8. Nie chciałem tego, przysięgam!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Louis


- I jeszcze musisz wziąć ten syrop - powiedział zielonooki, stojąc nade mną z łyżeczką brązowej, lepiącej cieczy.

- Ale on jest gorzki - zacząłem marudzić, lecz po chwili łyżka wraz z lekarstwem wylądowała w moich ustach.

Skrzywiłem się na smak tego syropu, zamykając oczy. Nienawidziłem chorować. Cały ten katar i boląca głowa to okropieństwo. Do tego te wstrętne leki... Zanim zdążyłem ponownie narzekać, poczułem miękkie wargi na tych swoich, które złączyły się w pocałunku. Otworzyłem oczy i spojrzałem na uśmiechniętego mężczyznę.

- Mówiłem ci, abyś mnie nie całował - mruknąłem. - Jestem cały zasmarkany i w dodatku wyglądam koszmarnie. Powinieneś trzymać się ode mnie z daleka, jeszcze się zarazisz.

- Wyglądasz pięknie, Lou - odrzekł. - Troszkę zasmarkany, mój chorowitku, ale to nic. Jeśli zachoruję, będziemy mogli razem leżeć całe dnie w łóżku.

- A kto zrobi mi herbaty? - uniosłem jedną brew, patrząc na niego uważnie. - Kto poda mi te wstrętne leki i przyniesie chusteczki?

- Niall - odparł pewnie. - Wykupię mu bon w Nando's i nie będzie mu przeszkadzała rola opiekunki.

- Raczej siostry samarytanki - zaśmiałem się, kichając. - Przygotowałbyś mi kąpiel? Mam okropnie tłuste włosy.

- Jesteś przeziębiony, nie powinieneś wychodzić z łóżka, jesteś też osłabiony - powiedział poważnie.

- Proszę - spojrzałem na niego błagalnie. - Lepiej się poczuję dzięki kąpieli.

- Pod warunkiem, że będę tam z tobą - powiedział. - Jeszcze zasłabniesz i się utopisz.

- To zwykłe przeziębienie, Hazz - wywróciłem oczami. - Jestem dorosły, dam sobie radę.

Pokręcił głową i oparł się o ramę łóżka.  Patrzyłem na niego przez chwilę. Nic nie zapowiadało się na to, że zmięknie. W sumie raz już mnie widział w wannie podczas kąpieli, co mi szkodzi? Skoro byliśmy parą, musiał widzieć i nie raz. Jeśli zrobię coś żenującego, zwalę to na gorączkę. Ja naprawdę potrzebowałem się wykąpać. Przez trzy dni tylko przeleżałem w łóżku wstając jedynie za potrzebą. Nawet jedzenie zielonooki przynosił mi do łóżka.

- Dobrze, Harry - westchnąłem. - Możesz być obecny podczas mojej kąpieli.

- Już kochanie lecę ci ją przygotować - ucieszył się i zszedł z łóżka.

Przez kilka minut go nie było. Gdy w końcu się pojawił, odkrył mnie z kołdry i koca. Przesunął ręką stos zużytych chusteczek. Podniosłem się do pozycji siedzącej, ale wciąż kręciło mi się w głowie.

- Chodź, pomogę ci tam dotrzeć - powiedział, biorąc mnie na ręce.

Nie protestowałem, a jedynie objąłem jego szyję, by nie spaść. Zdążyłem się przyzwyczaić do noszenia przez niego, gdyż ostatnio robił to ciągle. Nie pomagały argumenty, że sam mam nogi i potrafię dotrzeć do łazienki. Taki po prostu był Harry. Opiekuńczy i troskliwy. Nie miałem siły się z nim dłużej sprzeczać.

Teraz gdy dotarliśmy na miejsce, postawił mnie przy wannie. Pomógł zdjąć bluzkę, która cała była mokra od potu. Przyjemnie to ja nie pachniałem, zdawałem sobie z tego sprawę.

- Możesz się odwrócić? - zapytałem, gdy próbował ściągnąć mi dresowe spodnie.

- Lou, przecież nie raz widziałem cię nago - szepnął, uśmiechając się delikatnie. - Jeśli to ci pomoże, będę patrzył ci tylko w oczy, skarbie. Pozwól sobie pomóc.

Po dłuższej chwili rozpatrywania jego słów, zgodziłem się. Zielonooki szybko pozbył się reszty mojego ubrania i pomógł bezpiecznie usiąść w wannie. Gdyby nie jego pomoc, zapewne bym się potknął czy zachwiał i upadł.

- Harry? - zapytałem po chwili, gdy podał mi gąbkę wraz z mydłem.

- Tak? - patrzył mi się uważnie w oczy, co mnie peszyło. Przynajmniej miałem pewność, że nie wgapia się w moje ciało.

- Zapomniałem się ciebie ostatnio spytać, ale skąd mam tę bliznę? - wskazałem na swój bark, gdzie wyraźnie widać było literę ,,H".

- Och, mówisz o tym - podrapał się zakłopotany po karku, kucając przy brzegu wanny. - To było po jednej imprezie, gdzie zbyt dużo wypiliśmy. Ja byłem zazdrosny, gdyż każdy na ciebie patrzył jak wygłodniałe zwierzę i...

- Zrobiłeś to nożem? - dopytałem, gdyż linie nie były idealnie proste, raczej krzywe.

- Po raz kolejny przepraszam, kochanie - powiedział skruszony. - Nie chciałem tego, przysięgam! Od tamtej pory pilnuję się z alkoholem.

- W porządku - dotknąłem jego policzka. - To było już dawno, nie chciałem tego roztrząsać, przepraszam.

- Miałeś prawo zapytać - pokiwał głową i złapał mnie za tą dłoń, aby pocałować jej wierzch, przez co się zarumieniłem. - Miałbyś coś przeciwko, gdybym pomógł ci się umyć?

- Dam sobie radę - zapewniłem.

Przymknąłem oczy i starałem się rozluźnić. W powietrzu unosił się różany zapach, choć  ledwo go czułem przez zatkany nos. Powoli namydlałem swoje ciało, dokładnie myjąc się gąbką. Robiłem się śpiący.

Usłyszałem plusk wody, a po chwili przyjemne ciepło za sobą. Uchyliłem lekko powieki i spojrzałem za siebie. Siedział tam Harry z delikatnym uśmiechem na twarzy. Jak mogłem nie zauważyć, że się rozbierał, planując wejść do wanny?! Próbowałem się odsunąć, lecz oplótł mnie ramionami, pozwalając mi oprzeć się o swój tors.

- Jesteś spięty - szepnął, całując mój kark.

Jak miałbym nie być? - pomyślałem. To, że znałem Harry'ego, byłem jego chłopakiem i go kochałem się nie liczyło. Teraz był dla mnie obcą osobą, a może raczej przez te dni stał się dobrym przyjacielem, który od czasu do czasu skradał pocałunki. Ale to nie znaczyło, że chciałem by się przy mnie rozbierał, choć sam nie byłem lepszy.

- To tylko ja, kochanie - dodał. - Rozluźnij się.

Po raz kolejny jego wargi przylgnęły do mojej skóry, tworząc mokre całusy. To było naprawdę przyjemne, a na ciele pojawiły się dreszcze. Po kilku minutach posłuchałem Harry'ego i już aż tak bardzo się nie spinałem. Pozwoliłem sobie na chwilę relaksu, ponownie zamykając oczy. Wiedziałem, że nawet jeślibym usnął, zielonooki nie pozwoli, abym się utopił. Na pewno się mną odpowiednio zaopiekuje. Taki już był. Czułem, jakbym znał go bardzo długie lata, chyba ponownie się w nim zauroczyłem.

♠♠♠♠♠♠♠♠♠

Witajcie!

Opowiadajcie co u was ciekawego

Dziękuję za gwiazdki i komentarze! ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro