XVI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rano jednak wyszło, że Levi mocno przytula się do śniadego torsu. Ledwo widać było jego twarz spod kołdry, która w pełni go okrywała. Eren już w nocy zauważył, że brunet mimowolnie oplatał go swoimi rękoma, a przy tym marszczył brwi przez sen. Dodatkowo wiercił się niespokojnie, jakby miał koszmar. Eren zwyczajnie odwzajemnił lekki uścisk, a przy tym czule pogłaskał starszego po głowie. Wtedy dopiero ten uspokoił się. Szatyn uniósł kąciki ust do góry, podziwiając starszego. Teraz przypominał dziecko, które po prostu szuka trochę ciepła w ramionach drugiej osoby. Miał szczęście, bo akurat pod ręką był gorący chłopak pragnący oddać Ackermannowi swoje ciepło duchowe.

Eren leniwie otworzył oczy, próbując złapać ostrość. Za chwilę dostrzegł, że niższy sąsiad dalej go trzyma całym sobą. Może nawet mocniej niż w nocy, a uścisk zwiększał się zawsze, gdy chłopak szukał troszeczkę więcej luzu. Zdawało się, że Levi nie rozumie tego i chce mieć chłopaka tylko dla siebie. Erenowi niejako to schlebiało, chociaż to także dotykało jego biedne serce. Skoro Levi tak bardzo potrzebował śniadoskórego, to mógł po prostu powiedzieć... Ale nie, on wolał udawać, że nic nie czuje, a jedynie ulega podnieceniu... Chłopak westchnął cicho, lokując rękę za głową i spojrzał w ten słynny sufit. Nagle Levi wymamrotał niewyraźnie:

- Co robisz w moim domu tak wcześnie?
- To, że jestem nagi w twoim łóżku to już nieistotne? - zaśmiał się niewinnie.
- Co robisz nagi w moim łóżku, w moim domu tak wcześnie?
- Sam mnie rozebrałeś...

Nagle Levi podniósł się do siadu, mrużąc oczy i rozglądając się samoczynnie. Za chwilę przejechał dłonią po twarzy, a następnie przetarł oko i spojrzał na chłopaka na miejscu obok. Wyglądał na totalnie zdezorientowanego, co wyglądało dość rozkosznie w oczach Erena. Tylko chłodny głos Levi'a nie pasował do jego aktualnej mimiki twarzy. Ten z lekką chrypką w głosie kontynuował rozmowę:

- Znowu mnie zaciągnąłeś do łóżka...
- Do twojego łóżka - zaśmiał się, po czym uznał niewinnie - Poza tym odciągnąłbyś mnie, gdybyś chciał.
- Czy to jakaś sugestia, gówniarzu?
- Stwierdzam fakty. Chyba trochę mnie lubisz, co? - uśmiechnął się.

Brunet tylko prychnął na te słowa, po czym wstał, owijając się kołdrą. Postanowił iść do łazienki, ale wtedy zatrzymał go głos młodszego:

- Wstydzisz się mnie? - zapytał rozbawiony z nutą kpiny.
- Zimno mi - spojrzał na materiał, który dotykał jego policzka - A ty i tak jesteś tu za długo... Zbieraj się.
- A co jak mi się nie chce?
- Oj, nie chcesz wiedzieć - zabrzmiał, jakby go ostrzegał przez czymś, czego sam się lękał.
- Wyrzucisz mnie bez ubrań z domu?

Levi posłał mu tylko leciutki, niewinny uśmiech kryjący za sobą oblicze prawdziwego sadysty. Następnie, jak gdyby nic poszedł. Wtedy Eren postanowił jednak nie testować nieznanej mu dotąd strony starszego. Przecież ten bez problemu powalił go na ziemię, więc po Ackermannie można było spodziewać się wszystkiego.

Chłopak zaczął zbierać swoje ubrania, przy okazji zakładając je. Nagle usłyszał miauczenie i drapanie, gdzieś na klatce. To jednak nijak go nie zszokowało, jedynie uniósł kąciki ust w górę. Następnie podszedł do drzwi i otworzył je, a tam z dołu spojrzała na niego biała kotka. Chłopak od razu podniósł zwierzę i poszedł z nim gdzieś w głąb domu, uprzednio zamykając drzwi.

Niebawem wrócił Levi i nie krył zdziwienia na widok, jaki zastał w swojej sypialni. Eren właśnie zakładał bluzę, a na łóżku leżał kot. Gdy tylko zobaczył bruneta, od razu zeskoczył i podszedł do mężczyzny. Cici zaczęła się ocierać o jego nogę, a raczej o kołdrę. Jednak Levi nie zwracał na nią uwagi, tylko spojrzał od razu na Erena zirytowanym spojrzeniem.

- Sama przyszła - szatyn uśmiechnął się niewinnie.
- Wynocha, Eren.

Chłopak już miał zamiar wyjść, kiedy ktoś zapukał do dzwi. Zdziwiony Levi odruchowo spojrzał w tamtym kierunku w zamyśleniu, po czym poszedł otworzyć. Za chwilę Eren usłyszał dobrze znany mu głos. Głos kogoś, o kim od dawna próbował zapomnieć... Niepewnie wyszedł z sypialni, czując speszenie. Chciał jak najszybciej opuścić to miejsce, żeby być jak najdalej od swojego starego znajomego... Jednak ten rudowłosy chłopak dobrze go zauważył i nie krył swojego zaskoczenia:

- O! Eren! - uśmiechnął się - Nie spodziewałem się tu ciebie...
- Hej... - rzekł niepewnie - Ja ciebie też nie...
- Wy się znacie? - spytał zaskoczony Levi.
- Ah, stare czasy... - zaśmiał się chłopak stojący w przedpokoju.
- Racja - odwzajemnił Eren - Ja będę już się zbierał... Cici jest głodna, muszę ją nakarmić i w ogóle...

Eren minął rudowłosego, po czym wyszedł z mieszkania bruneta. Popędził do siebie, gdzie od razu wypuścił kotkę na wolność. Ona automatycznie pobiegła do właściciela, przez co ten uznał, że do domu wrócił Eren. Bez oporów zajrzał do pokoju Erena, który właśnie szykował się na pójście do łazienki. Blondyn obserwował szatyna uważnie, lecz nie musiał tego robić długo. W oczy rzucały się wyraźne ślady na szyi śniadoskórego, co Zeke skomentował:

- Już wiem, gdzie byłeś całą noc.
- No gdzie? - spytał obojętnie Eren.
- U Levi'a. I to przez niego byłeś taki nabuzowany.

Eren wzdrygnął się na te słowa. Wiedział, że jego brat posiada szósty zmysł, ale nie był przecież jasnowidzem... Skąd do głowy mu przyszło, że chłopak był akurat u z reguły niemiłego sąsiada skoro blondyn znał sposoby spędzania wolnego czasu swojego młodszego brata. Eren zaśmiał się, uciekając od prawdy:

- Nie wiem jak mogłeś na to wpaść - kręcił głową, niby, że z niedowierzania.
- Masz malinki na szyi.
- Równie dobrze - zaczął gładzić swoją szyję - mogła to zrobić jakaś łatwa laska. Na pewno o wiele ciekawsza niż ten nudziarz... - uśmiechał się pewnie.
- Czyli idziesz na badania.
- Co?! Po co? Przecież nie - tutaj nagle ucichł.
- Właśnie się zdradziłeś, Eren - uznał z powagą, jakby dany temat był śmiertelnie poważny - Przynajmniej nie z pierwszym lepszym...

Eren już nie odpowiadał, nie chciał się pogrążać.

Jakoś pod wieczór Levi dostał nagły telefon, że musi natychmiast pojechać do wydawnictwa. On tak jak zawsze prawie, że wyskoczył z mieszkania i pobiegł przed siebie po schodach. Tymczasem na przeciwko niego szła brunetka trochę chwiejnym krokiem. Jednak Levi nie zdążył zarejestrować jej obecności. W efekcie czego on już zdążył wyjść, za to potrącił tę kobietę, która wylądowała twarzą w torcie. Do tego z jej torby powypadały rzeczy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro