19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oh, how I wish I was  a better friend

Before it was to late

I wish that I would've been there in the end

I wish I was a better friend

***

Wzięłam głęboki oddech, zaciskając palce na kierownicy samochodu. Spojrzałam przed siebie, na bar Aurora.

Był pełny śmiejących się ludzi. Nic dziwnego. Dla nich to było łatwe, wyjść z samochodu, zaśmiać się i płynnie wejść w towarzystwo.

Dla mnie też kiedyś było to łatwe.

Teraz już nie jest i jeszcze przez długi czas nie będzie.

Wzdrygnęłam się na wspomnienie tamtego dnia. Spojrzałam na swoje dłonie, wręcz spodziewając się, że będą pokryte krwią, ale nie były.

Nie nosiłam już rękawiczek.

Po moim występie nie czułam już takiej potrzeby.

A może po tym, jak uciskałam jego ranę, modląc się by przeżył?

Nie wiem.

Dostałam się do Akademii i niedługo miałam zacząć naukę, ale nie potrafiłam się tym cieszyć.

Zbyt się stresowałam.

— Idziesz? Czy zamierzasz stchórzyć? — Spojrzałam na niego. Gdy tylko wyszedł ze szpitala przefarbował włosy z powrotem na czarno. Dla mnie był idealny. — Nie po to pozwoliłem ci prowadzić i naraziłem się na traumę, żeby teraz zawrócić.

Zaśmiałam się.

— Nie, chodźmy. — Wyciągnęłam kluczyk ze stacyjki i wysiadłam. Stres ścisnął mój żołądek i myślałam, że zwymiotuję.

— Hej, będzie dobrze. — Chwycił mnie w talii i przyciągnął do siebie.

— Ej, nie pozwalaj sobie. — Odtrąciłam jego dłoń ze śmiechem.

— Nie jesteśmy teraz razem? Czy coś? — spytał.

Zaśmiałam się.

— W twoich snach.

Spojrzał na mnie zaskoczony.

— Żartuję! — Trzepnęłam go w ramię. — Spokojnie.

Nachyliłam się i pocałowałam go w usta. Uśmiechnęłam się.

— Czy ty właśnie przyznałaś się do bycia moją dziewczyną?

Zaśmiałam się.

— Jesteście słodcy. — Mark oparł się o samochód. To był kolejny powód mojego stresu. Po uzgodnieniu tego z Lilly postanowiłam przedstawić im Marka.

Spojrzałam na bar Aurora i stres ponownie mną owładnął.

— Idziemy? — Mark kiwnął głową w stronę budynku.

Miałam spotkać się z nimi wszystkimi po raz pierwszy od roku. Po raz pierwszy odkąd odeszłam.

Po raz pierwszy odkąd go znalazłam.

Zmiana nastawienia nie jest taka prosta jak się wydaje, ale musiałam spróbować.

Wzięłam głęboki oddech.

— Tak.

Ruszyłam przed siebie.

***

Ostatni rozdział za godzinę!

Przyznam się, że przez chwilę kusiło mnie smutne zakończenie, ale po namyśle ograniczyłam się do jednego akapitu.

Ktoś dał się oszukać?

Do następnego,

~trickyl0ve

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro