VII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nadszedł kolejny tydzień ciężkiej walki z łóżkiem, aby się nie spóźnić do szkoły. Jednak sam Eren nie miał z tym problemu, bowiem dotarł jeszcze długo przed lekcjami. Mógł na spokojnie poobserwować ludzi, co pozwalało mu ocenić ich mentalność. Nagle jego uwagę przyciągnął obrazek nikogo nie dziwiący na pierwszy rzut oka, ponieważ jak zwykle Levi denerwował się na Zeke'a. Byli na tyle blisko, że szatyn usłyszał ich rozmowę, co go zainteresowało:

- Możesz przestać? - spytał ostro brunet.
- O co znowu ci chodzi? - rzekł, jakby podirytowany.
- Gapisz mi się na dupę! - warknął.
- Że co?! - wyśmiał go - Nie gapię się na twoją dupę!
- Chociaż miałbyś odwagę się przyznać!
- To ty jesteś jakiś przewrażliwiony na tym punkcie!

Levi rzucił Zeke'owi pełne grozy spojrzenie, mruknął niewyraźnie, lecz groźnie, po czym stanowczo odszedł od blondyna. Zeke marszczył brwi w złości, chociaż obserwował oddalającego się bruneta. Zaraz po tym poszedł drugą stroną, a po drodze natknął się na jak zwykle uśmiechniętego brata, na co zareagował:

- No co?! - po czym poszedł dalej.

Eren zaczął się zastanawiać nad relacją dwójki. Była jakaś wyjątkowo dziwna. Nie przyjaźnili się, szczerze się nie lubili, a jednocześnie spędzali obok siebie bardzo dużo czasu. Kiedy Levi nie był sam, to z Hanji, a jak nie z Hanji, to z Zeke'iem. Chłopak zauważył również, że starszy Jaeger patrzy na Levi'a inaczej niż jak na czystego wroga. Mimo to wzruszył ramionami i postanowił iść pod swoją klasę, lecz w drodze zauważył tył Levi'a. Nie mógł się powstrzymać... Podszedł zdecydowanie i z całej siły klepnął Levi'a w pośladek, mówiąc specjalnie głośno:

- No co tam, królewno?
- Z tobą naprawdę jest coś nie tak - zasyczał Levi, czując na sobie jeszcze mrowiący ślad po uderzeniu - Brakuje ci wrażeń?
- Owszem. A widzisz... - wskazał palcem na schowek na szczotki - O tam mamy świetne miejsce...
- Chyba w twoich snach, Jaeger - zmroził go spojrzeniem, po czym odszedł.

Szatyn obejrzał się za Levi'em, po czym znów wzruszył ramionami. Skoro już zaliczył główny cel bycia w szkole, teraz przyszedł czas na lekcje.

W klasie było nudno. Nauczycielka gadała jakieś rzeczy, które Erena nie interesowały i wiedział, że to mu się w życiu nie przyda, on tak uważał. Prawdopodobnie słuchałby uważniej, gdyby pani zdradzała metody podrywania Levi'a oraz jego sposób działania. Znaczy nie, żeby Eren nie chciał sam odkrywać tych rzeczy, po prostu to zainspirowałoby go... Chłopak siedział luźno na krześle, krzyżując ręce na torsie oraz odchylał głowę lekko do tyłu, aż zauważył na szyi swojego przyjaciela dość jednoznaczne ślady. Uśmiechnął się wymownie, co Armin szybko zauważył i jakby speszył się.

- Widzę, że też nie marnujesz czasu - przyznał Eren.
- Nie wiem o co ci chodzi... - blondyn zaśmiał się niezręcznie.
- Kto to? Gadaj, Armin! - zawołał z uśmiechem.
- Nie mogę!
- Czemu? Nie będę się przecież śmiał!
- To tajemnica - pokazał gest zamykania ust na suwak.
- Ale z ciebie nudziarz, weź... - szturchnął go w ramię - I tak się dowiem...

Tymczasem do sali weszła trójka ludzi, z których Eren znał większość. Stali tam jakiś mężczyzna, Zeke oraz, jakby obrażony na świat Levi. Ten najwyższy uśmiechał się i zaczął mówić coś o jakiejś wycieczce do lasu, ale szatyn nie słuchał. Wolał z wymownym uśmiechem poobserwować swój obiekt pożądania, który przy wyższym blondynie wyglądał dosyć bezbronnie, ale niezbyt chyba podobało mu się stanie tam. Kiedy złapał kontakt wzrokowy z Erenem, zmrużył gniewnie powieki. Wtedy z kolei śniadoskóry wyostrzył spojrzenie, jakby miał zamiar wejść w duszę bruneta, a przy tym oparł się na łokciu. Ackermann długo się powstrzymywał, lecz w końcu nie dał rady i po prostu pokazał młodszemu środkowy palec. Zeke przelotnie spojrzał na Levi'a, ale szybko zrobił to znowu, opuszczając jego rękę szybko, na co brunet od razu zmienił spojrzenie z Erena na Zeke'a:

- Zostaw mnie, małpo - warknął.
- Co się z tobą dzieje, Levi? - rzekł z lekką irytacją - Jesteśmy w młodszych klasach. Jaki przykład im dajesz?
- Mam to w dupie - westchnął, odwracając wzrok od blondyna i odwrócił się do dwójki plecami - Jebani Jaegerowie...

Blondyn przez chwilę zastanawiał się o co tak właściwie teraz chodzi niższemu. Czemu to nazwisko wymienił w liczbie mnogiej... Zaraz uważnie spojrzał na swojego młodszego brata, a wtedy wszystko stało się jasne. Blondyn powiadomił nauczyciela, że idzie uspokoić jednego ucznia, na co mężczyzna kiwnął głową. Za chwilę Zeke podszedł do ławki Armina i Erena, uważnie patrząc na tego drugiego. Szatyn również spojrzał na starszego z tym swoim lekceważącym uśmiechem:

- Czego? Jestem zajęty.
- Nudzi ci się? - westchnął z irytacją - Zajmij się może tym, co się mówi, a nie amorami?
- Nie wiedziałem, że królewna ma rycerza - subtelnie zmarszczył brwi, a przy tym w jego oczach pływała czysta złość. Za to uśmiechał się wciąż tak samo.
- To, że kompromitujesz siebie to jedno. Ale nie kompromituj też nas - odpowiedział tym samym spojrzeniem, jakby odpowiedział na prowokację.
- Coś jeszcze, bo chciałbym wrócić do swoich spraw z Levi'em?

Nagle nauczycielka poinformowała, że cała klasa jedzie na tę wycieczkę. Levi złapał się za czoło, wiedząc co to znaczy w praktyce. Będzie musiał niańczyć bandę głupich pierwszoklasistów, a szczególnie jednego klauna. Tego, przez którego musiał przyjąć karę w postaci bycia pomocą dla przewodnika. Znaczy sam miał nie z własnej woli jechać w celu zwiedzania, ale przy okazji, jakby co, ma więcej uprawnień niż ci najmłodsi. Eren zauważył reakcję bruneta, co go rozbawiło. Już wiedział, że będzie miał co robić na wycieczce, która mu również niejako została narzucona. Jedynym problemem był Zeke, który przeszkadzał Erenowi w zarywaniu do Levi'a.

Późniejsze lekcje nie wyróżniały się niczym specjalnym. Na przerwie Eren rozglądał się i szukał wrażeń, żeby tylko zabić nudę w głupiej budzie, która i tak nie da mu więcej niż on już zyskał. W poprzedniej szkole miał wyjątkowo wysoki poziom, który narzucał mu o wiele szerszy zakres wiedzy. Eren jako chłopak inteligentny i ciekawy świata, a do tego ambitny, wiedzę przyjmował z łatwością. Nawet tam był jednym z najlepszych uczniów. Mógł spokojnie bez obaw uzyskać wykształcenie w tamtym miejscu, gdyby nie ta jego żądza przygód... Może to było jednym z powodów, dlaczego nie potrafił pozostać przykładnym uczniem. Mimo wszystko zawsze miał dziką naturę, którą chętnie prezentował szczególnie, gdy znajdywał swoją ulubioną rzecz. To mogło być wszystko, byleby jemu się szczególnie podobało. Wtedy zaczynał za tym gonić jak zaczarowany, byleby to dostać. A im trudniej było mu coś zdobyć, tym więcej wysiłku wkładał w wygraną. Eren Jaeger uwielbiał wygrywać, gorzej z przegraną. Właśnie dlatego tak się angażował w zdobywanie, byleby nie został na drugim miejscu. Jego opiekunowie dawniej wykorzystywali to, żeby chłopak wykonywał ich polecenia z możliwością dostania za to nagrody. To też wpłynęło na jego zepsucie, jeśli można to tak nazwać. Zeke jednak taki nie był i on nie potrzebował dostawać szczególnej  nagrody za wysiłek, bo mu zależało na ogólnym zadowoleniu. W tej kwestii był dojrzalszy od Erena. W dodatku bez mrugnięcia okiem robił wszystko o co się go poprosiło.

Szatyn usłyszał dzwonek na lekcje, ale niespecjalnie się śpieszył. Za to przypomniał sobie o łazience, gdzie nie umieszczono kamer, ale była czujka, prawdopodobnie dymu. Szatyn postanowił to sprawdzić... Oczywiście z celów czysto naukowych, jakby ktoś pytał...

Chłopak wszedł do łazienki, wyjął dezodorant z plecaka, po czym popsikał tuż przy czujce tak, aby ta wyłapała coś. Za chwilę w szkole zabrzmiał głośny alarm pożarowy, co z początku wywołało w szatynie szok. Potem zaśmiał się głośno i szybko otworzył okno, po czym sprawnie wyskoczył przez nie. Łazienka znajdywała się na parterze, więc ryzyko uszkodzenia się było znikome, a sam Jaeger posiadał dużą sprawność fizyczną. To nie był jego pierwszy raz, kiedy uciekał przez okno...

Wśród uczniów rosła panika, inni byli w szoku, a niektórzy w ogóle nie wierzyli w pożar. Mimo wszystko sytuacja musiała być poddana procedurom. Nauczyciele próbowali w miarę racjonalnie uspokoić swoje grupy, wyprowadzając je na zewnątrz. Wśród osób sceptycznych był Levi. On w ogóle się nie przejmował całą sytuacją, a ponadto miał prawie pewność, kto odpowiada za tę całą akcję. Bez pośpiechu wyszedł ze szkoły niezauważony, po czym powędrował za kontenery szkolne. Ledwo przeszedł przez nie, a jego oczom okazał się nikogo nie dziwiący widok. Eren stał i zadowolony z siebie obserwował z daleka, co wywołał. Jednak, gdy zauważył bruneta, od razu skupił wzrok na nim.

- Wiem, że to ty, Jaeger - zmarszczył brwi i skrzyżował ręce na torsie jak to miał w zwyczaju.
- Nigdy nie wątpiłem w twoją inteligencję, królewno - zaśmiał się - Wręcz miałem nadzieję, że mnie znajdziesz...
- Nigdy w tej szkole nie było takich akcji. Tylko jeden idiota mógłby wpaść na taki plan...
- Powiesz dyrce, że to ja? - ukazał mu swój typowy uśmiech.

Levi przez chwilę wpatrywał się w chłopaka, czytając jego emocje. Po chwili rzekł:

- Teraz nie ma sensu... Tobie zrobiłbym dobrze, gdybym powiedział... - zastanowił się chwilę - Jednak wykorzystam to, kiedy będzie okazja, żeby cię udupić.
- Och, ależ z ciebie podstępny kociak! - aż zadrżał z ekscytacji.

Za jakiś czas dwójka dołączyła do pozostałych, gdzie był również Zeke. Gdy zobaczył bruneta, od razu do niego wyskoczył:

- Gdzie byłeś, Levi?!
- Poszedłem się przejść - rzekł z irytacją. Nie lubił być kontrolowany.
- Myślałem, że gdzieś tam zemdlałeś! - wrzeszczał w złości połączonej z troską - Jak brakuje ci wrażeń to mogłeś mi powiedzieć, że chcesz znowu iść do łóżka! - po czym odszedł gdzieś dalej.

Levi otworzył szerzej oczy i poczuł narastający wstyd oraz stres. W tym samym momencie Eren również podniósł powieki go góry, a także rozchylił wargi w niemałym szoku. Za chwilę uniósł ostro kąciki ust, nie tracąc pierwszej reakcji. Nie mógł uwierzyć, że Levi i Zeke... Nie no, to było zbyt nierealne. A jednak to by wyjaśniało, dlaczego dwójka zwykle przebywała ze sobą mimo wzajemnej niechęci. Nagle do szatyna coś dotarło. Na początku nie skojarzył tego, ale teraz by się zgadzało... Kiedyś, kiedy akurat był w domu, Zeke przyprowadził kogoś... Szybko przeszli do rzeczy, a gość nie sprawiał wrażenia cichego. Z pokoju blondyna regularnie wychodziły jęki, między którymi ktoś wykrzykiwał też jakieś słowa. Często powtarzała się jedna fraza: ,,Zeke... bestio...Oh! Jeszcze, ah...". Eren, uświadamiając sobie, że już kiedyś słyszał tę czarnowłosą królewnę, poczuł podniecenie. Teraz przypomniał sobie, że tamtego wieczoru intrygował go głos kochanka Zeke'a i wydawał mu się strasznie seksowny... Bardzo chciał poznać autora takiej pięknej pieśni podczas stosunku, chciał poznać wygląd tego anioła... Niestety gość zdążył wyjść, a chłopak nie miał okazji nawet zerknąć... Teraz wiedział, że sam już posmakował tego nieosiągalnego dla niego gościa. Szczerze czasem myślał na nowo o tym kimś, kogo nie mógł zobaczyć... Wyobrażał sobie, jak mógłby wyglądać. Jednak Levi Ackermann był tysiąc razy piękniejszy od obrazu, jaki tworzył sobie w głowie Eren. Prawdopodobnie dlatego, że Zeke nigdy nie wybierał kogoś w guście swojego młodszego brata.

Rozbawiony Eren podszedł do Levi'a i jak gdyby nic spróbował naśladować Levi'a, będąc w tym wręcz przerysowanym:

- Zeke... bestio... Jeszcze...
- Co?! - wrzasnął brunet, kierując wzrok na wyższego chłopaka - Skąd ty...
- Hmm... Gdyby Zeke nie powiedział o dwa słowa za dużo, wciąż widziałbym ciebie jako kogoś, kto nie dorównuje twojej faktycznej urodzie. Nawet, jeśli sądziłem, że posiadacz takiego pięknego głosu musi być dość urodziwy...
- Ale... - załamał głos - Zeke mówił, że nikogo nie ma w domu...
- Pewnie tak myślał - zaśmiał się - Ale skoro już zaliczyłeś łóżko ze mną i z moim bratem to powiedz, z kim bardziej ci się podobało?

Levi przez chwilę robił jakiś grymas na twarzy, aż spojrzał ze złością na chłopaka, a potem gdzieś uciekł. Szatyn za to nie potrafił przestać myśleć o tym, że naprawdę mógł dotknąć upragnionej osoby, nie znając wcześniej jej wyglądu. Przez to nie zauważył nawet kiedy można było już wracać do szkoły, dopiero Armin go uświadomił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro