???
- Alter...? Zaraz... - widziałam w jej oczach, że coś zaczyna sobie przypominać.
- Pamiętasz, prawda? - podszedł do niej bliżej. - Pamiętasz, jak wtedy cię potraktowałem... Chciałaś mi pomóc... A ja odepchnąłem cię. Zraniłem cię. Wiem, że to było złe... Przepraszam.
Przez chwilę patrzyli na siebie... po czym Oliwka zaczęła płakać i przytuliła się do niego.
- Przepraszam! Przepraszam...
- Hej, już dobrze... To ja powinienem przeprosić...
- Nie... Za mocno naciskałam na ciebie...
- Spokojnie... Hej... To nie twoja wina - podeszłam do niej bliżej.
- Wiem... Wiem, Endera... Wybacz...
Objęłam ją. Czułam się źle... Przez to wszystko, co wcześniej się wydarzyło nie miałam z nią kontaktu i całkowicie zapomniałam o niej... i o reszcie.
- Przepraszam... Ja... całkowicie zapomniałam o...
- Ja też... Spokojnie, już dobrze.
Odsunęłyśmy się.
- Dzięki...
- Nie ma za co... A tak właściwie czemu tu jesteś? - zapytałam.
- Cóż... - Oliwka zamknęła oczy. - Sama nie do końca pamiętam. Ktoś mnie chyba porwał i zgarnął tutaj... Nawet nie pamiętam kiedy to było. Wiem tylko że spędziłam tu dużo czasu... I chyba prawie zginęłam.
- Co takiego?! - zdziwili się chłopacy.
- Że co?! - krzyknęłam.
Odwróciła wzrok.
- Przez chwilę byłam na granicy życia i śmierci... Ale jakoś żyję. Nie wiem jak... Ale żyję. I do tego moje moce się zmieniły. Mam większą kontrolę nad ogniem niż kiedykolwiek... I jestem znacznie silniejsza.
- Łał... - skomentował Eleven. - Nieźle.
- Tylko... jak? Jak możesz dojść do granicy śmierci i nagle zyskać moce? - zastanowił się Jack.
*HM, NO NIE WIEM... A tak całkiem serio... W tym przypadku nie mam pojęcia*
- Nie wiem, ale wykrywam niedaleko jakąś obecność - przerwała mu OS120. - Nie wiem czyją, wysyłany przez niego sygnał nie figuruje w mojej bazie danych...
- Jaaaaa nie mam pojęcia co lub kto to jest. Lepiej się przygotujmy na ewentualną walkę - Alter wyjął swój nóż.
- Dobra... - Mark, podobnie jak pozostali YouTuberzy, wyjął swoją broń.
Popatrzyłam na Oliwkę.
- Gotowa?
- Bardziej nie będę - w jej dłoniach pojawił się płomień.
- Jasne... NOITAMROFSNART!!!
Transformowałam się w mój tryb bojowy i chwyciłam mój miecz. Dosłownie wtedy do pomieszczenia dostało się... coś... Wyglądało, jakby było zrobione z jakiejś czarnej mazi czy czegoś.
- EW, CO TO JEST?!? - krzyknął Jack.
- Ta, to coś mnie porwało... Chyba...
- SERIO?! - spojrzałam na Oliwkę. - Współczuję. Wygląda obrzydliwie.
- ILE TEGO CHOLERSTWA TU JEST?!? - usłyszałam Elevena.
- Za dużo... Stanowczo za dużo! - dodał Alter.
- Dobra, rozpierdolmy to! - skoncentrowałam energię w dłoni i wysłałam na jedno z czarnych cośków. Oberwało, ale niezbyt go uszkodziło.
- Matko, jak to rozwalić?! - usłyszałam Jay'a, po czym pisnął. - AAAAAAAAAAA, tylko nie w mojego huja!
- Wcześniej nauczyłam się, że oni są słabi na ogień! - krzyknęła moja przyjaciółka. - Więc jeśli możecie, używajcie go!
- Okej! - widziałam, jak Eleven tworzy w dłoni miotacz płomieni. - OHOHOHO, TERAZ DOSTANIECIE PO DUPSKACH!!!
Dokładnie... Zapłacicie za zadzieranie z moimi przyjaciółmi!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro