Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kilka minut później piliśmy już herbatę/kawę (zależnie od preferencji) w salonie. Eveline położyła małego spać i usiadła razem z nami.

- Ah, brakowało mi kawy! - westchnął Jack, biorąc sporego łyka napoju. - Oooooh, cudowna...!

- Nom... Kurde, w końcu coś ciepłego - napiłam się herbaty. - Ej, ale z tym cyjankiem to żartowałeś sobie, co nie?

- Ta, nawet możesz Autorki spytać jak nie wierzysz. Co nie? - Alter popatrzył w jej stronę. - Autorka? Co jest?

Siedziała zamyślona na kanapie, jakby nie słuchała nas. Po chwili jednak uniosła wzrok i rozejrzała się.

- Uh, mówiliście coś? Sory, po prostu... musiałam coś sprawdzić...

- Co takiego? - zainteresował się Jay.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł mówić o tym... Dobra, słuchajcie, to dość poważna sprawa - nagle wstała i zmaterializowała w dłoni komplet kilku kopert. - Macie w nich napisane, o co chodzi, ale dla bezpieczeństwa proszę was o jedno: przeczytajcie je sami, gdy będziecie mieć absolutną pewność, że nikogo nie ma w pobliżu, I NIE DYSKUTUJCIE O ICH ZAWARTOŚCI Z NIKIM. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale... to poważna sprawa i nie chcę ryzykować, okej?

- Jasne... - odparł Eleven, zaskoczony - podobnie zresztą jak my.

Wtedy Autorka rozdała nam po kopercie.

- Proszę, naprawdę mnie słuchajcie... Komunikacja z wami, jaką nawiązywałam dotychczas, jest zbyt ryzykowna, więc od tej chwili nie będziecie słyszeć mojego głosu ani nic. Ja muszę spadać, bo mam parę rzeczy do załatwienia... Skontaktuję się z wami wkrótce. Na razie!

Chciałam coś powiedzieć, ale w tym momencie ją wcięło.

- No więc... O co z tym chodzi? - Oliwka uniosła swoją kopertę. - Jak myślicie?

- Nie wiem... Ale chyba powinniśmy wziąć to, co powiedziała, na poważnie...

*

Jakiś czas później wszyscy pożegnaliśmy się i udaliśmy do swoich domów. Po powrocie przebrałam się w coś wygodnego i padłam na łóżko. Już dawno nie czułam się tak zmęczona, a jednocześnie tak wypoczęta... Heh, paradoks, co?

Chciałam iść spać... ale ciekawiła mnie ta koperta. Za bardzo.

Rozejrzałam się. Użyłam nawet magii, by wykryć kogoś w pobliżu, jeśli by ktoś się czaił niedaleko, ale nikogo nie znalazłam. Czyli byłam sama.

Wzięłam do ręki kopertę i otworzyłam ją, po czym wyjęłam z niej list i zaczęłam czytać:

Witaj Endera!

Mam nadzieję, że moce nie sprawiają ci już problemu. Postarałam się o to zadbać ;)

Ale nie o tym. Potrzebuję pomocy... Pomocy was wszystkich.

Chodzi o Obsidian. Ostatnio stała się jeszcze bardziej nieobliczalna niż zwykle. Co gorsze, od kilku dni nawet nie jestem w stanie sprawdzić, co ona robi - nie mam nad nią ŻADNEJ KONTROLI.

Ona coś planuje - tylko tego jestem pewna w 100 %. Chcę ją powstrzymać raz na zawsze. Zabicie jej jest niestety niemożliwe, ale chcę to zrobić inaczej. Nie mogę podać detali teraz, muszę to wyjaśnić wszystkim na raz.

Za jakiś czas dostaniesz kolejną wiadomość, z datą i miejscem spotkania, gdzie opowiem wszystkim jak wygląda sytuacja i jak ją planuję rozwiązać. Do tego czasu nie mów nikomu o tej wiadomości i uważaj na siebie.

Proszę. Nie chcę, by ona coś zrobiła komukolwiek.

Powodzenia,

Autorka

---

Ciąg dalszy nastąpi...?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro