Rozdział 13: Ṕ̛͞O̸̢̕M̨͜͡O̶̴C̵Y̛͡

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie... Cholera...

Poczułam znajomy mi już ból głowy. Wiedziałam, co to oznacza...

Coś jest mocno nie tak.

Zapadła cisza... Cisza, która bardzo mnie zaniepokoiła.

- Pati? Oliwka? Andzia? - spytałam. Ale nikt nie odpowiedział...

TRACH!

Światła się zapaliły, ukazując...

- !!!

...wszystkich ludzi w sali gimnastycznej, sparaliżowanych, zamrożonych w bezruchu. W tym moje przyjaciółki...

- Nie... AAAAGH!!!

Nagle poczułam, jak coś mnie łapie i związuje. Bolało, jakby był to metalowy chwytak jakiejś maszyny, który zaciska się na mnie z zamiarem zmiażdżenia mnie... Ale w rzeczywistości była to czarna macka.

- Ha͡h͠a̢h͠a͡...͟! W͢įt̸aj,̢ ̢E̛N͡DE͘ŖA̛.̸..

Przestraszyłam się, nie mogąc zlokalizować źródła głosu. Głosu, który brzmiał strasznie i demonicznie... Ale jednocześnie brzmiał zupełnie jak mój.

- K-kim ty jesteś?! - krzyknęłam z trudem, niezdolna do wydostania się. - Pokaż się...!

- B͝ł̨agam ci̶ę... ́ḨĄH͝AHAH̢A.͞..̷!̴!! ̨Dla͡c̶z̷ego m͜ia͟ła̕bym to ͏z͘ŗobi̕ć̶? ̛N̴ie̸ ̨l͠epi͘e͡j ch̷owa̕ć ̸się w ci͏e̛n̛i͞u ͝i ͡napa͢wa̴ć ̢t̶woim̶ b̶ól͝e͡m͟?

- POKAŻ MI SIĘ!

- Heh...̨ ͜Sk͝or͟o ̶t͞àk͏ ̀b͠a̷rdzo p͏rosi͡s̸z̕..̴.

Aż krzyknęłam, gdy zobaczyłam stojącą przede mną osobę...

Chociaż nie. To nie była osoba. To nie był człowiek.

TO BYŁA DEMONICA.

Demonica, która wyglądała jak ja.

Miała czarne włosy z jednym brązowym pasmem i bladą skórę. Ubrana była w strój, który przypominał mój ubiór po transformacji, jednak jego prawa strona była czarna i zglitchowana.

Najgorsze w tym wszystkim były jednak jej oczy: były całkowicie czarne, a lała się z nich jakaś czarno-czerwona ciecz.

- N͘o̷ co̷...?͢ S̕a͟ma ̀te͜go̡ çhçíałaś - uśmiechnęła się dziko, widząc moje zdezorientowanie i panikę. Wygląda jak psychopatka...

- C-co... Kim ty jesteś?!? - krzyknęłam.

- Ja..͟.? J̶estem̨ ţobą... ̨Ale le͏pszą!̡ - odparła, powoli chodząc wokół mnie. - Mam na im͢i̵ę Obs̸idia̵ń.̡

Obsidian?, pomyślałam. W sensie... jak ten fioletowy blok? Muszę przestać grać w Minecrafta.

- Czego... czego ty chcesz ode mnie...?

- Cz͜eg̴o͢?̶ N͏aprawdę ́za͠d͞a̧j̕ȩs͟z͝ t͠o p̵y̴tan̷i̵e? ͟Hah͢a͢ha! Chcę c͟i͝e̕bi͘e͝!̛ ̴T͏wo͡je̛j̶ m̢o̸c̶y̵ ͝i ͘two͞je͜g͜o ci͟a̵ła̵!̷

- Chwila moment, PO CO?!?

- Ja̷k͝ z͏ap͞e̴w̡n̴ȩ ̵śi̛ę z͝o̢r̶i͠e͡nt̵o͠wa͟ła͜ś, j͝e̷st̛e̛m de͝mơn͞em̶.͟ Ko̢n͜k̨ret̀n͝íe wy̕ż̡szym̷ ̵d͡ȩmơn̴em̨.̕ Je̷dna̕k̛ ͞m̸oj̡e moc̕e ́są̸ mo̢cno ograni͡c̀zon̵e͠.̨.͢. B͝y ͝w̕ ́p͢ełn͞i n̵ad nim̴i ͜za͢pan̡o͡w͞ać,́ ͏pot͘rzéb͞na ̢m̨i w p͞e̴łn̕i̵ ma͢t͢e͏r͘įa̷l̡ǹa ͘f͏o̡r̶m͞a̡.̷ R̡o͞z͘u͟mies̀z͘?͏

- Sekundę, CHCESZ MNIE OPĘTAĆ?!? - wrzasnęłam.

- Òcz͡y͡w̢iście..̶.̧ ͞T͘y̸l̢kơ dz̡įę́ki t̵emu̷ ͟b̷ę͞dę mogła zy͝skać peł̵ną moc̛. Nie̵st͘e̸ty͏.͠..̛ ̧nie̕ m̵a̴m͡ ̨száńs ̷n̡á ͢t̴rw̢ał͏e͏ op̸ę̷ta͢n͏i͟e͢.͠ Przyn͟aj̀m͘n͜i̴e͘j ͟ni̛e ̡t̕era͏z̨.͝ Alȩ ǹi̵ȩ ͞ma͟rt͜w̧ ̶s͏ię͘...̛ ̷T͢o t͞yl͘ko͜ ̕kwest̛ia͟ cz̢asu.̨

- Co- GH!!! - nagle poczułam silny ból w całym ciele, a po chwili padła bezwładnie na podłogę.

- AL̸E TO N̢IE̶ Z̴N̶ACZY, ͘Ż̴E̕ ̴N͡IE MOGĘ SIĘ ̵Z ́TO̷B̸Ą PO͜BAWÌĆ̡ ́I͞ P͏ƠPA͝TRZYĆ, JAK̵ ́CI̢E̴RP͠I̧S̸Z̨!!!̶ HA̸HAH̡A̢H͏AHAHAHA̶HA!!͏!͝

Spojrzałam w górę i zobaczyłam, jak z sufitu spada część rusztowania, na którym zamontowane były głośniki i oświetlenie. Nie mogłam się ruszyć...

Mogłam tylko patrzeć.

*

Zaczęłam słyszeć jakieś odgłosy...

Sygnał karetki...

Chciałam się podnieść, ale ból w całym moim ciele skutecznie mi to uniemożliwił.

- GH! - krzyknęłam.

- Hej, spokojnie! O w mordę, żyjesz?!

- P... Pati...?

- Nie mamy pojęcia, co się stało! - usłyszałam głos Andzi. - Zgasły światła i nagle spadło rusztowanie! Myślałyśmy, że się nie ockniesz!

- Ale spokojnie, karetka już tu jest! O nic się nie martw! - dodała Oliwka.

- A gdzie... gdzie ona...?

- Ona?

- Gdzie... Obsidian...?

- Obsidian? Kto to? - spytała Patka, wyraźnie zdezorientowana.

Co...? One... nie... nie widziały... jej...

W tym momencie straciłam przytomność.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro