XV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Późny wieczór to pora, gdzie większość ludzi idzie spać. Jednak są też tacy, dla których ważniejsza jest praca. Nikogo nie powinno dziwić, że Levi należał do tej drugiej grupy. Nie tylko on, lecz cały jego zespół pracujący nad gazetą. Właśnie dzisiaj mieli zbierać się u Levi'a w domu, aby omówić pewne kwestie i uzupełnić ewentualne braki. Levi w ciszy i spokoju oczekiwał gości, kiedy dostał wiadomość. Wcale nie napawało go to radością, wręcz przeciwnie.

Eren: Levi, idę do ciebie.

Brunet poczuł panikę jak rzadko kiedy. Nie chciał, aby jego podwładni poznawali chłopaka, który miesza w uczuciach ich szefa. Bo Levi wiedział, że Eren znaczy dla niego coś więcej niż "ten głupi gówniarz". Lecz tak bardzo bronił się przed tym i nie chciał, aby chłopak znał prawdę. Poza tym to właściwie Eren nie wyjaśnił nawet o co chodzi, co jeszcze bardziej zestresowało bruneta. Zaczął pisać do Erena tysiące wiadomości z pytaniami na zmianę z próbami połączenia. Szatyn nie reagował w żaden sposób.

Nagle ktoś zapukał do drzwi. Levi odruchowo spojrzał w tamtą stronę, po czym poszedł otworzyć. Gdy to uczynił, zobaczył wysokiego szatyna z niesamowicie poważnym wyrazem twarzy. Jednak jego oczy były dzikie, wyrażały ogromne pragnienie, co z lekka zaskoczyło Ackermanna. Za chwilę zrobił krok w tył, gdy chłopak wykonał pewny krok w przód, samemu wpraszając się do mieszkania. Następnie pewnie zamknął za sobą drzwi, nie odwracając wzroku od twarzy starszego. Lustrował go wnikliwie, jakby badał stan bladoskórego na podstawie jego miny. Levi chcąc nie chcąc dołączył do tej gry i również zauważył co nieco w twarzy młodszego i nie tylko. Sam chłopak oddychał ciężej przez lekko rozchylone wargi, które swoją drogą wyglądały na gorące... Ta myśl onieśmielała Levi'a wraz z uważnym spojrzeniem zielonych tęczówek. Za to Jaeger miał wyraźne wypieki, jakby lekko spalił się na słońcu, co dodawało mu sporo uroku przy jego śniadym odcieniu skóry. To wszystko trwało mniej niż minutę, a potem Eren zdecydowanie chwycił policzek starszego i pocałował go mocno. Levi z początku nie mógł się oderwać, a jego serce zabiło o wiele mocniej pod wpływem chwili, ciepła szatyna i jego umiejętności w tańcu warg. Zwyczajnie ulegał, luźno kładąc dłonie na ramionach chłopaka. Lecz po dłuższej chwili oderwał go od siebie ciut agresywnie, trochę niechętnie. Teraz jego stres wrócił, gdy spojrzał na wyraźnie oddanego, a zarazem pobudzonego szatyna. Jego oczy zgromadziły jeszcze więcej dzikości, gdzie nie zabrakło również pewności. Eren z każdą sekundą coraz mocniej odczuwał własną, specyficzną aurę. On doskonale wiedział, o co mu chodzi. I to było problematyczne dla Levi'a, którego to także atakowało. Przecież on musiał pozostawać spokojnym, przecież za chwilę mieli przyjść goście, a raczej podwładni...

- Eren, co ty tu robisz? - próbował zachować resztki rozumu i nie ulegać urokowi młodszego, szczególnie w tej chwili - Musisz iść... Zaraz przyjdą do mnie...
- Odwołaj ich - przerwał mu arogancko przy całym swoim stanie.
- Eren...

Wtedy chłopak czule chwycił dłoń starszego i spojrzał mu głęboko w oczy, co nieco zawstydziło Levi'a. Mimo to nie odwracał wzroku i dzielnie znosił wielkość Erena.

- Nie odpuszczę tym razem - uznał szatyn - Jestem zbyt podniecony, żeby odpuścić... Chcę to z tobą zrobić - po tych słowach przyparł go do drzwi swoim ciałem, przylegając czołem do czoła bruneta.

Levi nie wytrzymał presji i samoczynnie przysunął wargi szatyna do swoich, kładąc dłoń na jego karku. Tym samym sprowokował go, żeby ten otworzył usta i wpuścił język Levi'a. Sam Eren mocno zacisnął dłonie na biodrach starszego, jakby ukazywał tym swoje pragnienie. Obydwaj zachłannie niemal zjadali się, czemu chłopak nie mógł się oprzeć. On tak bardzo tego chciał, a wręcz potrzebował... Po dłuższej chwili niechętnie dał się odepchnąć. Jednak zamiast kompletnie odejść, subtelnie zsunął się wargami na szyję starszego, a przy okazji wsunął swoje zwinne dłonie pod jego białą bluzkę. Levi od razu odczuł na skórze, że ktoś ją wyraźnie wystawia na próbę. Dotyk był zmysłowy, a zarazem zdecydowany. Na szyi jeździł bezczelny język, który z pewnością znał wiele sztuczek, a pod jego ubraniem tańczyły palce chętnie zahaczające o wrażliwe sutki Ackermanna co jakiś czas. Za każdym razem, gdy Eren naciskał na te słabsze punkty, Levi drżał i czuł coraz to kolejne fale gorąca.

- Eren... Muszę zadzwonić - wyznał Levi pobudzonym tonem.
- Nie widzę problemu - wyszeptał Eren.

Jednak szatyn, jakby specjalnie zwiększył efektywność swojego języka oraz ograniczył terytorium palców do najczulszych punktów na ciele bruneta. Ten zadrżał mocniej i przez chwilę utracił kontrolę nad ciałem przy swoim krótkim stęknięciu, czując przepływającą przez jego ciało przyjemność. Za chwilę jednak zmarszczył brwi z irytacji, podejrzewając, że nie odsunie od siebie chłopaka. W dodatku miał wrażenie, że Jaeger pośpiesza go właśnie w ten sposób, jaki aktualnie prezentował. Nagle poczuł przy uchu gorący oddech, przez który przeszły go ciarki po plecach. Czule, a jednocześnie śmiale uśmiechnięty Eren wyszeptał:

- Zróbmy to, Levi...
- Tak, ale... Co ja mam im powiedzieć?
- Powiedz - tu znów zaczął go pieścić wargami za uchem, schodząc niżej, a przy tym szeptał zmysłowo - że źle się czujesz i nie chcesz ich zarazić.
- Nigdy ich nie oszukiwałem... - spojrzał w bok, myśląc o tym.
- Proszę... - zdecydowanie liznął go w szyję.

Ten ruch znowu go pobudził, przez co już totalnie zapragnął posmakować miłości cielesnej z Erenem. Chłopak kusił go na każdym kroku, samym sobą. Levi też specjalnie próbował go unikać, aby nie wejść z nim w żadną relację. Bał się zaangażować w to, bał się zakochać, nie chciał nawet okazywać żadnych emocji wobec śniadoskórego, żeby go zniechęcić. Jednak Eren nie odpuszczał, a nawet, jakby to go nakręcało bardziej... To, że nie może mieć Levi'a. Im trudniej było mu go dostać, tym bardziej chciał go zdobyć. Dzisiaj wydawało się, że zielonooki osiągnął limit wytrzymałości i cierpliwości i już musiał wziąć to, czego pragnął. Oczywiście sam Levi też bardzo chciał poczuć chłopaka bliżej, choć czuł lęk na myśl o tym...

Szybko chwycił telefon i zadzwonił mimo aktualnych wyczynów młodszego. Próbował oddychać spokojniej i przybrać zachrypiały głos:

- Halo... - powiedział jeden z pracowników - Właśnie jedziemy do ciebie, ale jesteśmy w korku...
- Nie przyjeżdżajcie - odpowiedział Levi, udając chorobę, nie mógł ukryć szybszego oddechu - Źle się czuję... Nie chcę was zarazić...
- Ojej, to coś poważnego?
- Nie, nie! Trochę poleżę w łóżku, wezmę leki... Jutro będzie okej.
- Dobra... To zdrowia!
- Czekaj! Jeszcze jedno... Przekaż to innym...
- Nie ma sprawy, szefie. Do zobaczenia!

Levi rozłączył się. Westchnął z ulgą, odkładając telefon gdzieś na półkę. Wtedy Eren zachłannie ściągnął ze starszego koszulkę, po czym przylgnął językiem do jego torsu. Perwersyjnie jeździł po nim, jakby w Jaegerze nie było grama wstydu. Szczególnie, gdy zatrzymał się na jednym z sutków starszego. W swoich ruchach był tak pewny, że na moment przestał zwracać uwagę na drżące ciało, które dotykał. Brunet zwijał się z przyjemności, a przy tym trzymał palce we włosach młodszego. To trwało dłuższą chwilę, aż Levi nabrał trochę siły... Oderwał chłopaka od siebie, po czym sam przypadł go do ściany. Stojąc na palcach, zaczął zachłannie całować szyję szatyna,  mocno zgniatając w rękach kołnierz jego ciemnej bluzy.

Lekko zaskoczony chłopak westchnął i znów uśmiechnął się, czując jak ten czyn również rozprzestrzenia przyjemność po jego całym ciele. Jednak nie zamierzał stać bezczynnie i ulegać. Sam pewnie zjechał dłońmi po dolnych plecach starszego, po czym bez zawahania chwycił jego pośladki, tym samym podnosząc go. Mężczyzna znów drgnął, ale mimo to zwinnie oplótł nogi wokół bioder chłopaka, nie przerywając poprzedniej czynności. Wręcz pogłębił swoje starania, czując większy obszar do zaznaczenia. Nie mógł się powstrzymać i zaczął się zasysać, tworząc czerwone ślady na "niewinnej" szyi Erena. Robił to jeszcze przez ten czas, kiedy Jaeger z zadowoleniem na twarzy przenosił go do sypialni.

Tam wraz z Levi'em na dole opadł na miękkie łóżko, po czym oderwał się od niego na chwilę. Zaczął ściągać bluzę, co brunet oglądał z ciekawością i pożądaniem. Sam usiadł na naprzeciwko Jaegera i chwycił końce jego białej koszulki, po czym zachłannie ją z niego zrzucił. Za chwilę zdecydowanie ułożył dłoń na karku chłopaka, przyciągając jego usta do swoich. Bez przedłużania wsunął swój zwinny język w usta szatyna, na co ten z ekscytacją odpowiedział.
Jednocześnie znów opadł wraz z brunetem na łóżko, zaczynając się o niego ocierać. W tym czasie Levi nerwowo błądził dłońmi po karku, ramionach i plecach młodszego, również odpowiadając ruchem ciała na jego zabawę. Za chwilę szatyn zsunął się wargami na żuchwę starszego, którą uraczył kilkoma mocnymi muśnięciami. Jednocześnie ciut odsunął swoje ciało od ciała Levi'a, lokując swoje ciężkie dłonie na jego gorącym torsie. Na co brunet odchylił głowę do tyłu, ulegle wypychając klatkę piersiową do przodu i mrużąc powieki. Potem usta Erena poszły jeszcze niżej na krtań Ackermanna, którą z oddaniem zaczął pieścić językiem. Jednocześnie wsunął jedną z rąk prosto w jego spodnie po uprzednim rozpięciu ich. Starał się masować dość czule, co poskutkowało natychmiast. Brunet wzdychał głębiej i stękał cicho co jakiś czas, czując kojącą przyjemność. Podniecenie uderzało go powoli i stopniowo, jednak z każdym kolejnym razem było to coraz mocniejsze. Zupełnie, jakby jego ciało zanurzało się w przyjemnie gorącej wodzie, bo skóra bruneta też powoli zaczynała prawie parować... Te doznania zmusiły jego powieki do odrętwienia, nie mógł ich otworzyć do końca. Do tego mimowolnie poruszał całym ciałem w rytm odczuć... Jaeger na chwilę podniósł głowę i wtedy ujrzał podnieconą twarz Levi'a. Jego serce zabiło jeszcze szybciej, a sam poczuł, że mężczyzna zaraża go tym stanem... Choć sam przyszedł już podniecony, ale bladoskóry pogłębiał u niego to. Jednak Ackermann zadrżał, gdy jego uległe oczy spotkały się z dzikim spojrzeniem Erena. Natychmiast bezsilnie odwrócił wzrok, nie przerywając czynności, choć policzki go zdradzały. Zawstydzenie podbiło rumiany kolor ciepłych wypieków na twarzy. Chłopak chciał więcej i poczuł to całym sobą, poczuł się zdobywcą... Za chwilę uśmiechnął się dość władczo, po czym wzmocnił ruch swojej ręki, a jednocześnie przylgnął językiem do jednego z sutka starszego. Drażnił go uciążliwie, jakby bawił się w najlepsze... Levi zastękał głośniej, spinając ciało i gwałtownie odchylając głowę do tyłu. Do tego samoczynnie wsunął palce w już potargane włosy Jaegera, czując jak w środku wszystko mu buzuje... Niedługo potem poczuł przy swoim zaczerwienionym uchu gorący oddech chłopaka, który, jakby przeniósł obydwie dłonie na tors starszego:

- Robisz się za łatwy... - po czym zaśmiał się zuchwale, choć seksownie. Chciał sprowokować bruneta.

Levi'a najpierw oblał gorący dreszcz, a następnie przetrawił treść słów wypowiedzianych przez tego egocentrycznego dzieciaka... Nie mógł mu tego odpuścić, że szatyn porównał go do tych wszystkich dziewczyn na jeden raz. Nie powiedział tego bezpośrednio, ale brunet tak to zrozumiał. Poza tym wytknął mu uległość, jakiej Ackermann zwykle nie miał w zwyczaju...

Brunet mocno przyciągnął do siebie śniadoskórego, po czym sprawnie obrócił ich tak, aby to teraz on był na górze. Przez chwilę mylił Erena pocałunkiem, przy którym kusząco głaskał go po policzku, szyi i ramieniu przemiennie. Przez ten czas drugą ręką ściągnął z siebie spodnie, pomagając sobie też nogami. Zaraz po tym oderwał się od niego i zsunął się nieco, aby mieć widok na rozporek Jaegera. Chłopak podniósł się na łokciach z ciekawskim uśmiechem, lustrując wyczyny starszego. Domyślał się, co za chwilę ten uczyni i właściwie to był podekscytowany tym. Z niecierpliwością patrzył, jak Ackermann rozpina jego spodnie, choć także poczuł wtedy ulgę. Długi czas już więził swoją erekcję, lecz był zbyt zajęty innymi rzeczami, żeby samemu ją uwolnić...

I tutaj przeżył szok połączony z nagłą falą podniecenia przepływającą przez całe jego ciało. Otóż ominął moment, w którym Levi usuwa z siebie bieliznę, a Erena zostawia w samych bokserkach. Nie zauważył również tego, gdy brunet pewnie siada tuż na jego wybrzuszeniu, a dłonie opiera na brzuchu śniadoskórego. Spojrzał pytająco na Levi'a, który dzielnie walczył z własnym podnieceniem. Przygryzał dolną wargę i, jakby udawał, że wcale nie widać po nim nic...

- Nie cierpię takich pewnych siebie gówniarzy...- mówił z trudem, a przy tym zaczął delikatnie pocierać sobą o materiał bokserek, na co Eren odchylił głowę do tyłu i westchnął głęboko, a przy tym przymknął oczy.
- Ah... - zastękał - Levi...

Levi poczuł, że to pobudza go jeszcze bardziej, ale nawet nie mógł już przestać. Podobała mu się twarz Erena i jego wszelkie grymasy, też te głosowe, gdy jest pod wpływem ruchu starszego. Śniadoskóry ulegał, a przy tym sam zacisnął dłonie na biodrach bruneta, jakby prosił o więcej. Levi posłusznie wciągał się, dając sobie złudne poczucie dominacji. Przecież chłopak nawet teraz był silniejszy, choć on chyba nie miał takiej świadomości. Wyglądał, jakby serio ulegał i był na łasce Ackermanna.

Jednak po dłuższej chwili szatyn znalazł w sobie jakąś siłę, która pozwoliła mu znów obrócić ich w drugą stronę. Teraz Eren oddychał niewiarygodnie szybko, wręcz sapał z podniecenia. Czuł jak przez jego drżące ciało przepływa niewyjaśniona energia pobudzająca jego zmysły, a przede wszystkim przyrodzenie. Był rozpalony... Przez chwilę patrzył w najpiękniejsze oczy na świecie, czyli w oczy Levi'a. Zaraz pocałował go mocno, chwytając jego żuchwę jak najczulej. Jego druga ręka zwinnie, choć nerwowo wędrowała po wewnętrznych stronach ud starszego, tym samym rozchylając jego nogi. Levi odwzajemniał pocałunek, trzymając dłonie gdzieś we włosach chłopaka. On również już ledwo znosił grę wstępną, chciał więcej...

Nagle Eren oderwał się od starszego zupełnie i od razu nerwowo chwycił swoją bluzę. Stamtąd wyciągnął lubrykant, który natychmiast rozprowadził na swoich palcach, a opakowanie rzucił gdzieś. Jeszcze spojrzał na chwilę na podnieconą twarz starszego, szukając pozwolenia. Jednak po kilku sekundach pojął, jak bardzo brunet się zgadza. On był bardziej niż gotowy, on tego pragnął. To zawstydziło Erena, ale sam też o wiele bardziej chciał już wypełnić starszego. Uważnie obserwował jak Levi lekko się wykrzywia, czując w sobie ruch palców śniadoskórego. Tak było przez chwilę, bo potem był już spokojniejszy, przyzwyczajał się. Wyszeptał drżącym tonem:

- Eren... Wejdź we mnie już...

Na te słowa chłopak poczuł w środku motyle w brzuchu, a jego wypieki również ożywiły się. Jednak na wierzchu ego wygrywało. Eren z diabelskim uśmiechem wyciągnął ze starszego palce, po czym chwycił go pod kolanem. Teraz jeszcze odchylił trzymaną nogę oraz przycisnął nadgarstek bruneta do pościeli, po czym wbił się w niego mocno, wzdychając głęboko. Na co Levi gwałtownie uniósł ciało w górę, odchylając głowę do tyłu. Z jego ust wypadł krótki jęk, a sam odruchowo chwycił kark szatyna jedną ręką. Do tego mocno przylgnął wolną nogą do jego gorącego boku.

Eren przez chwilę był spokojny w ruchach, powodując także delikatne, zmysłowe jęki i inne dźwięki w Levi'u. W takim stanie Ackermann nawet mógł jedynie wzdychać, ponieważ jego ciało nie było wystawiane na aż taką próbę. Szatyn także nie wykazywał zbytniej aktywności poza tą wykonywaną biodrami. To jednak zmieniło się w ciągu kilku sekund, bo Eren nagle gwałtownie przyśpieszył, łapiąc mocno starszego za biodro. Za to brunet od razu odczuł trudność w hamowaniu dźwięków rozkoszy, bo ta przyszła o wiele głębsza od poprzedniej. Przyciągnął młodszego do swojego ciała, łapiąc obydwiema nogami jego boki. Za to jego ręka teraz niegrzecznie drażniła łopatkę śniadoskórego opuszkami palców. Sam Eren oddychał ciężko w szyję starszego, czując, że jest blisko... Przerywane jęki Levi'a tylko go przekonywały, że powinien jeszcze więcej pracy w to włożyć mimo lekkiego zagubienia... Znalazł jeszcze trochę siły i wykorzystał ją na ostatnie pchnięcia. Serce Levi'a biło bardzo szybko, a on nie wiedział, co myśleć... W tej chwili był pod drżacym chłopakiem, który dyszy w jego szyję, czasem zastęka i jest bliski orgazmu, co udowadnia całym swoim ciałem. Mimo to stara się ze wszystkich sił i wstrzymuje przed końcem, aby doprowadzić starszego od siebie mężczyznę do szaleństwa, na skraj rozkoszy, co mu się udaje...

Levi podzielał stan szatyna, ale on już tracił zmysły. Jeszcze wydał z siebie parę dźwięków rozkoszy, aż poczuł ulgę... Eren doszedł zaraz po nim, przymykając powieki, a wraz z tym zastękał krótko, choć głęboko prosto w szyję starszego. Bruneta przeszły ciarki, gdy to usłyszał i poczuł.

Chwilę później śniadoskóry chłopak wyszedł ze starszego, po czym opadł na niego ze zmęczenia. Obydwaj dyszeli głośno, a ich ciała jeszcze nie zdążyły ochłonąć. Jednak zaraz Eren zsunął się i opadł na plecy na miejscu obok. Uśmiechał się, patrząc w sufit. Levi spojrzał na chłopaka z irytacją, po czym sam rzucił wzrok na górę i westchnął:

- Znowu...
- Wylądowaliśmy w łożku - dokończył Eren, po czym zaczął się wgapiać w starszego - Podobało ci się, Levi?
- Co?! - serce zabiło mu mocniej - Co to za pytanie...
- Normalne - zaśmiał się - Wiesz, dorośli rozmawiają o seksie...
- Ja nie rozmawiam.
- Wydaje mi się, że bardzo ci tego brakuje. I nie mówię tu o rozmowie...
- To nieistotne.
- Już wiem, dlaczego jesteś taki gburowaty - znów się zaśmiał.
- Nie wiesz, Eren - położył się na brzuchu, chowając twarz w poduszkę. Przy okazji okrył się kołdrą - I wcale nie jestem gburowaty.
- Powiedz mi coś więcej o tym, chętnie posłucham.
- Może kiedyś... Teraz albo idź spać, albo sobie idź. Wybierz sobie, co tam chcesz.
- Pozwalasz mi u siebie zostać i to na trzeźwo? Co to za zmiana?
- Nie interesuj się, gówniarzu.

Eren zaśmiał się głośno, ale już nie męczył starszego. Oczywiście skorzystał z okazji i postanowił nocować. Kilka razy próbował przytulić Levi'a do snu, ale ten go ciągle odtrącał, jakby faktycznie nał się bliskości. Eren to zauważył, ale przez samym Ackermannem udawał, że nic nie rozumie i że jest głupkiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro