byliśmy oficjalnie w związku. Teraz jest... Znacznie lepiej.

- Zdecydowanie.

*

Yuuji i Satoru spali, jak dzieci. Yuuji zasnął pierwszy, a Satoru czuwał nad nim dopóki nie usłyszał jego spokojnego oddechu. Widział, jak jego chłopak martwił się obecną sytuacją. Martwił się. Nigdy nie widział go w takim stanie, jak dziś po jego powrocie ze sklepu. Wyobrażał sobie co musiał czuć. Nagła sława, hejt i uwielbienie. Ich sprawa była na tyle głośna, że zainteresowały się nią nawet media zagraniczne. Miliony postów w internecie, przewijające się nagłówki... Wszystko o nich. Wiedział, że Yuuji poradzi sobie ze sławą, ale on chciał mu pomóc przejść to wszystko. Obwiniał się o całą sprawę. W końcu to on zaprosił ich na przyjęcie. Było miło, ale skutki ich wypadu były tragiczne. Zastanawiał się kto mógł ich wydać i ile dostał za to pieniędzy. Obiecał sobie, że jeżeli dorwie tę zdradziecką szuję zniszczy ją, tak samo jak ona ich spokojne życie. Megumi i Yuuji byli dla niego najważniejsi, a ktoś postanowił wzbogadzić się ich kosztem. Podłe.

Satoru podniósł się trochę i pocałował Yuujiego w czoło. Sięgnął po telefon. Był już późny wieczór. Oglądanie nowego domu przełożył na następny dzień. Nikt w obecnym stanie rzeczy nie miał ochoty wychylać się poza dom.
Napisał sms do Fushiguro. Od kilku dni nawet nie włączał internetu w telefonie i nie włączał innych komunikatorów. Nie miał ochoty patrzeć co działo się mediach społecznościowych. Jego manager miał wszystko pod kontrolą i obiecał informować go o ważniejszych sprawach. Juz kilku influencerów negatywnie wypowiedziało się na ich temat i każdy z nich uważał, że ich relacje są 'chore'.

Satoru: Megumi śpicie?

Satoru: Jest coś do jedzenia?

Satoru: Zjecie pizzę jeżeli zamówię?

Tak. Wysłał trzy esemesy.
Odpowiedź przyszła szybko.

Megumi: Satoru ja i Sukuna jesteśmy razem.

Satoru: Co?

Megumi: Jesteśmy oficjalnie parą. Powiedział, że tego chce.

Satoru: O kurwa

Satoru: Trzeba to oblać

Satoru: Wiedziałem, że napisanie esemesa to lepszy pomysł, niż pójście do waszej sypialni.

Satoru: Bo pewnie ten tego

Satoru: Bzykacie się.

Megumi: Tak, nie waż się do nas wchodzić. Bierzemy właśnie kąpiel.

Satoru: GORĄCĄ?

Megumi: Bardzo.

Megumi: Zjemy pizzę. Jesteśmy giga zmęczeni.

Satoru: Założysz moje okulary i odbierzesz ją od dostawcy? Tylko ty masz najmniej charakterystyczną fryzurę. Nikt nie może nas rozpoznać!

Megumi: Nie mogę chodzić, kurwa! Niech dostawca zostawi ją pod drzwiami.

Satoru: A WIĘC TO TAK

Megumi: Co?

Satoru: SUKUNA CHYBA CHCE WPIERDOL

Megumi: Uspokój się.

Megumi: Jak Yuuji?

Satoru: Słodko śpi. Jest wyczerpany. Chyba ta cała akcja go przytłacza.

Megumi: Poprawisz mu humor. Po prostu przygotuj coś na jutro. Masz na niego najlepszy wpływ.

Satoru: Ale co mam zrobić?

Megumi: Odpierdol coś, tak jak zawsze. Wierzę w ciebie i twój idiotyzm.

---

Przepraszam za błędy, ale nie mam kiedy sprawdzić! 🙏

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro