XIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nastał kolejny dzień zimy, a wraz z tym na niebie od dawna świeciło słońce. Jednak Levi'owi w ogóle to nie przeszkadzało, bowiem posiadał czarne zasłony w oknach. Dzięki temu teraz z uczuciem komfortu przykładał policzek do poduszki, a także trzymał ją rękoma. Akurat powoli otwierał oczy, próbując odzyskać świadomość, a raczej to dźwięk telefonu go obudził. Chłopak leniwie usiadł na łóżku, po czym chwycił komórkę z komody i odebrał. Włączył na głośnomówiący, wstając w celu owinięcia się szlafrokiem. Mimo, że miał już na sobie granatową, aksamitną piżamę, ta nie chroniła go wystarczająco przed zimnem, szczególnie z rana.

- Levi, otwórz - rzekł Niccolo przez telefon.
- Co? - spytał zaskoczony brunet, biorąc telefon do ręki.
- Stoję przed drzwiami, no otwórz - zaśmiał się.
- Dobra, już... Czekaj.

Levi szybko się rozłączył, po czym zszedł po schodach i faktycznie otworzył przyjacielowi. Tam zauważył blondyna w towarzystwie dziewczyny, która zwykle pomagała Ackermannowi w klubie, a nawet była tam przewodniczącą.

Brunet spojrzał na nich zaskoczony, widząc, że dwójka nie przyszła z pustymi rękoma. Automatycznie zrobił im przejście, a ci swobodnie weszli.

- Co wy tu robicie? - zapytał Levi po zamknięciu drzwi - Są święta...
- Nie mogliśmy zapomnieć o twoich urodzinach... - zaśmiał się Niccolo, wręczając niższemu coś zawinięte w papier dekoracyjny.
- Dziękuję... - rzekł niepewnie, spoglądając na rzecz - Co to jest?
- Zobacz, zobacz... - wciąż posyłał mu przyjacielski uśmiech, a przy okazji na blacie kuchennym kładł jakieś pudełka.

Brunet spojrzał na blondyna, mrużąc oczy. W kwestii prezentów nie ufał Niccolo, bo on zawsze wymyślał coś z reguły zabawnego, co mogłoby zirytować antymiłośników dobrego humoru, czyli np. Levi'a. Jednak przyjaciel zapewniał go wzrokiem, że to coś miłego. Ackermann przeniósł spojrzenie na Hanji, ale ta z niewinnym uśmiechem wzruszyła ramionami. Po dłuższej chwili chłopak westchnął i postanowił mieć to już z głowy. Sprawnie rozerwał papier, stopniowo odkrywając środek. Finalnie w rękach trzymał zwyczajną, kwadratową poduszkę. Był szczerze zdziwiony i nie rozumiał, dlaczego Niccolo dał mu akurat coś takiego. Zaczął ją ugniatać, badając miękkość i w ogóle.

- Zobacz drugą stronę - poradził blondyn.

Levi posłusznie zrobił, co powiedział mu przyjaciel. Wtedy otworzył szerzej oczy, a na jego twarzy pojawiły się wypieki.

- Niccolo... - syknął Levi z irytacją.
- No co? - zaśmiał się, jak gdyby nic.
- Naprawdę musiałeś go tu umieszczać?
- Wybrałem jedno z ładniejszych zdjęć Erena... Powinno ci się podobać.
- One mogą to zobaczyć... - rzekł z obawą.
- Daj spokój, Levi... Masz zamiar już zawsze ukrywać te sprawy przed mamą? Wstydzisz się czy co?
- Zacznie o niego wypytywać, będzie chciała go poznać... A lepiej, żeby go nie poznawała...
- Wiem, wiem... - przewrócił oczami - Zobacz, co ci przyniosłem!

Levi z zaciekawieniem spojrzał na blat, a wtedy ujrzał swoje ulubione jedzenie. Leżały tam truskawki w polewie oraz tosty francuskie z dżemem truskawkowym i czekoladą. Do tego wszystkiego niewielki biały tort ozdobiony tak ładnie, że brunet aż uniósł lekko kąciki ust w górę i podziękował. Niccolo za to szybko go pogonił do zjedzenia właśnie tostów. Potem Levi zdmuchnął świeczki na torcie zaraz po pomyśleniu życzenia i trójka poczęstowała się tortem. Niestety niedługo potem Niccolo i Hanji musieli iść, ale Ackermannowi to nie przeszkadzało. Liczyło się dla niego to, że w ogóle ktoś pamiętał i tak się postarał, szczególnie Niccolo. Był im bardzo wdzięczny za to.

Za jakiś czas dzień urodzin zaczął się rozkręcać, bo na telefonie pojawiały się coraz to kolejne numery. Brunet starał się odbierać w miarę szybko, żeby już mieć to z głowy. Dzwonili do niego niekoniecznie istotni ludzie, a przynajmniej Levi nie był z nimi tak blisko... W końcu też napisał Zeke, ale on poza życzeniami zaproponował, że jakoś się wymknie i może spędzi z nim czas, jeśli Levi czuje się samotny. Jednak Ackermann odpowiedział, że nie trzeba. To oczywiste. Levi nie chciał spędzać tego dnia akurat przy Zeke'u, on czuł chęć pobycia z kimś innym... Przelotnie spojrzał na poduszkę z wizerunkiem Erena, a wtedy od razu uśmiechnął się delikatnie. Za chwilę sam napisał do szatyna, że ten mógłby przyjść, bo Levi ma do niego sprawę. Wysyłając wiadomość, czuł lekki dreszcz emocji. To oczywiste, biorąc pod uwagę, że był świadomy uczuć co do młodszego. Jednocześnie miał nadzieję, że szybko dostanie odpowiedź. Ta jednak nie przychodziła, co z czasem zaczęło przygnębiać Levi'a, ale starał się nie ulegać uczuciom. Próbował zajmować się czymś, żeby tylko nie myśleć o nadziei, że ten wyjątkowy dzień mógłby spędzić z Erenem... W końcu czemu chłopaka miałoby interesować, co dzisiaj za dzień... Na pewno miał o wiele lepsze rzeczy do robienia niż bycie z tą marudą o imieniu Levi...

Kiedy zrobiło się ciemno, wciąż przygnębiony brunet przyniósł przed telewizor swoje ulubione truskawki oraz kocyk i tak miał zamiar coś obejrzeć. Już zdążył opaść na kanapę, okryć nogi oraz złapać pilot, kiedy dostał sms-a. Ze znudzeniem spojrzał przelotnie, a wtedy jego serce zabiło mocniej, a on chwycił telefon. Szybko wszedł w wiadomości i otworzył pierwszą z nich. Ten widok wywował w nim szczęście i ekscytację nie do opisania. To dlatego, że:

Eren: Już do Ciebie biegnę, królewno.

Za chwilę do ogólnego zachwytu doszedł stres. Levi kompletnie nie był przygotowany, a nawet pogodził się z samotnością tego wieczoru. Myślał, że spokojnie obejrzy kilka odcinków serialu, po czym pójdzie spać... Nagle ktoś zaczął zdecydowanie pukać do drzwi, na co brunet drgnął. Przecież to Eren... Szybko wziął głęboki oddech, po czym już ze spokojem podszedł do wejścia.

Bladoskóry nacisnął na klamkę, po czym pociągnął drzwi w swoją stronę. Momentalnie przeszedł wzrokiem od dołu do góry po całym śniadoskórym chłopaku stojącym na podeście. Im wyżej był, tym mocniej odczuwał emocje związane z młodszym Jaegerem. Wreszcie ich spojrzenia się spotkały, a wtedy Ackermann ujrzał w oczach szatyna coś w rodzaju irytacji, choć bardziej znużenia. Jemu również Levi zrobił miejsce, z czego chłopak pewnie skorzystał i wszedł do środka.

Brunet ledwo zamknął drzwi, a Eren już go mocno przytulił.

- Jeju, Levi, tak się cieszę! - wołał z radością Eren - Uwolniłeś mnie od tych tortur!
- Ym... - niepewnie odwzajemnił uścisk, napawając się obecnością chłopaka, a przy tym przymykał powieki. Jednak za chwilę uświadomił sobie, że Eren ma na sobie nietypowy, elegancki strój - Skąd uciekłeś tak ubrany?
- Z rodzinnego spotkania - westchnął ciężko, odrywając się od bruneta. Nie zauważył, że ten wcale nie chciał przerywać uścisku - Kazali mi się tak ubrać i teraz wyglądam jak jakiś nudziarz...
- Według mnie wyglądasz całkiem dobrze...
- Tak sądzisz? - uśmiechnął się pewnie, uważnie spoglądając na starszego - Czy to już wyznanie miłosne?
- Co? - otworzył szerzej oczy, po czym spuścił speszony wzrok - Nie... Po prostu dobrze wyglądasz.
- Spokojnie, tylko żartowałem! - zaśmiał się, czochrając włosy starszemu. Nie domyślał się nawet, ile przyjemności tym mu sprawiał - Przy okazji... Mam coś dla ciebie, królewno.

Eren wręczył Levi'owi torbę prezentową, do której ten od razu zajrzał. W środku było średnie, czerwone pudełko zapakowane jak typowy prezent, a obok butelka wina. Za chwilę brunet spojrzał na chłopaka właśnie ściągającego z siebie kurtkę po uprzednim zdjęciu butów. Bez okrycia Jaeger wydawał się jeszcze atrakcyjniejszy, a jego naturalna zadziorność była dobrze ozdobiona właśnie elegancją na nim. Levi na chwilę zawiesił się, wzrokiem badając każdy odcinek ciała młodszego, ale zaraz wróciła mu świadomość.

- Eren... - rzekł onieśmielony prezentem - Nie musiałeś...
- Daj spokój - uśmiechnął się ciepło, stając naprzeciwko bruneta - Chyba nie myślałeś, że dam ci na urodziny kartkę z jakimś durnym tekstem... Nie jestem aż tak głupi...
- Dziękuję - uśmiechnął się subtelnie, po czym ułożył jedną z rąk na ramieniu chłopaka - Pamiętasz ten tekst?
- A co? - teraz sam szatyn przylgnął obydwiema dłońmi do boków starszego, a wargi przysunął do jego szyi. Nocem szybko wyłapał cudowny, waniliowy zapach, jaki uwielbiał na Levi'u - To jest ta sprawa? Będziemy się dotykać po dorosłemu? - uśmiechał się zalotnie - Wiesz, że ja bardzo chętnie ci w tym pomogę...
- Tak? - rzekł to tak zmysłowym tonem, że Erena momentalnie przeszły ciarki po całym ciele.

Chłopak powoli wargami wsuwał się wyżej, przechodząc przez żuchwę Levi'a, aż wylądował na jego ciepłych ustach. Nie czekając na zaproszenie, sam musnął dolną wargę starszego, układając dłoń na jego policzku. Jednak szybko dostał odpowiedź, której kolejne powtórzenia prowokowały go do coraz odważniejszych ruchów. Jednocześnie wsunął drugą dłoń pod szarą bluzę starszego, lecz wtedy ten odsunął się od twarzy młodszego. Patrzył w oczy Erena zachęcająco, a jednocześnie odsunął jego rękę.

- Może potem... - poklepał go po ramieniu, po czym chwycił jego dłoń i zaczął ciągnąć do salonu, w którym zaraz się znaleźli - Teraz chciałbym, żebyś pooglądał ze mną coś. Poczekaj tu, a ja zaraz wrócę.

Po czym Levi przeszedł do kuchni, a szatyn luźno opadł na kanapę. Zaczął się mimowolnie rozglądać, podziwiając znane mu już wnętrze. Nagle w jego oczy rzuciły się poduszki niedaleko od niego, a szczególnie jedna z nich. Chłopak od razu zauważył na niej swój wizerunek, co go zaskoczyło. Chociaż musiał przyznać, że dobrze wyszedł... Za chwilę przyszedł Levi z kieliszkami i talarzykiem, ale sam poczuł zakłopotanie połączone ze zdziwieniem, kiedy zobaczył Erena przyglądającego się tej jednej poduszce. Szybko odłożył wszystko, po czym natychmiast usiadł przed Erenem, zakrywając mu widok. Szatyn tylko uśmiechnął się i rzekł:

- Kto ci dał poduszkę ze mną?
- Jaką poduszkę? - spytał, jakby nic nie było.
- O tę - sprawnie wyciągnął rękę, żeby zabrać miękką ozdobę zza pleców starszego, po czym przyciągnął do siebie i pokazał mu.
- To... Moje - wyrwał mu poduszkę, po czym przytulił do siebie tą stroną, żeby zakrywała twarz chłopaka, a przy tym spojrzał w bok, marszcząc brwi - Nie ma Erena.
- Na żywo jestem przyjemniejszy w dotyku, królewno - zaśmiał się, wyciągając pudełko z torby prezentowej leżącej gdzieś obok - Ciekawe czy mój prezent również będziesz tak wielbić... - oparł się na oparciu z uśmiechem i spojrzał uważnie na bruneta.

Levi rzucił Erenowi krótkie spojrzenie, próbując wyczytać z niego coś. Chciał wiedzieć, czego może się spodziewać akurat po szatynie... Jednak chłopak był tak niewinny, że Ackermann nie mógł po nim nic poznać... Dlatego po prostu sprawnie otworzył pudełko, a wtedy zobaczył naprawdę niespodziewany widok. Otóż Eren dał mu... poduszkę ze swoim wizerunkiem. Kiedy młodszy zobaczył zaskoczoną minę bruneta, nie mógł się powstrzymać i po prostu wybuchnął śmiechem. I nie dał rady go opanować nawet zirytowany wzrok starszego.

- Ty i Niccolo jesteście w jakiejś zmowie?
- Czyli Niccolo ci dał tamtą - pokiwał głową, powoli odzyskując spokój - Która ci się bardziej podoba? A może wolisz mnie od poduszek? Wiesz, poduszki są zawsze miękkie... Ja mogę być twardy, jeśli będziesz chciał...
- Poduszki tyle nie gadają - mruknął, gniotąc prezent w rękach tak jak zrobił z poprzednim.
- Nie martw się - zaśmiał się, widząc co robi starszy - Jest zrobiona tak, żebyś nie jęczał, że ci niewygodnie. A w ogóle... Masz coś do jedzenia? Jestem strasznie głodny, a w domu matka nie pozwala mi nic wziąć, bo to dla gości, a ja to niby bym tylko jadł... - zaczął marudzić z lekko naburmuszoną miną.

Wtedy Levi wskazał palcem na szklany stolik, gdzie leżał między innymi kawałek tortu. Eren od razu pokręcił głową:

- Nieee, Levi... Już za dużo słodyczy... - poklepał się po brzuchu.
- Musisz zjeść - upierał się - Inaczej będę nieszczęśliwy przez następny rok.
- Levi... - zamarudził, patrząc błagalnie.
- Bardzo mi zależy.
- Hm... - nagle posłał mu chytry uśmiech - No chyba, że mnie nakarmisz...
- Nie, bo... - zaczerwienił się, patrząc gdzieś w bok - Skończy się jak ostatnio...
- Ślicznie wyglądasz w rumieńcach... - zaśmiał się, przesuwając dłonią po jednym z ciepłych policzków starszego - Ale obiecuję, moje usta dotkną tylko łyżeczki.

Levi przez chwilę myślał, po czym szybko wziął ze stolika talerzyk, a następnie pewnie usiadł młodszemu na kolanach. Eren nie byłby sobą, gdyby jego ruchliwe rączki nie wylądowałyby na udach bruneta. Jednak o dziwo Ackermann nie karcił go za to, dlatego szatyn uznał to za zgodę.

Levi zaczął dawać chłopakowi kawałki jeden po drugim, będąc mocno skupionym na tej czynności. Przypominał teraz uparte dziecko, co bawiło Jaegera. Jednak on jedynie z uśmiechem przyjmował kolejne łyżeczki, uważnie obserwując twarz bruneta. Sam bladoskóry również w pewnym momencie zwrócił uwagę na usta młodszego, a dokładniej na usta chłopaka, którego kochał. Poczuł wielką chęć dotknięcia ich, co uwolniło w jego wnętrzu masę emocji. Samoczynnie ułożył dłoń na ramieniu śniadoskórego, po czym zaczął jeździć coraz wyżej. Jednocześnie powoli opuszczał powieki, poddając się przyjemnym odczuciom. Już był bliski pocałowania Erena, kiedy nagle oprzytomniał i krzyknął:

- Nie!
- No dlaczego?! - odpowiedział oburzony Eren.
- Po prostu nie! - zmarszczył brwi, po czym zszedł z chłopaka i usiadł obok, okrywając się kocykiem - Będziemy grzecznie oglądać...
- Już miałem nadzieję... - westchnął z niezadowoleniem.

Szybko jednak wpadł na nowy pomysł, kiedy Levi akurat coś włączał, a dodatkowo wziął miskę z truskawkami. Eren wyjął z torby butelkę wina, otworzył ją, a następnie wlał trochę do jednego z kieliszków. Za chwilę z niewinnym uśmiechem podał starszemu, na co ten spojrzał na niego ze swoją typową miną:

- Chcesz mnie upić, a potem zaciągnąć do łóżka? - mimo wszystko spróbował napoju.
- Bardziej rozluźnić...
- Nie muszę pić, żeby być rozluźnionym...
- Innym sposobem są moje biodra.
- Chyba jesteś zbyt pewny siebie...
- Mogę ci to udowodnić, ale mi nie pozwalasz.
- No właśnie. Więc siedź cicho i oglądaj.

Eren uśmiechnął się, ale posłusznie już nie odpowiedział. Coś tam próbował oglądać, ale tak naprawdę to nie za bardzo go to interesowało. Chociaż samo przebywanie przy Levi'u wydawało się całkiem przyjemne. Szczególnie, gdy ten obydwiema dłońmi złapał rękę młodszego i zaczął traktować zgodnie ze swoimi wrażeniami. Czasem bardziej ściskał, czasem przytulił... Jednak zdarzało się, że Levi tak zwyczajnie po prostu błądził palcami po skórze Erena, jakby się zwyczajnie bawił. Kiedy Jaeger próbował jakoś wydostać rękę, Levi łapał mocniej i marszczył brwi, patrząc gniewnie na szatyna. Ten lekko zaskoczony finalnie pozwalał brunetowi robić wszystko, co tam sobie chciał. W pewnym momencie Levi rzekł:

- Otwórz buzię.
- Co? - zaśmiał się Eren, patrząc na chłopaka obok - Co ja jestem, jakiś mały chłopiec?
- Otwieraj mordę - warknął brunet - Lepiej?
- Teraz to jesteś zwyczajnie wredny - zaczepił go palcem w nos.
- Jak jestem miły, to ci się nie podoba...
- Dobra, dobra, otwieram buzię - po czym faktycznie rozchylił wargi zaciekawiony.
- Jeszcze zamknij oczy.

Eren zaśmiał się, ale także opuścił powieki. Wtedy Levi włożył Jaegerowi truskawkę do ust, na co on od razu zaczął ją badać językiem i gryźć.

- Co to? - zapytał brunet.
- No truskawka - posłał mu śmiech, znowu.
- A z jaką czekoladą?

Szatyn chwilę myślał, po czym uniósł kąciki ust w górę i z pewnością w głosie odpowiedział, patrząc Levi'owi w oczy:

- Biała. Tak samo słodka jak twoja skóra, królewno.
- Głupi jesteś - uśmiechnął się delikatnie, ale odciągnął twarz młodszego od siebie.
- Skoro jestem głupi to mogę zabrać swoją rękę?
- Nie - wtulił się w jego ramię - Ty jesteś głupi, twoja ręka nie.
- No dobra - pokręcił głową, uśmiechając się pobłażliwie.

I tak minęło trochę czasu, a oni wciąż oglądali. Eren zdążył sam trochę wypić, nie mając nic innego pod ręką niż wino. A przecież nie mógł zejść z kanapy w poszukiwaniu np. wody, bo Levi wciąż go trzymał... Zresztą on także sobie nie żałował.

W pewnym momencie brunet przestał się jakoś specjalnie ruszać, a wręcz, jakby był nieco cięższy. Eren kątem oka spojrzał na starszego, a wtedy zrozumiał... Levi zwyczajnie zasnął. Teraz wyglądał tak niewinnie, że Eren aż poczuł wypieki na twarzy. To dlatego, że śpiący Ackermann rozczulał go. W dodatku w twarzy miał coś dobrego, takiego przytulnego... Aż chciało się go przytulić i ogrzać w cieple dochodzącym z jego duszy. Jaeger aż uniósł kąciki ust w górę, kierując wzrok na ekran. Skoro nie mógł nic zrobić, to chociaż poogląda... Nagle poczuł od Levi'a ruch, jakby się wiercił przez sen.

- Och, Eren... - wymamrotał Levi - Pocałuj mnie...

Szatyn zadrżał, przygryzając wargę. Bardzo chciał spełnić życzenie bruneta, ale wiedział, że ten tylko bełkocze przez sen. Nie chciał robić niewłaściwych ruchów, dlatego zwyczajnie zignorował to. Za chwilę poczuł, jak Levi łapie go za kołnierz koszuli i to dość mocno:

- Nie śpię... Naprawdę tego chcę... - syknął z irytacją.
- Co? - spojrzał na niższego.
- Taki jesteś mocny w gębie, a jak przychodzi co do czego to muszę sam... - westchnął, po czym podniósł się nieco, lądując na kolanach Erena.

Brunet natychmiast wpił się w wargi młodszego, ale równie szybko wsunął mu język do środka. Jednocześnie zaczął rękoma zachłannie błądzić po jego szyi i żuchwie. Tymczasem zaskoczony Eren po prostu odwzajemniał każdy ruch starszego, lokując dłonie na jego karku i udzie, a przy tym jeżdżąc po nim w jedną i drugą stronę. Po dłuższym czasie śniadoskóry jednak przekręcił się na drugą stronę, przez co to on teraz był na górze. Subtelnie oderwał wargi od ust starszego i zsunął się na jego szyję, przemieszczając obydwie dłonie gdzieś w okolice bioder Ackermanna. Kiedy zaczął składać czułe pocałunki w skórę Levi'a, ten przechylił głowę do tyłu, mrużąc przy tym powieki. Do tego jego policzki zaczęły nabierać kolorów, a całe ciało, jakby przechodziło w jakiś nowy stan, aż bladoskóry był zmuszony rozchylić wargi. Czuł, jak jego serce bije szybciej, ale to było przyjemne... Ten charakterystyczny rytm oznaczał tylko jedno, a on doskonale to wiedział... Zadrżał bardziej oraz spiął mięśnie, kiedy poczuł pod ubraniami zwinne palce chłopaka. Te bezczelnie zaczęły drażnić jego sutki, co mimo wszystko tylko pobudzało zmysły bruneta. Eren dobrze wiedział co robić opuszkami i ogólnie palcami, a teraz wykorzystywał to w pełni, przez co zmusił rozemocjonowanego Levi'a do uległego rozłożenia nóg. Wtedy szatyn uśmiechnął się z satysfakcją i zdecydowanie wysunął jedną rękę spod bluzy starszego, po czym spoczął nią na jego kroczu. Tymczasem wysunął język, którym mocno naciskał na uwrażliwioną już i gorącą szyję bruneta, powoli przemieszczając się do jego grdyki. Szybciej oddychający Levi po prostu ulegał temu wszystkiemu, jeszcze jak najbardziej umożliwiając młodszemu poruszanie się po jego niespokojnym ciele. Ręce Ackermanna błądziły gdzieś w okolicach ciepłego karku Erena oraz na jego dolnych plecach. Nagle młodszy oderwał się, umieszczając ręce na kanapie po obu stronach Levi'a. Sam trochę dyszał.

- Poszedłem za daleko? - spytał Eren, patrząc brunetowi w oczy.
- Nie... - wyszeptał z takim przejęciem i oddaniem, że Jaeger odczuł to aż na całym ciele - Dotykaj mnie tak już zawsze...
- Zawsze... - uśmiechnął się delikatnie.

Wtedy Levi ponownie przyciągnął Erena do swoich ust i zainicjował namiętny pocałunek, któremu Eren momentalnie uległ. Trwało to dłuższą chwilę, aż Jaeger znów się oderwał i wstał, podając rękę starszemu:

- Pewnie wolisz to zrobić tradycyjnie, co?
- Już mi wszystko jedno gdzie będziemy to robić i jak... - mimo to podniósł się, mocno łapiąc dłoń Erena, jakby nie chciał jej niechcący puścić.
- Podoba mi się to... - posłał mu figlarny uśmiech, kierując się do schodów - Ale mimo wszystko nie będę ryzykował, że potem zaczniesz marudzić...
- Moje marudzenie to już ci się nie podoba?
- O wiele przyjemniej słucha się twoich jęków, wiesz? O tak, uwielbiam to... - rzekł to takim rozmarzonym tonem, że bruneta aż przeszły ciarki - Bardzo chcę tego dzisiaj posłuchać, dlatego muszę się postarać, żebyś miał idealne warunki... Co z twoją mamą?
- Nie czujesz podniecenia na myśl, że mogłaby nas przyłapać? - uśmiechnął się wymownie.
- Och... - przygryzł wargę, czując pobudzenie rozchodzące się po jego rozgrzanym ciele - Za dobrze mnie znasz, Levi...

Kiedy dwójka dotarła do pokoju bruneta, Eren już chciał zamknąć drzwi dla komfortu starszego. Jednak Levi go zatrzymał w tym, posyłając mu ten sam uśmiech co jeszcze przed chwilą. Jaeger nie mógł uwierzyć w zmianę bruneta, on był zbyt idealny... Jednak to wszystko bardzo działało na jego młode ciało. Już czuł przyjemne drżenie i ciepło, które go prowokowały... Odwzajemnił uśmiech, mocno łapiąc starszego w talii, po czym przyparł go do ściany. Natychmiast zaczął tworzyć mocne malinki na szyi bruneta, na co ten mrużył oczy, odchylając głowę do tyłu. Jednocześnie jego ręce znalazły się na brzuchu zielonookiego, gdzie powoli jeździł nimi do góry, aż znalazł kołnierz. Tam zaczął zachłannie rozpinać guziki, idąc coraz niżej, aż wreszcie wyciągnął białą koszule ze spodni Erena. Zaraz po tym jego nerwowe palce już zachłannie wodziły po brzuchu chłopaka, na co ten spinał mięśnie, a przy tym oddychał ciężej. Nagle sam się oderwał, po czym równie narwanie ściągnął z niższego górną garderobę, a następnie pociągnął go na łóżko.

Teraz szatyn wsunął dłoń we włosy Levi'a oraz przylgnął wargami do jego krtani, po czym zaczął ją czule pieścić. Brunet znów odchylił głowę do tyłu, mrużąc oczy, a jedna z jego rąk zaczęła błądzić po plecach śniadoskórego pod koszulą. Tymczasem Eren wolną dłonią zjechał po brzuchu starszego, aż zatrzymał się na jego rozporku. Zdecydownie go rozpiął, po czym wsunął tam dłoń. Wraz z rozpoczęciem masażu, pocałunkami przeszedł na inną część szyi starszego, gdzie również nie zabrakło jego mokrych, czerwonych śladów. Wtedy Levi zaczął cicho pomrukiwać, a przy tym opuścił nieco głowę, lecz przekręcił ją w bok. Mimowolnie poruszał biodrami, samemu układając ręce gdzieś na pościeli. Dał Erenowi zupełnie wolną rękę, co ten miał zamiar wykorzystać. Jego język szedł niżej, a wraz z tym pogłębił ruchy ręką, czyniąc je wolniejszymi, za to były też dokładniejsze. Brunet zaczął stękać co jakiś czas, łamiąc głos, a przy tym wypiął niespokojny tors do przodu, czując tam obecność młodszego. Eren z pewną satysfakcją zostawiał po sobie ślinę, czując, jak Levi twardnieje. Nagle wyjął dłoń ze spodni starszego, po czym już obydwiema przylgnął do jego bioder. Zaczął pewnie zsuwać z niego resztę ubrań, a przy tym językiem zbliżył się do jednego z jego sutków. Najpierw parę razy go podrażnił czubkiem, po czym wziął całego w wargi, na co brunet złapał go za włosy i jęknął krótko przy drgnięciu. Do tego poczuł momentalnie wyskakujące, gorące wypieki... Sytuacja powtórzyła się, kiedy chłopak przeszedł na drugą część, a przy tym chwycił w dłoń już nagie przyrodzenie starszego.

- Axh, Eren... - westchnął ciężko Levi, przyciągając go do swoich ust. Teraz praktycznie już stykali się wargami. Wyszeptał, patrząc w te cudowne, zielone tęczówki - Bądź tylko mój...

Eren nie miał nawet czasu zastanowić się nad tymi słowami, ponieważ Ackermann od razu zachłannie wpił się w jego wargi, sunąć dłonią między jego włosami, karkiem, szyją oraz ramieniem. Jednocześnie wolną ręką przejechał po ciele młodszego aż do jego cienkiego paska na biodrach. Sprawnie go rozpiął, potem postąpił tak samo z rozporkiem, a następnie wsunął dłoń pod spód spodni. Zwyczajnie ruszał ręką, starając się być jak najczulszym w tym, na co biodra szatyna odpowiadały z aprobatą. Nagle brunet oderwał od siebie chłopaka na tyle, żeby ten podniósł ciało do góry. Za chwilę sam wstał, po czym od razu przylgnął do Jaegera. Zmysłowo pieszcząc jego szyję wargami, również zsunął z niego koszulę, co ten mu umożliwił. Potem ułożył dłonie na nagrzanych plecach wyższego, chwilę po nich pojeździł, a następnie zjechał na jego biodra. Teraz także spuścił wzrok w dół, jakby chciał uważnie obserwować. Bez zbędnego przedłużania zsunął spodnie młodszego wraz z bielizną, ale wcześniej zdążył wyciągnąć jedną saszetkę, którą ukrył w swojej pięści.

Levi ułożył się na łóżku, patrząc szatynowi uważnie w oczy, na co ten uśmiechnął się:

- Co teraz wymyśliłeś?
- Musisz to zdobyć - powiedział jak najbardziej poważnym tonem.
- Oj, Levi... - pokręcił głową z uśmiechem, po czym przylgnął wargami do jego szyi, gdzie zaczął składać czułe pocałunki i wyszeptał zmysłowo - Jeszcze się nie nauczyłeś, że jestem doskonałym łowcą?

Następnie Eren z pewnym uśmiechem zaczął wędrować wargami po całym ramieniu bladoskórego, zatrzymując się na wewnętrznej części jego nadgarstka. Tam wysunął język, którym zaczął tak samo przyjemnie ruszać. To osłabiło pięść Levi'a, dzięki czemu śniadoskóry sprawnie wsunął tam palce, a następnie chwycił saszetkę i zabrał. Brunet nawet nie zauważył, bo z zamkniętymi oczami oddawał się przyjemności, a Jaeger poza nadgarstkiem, jeszcze opuszkami palców delikatnie błądził w okolicach krocza starszego. Kiedy sam zamknął zdobycz w swojej ręce, oderwał się i uśmiechnął z jeszcze większą satysfakcją.

- I co ty na to, królewno? - spytał pewnie Eren.
- Jesteś strasznie przystojny, kiedy się tak uśmiechasz... - rzekł onieśmielony brunet, a w jego oczach, jakby coś lśniło - Co chciałbyś w nagrodę?
- Hmm... - patrząc mu zwyczajnie w oczy, przejechał palcami po wewnętrznej stronie uda starszego, rozchylając je - Chciałbym dziewictwo tej królewny, która właśnie rozkłada przede mną nogi...
- Więc na co czekasz? Ta królewna też bardzo chce ci je oddać...
- Bo... - spojrzał w bok niczym zawiedziony chłopiec. Jednocześnie jego dłoń bezczelnie przesuwała się po najwrażliwszych punktach Levi'a, na co ten stękał lub przygryzał wargę, czując drgawki przy konkretnych odcinkach ciała - Już oddała je komuś innemu...
- Eren... - zmarszczył brwi w irytacji, próbując opanować swoje ciało - Nie mam ochoty się bawić w twoje historyjki...
- Skoro był tu ktoś przede mną... - rozerwał saszetkę, zwilżył swoje palce, po czym zaczął nimi błądzić po wejściu bruneta, jednocześnie chwytając go pod kolanem - to nie muszę być wyjątkowo delikatny...
- Nie musisz... - westchnął, chwytając nadgarstek szatyna i już chciał wsunąć jego palce głębiej, ale ten stawiał opór - Eren...
- Królewna jakaś niecierpliwa dzisiaj... - zaśmiał się chłopięco, powoli wchodząc głębiej, na co Levi gwałtownie przyśpieszył oddech i spiął mięśnie, mrużąc oczy - Jeszcze jaka otwarta...
- Eren..! - kiedy chciał się odezwać, chłopak nagle zaczął bardziej poruszać palcami, co załamało głos bruneta. Automatycznie uruchomił biodra, próbując opanować ruch brzucha - Nie chcę nic więcej niż tego, żebyś na chwilę spoważniał...
- Nie chcesz, żebym spoważniał... Chcesz czegoś innego.
- Chcę, żebyś mnie pieprzył! - warknął, próbując jak najbardziej opanować swój głos.
- A czujesz się gotowy? Wiesz, jestem dzisiaj wyjątkowo natchniony...
- Pragnę tego najbardziej na świecie... Błagam, Eren...

Te słowa przeszły przez całe ciało szatyna, a on aż przygryzł wargę, czując jeszcze mocniejsze wypieki i ogólnie wysoką temperaturę ciała. W dodatku przez jego śniadą skórę przepływały prądy podniecenia, które wręcz w nim wrzały. Levi naprawdę działał na niego jakoś wyjątkowo mocno, przez co on poczuł potrzebę spełnienia życzenia bruneta. Nie... On naprawdę sam miał ochotę doprowadzić Levi'a Ackermanna na skraj jego wytrzymałości fizycznej, on to uwielbiał...

Nagle Eren wyciągnął z Levi'a palce, po czym sam mocno wbił się w starszego, przygryzając wargę oraz marszcząc brwi. Rękoma chwycił go pod kolanami i dość znacząco rozchylił jego nogi. Na co brunet drgnął gwałtownie, odchylając głowę do tyłu, a do tego z jego ust wyszedł krótki jęk. Przymknął powieki, czując na policzkach ciepłe kolory, które mimo wszystko teraz były kojące. Jego bezbronne na przyjemność dłonie ulegle opadły na łopatki chłopaka, który powoli poruszał biodrami. Sam Eren również opuścił powieki, dysząc ciężej. Na moment jego świadomość została uśpiona, a on skupił się na uczuciu odprężenia, jakie atakowało jego skórę. Subtelna przyjemność rozchodziła się na wszystkie strony, jednak najmocniej odczuwał to właśnie swoim przyrodzeniem. Po dłuższej chwili przyzwyczaił się, a do jego ucha dotarł przyśpieszony oddech bruneta oraz jego mimowolne, ciche westchnienia, jakby tłumione. Szatyn ledwo otworzył oczy i trochę podniósł głowę, a wtedy ujrzał czerwonego bruneta z grymasem na twarzy. On, jakby na siłę zaciskał powieki oraz wargi, a przy tym nieznacznie ruszał ciałem.

- Levi... - wydyszał Eren z czułością, puszczając nogi bruneta, za to teraz umieścił dłonie na jego biodrach - Krzywisz się, jakbym dał ci cytrynę do zjedzenia...
- Zamknij się i rób swoje... - wystękał.
- Potrzebuję motywacji - wyszeptał w jego ucho, po czym polizał je.
- Oh, Eren... - drgnął, otwierając oczy, ale szybko je zmrużył i dlatego ledwo widział.
- Pięknie - uśmiechnął się, wracając spojrzeniem na twarz starszego, a przy okazji maksymalnie zwolnił, żeby dać starszemu komfort - Nie możesz mi zabierać przyjemności słuchania ciebie...
- To mnie zawstydza... - wydyszał, marszcząc brwi z zakłopotaniem.
- To zupełnie normalne, Levi - musnął go w szyję, uśmiechając się ciepło - Nie robimy tego pierwszy raz, a poza tym... Sprawiasz mi tym przyjemność, wiesz? Uwielbiam słuchać, że ci ze mną dobrze...

Levi poczuł się pewniej po tych słowach, ale już nic nie odpowiedział. Eren uśmiechnął się lekko, powoli przywracając normalny rytm bioder, co go niesamowicie pobudziło i aż zastękał cicho, marszcząc brwi i mrużąc oczy. Wtedy Levi podniósł brwi, czując poruszenie, a przy tym sam rozchylił wargi, z których wypuścił mimowolny stęk. Ułożył dłonie na ciepłej twarzy młodszego, po której zaczął czule jeździć opuszkami palców. Jego pobudzone ciało z oddaniem przyjmowało coraz mocniejszy ruch bioder Erena, a przy tym wczuwało się w nie. W pewnym momencie brunet odchylił głowę do tyłu, a z jego ust wyszło o wiele za dużo jęków, przy czym poruszał gwałtownie ciałem oraz mocno trzymał ramiona Jaegera:

- Eren..! - zastękał w przerwie między odgłosami rozkoszy.
- Jeszcze trochę, Levi... - wysapał, samemu czując już, że cały buzuje.

Szatyn szybko złapał niższego za głowę, po czym przyciągnął do swoich ust. Zaczął czuły pocałunek, który zaraz został przerwany przez ich szybszy oddech. Jednak dwójka nie rezygnowała, więc chwilę oddawali sobie przyjemność językami, po czym znów się odrywali, żeby pooddychać. I to trwało przez chwilę, kiedy nagle Eren oderwał się i sam przygryzł wargę, marszcząc brwi oraz opuszczając powieki. Ruch jego bioder maksymalnie przyśpieszył i on wyraźnie gubił się w tym. Na co Levi mocno przylgnął nogami oraz rękoma do szatyna, wydobywając z siebie najbardziej ukryte dźwięki rozkoszy, a przy tym sam nie panował nad ruchem swojego ciała. Zdążył wystękać jeszcze imię chłopaka, po czym jego mięśnie nagle rozluźniły się, choć on wciąż odczuwał to wszystko w środku... Za chwilę Eren westchnął ciężko, wykonując ostatnie pchnięcie. Następnie opadł na bruneta, dysząc głęboko. Szatyn był pewny, że zauważył kilka znaków, jakie dawał mu brunet, ale nie mógł ich jeszcze rozszyfrować, zresztą w tym momencie nic go nie obchodziło.

Kiedy uspokoił się nieco, wyszedł z bruneta, sprawnie wyciągnął spod nich kołdrę, po czym okrył siebie i Levi'a. Brunet momentalnie przytulił się do torsu młodszego, patrząc gdzieś ślepo.

- Nie było tak źle, prawda? - uśmiechnął się Eren, głaszcząc starszego po głowie.
- Było cudownie... - wyszeptał.
- Aż tak? - zaśmiał się.
- Tak...
- A, właśnie... Zapomniałem... Wszystkiego najlepszego, Levi!
- Dziękuję - uśmiechnął się delikatnie - Eren... Zostań na noc...
- Nigdzie się nie wybieram, królewno.

Minęło trochę czasu, a przez ten czas dwójka po prostu leżała. Znaczy Eren przymykał oczy i próbował usnąć, za to Levi delikatnie dotykał młodszego po ramieniu albo w ogóle brał jego dłoń i przytulał. Czasem wsuwał palce między palce Jaegera, ale ten pozwalał mu na to wszystko. W końcu Levi jeszcze miał urodziny, a w dodatku był taki poświęcony tej czynności... Eren nie chciał zabierać tej przyjemności starszemu, bo tego i tak ciężko było zachwycić. A jego szczęście było bezcenne... Nagle Eren poczuł na szyi delikatne pocałunki, które były całkiem przyjemne. Nie otwierając oczu, uśmiechnął się i zapytał:

- Co robisz, Levi?
- Chciałbym zrobić coś miłego... - wyszeptał zmysłowo, na co Eren od razu zapalił się, bo Levi dodatkowo zaczął sunąć dłonią po podbrzuszu chłopaka. Do tego podniósł głowę, a jego dłoń szła coraz wyżej - Pamiętasz swój sen?
- Jak mógłbym zapomnieć o czymś tak pięknym? - podniósł powieki, patrząc z ciekawością.
- Teraz możesz przeżyć to naprawdę... - ułożył dłoń na policzku chłopaka, uśmiechając się wymownie - Chciałbyś?
- Pragnę tego - odwzajemnił uśmiech.

Brunet szybko pocałował chłopaka, od razu wsuwając mu język do środka. Jednocześnie ciałem przeszedł nad jego biodra, po czym zaczął ocierać swoje krocze o jego. Zaskoczony Eren z początku drgnął, po czym przejął kontrolę nad pocałunkiem, a także ułożył dłonie na pośladku starszego oraz na jego plecach. Czuł, że ruch bruneta niesamowicie szybko go rozpala, co właściwie było na plus... Po dłuższej chwili Levi podniósł się, ale swój masaż kontynuował, a dłonie trzymał na ciepłym brzuchu chłopaka. Na samej jego twarzy już powstawały wypieki, a jego oddech był szybszy. Za to z Erenem podobnie, choć on uśmiechał się z zaciekawieniem i uważnie obserwował bruneta na sobie. Żeby się podrażnić, sam wyciągnął ręce i zaczął naciskać kciukami na sutki starszego, przez co ten marszczył brwi, próbując się nie oddać całkowicie. Wtedy chwycił nadgarstek szatyna, a następnie przysunął jego dłoń do swoich ust. Za chwilę chwycił wargami dwa palce chłopaka, które zaczął lizać w dwuznaczny sposób, a w tym czasie uważnie patrzył w jego twarz, lekko mrużąc oczy. Jednocześnie drugą z dłoni śniadoskórego sprowadził na swoje biodro, które chłopak ścisnał mocniej. Za chwilę Levi wypluł palce szatyna aż pociekło mu trochę ślinę, ale w ogóle się tym nie przejmował.

- Podoba ci się, Eren?
- Mmm, bardzo... - uśmiechnął się pewnie, czując podniecenie na twarzy i w głosie, a przy tym zaczął obydwiema dłońmi jeździć po udach starszego - Czym jeszcze mnie zachwycisz, królewno?
- Czym tylko sobie zażyczysz... Ale teraz spęłnię jedną z twoich fantazji - uśmiechnął się tak zalotnie, że Erena aż onieśmieliło.

Brunet na chwilę odszedł od chłopaka, żeby siągnąć po coś do jakiejś dolnej szafki w komodzie, po czym usiadł już między nogami opierającego się na rekąch Erena. Zupełnie nie zwracając uwagi na wzrok szatyna, zaczął czymś smarować jego podbrzusze, a potem niektóre miejsca na jego członku. Jaeger szybko się domyślił co to, a jego węch także wychwycił interesującą dla siebie kwestię.

- Strasznie intensywny zapach... - przyznał Eren z uśmiechem.
- Tak? Jaki? - zapytał Levi, patrząc mu w oczy.
- Hmm... Czuję truskawkę...
- Tak pachnie przyjemność - stwierdził, po czym bez uprzedzenia przysunął język do podbrzusza Erena.

Szatyn przygryzł wargę, czując uderzające uczucie mrowienia. Wrażeń dodawał sposób, w jaki nagi Levi poruszał swoim zwinnym językiem i jechał nim coraz niżej. A Jaeger na to wszystko patrzył i nie mógł uwierzyć, że to się naprawdę dzieje... Kiedy Levi się tak zmienił i gdzie nauczył się bycia tak podniecającym od samego sposobu poruszania się...

Nagle Eren westchnął ciężej, lekko mrużąc oczy oraz marszcząc brwi, gdy czuł język bruneta coraz bliżej swojej najwrażliwszej strefy, w zresztą ciecz na nim rozgrzewała go i dodatkowo pobudzała. Levi specjalnie zostawił żel w miejscach najbliżej i najdalej od czubka przyrodzenia Erena, a przez to zwodził chłopaka. Nie zlizywał po kolei, tylko losowo. Za to jeszcze ani razu nie zbliżył się do centrum. Z jednej strony to pobudzało Jaegera jeszcze bardziej, z drugiej jednak go irytowało, bo nie należał do osób cierpliwych. Potem Levi w ogóle zrezygnował z języka, a zastąpił go delikatnymi muśnięciami, co już totalnie doprowadzało śniadoskórego do szaleństwa. Frustracja szatyna rosła też przez to, że w tym czasie brunet sam sobie robił dobrze ręką, a przez to wszelkie dźwięki czy westchnienia lądowały na kroczu Erena. Poza tym bladoskóry ruszał ciałem w tak prowokujący sposób, że młodszy nie mógł wytrzymać... Złapał bruneta za włosy, po czym naprowadził jego usta na czubek swojego członka. Levi na sekundę spojrzał na chłopaka, czym rozpalił go do czerwoności, a potem posłusznie polizał środek jego przyrodzenia. Następnie chwycił go wargami i zassał się, przez co niespokojny Eren przymknął oczy i pociągnął mocniej włosy Ackermanna, a przy tym przygryzł mocniej wargę. Wtedy Levi zaczął już regularnie lizać oraz ssać, zwiększając głębokość swoich ust. Robił to tak dobrze, że Eren wciąż był pod wrażeniem, jak brunet dobrze ukrywał swoją dziką naturę...

W końcu starszy oderwał się, a uścisk zaskoczonego szatyna był już na tyle słaby, że chłopak bez oporu puścił Ackermanna. Teraz pobudzony Levi z wypiekami na twarzy sam rozłożył nogi przed Erenem i zaczął rozsmarowywać swoje wejście tym samym, co wcześniej rozprowadzał na śniadoskórym. Następnie zaczął wsuwać w siebie palce, przygryzając wargę i opuszczając powieki do końca. W miarę nerwowego ruchu, nie umiał już postrzymywać stęków, a przy tym poruszał biodrami dość odważnie...

Eren obserwował to z zaangażowaniem, a przy tym był oczarowany. Nawet na chwilę zawiesił się i nie mógł oderwać wzroku od rozciągającego się bruneta. To również powodowało w nim taki rodzaj pobudzenia, jakiego Eren chyba jeszcze nigdy nie doświadczył...

Nagle uśmiechnął się parszywie, a wraz z tym wsunął w Levi'a swój palec, na co brunet gwałtownie otworzył szerzej oczy oraz jęknął głośno. Za chwilę jednak ulegle opuścił powieki, patrząc na Erena z bezbronnością wobec stanu. Nie mógł też zatrzymać bioder ani palców, co potęgowało w nim uległość. To niesamowicie rozczuliło szatyna na tyle, że zaraz sam wysunął palec, a pociągnął za sobą też palce bruneta. Teraz Levi maksymalnie rozkładał nogi przed Erenem, a przy tym oddychał ciężko. Jaegerowi nie śpieszyło się, a miał ochotę bawić się dalej... Teraz to jego język dotknął czubka przyrodzenia starszego, na co ten zastękał, ale chłopak zjechał niżej, wywołując w Ackermannie nagłe drgawki. Finalnie Eren dojechał do wejścia Levi'a, gdzie bezczelnie zaczął wchodzić właśnie językiem. Poruszał nim w taki sposób, że doprowadzał starszego do szaleństwa, a przy tym brunet ciągnął go za włosy.

- Eren... Nie... - mówił podniesionym tonem, a przy tym stękał - Tam nie można...

Eren podniósł lekko głowę i spojrzał na zaczerwienioną twarz Levi'a, a przy tym uśmiechał się z pewną satysfakcją, taki też miał ton:

- Nie? To dlaczego umierasz z rozkoszy, kiedy to robię? - po czym kontynuował.
- Nie... Eren... Proszę... Ja zaraz...

Eren drgnął, po czym zdecydowanie podniósł się i natychmiast wszedł w starszego, od razu wykonując mocne pchnięcia, na co sam ponownie zmarszczył brwi i zaczął oddychać ciężko.

- Nie możesz jeszcze dojść - warknął, nie zatrzymując się, a przez to i ciężej było mu mówić - Najpierw muszę sam się w tobie znaleźć.
- Eren... - wysapał ledwo co, kładąc dłonie na rozpalonych policzkach młodszego. Przez mimowolne jęki i ciężki oddech nie potrafił zamknąć ust.
- Jęcz dla mnie, Levi - zabrzmiał tak władczo, a w oczach miał arogancję, jakiej już dawno nie pokazywał.

W tym samym momencie masakrycznie przyśpieszył, przez co Levi gwałtownie odchylił głowę do tyłu i przymknął powieki, idąc za ruchem młodszego. Teraz jego usta zamieniły się w prawdziwą orkiestrę, w jakiej dyrygentem był Eren. Każdy odgłos Ackermanna rodził kilka nowych, przez co brunet praktycznie nie miał chwili przerwy. A przy tym jego ciało już odpływało w ten stan, gdzie czeka tylko głęboka rozkosz. Tymczasem szatyn co jakiś czas zastękał głęboko w szyję starszego, ale to go tylko napędzało. Uśmiechał się pewnie i tylko słuchał, jaki jest wspaniały... W końcu to on prowokował śpiew bladoskórego. Nagle poczuł całym ciałem, że się zbliża. Przygryzł wargę oraz zmarszczył brwi w skupieniu, wykonując jeszcze kilka wyjątkowych pchnięć, aż w końcu przy ostatnim spuścił się, a przy tym zaczął głęboko oddychać. Levi doszedł w dokładnie tym samym czasie co Eren.

Dwójka opadła ze zmęczeniem, dysząc głęboko. Doznania sprzed chwili jeszcze gdzieś tam w nich siedziały, a na pewno nie mogli pozbyć się zbyt intensywnych wypieków...

Nagle usłyszeli dźwięk telefonu, na co otworzyli szerzej oczy. Eren gwałtownie wyszedł z Levi'a, po czym w pośpiechu złapał telefon i odebrał, nie myśląc o swoim jednoznacznym oddechu.

- Rodzice każą ci wracać do domu - zabrzmiał zirytowany głos Zeke'a.
- Halo? - wydyszał Eren. Kiedy to usłyszał złapał się za usta, pojmując swój błąd.
- Eren... - Zeke zabrzmiał, jakby poczuł zażenowanie, po czym zirytował się jeszcze bardziej - Co ty robisz?
- Co, ja? - zaśmiał się, w dalszym ciągu próbując uspokoić oddech - Nic...
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że pieprzysz się zamiast siedzieć ze swoją rodziną, która przyjechała tu specjalnie dla ciebie?
- Nie no, co ty...

Nagle Levi kaszlnął, przez co teraz obydwaj popatrzyli na siebie, czując duże ryzyko.

- Eren, czy ja słyszałem Levi'a? - teraz Zeke zabrzmiał już trochę groźniej.
- Co? - wyśmiał go Eren - Jaki Levi? Przecież Levi dał mi kosza...
- Dziwnie się zachowujesz - warknął blondyn, po czym rozłączył się.

Dwójka znów popatrzyła na siebie, po czym jednomyślnie zaczęli się ubierać, próbując wytrzeć z siebie ewentualne pozostałości po orgazmie. Eren ledwo włożył koszulę, a już zbiegł na dół, żeby zabrać swoje buty i kurtkę. Nagle ktoś zaczął pukać do drzwi, przez co chłopak aż odskoczył. Szybko przybiegł Levi i natychmiast pociągnął Erena do łazienki, i kazał mu tam siedzieć po ciemku, na co Eren kiwnął głową.

Za chwilę Levi podszedł do drzwi, po czym otworzył je. Stał tam Zeke, który niemal natychmiast zwrócił uwagę na szyję niższego. Ten w środku już umarł przez niedopatrzenie, ale na wierzchu próbował udawać opanowanie.

- Levi... - zaczął Zeke - Nie ma przypadkiem u ciebie Erena? - spytał podejrzliwie, mimo wszystko rozglądając się.
- Co? - zmarszczył brwi, patrząc na niego jak na idiotę - Czemu miałby tu być?
- Wiesz... Mam wrażenie, że usłyszałem ciebie, jak z nim przed chwilą rozmawiałem... Ten debil zabawia się, kiedy inni na niego czekają...
- Dlaczego mnie to nie dziwi? - westchnął.

Nagle z łazienki dobiegł jakiś niewielki hałas, na co Zeke od razu zwrócił uwagę. Do ucha Levi'a też to doszło, dlatego już miał wizję duszenia Erena za to. Następnie blondyn znów spojrzał na niższego pytająco:

- Co? - spytał Levi.
- Nie słyszałeś?
- Nie.
- Cóż... - podrapał się w tył głowy - Może mi się przesłyszało... Ale w takim razie skąd masz malinki na szyi? - zapytał z wyraźną zazdrością.
- Zeke... - spojrzał na niego, jakby go moralizował - To są moje sprawy...
- Pewnie znowu spotykasz się z jakimś idiotą, który rzuci cię jak tylko dostanie pracę u twojej matki... - prychnął.
- Nawet jeśli - zmarszczył brwi ze szczerą irytacją - To jest moja sprawa. Nie jestem twoim dzieckiem, żebyś mnie tak pilnował...
- Jakbyś był moim dzieckiem - położył swoją dłoń na jego głowie - Nie pozwoliłbym, żeby jakiś klaun cię dotknął...
- Na szczęście nie jestem nim - uśmiechnął się ironicznie, ściągając jego rękę - Możesz sobie już iść? Nie mam ochoty na towarzystwo dzisiaj...
- Dobrze - westchnął - Ale pamiętaj, jakby co... Zawsze możesz dzwonić.
- Tak, tak, pa...

Kiedy drzwi za Zeke'iem zamknęły się, Eren od razu wyszedł z łazienki, a przy tym miał niezłą bekę. Levi na jego widok zmarszczył brwi, po czym pokazał mu, żeby ten zbliżył twarz. Kiedy Eren to zrobił, brunet trzepnął go w głowę.

- Ej! - złapał się za miejsce uderzenia.
- Jesteś głupi czy co? Zeke tu był, a ty w łazience urządzałeś jakąś budowę? - warknął Levi.
- Przepraszam, królewno... - uśmiechnął się niewinnie - Ale Zeke to jest jednak głupi...
- Nie jest głupi. Dlatego od razu przyszedł sprawdzić, czy cię tu nie ma...
- Szkoda, że nie możemy powiedzieć mu, że te malinki zostały zrobione przeze mnie. Ale miałby minę...
- Masz nikomu nie mówić.
- Bo? - spytał prowokująco.
- Bo tego nie chcę?
- Dobra, dobra... - zaśmiał się - Gęba na kłódkę.

W tym momencie to Levi zaśmiał się głośno, czego Eren nie zrozumiał:

- O co ci chodzi? - zmarszczył brwi.
- Ty nie potrafisz siedzieć cicho.
- Wiesz kto jeszcze nie potrafi?
- Kto?
- Ty - uśmiechnął się znacząco.
- Jestem bardzo cichym człowiekiem.
- Chyba następnym razem cię nagram. Przy okazji będę miał do czego robić sobie dobrze...
- Nie będzie następnego razu! - warknął.
- Jesteś tego pewny, Levi? Nawet, gdybym cię teraz pocałował, nie odtrąciłbyś mnie...
- Czyżby? - spojrzał na niego uważnie.

Eren pokręcił głową z uśmiechem, po czym szybkim ruchem przyparł bruneta do ściany. Teraz przybrał bardziej zadziorny wyraz twarzy wraz z pewnością, po czym delikatnie musnął wargę starszego. Levi odwzajemnił i tak rozpoczęli swój pocałunek, a w tym czasie niższy wsunął rękę na tors chłopaka. Chwilę po nim jeździł, aż znalazł jego sutek, za który go ścisnął. Wtedy Eren, znając już tę sytuację doskonale i hamując reakcję ciała, ponownie ugryzł starszego w wargę. Następnie oderwał się i ze śmiechem rzekł:

- Naprawdę, Levi? Ty masz jakiś fetysz?
- Nie wiem o co ci chodzi... - spojrzał w bok.
- Znowu to zrobiłeś. Nie pamiętasz, jak to się skończyło ostatnim razem, słońce?
- Nic nie pamiętam.
- W takim razie chyba muszę ci przypomnieć...
- Nie! Na dzisiaj wystarczy wrażeń... Wracaj sobie do siebie, a mi już daj spokój! Jestem zmęczony twoją obecnością.
- Jesteś słodki, Levi - uśmiechnął się i przytulił go mocno.

Brunet mimo wszystko odwzajemnił uścisk, znów przymykając oczy. Uwielbiał ciepło, jakie Eren wydzielał. Wtedy chłopak mógł na chwilę zapomnieć o tym, że szatyn jest kompletnym idiotą, a nacieszyć się jego dojrzalszą i bardziej opiekunczą stroną. Jaeger doskonale zdawał sobie sprawę, że ich tulenie trwa trochę za długo, ale nie chciał odbierać Levi'owi przyjemności, dlatego udawał, że nie jest świadomy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro