XLIV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po dłuższym prysznicu, podczas którego Erenowi udało się udobruchać Levi'a, zakochana para udała się na swoją wyczekaną randkę. Szatyn zabrał swoją królewnę do wesołego miasteczka, gdzie nie brakowało wrażeń. Szczególnie, że był to wieczór wrażeń w atmosferze zniżek z powodu jakiegoś święta.

Eren właśnie mocno trzymał bruneta za rękę, okazując tym swoją troskę i opiekę. Levi czuł się bezpiecznie, dlatego nie przeszkadzał mu mocny uścisk, a wręcz sam go odwzajemniał. Ciepła dłoń chłopaka ocieplała całe jego ciało, a on nie miał złudzeń, że to miłość bijąca prosto z serca Jaegera. Aż uśmiechał się delikatnie pod wpływem emocji związanych z randką w takim miejscu... Za to Eren tylko patrzył uważnie, czy może ktoś nie ma zamiaru ukraść mu jego skarbu, a przy okazji próbował się nie zgubić. Nagle brunet stanął, na co Eren od razu spojrzał na ukochanego:

- Zobacz, Eren! Można wygrać misia!
- Levi... - zaśmiał się szatyn - Nie pamiętam, żebyś kiedyś się tak ekscytował na widok głupiego pluszaka... Jak jakieś dziecko...
- Ale ten miś ma zielone oczy... - nagle spojrzał w bok z wypiekami.
- Och... - nagle go olśniło - Jeśli tak... Chodź, ten miś będzie nasz!

Ackermann spojrzał na chłopaka oczami pełnymi nadziei, a wtedy Eren poczuł szybsze bicie serca i rozczulił się nad urokiem tego zwykle oschłego człowieka. Teraz Levi przypominał małe dziecko, które całym sobą liczy na swojego opiekuna. Wtedy szatyn poczuł w sobie nagłą siłę, a następnie ruszył na podbój świata, a tak dokładnie na stanowisko. Gra polegała na zestrzeleniu wszystkich kaczek, czyli nic niezwykłego. Totalnie typowa gra. Eren zdziwił się, że Levi nie chce sam, przecież miał idealnego cela. Jednak mimo wszystko przecież to on miał zdobyć dla niego wymarzonego pluszaka. Przytulanka miała wyjątkowe znaczenie, ponieważ kojarzyła się starszemu z jego ukochanym, Eren od razu to pojął. Właściwie cały miś był czarny, jedynie oczka były zielone. Przez chwilę chłopak myślał, po czym skupił się i zaczął strzelać. Typowo dla niego przygryzł wargę oraz zmarszczył brwi. W tym momencie interesował się tylko i wyłącznie grą, no i może motywacyjnym wołaniem Levi'a. Uśmiechał się pewnie i strzelał w kaczki jedna po drugiej. Zaskoczony animator nie mógł wyjść z podziwu... Jeszcze nikt nie przeszedł gry na 100%, ale Erenowi udało się. Zadowolony z siebie odebrał od mężczyzny upragnionego misia i od razu wręczył go Levi'owi. Ten odłożył wygraną gdzieś z boku, po czym mocno wtulił się w Jaegera.

- Dziękuję, Eren... - wyszeptał brunet.
- Nie masz za co dziękować, moja najsłodsza królewno - wyszeptał, gładząc niższego po plecach - To całkiem normalne, że jako twój chłopak wygrywam dla ciebie coś. Tysiące par tak robi...
- Ale oni nie mają ciebie. Ty jesteś najlepszym chłopakiem na świecie.
- Och, Levi... - uśmiechnął się ze speszeniem, tym razem prawdziwym - Strasznie mnie zawstydzasz...
- I tak cię kocham, Eren. Kocham każdą z twoich emocji... W ogóle wszystko. Kocham cię...
- Ja ciebie też.

Dwójka przeszła gdzieś wzdłuż tłumu, oczywiście za rękę. Podczas drogi napotkali parę niebezpieczeństw typu jakieś lampki zawieszone za nisko itp, ale to tylko napędzało ich specjalny nastrój. W końcu weszli na odosobniony most, z którego księżyc wyglądał wspaniale. Para usiadła gdzieś na środku, po czym Eren ujął w dłoń policzek bladoskórego. Bez słów przyglądał się najpiękniejszemu chłopakowi, jakiego kiedykolwiek widział, a przy tym delikatnie drażnił skórę bruneta kciukiem. Światło odbijało się w oczach Levi'a, co czyniło go jeszcze idealniejszym niż był w rzeczywistości. Aż Eren czuł motylki w brzuszku, a pod oczami charakterystyczne ciepło. Sam Ackermann nie krył przed swoim ukochanym wstydu i poruszenia aktualną chwilą. Obydwaj oddychali w innym rytmie, ale dzielili odczucia. Ciepło, wstyd, szczęście, miłość... Brunet delikatnie dołożył dłoń do ręki młodszego, jakby chciał ją przytulić. Jeszcze chwilę patrzyli na siebie z oddaniem, po czym Eren zrobił odważniejszy ruch i za moment już czule muskał gorące wargi miłości swojego życia. Nie było w tym ani grama jego zamiłowania do seksu, miał bardzo czyste intencje. Zależało mu tylko na połączeniu i bliskości z Levi'em, nieważne w jaki sposób. Wszystko, co robił z chłopakiem, było już wyjątkowe i przyjemne same z siebie. Podczas pocałunku powoli zdjął dłoń z ciepłej twarzy bruneta, a za to złączył ich palce i zacisnął mocno. Po dłuższej chwili jednak oderwał się, po czym chwilę popatrzył na ukochanego, aż przytulił się do niego bardzo mocno. Zaczął mamrotać:

- Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, Levi...
- Uważaj, co mówisz, Eren... Zawsze się tak mówi, a potem jest płacz.
- Kiedy ja naprawdę to czuję... Jestem zakochany jak nie wiem co... Na myśl o tobie moje ciało buzuje od emocji... Myślałem, że mi przeszło, ale to ciągle wraca. Ciągle robię się zakochany od nowa. Taki jesteś okropny...
- Okropny? - oburzył się.
- Jak można tak bezczelnie rozkochiwać w sobie niewinnych chłopców i rozbudzać ich ciała... Czemu jesteś taki porządny... Mógłbyś mieć każdego.
- Bo wierzę w miłość, a nie zwykłe wyładowanie się...
- Czemu się we mnie zakochałeś?
- Nie wiem. Tak wyszło. Uległem urokowi głupiego chłopaka, znowu... Ale związek z nim to najcudowniejsze miejsce, w jakim byłem.
- Levi... - teraz zabrzmiał jakoś inaczej, bardziej onieśmielony - Chciałbym się ciebie spytać o coś...
- Co? - nagle spojrzał na Erena.
- A... - chwilę zawiesił się, po czym przygryzł wargę i pokręcił głową - A nie, nic ważnego... Zapomnij.
- Dobrze się czujesz, Eren?
- Ja? - uśmiechnął się, obejmując starszego ramieniem - Cudownie...

Chłopak kątem oka zauważył misia w rękach Levi'a, aż ten mu coś przypominał. Dalej unosząc kąciki ust w górę, wyrzekł:

- To nasze dziecko.
- Co? - spojrzał zaskoczony.
- No zobacz. Ten miś ma oczy po mnie, ale włosy po tobie. I jest też piękny po tobie.
- Ale wymyśliłeś... - pokręcił głową.
- Już nie chcesz mieć dzieci?
- A ty chcesz?
- Szczerze mówiąc z tobą mógłbym.
- Eren...
- Tak. Mówię zupełnie świadomie. Zostaniemy kiedyś rodzicami?
- Byłoby wspaniale...
- Ale narazie jeszcze chcę poszaleć z tobą. Może zwiedzimy jakieś ciekawe miejsca czy co?
- Jesteś dziwnie poważny...
- Wydaje ci się - spojrzał w bok, czując narastający stres. Brunet miał rację, Eren powoli dochodził do jednej z ważniejszych decyzji w jego życiu i sam się tego bał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro