Rozdział 19.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Z pamiętnika Rachel. 

Kilka poprzednich kartek zostało wyrwanych. 

Trzy miesiące od poprzedniego wydarzenia. 

Dawno dawno temu, gdy moje życie było całkiem normalne, codziennie budziłam się z myślą, że w końcu się zakocham. Wszystkie moje koleżanki wzdychały do chłopców, a ja nie mogłam nikogo sobie wybrać, jako obiekt westchnień. Znajdywałam w każdym wady. A to nie podobał mi się jego plecak; a to ubierał się w za krótkie spodenki; a ten miał krzywe zęby; a tamten zapewne był ślepy, bo nosił ogromne okulary. Nie umiałam się skupić na ich zaletach, bo takie małe rzeczy od razu mnie odstraszały i rezygnowałam na samym wstępie. Nie rozumiałam tego. Chciałam kogoś pokochać, ale nie mogłam. Czułam wewnętrzną blokadę, której nie mogłam przełamać. Nie mogłam się zmusić do miłości. Nie mogłam przełamać czegoś w sobie. Nie mogłam . 

Nie mogłam. 

Niemogłamniemogłamniemogłam.

Czy gdybym kogoś pokochała, moje życie potoczyłoby się inaczej? Czy zostałabym tancerką? Czy patrzyłabym, czy zostałabym zmuszona wręcz siłą patrzeć, jak facet, który oglądał mój występ, robił sobie dobrze? Albo czy wiedziałabym, że mężczyzna, który skupił całą uwagę na mnie, a nie na dziewczynie, mojej koleżance, która uprawiała z nim seks (wszystkie rodzaje), bardziej pociągałam go ja, tancerka? Czy czułabym takie obrzydzenie do seksu? 

Dowód? Po dwóch miesiącach związku z Richardem, poszliśmy do jego sypialni i zaczęliśmy się kochać. Co po tym zrobiłam? Uciekłam do łazienki, gdzie zwymiotowałam. Jak zapowiadali, pierwszy raz nie był przyjemnym dla mnie, ale  nie aż tyle, żeby pobiec do łazienki i tam zwymiotować. Nie zapomnę, nigdy nie zapomnę miny Richarda, gdy wyszłam. Wydawał się winny. Nie patrzył mi w oczy, ubrał bokserki i nawet mnie nie dotykał w dwuznaczny sposób. Ubrani w bieliznę, się przytulaliśmy. A ja cały czas miałam dziwne wrażenie, jakby po mnie chodziły robaki. To było obrzydzenie do samej siebie. 

Później poszłam do łazienki na piętrze, Richard został i pisał pracę domową, a ja przesiedziałam prawię godzinę pod strumieniem wody starając się zmazać dotyk jego cholernych palców. Jego cholernych warg. Jego cholernego zapachu, który został na mnie, jak plama Balladyny czy krew na dłoniach lady Makbet. 

Nie chciało zejść. 

Moje wymyślone, niewidoczne dla innych, plamy nie chciały zejść. 

Rozerwałam sobie paznokciami skórę, całe moje ciało było czerwone. Ukryłam blizny pod ubraniami. Świerze rany piekły żywym ogniem. 

Łatwo było kłamać. 

Spadłam ze schodów. 

Oparzyłam się. 

Kot mnie zadrapał. 

Robiłam obiad i się skaleczyłam. 

Miałam wymyśloną historię dla każdej rany. Nie mogłam ryzykować. Stawka była za duża. 

ja 

nie 

lubię

hazardu. 

Kłamstwo to moje drugie imię. 

Kłamstwo, oszustwo. 

Dziwka. 

Rachel Dziwka Tyler. Ładne, prawda? 

Rachel, jesteś kłamliwą dziwką bez uczuć. Nie umiejąca pokazać, jak bardzo ci zależy na chłopaku. 

Znów zostałam pustą lalką. Znów jestem wypraną lalką bez uczuć. 

Alkohol pomaga. Naprawdę. Zapomniałam już, jak cięcie się pomaga. Pomaga zapomnieć o bólu psychicznym. Już nie wymiotowałam na widok krwi. Czerwień to mój ulubiony kolor. Ładnie zdobi moje ciało. Jak nowa, piękna suknia. Jak stój z nowej kolekcji. Podobał mi się. Dlatego moje rany były coraz głębsze, bo, jak się okazało, bycie tancerką, to nie najgorsze, co mogło mnie spotkać. A nie mogłam się postawić. Nie mogłam. Nie mogłam ryzykować tak wiele. Nie mogłam rezygnować z kochającej mnie osoby. Nie mogłam i tyle. Nie mogłam iść po pomoc, bo miał dowody, miał zdjęcia, miał nagrania, a Richard wtedy, by mnie znienawidził. Wyglądałam jak wcześniej. Mógł pomyśleć, że nadal to robię. 

Richardzie, ja już tego nie robię, przysięgam. Ja już nie muszę. 

Nie chcę tego robić. 

Śmierć już nie jest wyjściem, jeśli masz osobę, która cię kocha. Nie chcę Cię opuszczać. Wiem, jak bardzo rozłąka boli. 

Nie przeżyję tego jeszcze raz. Proszę, nie odchodź. Proszę, zostań ze mną. Proszę. Błagam... 

Nie daj mnie skrzywdzić... 

Błagam, znajdź ten pamiętnik, przeczytaj cały i pomóż mi. Tak bardzo się boję poprosić Cię o pomoc, bo mnie znienawidzisz... Porzucisz mnie, prawda? 

Co jest lepsze, pozwolenie, by osoba, którą kochasz najbardziej na świecie cię znienawidziła czy życie w kłamstwie, byle ta osoba cię kochała? Nie wiem... Nie znam się na miłości. Wiem, co to ból, wiem, co to cierpienie, wiem, co to bycie dziwką, ale nie wiem nic o miłości. Proszę, naucz mnie. Proszę Cię. Ucz mnie, poznaj mnie, pokochaj mnie. 

PROSZĘ. 

Nie daj mnie skrzywdzić jeszcze raz... Serce tak bardzo mnie boli... Tak bardzo mnie boli... 

Gdybyście, Carla, Jem, Richard, nie kochalibyście mnie nadal, prawda? Dlatego nie mogę prosić Was o pomoc. Pragnę zaznać Waszej miłości. Pragnę się w niej pławić, żyć w kłamstwie, czując Waszą miłość, czuć, że niszczy mnie od środka, niszczy tą Rachel, którą polubiłam. 

Moje psychika znów się sypie, pęka mi w rękach. 

Całe moje życie się rujnuje, ale zakładam maskę i gram dalej, żebyście nie pragnęli mi pomóc. Żebyście nie zniszczyli mi życia z Wami. 

Tak bardzo Was kocham... Nie wiem, co to miłość, ale zdaje mi się, że Was kocham. Jestem tego pewna. 

Proszę, wybaczcie mi. 


Kolejny wpis Rachel: 

Ja cierpię. 

Krew ścieka po podłodze. 

Tworzy krwisty kwiat. 

Ja chcę umrzeć. 

Ja chcę żyć. 

Nie chcę go. 

Zabierzcie je ode mnie. 

Proszę, błagam. 

Słowo, którego nienawidzę: Spóźnienie. 

Kto nim jest? 

Ktoś je przygarnie? 

Ja go nie chcę. 

Zabierzcie je ode mnie. 


Kolejne wyrwane strony. 

On mnie krzywdzi. Wszyscy udają, że tego nie widzą. Kłamią. Wiem, że kłamią. Wczoraj Carla oglądała kolejne moje rany. Wiem, że zaczyna wątpić, że sobie robię krzywdę. 

Gdybym się domyśliła, kto wysłał mi tego cholernego SMSa! Gdybym szybciej się domyśliła. Gdybym nie łamała tych cholernych zasad. Poświęciłabym wszystko. Tak myślałam. Myślałam, że poświęcę wszystko, by być z Richardem. Myliłam się. Bardzo się myliłam. Nie chcę takiego życia. Nie chcę być krzywdzona. Nie chcę połykać łez, gdy mnie dotyka. 

Ratuj mnie. 

Weź go ode mnie. 

Proszę, tylko nie to. 

Ja już nie chcę... 

Kochanie... 



Ostani wpis z pamiętnika jest z dziewiątego września.

Kurwa! Nie byłam ostrożna. Czy taki jest los nieostrożnych? Co mam powiedzieć Richardowi? CO mam mu powiedzieć? Uśmiechnąć się i powiedzieć, że wypadek? Nie uwierzy. Nie uwierzy mi. Co mam zrobić? Już widać. Cholera. Nie wiem... 

Myśli, uciekajcie! 

Chęć powiedzenia prawdy- znikaj! 

Nie zniszczyłoby to tylko moje życia, ale także jego. Zniszczyłabym życie Richarda. Nie chcę tego. Jest dla mnie ważny. 

Ale... Ale czyje to dziecko? 

Czyje dziecko urodzę?



KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro