Rozdział 28

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mia przyszła do Deana natychmiast po jego telefonie. Miał jej coś ważnego do powiedzenia i była bardzo ciekawa o co chodzi. Zresztą to był pierwszy raz, kiedy Dean zdecydował się po nią zadzwonić od początku ich znajomości. Samo w sobie znaczyło to, że sprawa była wyjątkowa.

- Jestem- oznajmiła Sanchez, pomijając przywitanie. Zajęła miejsce na kanapie obok, wpatrując się w blondyna wyczekująco.- Co się stało?

- Nie przyniosłaś kawy- zwrócił uwagę informatyk z wyraźnym zawodem.- Wydawało mi się, że podczas rozmowy wystarczająco wymownie dałem ci do zrozumienia, że jestem bardzo zmęczony, bo całą noc siedziałam na komputerze, zajmując się twoją prośbą... Więc jeśli chcesz usłyszeć rezultat, najpierw przynieś mi kawę. Mocną i bez cukru. Proszę.

Ciemnowłosa obrzuciła rozmówcę pełnym niedowierzania spojrzeniem. On tak na serio? Jest tak leniwy, że samemu mu się nie chce iść do automatu, ale za to nie ma najmniejszych skrupułów, żeby ją tam wysyłać?! Czasami naprawdę miała dość tych jego humorów.

- Myślisz, że powiesz proszę i to wystarczy?- spytała Mia nieco ostrzej niż zamierzała. Niestety w sytuacjach, gdy ktoś przerywał jej sen, a informatyk to zrobił, ciężej było jej się kontrolować. Nic nie mogła na to poradzić. Wtedy była bardziej drażliwa.- Nie po to mnie obudziłeś, żebym leciała po kawę. Najpierw powiesz mi co odkryłeś, a później przyniosę kawę dla nas obojga.

Nie pogardziłaby w tym momencie kubkiem aromatycznej, pięknie pachnącej kawy. W każdym razie miała jasno określoną listę priorytetów. Najpierw informacje.

Poprzedniego dnia wpadła na świetny pomysł. SMS, który rzekomo przeraził Nicole znajdował się w jej telefonie, to oczywiste. Niestety tak samo jak miejsce pobytu właścicielki, nie było wiadomo co się z nim stało. Skoro nie mogła zobaczyć wiadomości na tym urządzeniu, musiała dostać się do niej inaczej. A kto lepiej to załatwi niż informatyk ze szkolnej gazetki, z którym współpracowali? Nikt, dlatego poprosiła o pomoc Deana. Niczego jej nie obiecywał, ale chyba coś mu się udało znaleźć. Wprost nie mogła doczekać się aż zobaczy tę wiadomość. Może w końcu uda jej się połączyć elementy układanki i odkryje co się stało z Nicole. Bardzo jej na tym zależało. Zwłaszcza po tym jak rozmawiała z Melissą, jej przyjaciółką oraz Jacksonem, z którym zaginiona była na może dwóch randkach. Nie wiedziała czy powinna nazywać go jej chłopakiem.

- Zero wdzięczności- skwitował Dean, kręcąc głową z dezaprobatą.- To ja zarywam nockę, ślęczę nad kodami, na wszelkie możliwe sposoby próbuję zhakować telefon pewnej dziewczyny i nie mam z tego nawet kawy.

Ciemnowłosa powstrzymała się od przewrócenia oczami.

- Oj no nie przesadzaj. Przecież powiedziałam ci, że przyniosę kawę jak tylko dowiem się po co dzwoniłeś. Im szybciej mi to powiesz, tym szybciej wypijesz swoją upragnioną kawę. Radzę ci przejść do rzeczy. Tak będzie lepiej dla nas obojga.

Tym razem to Dean przewrócił oczami.

- Potrafisz być nieznośna, ale niech ci będzie. W każdym razie mam dwie informacje. Wolisz najpierw dobrą czy złą?

Potrafi być nieznośna?! Jak śmiał?! Powinna się na niego obrazić, ale za bardzo trawiła ją ciekawość. Później odpłaci mu się podobnym komplementem. Też wcale nie miał łatwego charakteru.

- Złą- zdecydowała natychmiastowo ciemnowłosa. Wolała potem poprawić sobie nastrój tą dobrą.

- Okej, więc nie udało mi się znaleźć tej wiadomości. Może w ogóle nie dostała żadnej wiadomości i jedynie udawała, żeby wyrwać się z randki? Jak myślisz?

Mia przeklęła w myślach. Spodziewała się czegoś innego. W każdym razie nie sądziła, żeby to było prawdopodobne.

- Wątpię. Sądząc po opisie Melissy, Nicole lubiła Jacksona. Nie miałaby powodu uciekać z randki. Z tego co zrozumiałam, coś między nimi zaiskrzyło po tym pocałunku. Czy to możliwe...

- Nie wyprzedzaj mnie, dobrze? Nic nie słyszałem o żadnym pocałunku, ale właśnie chciałem coś powiedzieć. Jeśli twierdzisz, że to niemożliwe, żeby chciała uciec z randki... Zostaje nam druga ewentualność. Ktoś wyczyścił jej telefon. Nie byle jak. Profesjonalnie. Potrafię bez trudu znaleźć skasowane wiadomości i to było coś znacznie więcej.

Najpierw fiasko z policją, bo w komputerze nie było żadnych danych o zaginięciu Nicole, a teraz to? W tej sprawie było mnóstwo luk, ale na sto procent coś było na rzeczy. Tyle zbiegów okoliczności nie mogło być przypadkowych.

- Nie ma żadnego sposobu, żeby odzyskać tę wiadomość?

Blondyn rzucił jej urażone spojrzenie.

- Próbowałem wszystkiego. Nic więcej z tym nie zrobię.

- Jasne, chciałam się tylko upewnić. Doceniam twoją pomoc. Serio. A ta dobra wiadomość?

- No cóż... Ona nie jest tak do końca dobra. To znaczy, odkryłem coś interesującego. Tyle że zdemaskowałem kłamstwo Melissy. Nie powiedziała nam o jednej sprawie. Najlepiej będzie jak sama to sobie przeczytasz- poinformował Dean, pokazując jej wydruk.

Hej, Mel. Muszę ci się do czegoś przyznać. Głupio mi i bardzo cię przepraszam, ale nie panuję nad własnymi uczuciami. Nikt nam nimi nie panuje. Od początku zeszłego roku podobał mi się Chase. Nie powiedziałam ci tego, a później zaczęłaś się z nim spotykać. Nie mam ci tego za złe. Nie wiedziałaś, a poza tym do dzisiaj jesteście szczęśliwą parą. Nie miałam serca mówić ci prawdy. Wiedz, że nigdy go nie podrywałam i nie próbowałam ci go zabrać. Zawsze życzyłam ci jak najlepiej. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewasz.

- Co to?- spytała Mia, bo mimo że rozumiała treść wiadomości, nie potrafiła w to uwierzyć. Melissa ją okłamała?! To jej się wcale nie podobało. Poświęcała swój czas, żeby jej pomóc, a ona nie była z nią szczera.

- Wiadomość od Nicole do Melissy. Z tego dnia, gdy Nicole zaginęła. Jeszcze biorąc pod uwagę czas... To było ponad godzinę po tym jak zwinęła się z randki z Jacksonem. Kłamała.

Zajebiście, pomyślała Sanchez z sarkazmem. Melissa była w posiadaniu ważnej informacji i nie przekazała im tego. Jeśli Nicole była zakochana w chłopaku przyjaciółki, to czy mogła faktycznie chcieć zniknąć? To byłby niezły powód. Zresztą czy w takim układzie cokolwiek czuła do Jacksona? Może umawiała się z nim, żeby zapomnieć o chłopaku przyjaciółki albo żeby nie wzbudzać więcej podejrzeń Melissy? Mia potrzebowała kofeiny, żeby to wszystko poukładać w głowie. Sensownie, rzecz jasna.

- Wiesz co? Zmieniłam zdanie. Muszę iść po kawę. Za chwilę wrócę. Czarna, tak?

Dean pokiwał głową, unosząc lekko kąciki ust. Od początku chciał od niej przede wszystkim kawy. Jednak Sanchez nie zaprzątała sobie nim głowy. Miała ważniejsze sprawy na głowie. Nicole, footballiści, którzy ciągle nie ponieśli konsekwencji, tajemnicza wiadomość o Dyrektorze, do czego ciągle nie miała pojęcia jak się za to zabrać... No i jeszcze Dylan. Od tamtej randki, spotkania, cokolwiek to było, unikała go jak tylko mogła. Nawet rzadko zjawiała się w bazie. Głównie przychodziła tylko po to, aby oddać gotowy tekst. Nie wiedziała jak z nim rozmawiać. Lubiła go, ale między nimi nic nie mogło się wydarzyć. Jeśli coś pójdzie nie tak, straci możliwość pisania do szkolnej gazetki. Na serio jej na tym zależało.

O ironio, kiedy w końcu znalazła kogoś kto podziela jej pasję i ją rozumie, nie mogła być z tym kimś. Nawet jeśli niezwykle często przyłapywała się na wracaniu myślami do tamtej chwili, gdy wyszli z kina i tak miło im się rozmawiało, że nawet nie zauważyła, kiedy odstęp między nimi zmniejszył się. Prawie się wtedy pocałowali. Gdyby wtedy tyle nie myślała i nie zareagowała, pewnie to by się stało. Czy by tego żałowała? Nie miała pojęcia. Coraz częściej zadawała sobie to pytanie. Zdecydowanie za często o tym myślała.

Koniec, Sanchez, powiedziała sobie w myślach. Nie teraz. Miała ważną sprawę do wyjaśnienia. Zaginięcie Nicole. Przecież znała ogólne założenia zaginięć... Im więcej czasu mija, tym mniejsze szanse na znalezienie. A może to szło tak, że po czterdziestu ośmiu godzinach szanse są naprawdę minimalne? Zresztą to nieistotne. Tak czy siak zamierzała dowiedzieć się co stało się z przyjaciółką Melissy, nawet jeśli Melissa ją okłamała. Będzie musiała to z nią później wyjaśnić.

Ciemnowłosa dotarła do automatu. Kupiła dwie kawy. Jedną czarną, tak jak chciał informatyk, a drugą z cukrem i mlekiem. Nie umiała pić innej. Kawa bez cukru była dla niej za gorzka, a bez mleka była za mocna.

Wróciła do biblioteki i z ulgą osunęła się na kanapę. Była taka wygodna. W niektórych momentach, na przykład w takich jak ten, chciała jedynie zasnąć i obudzić się, kiedy wszystkie jej problemy znikną. Niestety, to nie było możliwe. Ciągle czekała na konfrontacja z Dylanem.

- Wszystko w porządku?- zapytał blondyn, zerkając na nią znad ekranu laptopa. Chyba dostrzegł jej rozterki. Postanowiła podzielić się z nim częścią zmartwień.

- Nie. Nie mam bladego pojęcia jak zabrać się za tego Dyrektora, nie wiem co stało się z Nicole, a poza tym jej przyjaciółka mnie okłamuje zamiast mi pomagać. No i jeszcze footballiści. Tak mnie wkurzają. Chodzą po szkole jakby chełpili się tym, że nie ponieśli żadnych konsekwencji... Szczególnie Blake.

Dean na początku wykazał troskę i zainteresowanie, ale teraz zamarł w bezruchu. Tylko jego spojrzenie wędrowało w różne strony jakby szukał pomocy. Chyba nie wybrała dobrej osoby do zwierzeń.

- Tkwisz w okropnym syfie, ale zobaczysz z czasem wszystko się rozwiąże. Masz już jedną osobę, które chętnie opowie o swoich doświadczeniach z footballistami. Jeszcze kilka dziewczyn i po nich, co nie?

Miała już nawet dwie ofiary listy. Ciemnowłosa podniosła nieco głowę z kanapy i spojrzała na informatyka.

- Może masz rację. Wszystko się rozwiąże. Jeśli Melissa kłamała... Mogła się wstydzić albo wie co się stało. Może od początku błędnie zakładałam, że nie ma z tym nic wspólnego?

- Nie chcę obalać twojego entuzjazmu i nowej teorii, ale Melissa nie wygląda na osobę obeznaną z komputerami. Mówię ci. To ktoś kto zna się na rzeczy co najmniej tak dobrze jak ja, więc...

W tym momencie Sanchez oświeciło. Może szukać porywacza, ducha, którym mógł być dosłownie każdy, bo nie miała żadnych podejrzanych. Mogła też znaleźć jego wspólnika albo nawet sprawcę, osobę, która zna się na komputerach i mu w tym pomogła. To świetny plan!

- Jesteś genialny. Muszę znaleźć wspólnika o informatycznych zdolnościach!- stwierdziła Mia z autentycznym entuzjazmem. Z trudem udawało jej się utrzymać w miejscu. Chciała coś zrobić. Rozpocząć poszukiwania natychmiast.- Mógłbyś sporządzić dla mnie listę osób ze szkoły, które są co najmniej tak dobre jak ty w komputerach?

Dean wydawał się zaskoczony jej wybuchem radości, ale zgodził się. Bardzo dobrze, bo i tak nie przyjęłaby od niego odmowy. Była taka podekscytowana! W końcu miała jakiś punkt zaczepienia.

*****

Mia całe południe spędziła w pokoju, sprawdzając listę od Deana. Pomysł był niezły. Teraz musiała tylko znaleźć te osoby. Okazało się, że sporządzenie listy jest wręcz banalne dla Deana. Z niektórymi chodził na te same zajęcia dodatkowe, a z innymi mijał się w bibliotece, gdzie był najlepszy zasięg. Informatyk obiecał jej, że jeśli ktoś jeszcze przyjdzie mu do głowy, to da jej znać. Obecnie miała dziesięciu podejrzanych, których dane starała się uzupełnić, bo Dean nie wszystkich kojarzył z imienia, nazwiska i klasy.

- Kogo obczajasz?- zagadnęła ją Thalia, zerkając jej przez ramię.- Co to za lista? Chyba nie stalkujesz facetów, którzy ci się podobają, co?

Ciemnowłosa posłała przyjaciółce pełne niedowierzania spojrzenie. Miała wątpliwości? W życiu nie zrobiłaby czegoś takiego.

- Zwariowałaś? Wyobrażasz sobie mnie stalkującą gości, którzy mi się podobają? Nie jestem stalkerką z aspiracjami na psychopatkę.

Lila właśnie wyszła z łazienki i zmarszczyła lekko brwi, słysząc wypowiedź Mii. Bez kontekstu faktycznie mogło to brzmieć dziwnie.

- O czym wy rozmawiacie? Wszystko w porządku?

- Właśnie nie jest w porządku. Mia zdradza Dylana zamiast po prostu umówić się z nim na drugą randkę- stwierdziła Thalia, na co Sanchez spiorunowała ją spojrzeniem. Po pierwsze z nikim się nie spotykała, więc nie mogła też nikogo zdradzać. Po drugie sprawdzała informatyków, podejrzanych, którzy mogli mieć coś wspólnego z zaginięciem uczennicy Madison. Z żadnym z nich się nie spotykała i nie zamierzała tego robić.

- Jak to?- rzuciła zaskoczona Lila.- Dlaczego nic o tym nie wiem? Z kim się umawiasz?

Ciemnowłosa miała ochotę uderzyć głową o biurko przed sobą. Tak się rozmawiało z jej współlokatorkami. Jedna z nich wymyślała niestworzone historie, a druga chciała wiedzieć o co chodzi. Cholera, teraz musiała im obu to wytłumaczyć. Przynajmniej częściowo. Nie powinna im zbyt dużo opowiadać o zaginięciu Nicole, bo sama nie była pewna co w końcu jej się przydarzyło.

- Z nikim się nie umawiam. Z Dylanem też nie. Zresztą nie byliśmy nawet na pierwszej randce- zwróciła uwagę Mia, zerkając sugestywnie na Thalię, która w odpowiedzi tylko przewróciła oczami. Dla niej wyjście do kina musiało być randką.- A tych gości wcale nie obczajam. Uzupełniam informacje, które są mi potrzebne, bo zamierzam z nimi porozmawiać. Jedna osoba z nich usunęła pewną wiadomość i muszę wiedzieć co w niej było. To dłuższa i zagmatwana sprawa, o której nie mogę wam opowiedzieć. Czy to koniec bezsensownych insynuacji?

- Mam wystarczająco dużo czasu, żeby posłuchać o tej skomplikowanej sprawie. Zaciekawiłaś mnie- oznajmiła Thalia.

- Mnie też- dodała Lila, uśmiechając się.

Gdyby wiedziała o co chodzi, wcale by się tak nie cieszyła. Ciemnowłosa nie mogła im niczego powiedzieć. Nie chodziło o brak zaufania, raczej o dobro jej przyjaciółek. Jeśli Nicole została porwana albo nie żyje, jak twierdzi Jonathan, morderca może chcieć uciszyć wszystkich, którzy o tym wiedzą. To znaczy, najpierw musiałby dowiedzieć się, że one wiedzą... Pomimo tego, Sanchez nie zamierzała ryzykować. Ona weszła w to świadomie, ale jej współlokatorki nie miała pojęcia, że to tak poważna sprawa. Mogło im się wydawać, że to jedynie ciekawa, zabawna opowieść. Tak bynajmniej nie było.

- Przykro mi, ale nic wam nie powiem. Nie mogę. Nie proście mnie o to. Jeśli kiedyś dowiem się co się stało, wtedy obiecuję, że poznacie całą historię jeszcze przed ukazaniem się artykułu. Będziecie pierwsze.

Lila i Thalia jeszcze przez chwilę narzekały, że to nie jest sprawiedliwe. Ostatecznie odpuściły, choć nie były z tego powodu zadowolone. Tym bardziej były zaskoczone powagą przyjaciółki, która odmówiła im z kamienną miną. Cóż, ten temat nie mógł być przedmiotem żartów. W końcu chodziło o czyjeś zdrowie i może nawet życie.

- Mogłabyś na chwilę odłożyć na bok laptopa i sprawy gazetki- odezwała się w pewnym momencie Lila. W jej głosie nie było słychać pretensji tylko troskę.- Ostatnio cały czas zajmujesz się gazetką. Albo piszesz artykuł albo czegoś szukasz... Nie zrozum nas źle, bo rozmawiałyśmy o tym wcześniej z Thalią. Po prostu uważamy, że powinnaś więcej odpoczywać. Albo uczysz się albo zajmujesz gazetką... Nie robisz sobie ani chwili przerwy. Jeszcze nocami przesiadujesz w bibliotece...

Oczywiście jej to wypomną. Raz jej się zdarzyło, że poszła do biblioteki pogadać z Deanem, a później zasnęła. Blondyn tłumaczył, że nie miał serca jej budzić. Po powrocie do pokoju została zasypana serią pytań o to gdzie była. Jej przyjaciółki nieco przesadzały. Rozumiała, że mogły się martwić, ale nie aż tak. Nie mogła porzucić spraw gazetki. Nie mogła zawieść Nicole i Melissy, a tym bardziej tej osoby, która do niej napisała o Dyrektorze. Nie czuła się aż tak zmęczona, żeby z tego zrezygnować.

- Nic mi nie jest. Sprawy gazetki to dla mnie czysta przyjemność. Do niczego się nie zmuszam. No może poza nauką niektórych przedmiotów, ale nie chcę zaniedbać średniej. A nocy wcale nie spędzam w bibliotece. Raz zdarzyło mi się tam zasnąć i już. Nie musicie z tego robić afery.

- Nie robimy afery- wtrąciła się Thalia.- Martwimy się o ciebie, wiesz?

- Nie macie do tego powodów, okej? Świetnie sobie radzę- mruknęła ciemnowłosa. Na serio nie miała teraz ochoty o tym gadać. Miała przełom. Musiała jak najszybciej odnaleźć informatyków i informatyczki. Nie wiedziała czy w taki sposób się to odmienia, ale w tym momencie nie zamierzała się tym przejmować.- A teraz przepraszam, ale mam ważny telefon.

Mia przelotnie zerkając na ekran zauważyła wiadomość od Melissy. Od razu jej napisała, że muszą się spotkać. Jak najszybciej. Później jakoś załagodzi drobny konflikt z przyjaciółkami. One nigdy nie potrafiły się długo gniewać. Zresztą też tak miała w stosunku do nich. Tak chyba działała przyjaźń. Musiałoby się zdarzyć coś wyjątkowo okropnego, żeby pokłóciły się na dobre.

Ciemnowłosa wyszła z pokoju i skierowała się na zewnątrz. Umówiła się z Melissą przy wejściu. Przyjaciółka Nicole musiała jej się wytłumaczyć.

Na miejscu zjawiła się jakieś dziesięć minut później. Blondynka przywitała ją lekkim uśmiechem. Z dnia na dzień wyglądała coraz gorzej. Zaginięcie Nicole odbiło się na jej wyglądzie. Melissa była blada, a pod oczami widoczne były ślady niewyspania. Zrezygnowała też z makijażu. Na wszystkich zdjęciach w mediach sprzed zaginięcia przyjaciółki uśmiechała się, niemal zawsze miała tusz na rzęsach i ogólnie pełen makijaż na twarzy. Od jakiegoś czasu niczego nowego nie wrzuciła.

- Hej, wiesz może coś nowego? Rozmawiałaś z chłopakiem Nicole?- spytała farbowana blondynka. Najwidoczniej nie wiedziała, dlaczego Sanchez chciała się z nią spotkać. Dla jasności, nie czerpała satysfakcji z męczenia jej. Nie chciała tego robić, ale musiała to wyjaśnić.

- Owszem- potwierdziła ciemnowłosa.- Rozmawiałam z Jacksonem. Nicole wyszła wcześniej z randki, bo dostała jakiegoś niepokojącego SMS'a.

- O jezu- przeraziła się Melissa, otwierając szerzej oczy.- Od kogo i co było w tej wiadomości? Nie mówiła, żeby ktokolwiek ją nękał czy do niej wypisywał...

- Jeszcze nie udało się tego ustalić. Za to mój znajomy informatyk zdołał odnaleźć inną wiadomość. Wysłaną przez Nicole. Zgadnij do kogo. Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?

Farbowana blondynka szybko zrozumiała o co chodzi. Przygryzł wargę. Mia nie ułatwiła jej tego. Jej ton był ostry, nieco oskarżycielski, a uśmiech ani na moment nie zagościł na jej twarzy. Po prostu wpatrywała się w rozmówczynię, oczekując odpowiedzi.

- Bo...- zaczęła Melissa, milknąc na moment, jakby chciała ułożyć w głowie kilka sensownych argumentów.- Bałam się, że jak to przeczytasz to zrezygnujesz z jej szukania. Albo uznasz, że miałam z tym coś wspólnego. W końcu podobał jej się mój chłopak... Jestem idiotką. Ani przez moment nie przeszło mi przez myśl, że Nicole może podobać się Chase... W życiu bym się z nim nie spotykała, gdybym wiedziała. Zresztą nie powinnam ją była namawiać na tyle wspólnych spotkań. Powiedz szczerze. Jaka była twoja pierwsza myśl jak przeczytałaś tę wiadomość?

Ciemnowłosa nie potrafiła dłużej gniewać się na Melissę, nie kiedy widziała jak bardzo jest roztrzęsiona całą sytuacją. Poza tym brzmiała szczerze. Mia zamyśliła się na moment, próbując przypomnieć sobie swoje pierwsze odczucia.

- Brakowało jakiegoś pożegnania, ale trochę brzmiała jak ostatnia wiadomość. Jakby chciała uzyskać wybaczenie... No i nazwała cię Mel.

Rozmówczyni pokiwała głową.

- To samo pomyślałam. Nicole napisała tę wiadomość. Nie mam wątpliwości. To było w jej stylu. Zresztą kto inny wiedziałby, kiedy zaczęłam spotykać się ze swoim chłopakiem? Po tej wiadomości próbowałam się do niej dodzwonić i nikt nie odebrał.

Melissa zamilkła, spuszczając głowę. Przynajmniej teraz była z nią szczera. Mia się z nią zgadzała. Ta wiadomość musiała zostać napisana i wysłana przez Nicole. Tylko dlaczego akurat w tym momencie postanowiła się przyznać? Groziło jej niebezpieczeństwo? To był jedyny potencjalny powód, który przyszedł Mii do głowy. Inaczej po co miałaby mówić przyjaciółce, że podkochuje się w jej chłopaku? To mogło sprawić, że się pokłócą, mogłyby zakończyć nawet przyjaźń w wyniku tej kłótni.

- Czy jest coś jeszcze o czym mi nie powiedziałaś? Im więcej wiem, tym bardziej mogę pomóc. W przeciwnym razie nie wiem czy uda mi się odkryć prawdę- powiedziała ciemnowłosa już znacznie mniej ostrym tonem. Specjalnie ominęła sformułowania dotyczące możliwości śmierci Nicole. Nie chciała bardziej dołować jej przyjaciółki.

- Nie, teraz już zdecydowanie wiesz wszystko. Przepraszam. Nie chciałam kłamać. Martwiłam się, że możesz odpuścić i stwierdzić, że jednak sama uciekła... Nawet po tej wiadomości nie wierzę, że byłaby w stanie to zrobić.

Sanchez skinęła głową. Rozumiała ją. Co nie zmieniało faktu, że szanse na znalezienie Nicole żywej malały, a ona nie potrafiła temu zaradzić. Starała się, ale niezbyt skutecznie.

*****

Ciemnowłosa długo rozważała co powinna zrobić. Jednak finalnie postanowiła porozmawiać z Dylanem. Nie wiedziała czy zdoła poruszyć temat ich ostatniego wspólnego spotkania i tego jak prawie się pocałowali... W każdym razie musiała mu powiedzieć o kłamstwie Nicole. Byli w tym razem, więc powinien orientować się w sytuacji. Może on wymyśli co mogliby z tym zrobić.

Niemniej łatwiej było to postanowić niż zrobić. Obecnie Sanchez starała przed drzwiami bazy operacyjnej i starała się zmusić swoje kończyny do ruchu. Już się stresowała. Nie mogła tam wejść i dać po sobie poznać, że też coś do niego czuje. Musiała zachowywać się zwyczajnie.

W myślach policzyła do trzech i nacisnęła klamkę. W środku zastała Coopera. Jego ciemne włosy jak zwykle były w nieładzie. Nie po raz pierwszy przeszło jej przez myśl, że pasuje mu taka fryzura. Świetnie obrazowała jego stosunek do świata. Potrafił zaniedbać wszystko byleby gazetka szkolna miała się dobrze.

- Hej- mruknęła nieśmiało Mia, przywołując na twarz wyjątkowo sztuczny uśmiech. Nawet jeśli Dylan to zauważył, nie skomentował tego.

- Hej- odpowiedział jej równie lakonicznie, obracając się w kierunku monitora. Takim zachowaniem niczego jej nie ułatwiał. Co miała mu powiedzieć?!

- Ostatnio trochę... Nie poinformowałam cię o kilku rzeczach, które udało mi się ustalić w sprawie Nicole. Ciągle nie wiem co się z nią stało, ale uznałam, że powinieneś wiedzieć- zaczęła Mia, po czym opowiedziała o rozmowie z chłopakiem Nicole i SMSie, który potwornie ją przeraził. Później przeszła do tego jak poprosiłam informatyka o pomoc, jak udało mu się znaleźć wiadomość do Melissy. Zakończyła krótkim streszczeniem konfrontacji z Melissą, bo właściwie to niewiele wnosiło do całej sprawy.- I co powiesz?

Dylan, co było w jego przypadku dość niezwykłe, nie odezwał się do niej ani słowem od początku opowieści. Nie skomentował tego, że wcześniej mu nic nie mówiła, nawet nie zadał żadnego pytania. Ciągle milcząc, siedząc do niej plecami. Czy on w ogóle ją słyszał? Może miał przez cały czas słuchawki bezprzewodowe w uszach?

- Nie zamierzasz tego skomentować? Może podzielasz zdanie Deana, że konfrontacja z potencjalnym porywaczem Nicole, czyli jej chłopakiem, była skrajnym szaleństwem?- spytała Sanchez, specjalnie wyciągając tak kontrowersyjny fakt. Chciała reakcji. Jakiejkolwiek. Mógłby jej nawet w tym momencie zrobić aferę, że zachowała się strasznie lekkomyślnie. Nawet z tego byłaby obecnie zadowolona.

- A po co mam cokolwiek komentować? Przecież nigdy nie brałaś tego do siebie, tylko wkurzałaś się, że się czepiam- odparł brunet, co było jakimś początkiem. Chyba Mia nie mogła uniknąć konfrontacji. Musiała poruszyć TEN temat. Przeklęła w myślach.

- Nie zawsze. Może czasami. Okej, przepraszam za wszystko. Jeśli chodzi o tamto wyjście do kina...

- Nie wracajmy do tego tematu- przerwała jej Cooper ostro. Mia go zignorowała. Musieli to sobie wyjaśnić. Inaczej nie będą potrafili spędzać czasu w jednym pomieszczeniu. Atmosfera była cholernie gęsta.

- Musimy, bo inaczej nawet nie będziesz potrafił na mnie spojrzeć- rzuciła ciemnowłosa, wpatrując się w jego plecy, bo ciągle siedział do niej tyłem. Nawet nie wiedziała od czego zacząć. Powinna powiedzieć, że jej się podoba czy nie? Czy w ogóle dało się tego uniknąć? Powinna kłamać? Nie nadawała się do tak poważnych rozmów.

- Tak uważasz? Okej. Czy teraz jest lepiej?

Brunet obrócił się w jej stronę. Widziała w jego oczach urazę i złość. Było jeszcze gorzej, ale nie mogła mu tego powiedzieć. Przynajmniej już z nią rozmawiał. To jakiś progres, nie?

- Tak- skłamała gładko, choć kosztowało ją to dużo samozaparcia.- Odsunęłam się wtedy tylko z jednego powodu. Dla gazetki. Nie chcę stracić możliwości pisania artykułów. To dla mnie wyjątkowo ważne. Jeśli coś, czysto teoretycznie, by się między nami wydarzyło i... Hmm... Bylibyśmy parą, a później byśmy się pokłócili... Musiałabym odejść. Ty prowadziłeś gazetkę wcześniej. Masz doświadczenie, a ja... Jestem nowa. Dlatego lepiej nie wracajmy do tego tematu. Zgoda?

Brunet zmierzył ją wzrokiem jakby oceniał czy to co powiedziała miało sens. W końcu pokiwał głową.

- Przepraszam, zachowałem się jak dupek. W ogóle o tym nie pomyślałem w ten sposób. Masz rację. Zachowajmy profesjonalizm i skupmy się na gazetce. Między nami w porządku?

Mia z ulgą skinęła głową. Dobrze, że ją rozumiał i w pełni się z nią zgadzał. Nawet ją przeprosił. Powinna była wcześniej z nim porozmawiać zamiast go unikać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro