XVIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Levi właśnie poprawiał białe poduszki na łóżku w pokoju gościnnym, a obok niego stał nieco speszony blondyn.

- Dziękuję, że zgodziłeś się mnie przenocować...
- Nie ma sprawy - uznał pozornie obojętnie - Mam dużo miejsca, zero wrzasków, czego chcieć więcej...
- Nie o to chodzi! - speszył się bardziej - Znaczy... To miłe w sumie, ale... Nie myślałeś nigdy o założeniu rodziny? Ludzie w twoim wieku...

Brunet kątem oka spojrzał na chłopaka obok siebie, tym samym przerywając mu:

- Nie lubię dzieci - wyznał lakonicznie - I musiałbym być z kobietą...
- Ah, przepraszam... Nie pomyślałem o tym... - miał na myśli orientację starszego.
- Ale tobie chyba nic nie stoi na drodze, a ty dzieci lubisz.
- Wiesz... - zaśmiał się nerwowo - Na razie to muszę jakoś ochłonąć po kłótni z Sashą...
- O co właściwie się pokłóciliście? Wyglądacie na zgodnych.
- Wstyd się przyznać, ale... Nie mogliśmy dojść do porozumienia w kwestii obiadu...
- Co?

Niccolo przez chwilę stał zawstydzony, słysząc jak Levi tak jak nigdy właśnie go wyśmiewa. Chłopak chyba jeszcze nigdy nie widział uśmiechu szefa, a co dopiero jego śmiechu... Jednak w krótkim czasie brunet uspokoił się, po czym kontynuował:

- I przez taki idiotyczny powód musisz tu spać?
- Ty jej nie znasz! Czasem potrafi się tak uprzeć, że niczym jej nie przekonasz!
- Ah... Niestety znam kogoś takiego...
- Pewnie jeden z twoich wielbicieli... - zaśmiał się.
- Jeden z nich jest wyjątkowo uparty... - tutaj Levi niespodziewanie poczuł wypieki na twarzy, przypominając sobie o przygodach z zielonookim chłopakiem. Spojrzał w bok.
- A tobie się to podoba...
- Eee, nie. Daj spokój.
- Coś jest na rzeczy... - uznał, po czym postanowił już nie męczyć redaktora - Nie będę się za bardzo kręcił. Szybko wezmę prysznic i idę spać.
- Czuj się jak u siebie.
- Bez Sashy ciężko - znów się zaśmiał - Ale postaram się.

I faktycznie, Niccolo nie kręcił się za bardzo. Zrobił, co miał zrobić i się usunął do pokoju gościnnego. Levi przez ten czas popracował jeszcze trochę na laptopie, po czym westchnął cicho. Uznał, że na dzisiaj wystarczy wrażeń. Już miał zamiar sam wziąć szybki prysznic, po czym udać się spać, kiedy usłyszał dość delikatne, a jednocześnie zdecydowane pukanie do drzwi. Zupełnie nie spodziewał się nikogo o tej godzinie, jednak postanowił otworzyć. Ledwo nacisnął klamkę i lekko uchylił drzwi, a czyjś but już wsunął się między niedużą przestrzeń między framugą a drzwiami. Tym samym uniemożliwił Levi'owi zamknięcie, a wręcz zmusił go, by otworzył jeszcze szerzej. W końcu brunet ujrzał przed sobą szatyna o tej samej dzikości w oczach, co zwykle podniecony Eren. Miał kilka sekund na pojęcie tego, bo chwilę później chłopak dość spokojnie, lecz silną ręką złapał starszego za bluzkę i przyciągnął do siebie. Drugą zamknął drzwi. Bez zapowiedzi przylgnął wargami do warg niższego i od razu ciut niegrzecznie wprosił się językiem do wnętrza jego ust. Eren był zwinny i namiętny w swoich ruchach, czemu Levi ulegał i odwzajemniał bez zająknięcia. Po prostu był zbyt zszokowany... Nawet jego ręce zaczęły błądzić gdzieś po twardych ramionach młodszego. Przez materiał szarej bluzy wyczuwał przyjemne ciepło ogarniające skórę Erena. W tym samym czasie szatyn powędrował dłońmi po bokach bruneta, zatrzymując się na jego biodrach, tym samym przyciągając go mocniej do siebie. Kiedy śniadoskóry poszedł jeszcze o krok dalej i ułożył ręce na pośladkach starszego, wtedy ten oprzytomniał. Oderwał się od chłopaka, po czym od razu spojrzał mu w lśniące z rozkoszy oczy. Teraz Eren wyglądał wyjątkowo dojrzale, jego rysy były sto razy ostrzejsze niż zwykle. Może to przez podniecenie, które powoli obezwładniało ciało Levi'a. Do tego jego serce biło szybciej chyba z podświadomej radości, że szatyn go odwiedził i dotknął.

- Eren... - wyszeptał Levi - Co ty robisz?
- Już znudziło mi się to olewanie ciebie... Zresztą... Oni tam coś robią, a ja szczerze... - spojrzał w bok - Nie chcę tego słuchać.
- Możesz pójść na spacer, bo widzisz...
- Tylko, że to zdążyło mnie pobudzić...
- Eren, nie możemy... Mam gościa.

Chłopak teraz spojrzał zdziwiony na starszego:

- Ty masz przyjaciół?
- To mój podwładny, a poza tym oczywiście, że mam przyjaciół - spojrzał w bok.
- Będziemy cicho, Levi - przylgnął ciepłymi wargami do wrażliwej szyi bruneta, na co ten westchnął - I czemu zaprosiłeś go, a nie mnie?
- Pokłócił się z dziewczyną... I wiesz, czemu ciebie nie zaprosiłem... - burknął z nutą żalu.
- Przepraszam, Levi - nagle oderwał się i spojrzał starszemu głęboko w oczy - Musisz mi wybaczyć, bo... To głupie, ale... - nagle otworzył szerzej oczy, a przy tym poczuł szybsze bicie serca. Szybko spojrzał w bok, chcąc ukryć zawstydzenie.
- Ale? - był zdezorientowany, choć sam wyczuł napięcie.
- Ja... - stres gromadził się w jego brzuchu. Nie miał śmiałości powiedzieć słów, które tłumaczyły jego zachowanie - Po prostu tego chcę...

Brunet uniósł brwi do góry w geście zdziwienia. Nie mógł uwierzyć, że chłopak zawahał się tylko z tego powodu. Nie przekonywało go to. Nie mógł jednak zapytać, bo śniadoskóry znów wziął go z zaskoczenia. Drżąca ze stresu dłoń Erena mocno przylegała do zakończenia żuchwy bruneta. Niekiedy chłopak nieznacznie drażnił policzek starszego kciukiem. Jego spragnione wargi zachłannie kradły dotyk z ust bruneta, zmuszając je do wpuszczenia jego mokrego języka do środka. Brunet z uległością wyrażał zgodę na wszystko, co robił Eren. Nawet pozwolił, aby ten drugą ręką złapał jego dłoń, żeby za chwilę złączeni palcami przylgnęli do ściany. Chłopak był coraz zachłanniejszy, a wraz z tym jego ciało wydzielało jeszcze więcej ciepła. Szczególnie, gdy poczuł pod ubraniem bladą dłoń na swoich plecach. Na ten dotyk zadrżał nieco, przyjmując falę przyjemności rozchodzącą się po jego skórze.To przechodziło na Levi'a, który czuł ogarniające go pragnienie. On naprawdę lubił Erena. Przez chwilę jeszcze brał czynny udział, po czym oderwał się od szatyna.

Patrzył na dyszącego z podniecenia chłopaka, samemu próbując złapać oddech. Widział w jego oczach uległość wobec chwili, a jednocześnie siłę do zdobywania upragnionych celów. Zdawało się, że sam Eren nie jest nawet do końca świadomy swoich drapieżnych odruchów i impulsów. Szatyn w tym momencie przypominał trochę wygłodniałą bestię, która dostała namiastkę swojej ulubionej przekąski.
To onieśmielało Levi'a. Zdążył tylko wskazać palcem na łazienkę, a szatyn spełnił życzenie bruneta. Nieco agresywnie chwycił jego nadgarstek, po czym pociągnął właśnie w tamto miejsce.

Ledwo weszli, a Eren z trzaskiem zamknął drzwi, na które rzucił Levi'a. Zaczął składać zachłanne pocałunki na bladej skórze starszego, jednocześnie wsunął narwane ręce pod bluzkę bruneta oraz kolano między jego nogi. Sam poczuł zgrabne dłonie na ramionach, karku i szyi. Te kilka drobnych dotknięć rozpalało go totalnie zarówno psychicznie jak i fizycznie. Chciał być dotykany przez Levi'a, a szczególnie tego podnieconego. Każdy jego ruch po spragnionym chłopaku był na wagę złota.

- Eren! - brunet podniósł ton, jeszcze w pół szepcząc - Miałeś być cicho...
- Przepraszam - wydyszał - Po prostu...

Nagle Eren oderwał się od starszego, po czym szybko usunął z siebie bluzę i koszulkę. Zarumieniony z podniecenia Levi natychmiast ułożył dłonie na przyjemnie opalonym torsie młodszego, czując potrzebę dotykania go. Zachłannie wodził rękoma po śniadej skórze, kiedy sam był atakowany pieszczotami na szyi, na co przechylał głowę. W dodatku czuł, jak Eren specjalnie drażni jego krocze nogą, co zdawało się być przyjemne. Zaraz doszedł także taniec palców Erena na jego sutkach pod bluzką. Chłopak pieścił go opuszkami palców, jakby sam czerpał z tego rozkosz. Z sekundy na sekundę po ciele Levi'a rozchodziły się coraz głębsze fale podniecenia, które kazały mu nieco mrużyć powieki, a do tego powodowały drżenie. Potem szatyn podwinął bluzkę Levi'a i zmienił palce na język, którym zmysłowo drażnił jeden z sutków starszego. Jednocześnie jego dłoń teraz zaczęła majstrować przy rozporku starszego, szybko go rozpinając. Następnie zdecydowanie zsunął trochę spodnie bruneta, a potem włożył dłoń pod jego bieliznę. Czule wędrował opuszkami palców po nabrzmiałym przyrodzeniu kochanka, czym wywoływał u niego mimowolne ciche jęki ze stęknięciami. Levi odpływał w przyjemności, o czym świadczyły widoczne i gorące wypieki na twarzy i jego trochę rozchylone wargi. Na dodatek mrużył powieki, jakby te odrętwiały. Lecz po dłuższej chwili znalazł w sobie siłę, dzięki której odciągnął szatyna od swojego torsu. Teraz chwycił kark chłopaka, aby ten nachylił się nieco, po czym zaczął pieścić jego szyję. Jednocześnie dłonią jeździł w okolicach brzucha śniadoskórego, schodząc coraz niżej. Tym bardzo pobudzał Erena. On szybko zapragnął tej zwinnej rączki jeszcze niżej... Sam postanowił poprowadzić starszego, lecz ten mimo silnej dłoni na swojej ręce wolał dalej drażnić skórę młodego chłopaka. Aż Eren zaczął drżeć bardziej niż wcześniej. Był niecierpliwy, a do tego już podniecony trochę bardziej... W końcu jednak poczuł przez materiał bokserek, jak po jego twardej męskości suną palce bruneta. To rzucało po jego ciele losowe prądy noszące nagłe podniecenie, które rosno i gasło na zmianę. Sam chłopak spinał bardziej dolne mięśnie, czując potrzebę usunięcia oporu. Aż przygryzł dolną wargę, a przy tym mocniej złapał Ackermanna za biodra. Skorzystał z okazji i wtedy zachłannie ściągnął z niego spodnie wraz z bielizną, po czym ciut agresywnie chwycił jego ręce i położył je na swoich ramionach po wcześniejszym usunięciu ze Ackermanna bluzki. Za chwilę mocno złapał go w udach i podniósł.

Eren posadził Levi'a na pralce, trzymając dłoń na jego potylicy. Tym zabronił mu odrywania się, bo Eren czerpał niesamowitą przyjemność z piesczot na swojej szyi. Sam jednak nie zamierzał oddawać się bezczynnie, więc ponownie ułożył dłonie na uwrażliwionym sutku oraz członku starszego, na co ten momentalnie się oderwał i zastękał trochę ciężej. To dlatego, że nagły dotyk w już wcześniej pobudzanych miejscach, przyniosła mu ogromne i silne podniecenie, na co on również otworzył szerzej oczy, na ile pozwalały mu odrętwiałe powieki.

- Eren, już... - wydyszał ciężkim tonem.

Szatyn przez chwilę kompletnie nie reagował. Oczarował go wygląd Levi'a w tym momencie, ta jego uległość i niemoc. Jego serce znowu zabiło w specyficzny sposób, a do tego takie samo uczucie w brzuchu... Znów spuścił wzrok, nie chcąc przyjąć do wiadomości oczywistej prawdy. To było zawstydzające. Nagle z rozmyślań wyrwało go wołanie jego imienia. Szybko pojął, że to rozbudziło go jeszcze bardziej. Zakochał się w takim tonie Levi'a...

Chłopak spojrzał pytająco brunetowi w oczy, a ten tylko wskazał palcem gdzieś na górną szafkę. Szatyn zdecydowanie otworzył ją, a tam ujrzał lubrykant. Szybko go chwycił, nawilżył palce i rzucił gdzieś, czując uderzającą w niego ekscytację. Dobrze widział jak brunet sam z siebie przechyla ciało w tył oraz opiera się na rękach także tam, aby szatyn miał lepszy dostęp. Swoją mimiką twarzy prosił Erena, żeby ten już to zrobił. Ale szatyn zawieszał się przez swoje zagapienie, bo przemawiało przez niego zakochanie. Nie mógł się skupić, bo ciągle myślał o tym, jak bardzo oddany w tej chwili jest mu Levi. To go onieśmielało... Sam opuszczał trochę powieki, kiedy jego ciało ogarniało jednocześnie i podniecenie, i miłość.

W końcu jednak zdecydowanie chwycił bruneta pod kolanem, powoli wsuwając w niego jeden palec. Levi nieznacznie odskoczył, kompletnie zamykając oczy. Najpierw wykonał grymas na tearzy, po czym uspokoił się nieco w miarę ruchu Erena. Wytrzymał także drugi palec, przy którym nawet sam uaktywnił swoje biodra. Jakoś udawało mu się powstrzymywać dźwięki, choć niekiedy westchnął głęboko. Eren nie był obojętny, on przejmował stan rozciąganego mężczyzny i nie mógł się oprzeć rozkoszy oglądania go w takim stanie... W końcu trochę zsunął z bioder spodnie wraz z bielizną, po czym wyjął ze starszego palce. Zastąpił je sobą samym, na co Levi znów drgnął i zastękał głęboko. Przy okazji chwycił ramię młodszego, kiedy ten ułożył rękę gdzieś do typu, opierając się na niej. Drugą przejechał po udzie Levi'a, zatrzymując się na jego biodrze, które złapał mocno. Sam nie mógł powstrzymać cięższego oddechu oraz westchnień, kiedy jego na razie stabilny ruch bioder dostarczał mu większej przyjemności. Jednak uznał, że może przyśpieszyć, gdy Levi nie reagował zbyt gwałtownie i, jakby się przyzwyczaił. Sam zresztą poczuł prąd ciągnący go ku większej przyjemności, któremu uległ. Wtedy bladoskóry jęknął krótko, wypinając tors do przodu. Jednocześnie ułożył dłoń na łopatce Erena, a do tego drżącymi nogami przyległ do jego boków.

Po dłuższej chwili Jaeger jeszcze przyśpieszył ruch, czując już zbliżający się koniec. Trzymał Levi'a mocno, próbując docisnąć swoje biodra, a przy tym marszczył brwi z przymykał oczy. Do tego dyszał głęboko. Na co brunet nie mógł zatrzymać dźwięków rozkoszy. Z jego ust wychodziły jęki, które nigdy nie miały końca, bo rodziły kolejne odgłosy. Błądził dłońmi gdzie się dało po gorącym Erenie, czując swój bliski szczyt. Ich ciała drżały do granic możliwości.

Nagle Eren ostatkiem sił spojrzał na twarz Levi'a. Była taka śliczna... Nie mógł się powstrzymać i po prostu pocałował starszego, czując zgodę na to. Dwójka zachłannie wymieniała ślinę, kiedy nagle doszli w tym samym momencie.

Oderwali się od siebie, a tym samym szatyn od razu wyszedł z Ackermanna. Obaj dyszeli głęboko, próbując złapać oddech. Szybsze bicie serca oraz odczucia po orgazmie wcale nie ułatwiały tego, bo obydwaj jeszcze czuli słabnącą przyjemność...

Po wszystkim bez słów po prostu umyli się, po czym poszli do sypialni. Levi nie chciał wyrzucać Erena. Czuł, że go potrzebuje. Tak więc leżeli razem pod ciepłą kołdrą. Eren już przysypiał twarzą do sufitu, a Levi przyglądał się. Szatyn był naprawdę przystojny... Nagle brunet przypomniał sobie o czymś.

- Eren - zaczął łagodnie Levi.
- Hm? - nawet nie otwierał oczu.
- Nie chodziło o to, że tego chciałeś, prawda?
- No... - nagle otworzył oczy, po czym westchnął i wyznał - Zakochałem się... To dlatego zachowuję się jak idiota.
- Zakochałeś się... - wyszeptał, jakby analizował te słowa.
- W tobie.

Po tych słowach Levi już nie odpowiedział. To było dla niego zbyt dużo, to zbyt poważne. Poczuł lęk. Odwrócił się tyłem do Erena i po prostu poszedł spać. Sam chłopak też jakoś nie miał już humoru na rozmowę. Nie to, że był jakiś słabszy czy coś, zwyczajnie uszanował wolę starszego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro