Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Nigdzie nie idź mały i nikomu nie otwieraj. Idę na chwilę do miasta. Zaraz  wrócę.- powiedział Halt następnego dnia i wyszedł z domu.

Will tymczasem poszedł do swojego pokoju i usiadł na łóżku.

Rozmyślał nad tym, jakie fajne teraz życie wiedzie. 

Już się nie bał. Zwiadowca był dla niego miły i dobry i dbał przez te kilka dni o niego, które u niego spędził po tym jak napadli na niego złodzieje.

Nie krzyczał na niego i go nie bił, a jak coś ruszył, co według zwiadowcy nie wolno mu było dotykać na przykład wielki nóż, który przypominał mały miecz i który zwiadowca nazywał saksą, to po prostu lekko go zbeształ i upominał. 

Chłopiec musiał przyznać, że polubił tego mrukliwego zwiadowcę, który nigdy się nie uśmiechał.

Nie wiedział nawet, kiedy zdążył mu zaufać.

Czuł się w tym domku bezpieczny i byłoby mu przykro, gdyby zwiadowca postanowił go gdzieś oddać.

Tak intensywnie nad tym myślał, że stracił zupełnie poczucie czasu.

Nawet nie zauważył, że do chatki wrócił już Halt.

- Mały! Chodź tu na chwilę!- zawołał go Halt z drugiego pokoju.

Dopiero to go wyrwało z zamyślenia.

Wstał z łóżka i podreptał do salonu.

- Masz, przymierz to .- powiedział Halt i podał mu ciemnozieloną bluzkę, podkoszulek , ciemne, brązowe spodnie i buty z cienkiej skóry.

Will wziął od Halta rzeczy i poszedł do swojego pokoju.

Wrócił po kilku minutach w ubraniach, które dał mu Halt.

- No. Całkiem nieźle. Widzę, że ciuchy są dobre na ciebie. A co z butami? Nie cisną cię? Nie są za luźne?- spytał się go Halt.

- Ne.- powiedział Will. 

- No to świetnie! Tu masz jeszcze pelerynę i resztę zapasowych ciuchów. Idź je schowaj, a ja idę po jakiś list i będziesz mi go zaraz czytał.- oznajmił Halt i wyszedł z pokoju.

Chłopiec pobiegł do swojego i odłożył swoje ciuchy do małej drewnianej komody.

Gdy wszedł z powrotem do salonu, zwiadowca już na niego czekał i siedział w fotelu.

- Siadaj.- powiedział Halt i wskazał mu miejsce przy biurku. 

Will zajął wskazane miejsce i patrzył wyczekująco na Halta.

- Masz. Czytaj pierwsze zdanie.- rozkazał mu Halt i podał mu list.

- Do- wód- ca    kor- pu - su  zwia- do- wca   Crow - ley. - przeczytał mały dzieląc słowa na sylaby.

- Dobrze.- powiedział Halt z aprobatą.- Czytaj dalej.

- Mor... Morga...

- Morgarath.- pomógł chłopcu Halt.

- Morgarath po bitwie , skrył się w górach desz-czu i nocy.- przeczytał już płynniej Will.

- Ładnie.- pochwalił małego zwiadowca. Halt specjalnie dał Willowi stary i krótki raport, by mały mógł się oswoić z czytaniem.

Will jeszcze przez kilka minut czytał go, a gdy skończył zapytał się Halta :

- Kto tio jeśt Morgarath ? 

- Hmm, no tak. Trzeba ci jeszcze dać kilka lekcji historii.- stwierdził na głos zwiadowca.

Ale Will wciąż patrzył na niego wyczekująco, więc powiedział :

- Później ci opowiem. Ale na razie musisz się nauczyć czytać. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to od jutra, zaczniemy się uczyć matematyki.

Resztę tego dnia Will spędził na czytaniu starych listów Halta i na słuchaniu opowieści o tym, jak powstał korpus zwiadowców , o tym kim jest Morgarath i o bitwie, która odbyła się dwa lata temu na wrzosowiskach Hackham. ( Nie wiem czy dobrze to napisałam.)

Małemu najbardziej się spodobała opowieść o tym jak pewien zwiadowca poprowadził wojska króla , które sprowadziły zgubę na armię Morgaratha i przyczyniły się do tymczasowego zakończenia wojny z strasznym lordem Gorlanu. 

C.D.N.






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro