Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minęło kilka miesięcy i nadeszło lato.

Will do tej pory zdążył się już nauczyć pięknie czytać, pisać i liczyć. 

A gdy tylko nadeszła wiosna, Halt od razu zaczął uczyć małego sztuki kamuflażu, skradania się, strzelania z łuku i rzucania nożami.

Zwiadowca specjalnie zamówił dla małego mniejsze noże i mniejszy łuk, które z upływem lat miał zamienić na większe.

Także, gdy nastało lato, mały Will potrafił się już świetnie kryć, nie wspominając już o skradaniu się, strzelać  z łuku i rzucać nożami.

Halt uczył go sztuki kamuflażu jako zabawę w chowanego. 

Dzięki temu malec miał z tego ogromną frajdę i lepiej się wtedy uczył.

Ale nadszedł dzień, kiedy to wyszła prawda o tym, że Will jest uczniem Halta.

Tego dnia Crowley przyjechał do chatki Halta i zapukał do jego drzwi.

Halt poszedł , otworzył drzwi i powiedział :

- Witaj Crowleyu. Co cię do mnie sprowadza?

- Cześć Halt. Przyszedłem, bo mam do ciebie pewną sprawę i chciałem się z tobą  zobaczyć. Wpuścisz mnie do środka, czy będziemy tutaj tak stali?- zażartował Crowley, na jego twarzy widniał ogromny uśmiech.

- Nie, oczywiście, że nie. Wchodź.- zaprosił go Halt, choć w duchu przeklinał Crowleya, że akurat teraz musiał przyjechać. Oznaczało to, że za chwilę jego przyjaciel dowie się, że wziął na ucznia dwulatka.

Zaprowadził go do salonu i spytał się go :

- Chcesz kawy?

-  Oczywiście, że tak! - zaśmiał się Crowley.

- Kto tio Halt?

Crowley aż podskoczył w miejscu. Szybkim ruchem obrócił się i zobaczył małego chłopca, który teraz stał przed nim i wpatrywał się w niego swoimi czekoladowymi oczami i z rozbrajającym uśmiechem na buzi.

- Na Boga skąd on się tu wziął?! Prawie zeszłem przez niego na zawał!- powiedział zszokowany komendant.

- Willu nie strasz Crowleya. Odpowiadając na twoje pytanie, to jest mój przyjaciel Crowley. Dowódca korpusu zwiadowców.- wyjaśnił Halt. 

- Psieplasiam pana. Nie chciałem.- powiedział Will.

- Nic się nie stało mały.- powiedział z uśmiechem Crowley. Teraz zwrócił się do Halta :- Halt, nigdy nie mówiłeś mi, że masz dziecko.

- To nie jest moje dziecko.- sprostował Halt.- Czemu wszyscy, których spotkam  muszą go uważać za mojego syna? Ja nawet nie mam żony!

- No to w takim razie , co on tutaj robi?

- To jest mój uczeń.

Na te słowa z twarzy Crowleya zszedł radosny uśmiech, a zastąpił go grymas gniewu.

- To jest twój uczeń?! Nie może nim być! Przecież on pewnie nie ma nawet trzech lat! To jeszcze dziecko! I czemu mi nic nie powiedziałeś?!- krzyczał na cały głos wściekły Crowley.

Will , który stał dotąd obok, teraz schował się za Haltem i patrzył na to wszystko szeroko otwartymi oczami.

Halt widząc to , syknął niebezpiecznym głosem do Crowleya :

- Zamknij się i przestań się drzeć. Dziecko przestraszyłeś.

Dowódca korpusu popatrzył się na malca schowanego za Haltem i wyglądającego zza niego z otwartymi z przerażenia oczami.

Trochę się uspokoił, choć jego oczy nadal miały w sobie gniewne iskierki, a w jego głosie pobrzmiewał gniew :

- Halt, nie masz prawa brać na ucznia trzylatka,  to jeszcze...

- Po pierwsze, on ma dwa lata, a po drugie, tak zdaję sobie sprawę, że to jeszcze dziecko.- przerwał mu Halt.

- I to cię w ogóle nie rusza? A poza tym, nawet mnie nie zawiadomiłeś o tym, że go wziąłeś na ucznia!

- Crowley ten dzieciak to sierota. Nie mam gdzie go oddać, więc przyjąłem go na ucznia. A nie powiedziałem ci o tym, bo wiem, że byś się na to nigdy nie zgodził. I jest świetnym materiałem na zwiadowcę. Nawet sam widziałeś, jak cię przed chwilą podszedł.- mówił dalej Halt.

- Świetny materiał na zwiadowcę? W takim razie chcę ujrzeć jak strzela, rzuca nożami i kryje się. Bo skradanie to już widziałem.  Jeśli wypełni wszystkie te kryteria, to pozwolę ci go zatrzymać.- powiedział Crowley wyzywającym tonem.

- Zgoda. Willu pokażesz temu uparciuchowi na co cię stać?- spytał się Halt Willa.

Malec niepewnie pokiwał głową. 

Halt wziął go za  rękę i poprowadził go na dwór, gdzie mały uczył się strzelać.

Will wziął do ręki mały łuczek , nałożył na niego strzałę i wystrzelił.

Strzała wbiła się w sam środek tarczy ułożonej dwadzieścia metrów dalej.

Will wystrzeli jeszcze trzy pociski, które tak samo jak i pierwsza wbiły się dokładnie w sam środek następnych tarcz.

- No i co?- spytał się Halt swego przyjaciela.

Na Crowleyu uczyniło to spore uznanie, ale nie zamierzał się tak łatwo poddawać. 

Zachowując kamienną twarz powiedział :

- Całkiem całkiem, ale jestem ciekaw jak sobie poradzi z resztą.

Chłopiec sięgnął teraz po swój nóż do rzucania i wyrzucił go prosto w drewnianą tarczę.

Nóż zatopił się w samym środku tarczy zrobionej z miękkich sosnowych desek.

- Willu , a może teraz pobawimy się w chowanego? - spytał się go Halt.

Will skinął głową i poczekał aż zwiadowcy się obrócą i dał nura w najbliższe krzaki.

- Idź go teraz poszukaj.- powiedział Halt do Crowleya.

Crowley nadal z kamienną twarzą poszedł w stronę lasu.

Uważnie lustrował spojrzeniem drogę, drzewa i krzaki po swojej lewej i prawej stronie.

Jednak niczego nie zobaczył. Nawet najmniejszego ruchu.

Po dziesięciu minutach poszukiwań podszedł do niego Halt i powiedział :

- No to co ? Przekonany? Kończymy te poszukiwania?

- No niech ci będzie. Może być tym twoim uczniem.-  powiedział Crowley.

- Willu kończymy zabawę! Możesz wyjść!- krzyknął Halt.

- Przecież jeśtem tutaj.

Oboje odwrócili się na piętach.

Przed nimi stał mały chłopiec w szarozielonej pelerynie.

- No muszę przyznać, że nieźle go wyszkoliłeś.- rzucił Crowley do Halta.

- Szybko się uczy. No ale, w jakiej sprawie do mnie przyjechałeś?

- Chodźmy do chaty. Tam ci wszystko wyjaśnię przy ciepłej kawie.

Cała trójka udała się do domku, by wysłuchać, jakie to wieści przywiózł im Crowley.

C.D.N.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro