VI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Szatyn pierwszy raz w życiu poczuł, że szkoda mu jego brata. Blondyn nie wiedział, komu udostępnia kluczyki i umożliwia kontakt z jego chłopakiem. Nie zdawał sobie sprawy, jak duży błąd popełnia... 

No nic, Eren już się zgodził. Nie mógł teraz tak ich wystawić. Gdzieś w duchu jednak czuł podniecenie na myśl o byciu z Levi'em sam na sam w samochodzie. Nawet uśmiechał się delikatnie pod nosem. Po chwili zamyślenia, wyszedł z imprezy bez powiadomienia kogokolwiek. I tak nikogo to nie obchodziło, byli zajęci tańcami i innymi czynnościami. 

Spokojnie i bez większego zaangażowania dołączył do czarnowłosego, który już czekał od dość dawna. Trzymał nogę na nodze oraz krzyżował ręce na klatce piersiowej, a jego mina wyrażała oczywiste niezadowolenie księżniczki. W rzeczywistości wyglądał jak zwyczajnie znudzony człowiek, ale Eren wiedział swoje. Nagle zielonooki uśmiechnął się jakże niewinnie i spojrzał na pasażera, w tym czasie zapinając pas bezpieczeństwa. 

Nie zdążyli powiedzieć sobie słowa, a ten już ruszył w podróż. Znał drogę doskonale, więc się nie martwił. Problem polegał jednak na tym, że Eren znał miejsce zamieszkania swojego kochanka, za to nie wiedział, jak tam dojechać. To nigdy go nie interesowało, bo ta wiedza do niczego nie była mu potrzebna.

Nagle zatrzymał się w jakimś ciemnym miejscu, gdzie żaden człowiek nie przyczepiłby się o to, że nieletni prowadzi samochód. Gdyby dowiedzieli się, że Eren nie jest zupełnie trzeźwy... Za to było to też niebezpieczne, bo mogli trafić na typowych kiboli lub dresów, zresztą prawie to samo. 

Wtedy szatyn wcale o tym nie myślał. Zatrzymał się, aby złapać oddech i wypytać o drogę. Nie śpieszyło mu się jednak z pytaniem, gdyż zwyczajnie patrzył w jedną, potem w drugą stronę. Z jakiegoś powodu nie potrafił nic powiedzieć, a Levi w jego oczach wyglądał jak taka poważna kobieta klasy, bardzo twarda i o mocnej pozycji. Szczególnie skojarzył to, gdy odruchowo przeleciał wzrokiem po otoczeniu i przypadkowo zatrzymał się na kroczu starszego chłopaka. Tam to rzeczywiście było twardo... Spojrzał pytająco w oczy Levi'a, a ten zabił go wzrokiem:

- I co się gapisz, mały zboczeńcu? Pewnie już byś się pieprzył...
- Tak, możliwe... Ale to nie ja mam wypukłość w spodniach. 
- Zamknij się! - odwrócił się w stronę okna, próbując odciągnąć uwagę od swojego problemu. 

Szatyna mocno rozbawiła ta sytuacja, ale Levi gólnie nie był sobą przy nim. Eren sam nie wiedział, co o tym myśleć. Jednak chłopak miał inny powód odezwania się, chciał zapytać o drogę. Przełknął ślinę, powstrzymując śmiech, po czym rzeczywiście spytał:

-Emm, Levi... Jak mam jechać do twojego domu? 
- Nie wiem. Nie znam się na tym, zawsze Zeke wiedział, gdzie jechać. 
- No to jesteśmy w dupie... - cicho westchnął.
- Chociaż raz masz rację. 

Ten odpowiedział mu jedynie uśmiechem. Tym samym udowodnił, że nie ruszają go te zaczepki starszego. Poza tym... Tak naprawdę to tylko jeden z nich był w dupie... drugiego. Eren, gdy myślał o tym, zaśmiał się dość głośno. Wtedy czarnowłosy spojrzał na niego podejrzliwie:

- Czego się śmiejesz?
- A nic, nic...

Levi poczuł się zbyty oraz zlekceważony, bo jak Eren śmiał się śmiać w jego obecności. 

Nagle spadł deszcz, takie porządne oberwanie chmury. Levi spojrzał na szybę, po której spływały przezroczyste krople. W taką noc wyglądało to niesamowicie oraz niemalże magicznie.

- Jechanie w deszcz jest trochę niebezpieczne, szczególnie, że nie mam prawa jazdy. Jakby stał się wypadek, to mielibyśmy przechlapane... 
- Tch, cienias - westchnął. - To co chcesz robić? 
- Hmm... - uśmiechnął się znacząco - Myślę, że doskonale wiesz i sam chętnie byś to zrobił. 
- Eren, to były niewinne wpadki. Nie chcę do tego wracać - kłamał w żywe oczy. Doskonale znał losy ich przygody w samochodzie.

Levi nie miał wątpliwości, że za chwilę stanie się kolejny raz uległym szatynowi. Tak naprawdę tylko na to czekał. Pragnął, żeby zielonooki go dotknął i próbował go przekonywać, że ten się myli i tak naprawdę pragnie go. Oczywiście brunet był sam ze sobą szczery, Eren go podniecał bez wątpliwości. Ale nie każdy musiał o tym wiedzieć... np. Eren. 

- Levi, chcesz pograć w pociąg słów? 
- Mhm, jasne - wyczuwał jakiś podstęp. Ciekawiło go to.
- Okej, ja pierwszy. Mop.
- Pieprz.
- Zoom.
- Mnie.
- Mnie? No nie wiem, czy mogę Ci to zaliczyć...
- Za to możesz mnie. 
- Levi, a co to za odważne deklaracje? - uśmiechnął się niewinnie. 
- No szybciej! 

Wtedy brunet złapał go za jego białą koszulkę, pociągając wprost na swoje usta. Szybko złączył ich wargi, jednocześnie kładąc dłoń Erena na swoim kroczu. To wszystko działo się tak szybko, że szatyn ledwo nadążał. Jednak biodra starszego ruszały się dość nachalnie i dosadnie, dzięki czemu chłopak nie miał problemu z reakcją. Posłusznie wykonywał masaż, o który Levi tak bardzo prosił w zachowaniu. Ich pocałunek również się rozkręcał za sprawą rosnącej ochoty Jaegera. Nie, żeby wcześniej jej nie miał, ale sygnały od bruneta działały na niego niczym nie zapylone kwiaty na pszczoły. Czuł, że Levi Ackermann cały czas sam się prosi, aby Eren znalazł się w nim...

Bladoskóry trzymał prawą dłoń na policzku wyższego, otwierając usta, które z chęcią przyjmowały obcy język. Sam zielonooki również rozchylał wargi, przez co ich taniec był widoczny i dość słyszalny. Im samym to nie przeszkadzało, a nawet ich to podniecało z lekka. Z każdą sekundą lizali się coraz mocniej i intensywniej. Eren zwinnie rozpiął spodnie kochanka, po czym włożył w nie dłoń i pewnie pocierał, a także delikatnie ściskał krocze starszego. Za to i on poczuł dotyk w swoich wrażliwych miejscach. Była to dłoń pewnego bruneta... Jego ręka doskonale zadbała, aby szatyn szybko się nie znudził. Najpierw palcami leciutko błądził po jego kroczu, a następnie zaczął już trochę pocierać. W tym samym czasie Jaeger zjechał językiem na szyję Levi'a, którą pieścił razem z wargami. Jego dłoń ocierała się o męskość bruneta dość mocno, czasami zjeżdżając aż do granic, gdzie zaczynał się już odbyt starszego. Oczywiście to wszystko przez materiał majtek pod spodniami. Ackermann czuł, że jego ciało ogarnia przecudowna przyjemność, na wskutek czego odchylił głowę do tyłu. Pozwolił rozpiąć sobie koszulę w bardzo szybkim tempie, a gdy to nastąpiło, poczuł na sutkach ten sam język. Eren zjechał jeszcze niżej. Zachłannie dobierał się do skóry starszego, zasysając się lub po prostu liżąc, nie siedział spokojnie. Młody mężczyzna po prostu wzdychał, choć czasem wydał z siebie jakiś wyższy dźwięk. Jego ciało wypychało się do przodu, szczególnie klatka piersiowa. Było mu tak dobrze... Chciał jeszcze więcej. 

Lekko odepchnął od siebie Erena, po czym bardzo szybko wylądował na jego udach ze spodniami już ściągniętymi do kolan. Patrzył mu głęboko w oczy, a ten doskonale wiedział, co brunet ma na myśli. Momentalnie zaczęli się niemal jeść, a niższy wędrował dłońmi po karku lub ramionach młodszego. W tym samym czasie jego obydwa sutki doświadczały niewyobrażalnej rozkoszy za sprawą palców zielonookiego, które z czułością przyciskał i powoli masował okrężnymi ruchami. 

Wkrótce zauroczony brunet zjechał wilgotnymi wargami oraz językiem na szyję młodszego, za to jego ręce powędrowały pod koszulkę chłopaka. Ich krocza dawały o sobie znać, z czego dwójka zdawała sobie sprawę. 

Nagle Levi wyciągnął jedną rękę, aby złapać coś ze schowka. I po chwili w jego dłoni znalazł się lubrykant, który wręczył młodszemu. Eren już zdawał sobie sprawę z tego, jakie to konieczne. Za pierwszym razem nie użyli żadnego nawilżenia i owszem, było cudownie, jednak potem Levi odczuwał to. Za drugim razem brunet już go uświadomił i zielonooki zrozumiał, choć nie ukrywał, że to dla niego nowość. 

- Eren, proszę - cicho wyszeptał, zsuwając z siebie bokserki. 

Levi cały zaczął drżał, myśląc o czynności, która zaraz się wydarzy. Nie ze strachu, bo w końcu był przyzwyczajony, ale z ekscytacji. Jego całe ciało wręcz świętowało tę sytuację, co było widoczne fizycznie. Nabrzmiałe sutki, krocze... A nawet kolorki na twarzy. 

Przygryzał wargę, oglądając przygotowania Erena. Nie mógł się doczekać. Jego serce waliło jak szalone, a całe ciało buzowało od ciepła. Szatyn z przyjemnością obserwował zachowanie Levi'a. Było to dla niego dużym osiągnięciem, aby takiego chłopaka doprowadzać do takiego stanu. Wiedział, że ma swój urok, ale nie sądził, że podziała także na takiego typa jak Levi Ackermann. Jednak to nie wszystko, on czerpał radość ze sprawiania przyjemności niższemu. Bardzo go polubił, a może nawet coś więcej... 

Z uśmiechem zbliżył palec do otworu czarnowłosego, po czym odważnym ruchem go wprowadził do środka. Uważnie obserwował, jak na twarzy Levi'a tworzy się grymas. Jednak już po chwili ten zaczął się przyzwyczajać, bo jego biodra zaczęły się powoli ruszać. Raz w prawo, raz w lewo, do przodu, do tyłu. Wkrótce dołączył drugi palec, a niższy oparł się plecami o kierownicę, która na szczęście była unieruchomiona. Z wielkim zaangażowaniem rozciągał swoje wnętrze ruchami góra - dół z oczekiwaniem na coś znacznie lepszego dla nich obydwu. Jego spodnie oraz bokserki zsunęły się na same kostki, ale Eren ściągnął ubranie z jednej nogi starszego. 

Gdy obydwaj uznali, że wystarczy, to teraz przyszedł czas na zagranie tego, co zwykle jest na dole. Powoli zaczął się nabijać na przyrodzenie Erena, czemu towarzyszył ponętny jęk. Nie był ani głośny, ani cichy, taki zwyczajny. Za to dla szatyna brzmiał niewyobrażalnie cudownie. To zdecydowanie była muzyka dla jego uszu. Starszy ledwo poczuł władzę, a jego biodra już odważnie przyspieszały. Nie zdążył się rozkręcić, a już leciał na ostro. No może nie aż tak, ale nie było spokojnie... 

Szatyn patrzył na starszego z lekkim zdziwieniem, choć jego ruchy bardzo wpływały na zadowolenie śniadoskórego i to pozytywnie. Jednak ten nie sądził, że czarnowłosy od razu rzuci się na głęboką wodę. Eren ułożył dłonie na biodrach Levi'a, aby mimo wszystko troszkę go pokontrolować. Musiał pilnować, aby Levi nie przesadził. W końcu tu chodziło także o jego ciało, a raczej o te najwrażliwszą część. Cicho westchnął, przechylając lekko głowę do tyłu. Zaraz po tym wrócił do ust niższego, które czule musnął. Szybko dostał odpowiedź, która zadecydowała o ich dłuższym zbliżeniu warg. Dzięki temu czarnowłosy zmienił swój ruch i teraz był bardziej namiętny i dokładny niż szybki i ostry. To było dla Erena zdecydowanie lepsze oraz przyjemniejsze. Sam Ackermann poczuł, że mu o wiele łatwiej i lżej. Choć to nie hamowało jego apetytu. Dalej dążył do spełnienia, które z młodszym Jaegerem wydawało mu się rajem. Trzymał ręce na ramionach wyższego, kontynuując czuły pocałunek. 

Po dłuższej chwili zmienili go na namiętny. W końcu oderwali się od siebie, po czym zaczęli głośno i głęboko dyszeć. Dodatkowo Levi nie potrafił się hamować, dlatego z jego ust wychodziły drobne jęki. Czasem brzmiały bardziej jak stękanie, a czasem jak czyste dźwięki rozkoszy. 

Nagle Eren uśmiechnął się delikatnie, choć jego twarz kolorowały podniecenie, pot i młodzieńczy wstyd. Sam tego ostatniego nie odczuwał, ale jego świadomość wiedziała lepiej. W tym zauroczeniu spoglądał na już lekko zmęczoną twarz czarnowłosego, która wyraźnie miała wypisany cel. 

Levi przyłożył wargi do szyi Erena i zaczął ją muskać. Przypominało to trochę ruch, jaki wykonuje ryba. Z tym, że jego był bez wątpienia atrakcyjniejszy. Szatyn znów odchylił głowę oraz wyraził aprobatę dla czynów starszego. Szczególnie, gdy ten dotknął językiem jego krtani. To również dość wrażliwe miejsce w ciele człowieka. 

Brunet poczuł, że jest blisko, dlatego przeniósł się na ramię szatyna, kładąc brodę na nim. Teraz już tylko dociskał biodra do bioder Erena, wykonując przy tym dość intensywne ruchy. Już nie było czasu na zmianę. Teraz liczył się już tylko finish...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro