Rozdział 14: Znowu razem

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

???

- Alter...? Zaraz... - widziałam w jej oczach, że coś zaczyna sobie przypominać.

- Pamiętasz, prawda? - podszedł do niej bliżej. - Pamiętasz, jak wtedy cię potraktowałem... Chciałaś mi pomóc... A ja odepchnąłem cię. Zraniłem cię. Wiem, że to było złe... Przepraszam.

Przez chwilę patrzyli na siebie... po czym Oliwka zaczęła płakać i przytuliła się do niego.

- Przepraszam! Przepraszam...

- Hej, już dobrze... To ja powinienem przeprosić...

- Nie... Za mocno naciskałam na ciebie...

- Spokojnie... Hej... To nie twoja wina - podeszłam do niej bliżej.

- Wiem... Wiem, Endera... Wybacz...

Objęłam ją. Czułam się źle... Przez to wszystko, co wcześniej się wydarzyło nie miałam z nią kontaktu i całkowicie zapomniałam o niej... i o reszcie.

- Przepraszam... Ja... całkowicie zapomniałam o...

- Ja też... Spokojnie, już dobrze.

Odsunęłyśmy się.

- Dzięki...

- Nie ma za co... A tak właściwie czemu tu jesteś? - zapytałam.

- Cóż... - Oliwka zamknęła oczy. - Sama nie do końca pamiętam. Ktoś mnie chyba porwał i zgarnął tutaj... Nawet nie pamiętam kiedy to było. Wiem tylko że spędziłam tu dużo czasu... I chyba prawie zginęłam.

- Co takiego?! - zdziwili się chłopacy.

- Że co?! - krzyknęłam.

Odwróciła wzrok.

- Przez chwilę byłam na granicy życia i śmierci... Ale jakoś żyję. Nie wiem jak... Ale żyję. I do tego moje moce się zmieniły. Mam większą kontrolę nad ogniem niż kiedykolwiek... I jestem znacznie silniejsza.

- Łał... - skomentował Eleven. - Nieźle.

- Tylko... jak? Jak możesz dojść do granicy śmierci i nagle zyskać moce? - zastanowił się Jack.

*HM, NO NIE WIEM... A tak całkiem serio... W tym przypadku nie mam pojęcia*

- Nie wiem, ale wykrywam niedaleko jakąś obecność - przerwała mu OS120. - Nie wiem czyją, wysyłany przez niego sygnał nie figuruje w mojej bazie danych...

- Jaaaaa nie mam pojęcia co lub kto to jest. Lepiej się przygotujmy na ewentualną walkę - Alter wyjął swój nóż.

- Dobra... - Mark, podobnie jak pozostali YouTuberzy, wyjął swoją broń.

Popatrzyłam na Oliwkę.

- Gotowa?

- Bardziej nie będę - w jej dłoniach pojawił się płomień.

- Jasne... NOITAMROFSNART!!!

Transformowałam się w mój tryb bojowy i chwyciłam mój miecz. Dosłownie wtedy do pomieszczenia dostało się... coś... Wyglądało, jakby było zrobione z jakiejś czarnej mazi czy czegoś.

- EW, CO TO JEST?!? - krzyknął Jack.

- Ta, to coś mnie porwało... Chyba...

- SERIO?! - spojrzałam na Oliwkę. - Współczuję. Wygląda obrzydliwie.

- ILE TEGO CHOLERSTWA TU JEST?!? - usłyszałam Elevena.

- Za dużo... Stanowczo za dużo! - dodał Alter.

- Dobra, rozpierdolmy to! - skoncentrowałam energię w dłoni i wysłałam na jedno z czarnych cośków. Oberwało, ale niezbyt go uszkodziło.

- Matko, jak to rozwalić?! - usłyszałam Jay'a, po czym pisnął. - AAAAAAAAAAA, tylko nie w mojego huja!

- Wcześniej nauczyłam się, że oni są słabi na ogień! - krzyknęła moja przyjaciółka. - Więc jeśli możecie, używajcie go!

- Okej! - widziałam, jak Eleven tworzy w dłoni miotacz płomieni. - OHOHOHO, TERAZ DOSTANIECIE PO DUPSKACH!!!

Dokładnie... Zapłacicie za zadzieranie z moimi przyjaciółmi!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro