XL

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rankiem do domu Jaegerów ktoś zapukał. Zeke, znając już stan swojego brata, sam poszedł otworzyć. W drzwiach stał Levi.

- Eren wrócił na noc? - spytał Levi z kamienną twarzą, choć w jego głosie była wyraźna troska.

Zeke tylko zrobił mu miejsce i otworzył szerzej drzwi. Brunet spojrzał na niego uważniej, po czym faktycznie wszedł do środka. Ledwie przeszedł kilka kroków, a już ujrzał dziwny widok. Eren spał na podłodze z nogami ułożonymi na kanapie, za to Jean zwisał z podparcia. Ackermann chwilę patrzył na to zaskoczony, po czym spojrzał na blondyna. Wtedy ten podszedł do brata i kopnął go lekko, a potargany chłopak ledwo otworzył oczy. Zaczął patrzeć na wszystkie strony i spytał zachrypiałym głosem:

- Co jest?
- Twój chłopak przyszedł.
- Co? Ja nie mam... - chwilę bełkotał, po czym nagle wstał, próbując się na szybko doprowadzić do porządku - Levi! - zauważył starszego i od razu podbiegł do niego - Ja ci wszystko wytłumaczę! Przepraszam!
- Śmierdzisz wódą... - westchnął Levi - Co wy tu wczoraj robiliście?
- Nie chcesz wiedzieć... - uprzedził go Zeke.
- Co? - Eren spojrzał z zaciekawieniem na brata - Co robiliśmy?
- Nie pamiętasz?
- No właśnie nie bardzo... - podrapał się w głowę - Byłem pijany...
- No na pewno. Na trzeźwo nie poszedłbyś do łóżka z Jeanem.
- Co?! - spojrzał na niego w szoku - Nie mów, że...!
- Słyszałem jęki...
- Co, kurwa... - zaśmiał się nerwowo w niedowierzaniu - Nie no, to przecież niemożliwe. Kijem bym go nie tknął... Zeke, powiedz, że się nie ruchaliśmy! Błagam!
- Z tego, co słyszałem, tylko się całowaliście i robiliście sobie dobrze... Nie chcieliście, żeby któryś wkładał drugiemu...
- Boże, chociaż to... Ale... I tak ohyda! - skrzywił się - Levi... Ja... Przepraszam...
- I dobrze ci tak, Eren - uznał Levi beznamiętnie.
- Co?
- Wcześniej ja musiałem to robić z Jeanem przez ciebie. Teraz ty to z nim robiłeś. Też przez siebie samego.
- To mi wybaczasz?
- Teraz tak.

Chłopak uśmiechnął się, po czym z całej siły przytulił bruneta. Ten tylko niepewnie odwzajemniał z delikatnym uśmiechem. Nagle szatyn poczuł, że ktoś go dotyka w ramię. Jeszcze chwilę przytulał swojego krasza, po czym odwrócił się i wtedy spojrzał na brata:

- O co chodzi?
- Eren... - warknął blondyn - Znowu zrobiłeś coś Levi'owi?
- Mogę mu zrobić dziecko - uśmiechnął się niewinnie, ale spoważniał od wzroku starszego - To było daawnoo! Już jestem grzeczny.
- Muszę mieć cię bardziej na oku...
- No i co? Levi i tak mnie kocha!
- Zawsze miał słaby gust, ale z tobą to już przesadził...
- Wystarczy, Zeke - wtrącił Levi - Jestem dużym chłopcem. Poradzę sobie z Erenem.
- No tak. Zwłaszcza jak ten klaun zawrócił ci w głowie...

Eren jedynie pokazał mu język, bezczelnie tuląc się do bruneta, a Zeke tylko machnął ręką i poszedł do siebie.

Później dwójka poszła na ostatni spacer przed nowym rokiem szkolnym. Akurat była piękna pogoda. Słońce doskonale świeciło na zielone liście, czyniąc je jeszcze ładniejszymi. Tym razem Eren zachowywał się inaczej, jak ten uroczy chłopak gotów opiekować się swoją królewną. Tym razem w ogóle wyłączył swoją głupotę i nie zamierzał nawet droczyć się z Levi'em. A przy tym wszystkim był romantyczny i czuły. Brunet szybko kupił to wszystko i był już pewny swojej decyzji. Jednak postanowił poczekać na odpowiedni czas. Za to Erenowi w ogóle nie śpieszyło się, jakby zapomniał, że się stara o serce Levi'a. To było dla niego naturalne, że traktuje chłopaka jak wyjątkową dla siebie osobę. Nagle pozwolił sobie pozrywać trochę kwiatków, które z uśmiechem wręczył brunetowi. Ten je przyjął, a w podziękowaniu pocałował krótko chłopaka z policzek. Oprócz tego wszystkiego Eren ciągle rozśmieszał swojego krasza, ciesząc się w duchu na widok szczęścia starszego. Ogólnie sam był bardzo szczęśliwy, spędzając tak miło czas z miłością swojego życia. Jego serce biło wesoło, dając znak, że to wciąż szczera miłość.

Kiedy robiło się ciemno, dwójka akurat siedziała na ławce. Latarnie powoli zaczynały świecić, co nadawało ładnej atmosfery miejscu. I właśnie wtedy Eren zauważył na twarzy Levi'a ledwie widoczne rumieńce, a kiedy jednego z nich dotknął całą dłonią, poczuł ciepło. W tym samym czasie Levi spojrzał na chłopaka pytająco, a wtedy ten uśmiechnął się czule, po czym złożył na ustach starszego krótki pocałunek. Potem znów spojrzał na bruneta. Wtedy on odwzajemnił pocałunek, zachęcając młodszego do kontynuacji, a przy tym jego zgrabna dłoń błądziła gdzieś po boku szatyna. Po dłuższej chwili oderwali się od siebie, po czym posłali sobie uśmiechy.

W drodze powrotnej Eren patrzył przed siebie, a wzrok miał skupiony. To jednak nie przeszkodziło mu w tym, żeby jego zwinne palce weszły między palce bladoskórego, na co ten poczuł wypieki na twarzy. Jednak zacisnął dłoń w dłoni chłopaka, dając mu znaki, że mu ufa. Sam Levi nie zauważył, ale usta Jaegera ułożyły się w lekki uśmiech w reakcji.
Kiedy doszli do domu Levi'a, Eren rzekł:

- Cieszę się, że spędziliśmy razem czas.
- Ja też, Eren... - odpowiedział Levi - Myślę, że to czas, żeby ci coś powiedzieć...
- Tak? Co takiego? - spojrzał z ciekawością i z uwagą na starszego.
- Ja... - złapał czule dłonie wyższego - Chciałbym z tobą być.
- Naprawdę? - uśmiechnął się z nadzieją, czując szybciej bijące serce - Czy to znaczy, że możemy do siebie wrócić?
- Ym... Tak...
- Kocham cię, Levi - przyłożył dłonie chłopaka do swoich ust, po czym ucałował je.
- Ja ciebie też kocham, Eren - uśmiechnął się delikatnie.

Szatyn odpowiedział tym samym, po czym czule objął starszego i pocałował. Po dłuższej chwili oderwali się od siebie, a wtedy chłopak podniósł starszego i zaczął wprowadzać do domu.

- Hej, co robisz? - spytał Levi, trzymając się jego karku.
- Chciałbym się kochać z moją królewną.
- Już nie ruchać?
- Nie. Ruchanie jest bez uczuć, a my będziemy się kochać.
- Podoba mi się to, Eren.
- Cieszy mnie to.

Nie minęło dużo czasu, a para już wymieniała czułe pocałunki na łóżku Levi'a. Dłonie bruneta wędrowały gdzieś po plecach i barkach szatyna, kiedy ten z równym oddaniem pieścił ciało ukochanego pod jego koszulką. Oderwał się na chwilę, aby wspólnie ściągnęli z niego górne ubranie, po czym to samo zrobili z koszulką starszego. Chwilę ocierali się o siebie, tańcząc językami, po czym Jaeger zszedł pocałunkami na szyję Ackermanna. Obcałowywał ją namiętnie, idąc coraz niżej. W ogóle nie śpieszył się, jakby chciał dokładnie smakować skóry Levi'a. Nie ominął żadnego najczulszego punktu na ciepłym ciele starszego, doprowadzając go tym do drżenia i wyższej temperatury. Sam dostał od Levi'a dużo pieszczot, a w tym czasie zniknęły z nich wszystkie ubrania. W końcu podniecona już dwójka nago leżała pod kołdrą, dopełniając wszelkie doznania. Dotykali się wszędzie, a przy tym nie oszczędzali na pocałunkach tych delikatniejszych i mocniejszych.

Przyszedł czas na rozciąganie, któremu Levi poddał się bez sprzeciwu. Dzielnie znosił wszelkie zmiany, patrząc Erenowi głęboko w oczy, a tym rozkochiwał w sobie chłopaka na nowo. Jaeger nie mógł się oprzeć zaufaniu, jakie brunet kierował w jego stronę. Zresztą cała zaczerwieniona z podniecenia twarz jego ukochanego sprawiała, że ten kochał go jeszcze bardziej. Po dłuższym czasie zaczął powoli wchodzić w starszego, a przy tym dwójka patrzyła sobie głęboko w oczy. Dłonie Levi'a obejmowały kark i ramię chłopaka. Teraz znowu byli złączeni jako para, a te chwile należały tylko do nich. Rozkosz rozchodząca się po ich ciałach dotyczyła tylko i wyłącznie ich, nie żadnych osób trzecich. Wreszcie czuli się na swoich miejscach.

Tym razem ich stosunek był wyjątkowo długi, jakby starali się spędzić ze sobą jak najwięcej czasu. Również żadnemu z nich nie śpieszyło się do końca, więc poruszali się lekko i powoli. Mimo wszystko nie mogło to trwać wiecznie, więc w ostateczności Eren przyśpieszył, dysząc głęboko i wydając z siebie jakiś stęk. Levi również nie siedział cicho, ale z uległością przyjmował coraz bliższy orgazm. Aż w końcu skończyli razem, pieczętując to pocałunkiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro