Rozdział 13: Obietnica dla upadłego

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cała piątka stała przed grobem w centrum cmentarza. Płyta była pokryta świeżymi kwiatami i świecami, które zgasły całkiem niedawno, sądząc po unoszącym się z nich dymie.

- To tutaj... - mruknął Itled. Reszta tylko kiwnęła głowami.

Spojrzeli na napis na nagrobku.

Dominic Gautier, 1186 - 1209.

- Niech to... tylko 23 lata... - westchnął Daniel. - Kurwa...

- . . . - Delti przez chwilę milczał. - Gdybym... gdybym wpadł na pomysł by się wcześniej rozejrzeć za resztą z nas... Może... może byłbym w stanie...

Michał położył dłoń na jego ramieniu.

- Nie wiń się... To i tak już nic nie da. On odszedł. Jedyne co możemy zrobić to pomścić go.

Itled podszedł do grobu. Skupił energię w swojej prawej dłoni, a ta stworzyła kulę światła, która po chwili zmieniła się w czarną chryzantemę. Jeszcze pamiętam jak to się robiło... Demon położył ją na nagrobku i cofnął się.

- Michał ma rację - powiedział. - Tylko to nam zostało. Jedyne co teraz możemy to dopaść tamtego skurwysyna.

Kiwnęli głowami.

- Zaraz, jak to zrobiłeś? - spytał JoJo.

- Masz na myśli...? - demon spojrzał na kwiat. - Demony potrafią je tworzyć, sam nie wiem po cholerę. Mój znajomy tworzy niebiesko-czarne róże, a moja laska czarno-fioletowe lilie.

- Huh. Niezła sztuczka na podryw.

- Zaufaj mi, nie działa.

- Oh.

- Wracając... musimy dopaść tamtego gnojka. Mamy kilkanaście godzin zanim nasze Standy znikną, nie mówiąc o tym że ta toksyna... w sumie nie toksyna, TO COŚ może w każdej chwili nas unieszkodliwić. Im szybciej to zrobimy, tym lepiej.

- To prawda - przyznał Michał. - Tylko jak go znajdziemy?

- Dobre pytanie... Nie wiemy gdzie go szukać - dodał Delti. - Nie mogę go zlokalizować... Tak naprawdę jedyny sposób by się z nim spotkać to... eh, nie podoba mi się to, ale czekać, aż on sam do nas przyjdzie.

- Oh... To kiepsko... 

- No właśnie... I jest jeszcze coś - zauważył demon. - On powiedział że nie chce się angażować w walkę, bo nie jest w stanie nas atakować... Ma 3 strzałki i to tyle. Musielibyśmy go jakoś sprowokować, by sam chciał do nas przyjść.

Tylko nie wiemy jak... Nasze Szmaragdy D-Omega nie zadziałają jako przynęta, bo on po prostu poczeka aż umrzemy i je nam zabierze... Musiałoby być to coś, czego za nic nie będzie mógł przepuścić, pomyślał. Tylko co?

- Oh mój...! Nie sądziłam że kogoś tu spotkam o tej godzinie.

Cała piątka odwróciła się w stronę głosu. Niedaleko z nich stała starsza kobieta w ozdobnych szatach, najprawdopodobniej jakaś kapłanka. No tak... Delti wcześniej wspominał że to jakiś świat fantasy.

- Oh, um... mam nadzieję że nie przeszkadzamy - powiedział Michał.

- Nie, skąd... po prostu niewielu ludzi przychodzi na cmentarz o tak późnej porze. Wybaczcie jeśli was zaniepokoiłam.

- To my powinniśmy przepraszać... - mruknął JoJo. - Tak czy inaczej... niesie pani komuś kwiaty? - spytał, patrząc na trzymany przez nią bukiet.

- Zgadza się... Przyszłam zmienić stare na grobie Dominica - powiedziała i podeszła do grobu. - Biedak... Zginąć w tak okrutny sposób... Nikt nie wie co dokładnie go spotkało, ale musiał niemiłosiernie cierpieć przed śmiercią.

- Znała go pani...? - zapytał Daniel.

- W pewnym sensie tak... Był najmłodszym synem moich dawnych przyjaciół - odpowiedziała. - Nie znałam go jednak osobiście. Wiem jednak że robił wszystko by bronić innych... Walczył jak nikt inny, miał prawdziwy talent do szermierki i zmysł dowódcy. Będzie nam wszystkim go brakować.

Zamilkli. Cholera... Czemu musiało go to spotkać...?

- To okropne... Niestety nawet najlepszych spotyka ten los - powiedziała kobieta. - Teraz nie będzie mógł kontynuować swojej misji... A nikt inny nie zbada tamtego miejsca.

- Chwileczkę... Jakiego miejsca? - ożywił się Delti.

- Cóż... Ciało Dominica znaleziono kilkanaście kilometrów na północ stąd... Niedaleko wejścia do jakiejś pradawnej krypty. Nikt inny nie był w tym miejscu, sądzą że może być przeklęte.

Mężczyźni wymienili spojrzenia. Pojawiło się w nich przeczucie, że to nie zbieg okoliczności...

- Gdzie ono dokładnie jest? - spytał Daniel.

- Zaraz, nie chcecie chyba tam pójść? Wiecie jak on skończył...

- Tak, ale... powiedzmy że nie mamy wyboru. Musimy coś zbadać i... musimy tam się udać. To kwestia życia i śmierci.

Kobieta zawahała się, ale po chwili otworzyła torbę i wyjęła z niej mapę.

- Jesteśmy tutaj - pokazała. - Trzeba iść tą drogą, pokonać most i skręcić w tym miejscu... Gdzieś w tej okolicy jest ta krypta, gdzie znaleziono Dominica. Jeśli musicie tam iść... - spojrzała na nich. - ...bądźcie ostrożni.

- Będziemy... Dziękujemy - Michał kiwnął głową. - Chodźmy, musimy to sprawdzić.

Pozostali kiwnęli głową i ruszyli drogą, którą im wskazała. Kobieta uklęknęła przy grobie i położyła na nim kwiaty. Wtedy jednak zauważyła chryzantemę, która już na nim leżała.

- Huh...? - podniosła kwiat i przyjrzała mu się. - Nigdy nie widziałam czegoś podobnego... Czy to oni ją zostawili? - spytała sama siebie, patrząc w ich kierunku. - ...kim oni są...?

*

- To tutaj... - oznajmił Itled, stając przed wejściem do krypty. - Czuję tu coś... Jakąś energię.

- Ja też - dodał Delti. - Co więcej, mój sprzęt też coś wykrywa... Coś zdecydowanie tu jest.

- Ej, nie myślicie że to miejsce serio jest przeklęte, nie? - JoJo popatrzył na nich.

Delti spojrzał na niego jak na idiotę.

- Czy ty zapomniałeś już że Dominic zginął przez Stand tamtego gnojka? Nie ma żadnej klątwy, nie wydurniaj się.

- A, no tak... J-jasne.

- Powinniśmy to sprawdzić - Michał zmienił temat. - To, że on zginął tutaj, nie może być przypadkiem. Coś tu musi być... Coś ważnego.

- No to... Idziemy? - zapytał Daniel.

- Idziemy.

Cała piątka weszła do środka. Przejście było wąskie, więc wchodzili po kolei: na przedzie Itled, za nim Daniel, potem JoJo i Michał, a na końcu Delti.

- Ciemno tu... i dość ciasno - szepnął Daniel.

- Racja... Wiesz jeszcze gdzie jest ciemno i ciasno?

- JoJo, jeśli to ma być jakiś żart typu "w twojej starej" to lepiej się zamknij.

- Aww...

- Zamknijcie się obaj! - krzyknął Delti. - Zaczynacie mnie znowu wkurwiać.

- A było tak pięknie...

- Przestańcie... Chyba widzę jakieś pomieszczenie. To może być ta krypta - przerwał im demon.

W końcu wyszli z przejścia i stanęli w jasnym wnętrzu. Krypta miała ogromne wymiary i oświetlona była pochodniami oraz świecami. Przy ścianach znajdowały się kolumny i kamienne ścianki działowe, a na samym końcu umieszczony był ołtarz z jakąś mozaiką nad nim. Jednak to nie były jedyne w nim rzeczy...

- Co to? - spytał Michał, podchodząc do jakiejś struktury na środku krypty. Miała kształt łuku, a na jej krawędziach znajdowały się małe otwory. - Jakbym miał zgadywać, powiedziałbym że to jakiś portal.

- Wiesz, możesz mieć rację... - Delti podszedł bliżej, by się przyjrzeć. - I te otwory... wyglądają, jakby pasowały w nie nasze Szmaragdy D-Omega. Zobaczcie - chwycił swój i przyłożył do otworu.

- Pasuje idealnie - zauważył Daniel. - Zaraz... myślicie że one są po to, by...

- Bardzo prawdopodobne... Możliwe że to jest portal który umożliwia podróż do każdego uniwersum... Każdy świat na wyciągnięcie ręki...

- Ta... Stąd można trafić wszędzie - przyznał Itled. - Tylko trzeba mieć wszystkie kryształki... Hm - uśmiechnął się. - Myślicie o tym samym co ja?

- Jeśli myślimy o tym samym... To bardzo mi się to podoba.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro