XXVIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Levi z Zeke'iem pracowali nad swoim projektem już jakiś czas, a Eren wciąż nie słyszał podejrzanych dźwięków. Nie, żeby nie ufał Levi'owi, bardziej czekał na prośbę o pomoc przy nadopiekuńczym Zeke'u, który przecież simpuje Ackermanna. Nawet co jakiś czas zerkał przez uchylone drzwi, ale blondyn był dostatecznie daleko od bruneta i nie wzbudzał żadnych podejrzeń u Erena. Właściwie dwójka pracowała trochę jak każdy za siebie, nie za bardzo współpracowali. W końcu jednak wstali i zaczęli łączyć swoje pomysły i tak dalej, a wtedy szatyn zawrzał. Zauważył, że Zeke niechcący dotknął dłoni Levi'a... Wtedy zdecydowanie wszedł do pokoju, po czym bezczelnie wprosił się między dwójkę. Ci spojrzeli na niego pytająco z lekkim zdezorientowaniem, a wtedy ten pomachał rękoma i rzekł:

- Nie przeszkadzajcie sobie, ja tylko popatrzę.
- Eren, przeszkadzasz - stwierdził Levi.
- Jak chce, niech już zostanie - westchnął głęboko Zeke. To wcale nie tak, że widział, jak szatyn ciągle przychodzi i tylko patrzy co jest nie tak.

Brunet przewrócił oczami, wiedząc jaki jest ukryty powód takiego zachowania ze strony Erena. Chociaż zaakceptował, że chłopak będzie zazdrosny, teraz irytowało go to niesamowicie. Jeszcze młodszy Jaeger postanowił włączyć swój nadopiekuńczy tryb, próbując wyręczać we wszystkim Levi'a. Tak naprawdę chodziło tylko o to, żeby zminimalizować kontakt fizyczny jego z blondynem. Sama zazdrość chłopaka wynikała już nie wiadomo skąd, bo poza zaufaniem do Levi'a, gdzieś tam też wierzył, że Zeke nie zrobi czegoś niewłaściwego. Bardziej nie dopuszczał do siebie myśli, że jego brat o tak dobrej reputacji byłby w stanie... Mimo wszystko nie mógł uspokoić swoich emocji i czuł dyskomfort, kiedy Levi tak po prostu siedział sam na sam ze starszym Jaegerem w pokoju.

Nagle Levi ziewnął znacząco, a przy tym zmrużył powieki i lekko opadł na ciało Erena. Za chwilę uspokoił się, wyprostował i pracował dalej. Śniadoskóry jednak nie mógł tego tak po prostu olać. Od razu spojrzał na sennego bruneta, po czym rzekł:

- Idź spać do mnie. Ja dokończę za ciebie.
- Ja muszę sam - warknął Levi.
- Przecież widzę... Zaraz sam wylądujesz na tej pracy i wszystko popsujesz.
- Tak... - Zeke przygryzł wargę i niechętnie przyznał - Eren ma rację. Powinieneś iść spać.
- Ale... - zmarszczył brwi - Zrobisz inaczej niż chcę...
- Nie martw się, słońce - Eren uśmiechnął się ciepło do niższego, po czym spojrzał uważnie na Zeke'a - Dopilnuję, żeby było jak ty chcesz.

Blondyn przewrócił oczami. W końcu Levi po długiej namowie zgodził się, żeby Eren zabrał go do swojego pokoju i udostępnił łóżko. Za chwilę do pokoju Zeke'a wrócił szatyn, co zaskoczyło starszego.

- Co tu robisz? - spytał blondyn, widząc, że chłopak siada obok.
- Myślałeś, że tylko tak sobie powiedziałem, żeby się położył? - odpowiedział Eren poważniej.
- Miałem nadzieję, że będę mógł popracować sam. A na pewno nie z tobą...
- Nie ma mowy - zaśmiał się arogancko, po czym spojrzał ostrzej - Będziesz się ze mną męczył, dopóki nie skończymy.
- Czemu tak ci na tym zależy?
- Bo obiecałen Levi'owi. Nie sądzisz chyba, że siedzę tu, bo cię lubię...
- Od kiedy stawiasz kogoś wyżej od swojej wygody?
- Od kiedy jestem z Levi'iem. Zrobię wszystko co będzie chciał, a ty się wypchaj.

Zeke prychnął cicho, nie mając zaufania do brata. Może teraz Erena mocniej wzięło, ale nie wierzył w szczerość uczuć chłopaka. Nie dziwił się, że jego brat jest tak zafascynowany, a wręcz zakochany w osobie Ackermanna. Przecież sam blondyn dał się złapać na jego urok i wciąż na niego reagował, chociaż znał granicę. Zresztą wiedział, że on i Levi nigdy nie będą mogli być razem z wielu powodów i to niekoniecznie z wyłącznej niechęci Levi'a.

Przez resztę nocy dwójka braci zdążyła się kilka razy pokłócić. Mimo wszystko Eren rzetelnie pracował i pilnował, żeby było jak faktycznie chciał brunet. Blondyn próbował jakoś wykombinować, żeby coś zmienić, bo sam nie lubił pomysłów Levi'a, ale szatyn mu nie pozwalał. I tak się na siebie irytowali i w ogóle. Oczywiście musieli uważać, bo nie chcieli obudzić bruneta.
***

Rano Eren szedł do szkoły razem z Levi'em, a przy tym mocno trzymał go za rączkę. Nagle brunet zerwał uścisk, na co szatyn zmarszczył brwi i spojrzał smutno na niższego:

- Czemu to zrobiłeś?
- Jesteśmy blisko szkoły.
- No i co z tego? - zamarudził.
- Mogą nas zobaczyć...
- I tak już o nas plotkują. Niektórzy są przekonani, że jesteśmy razem...
- No to tym bardziej musimy uważać.
- Przestań, Levi! Męczy mnie to już...
- Mnie też, ale... - zmartwił się.
- No co? Po prostu wstydzisz się mnie...
- Eren, to nie tak! - ułożył dłoń na jego ramieniu.
- Ta... A niby jak? - zabrzmiał, jakby się zawiódł.
- To...

Wtedy Eren po prostu odszedł od bruneta, nie mówiąc już nic więcej. Ackermann wciąż się martwił, ale pomyslał, że szatyn chciałby zostać sam. Chociaż chłopak wyraźnie dał do zrozumienia, o co mu chodzi...

Jakiś czas później Levi wciąż myślał nad dyskusją, jaka zaszła między nim a jego ukochanym. Miał do siebie żal, że tak traktuje Erena, który tyle od siebie dał i tak się poświęcał. Nagle w głośnikach zabrzmiał dobrze znany wszystkim głos:

- Hej! Tu Eren Jaeger! Chcę powiedzieć, że kocham Levi'a Ackermanna! Tak, jesteśmy razem!

W tym momencie Levi otworzył szerzej oczy, a jego policzki momentalnie nabrały rumianych odcieni. W tej chwili czuł jak zapada się pod ziemię, a wzrok innych tylko to pogłębiał.

Tymczasem Eren ledwo odszedł od mikrofonu, a już został złapany przez swoją jakże ulubioną dyrektor. Ta była wściekła i od razu zaczęła wrzeszczeć na niego i go wyciągać z gabinetu, kiedy ten tylko poddawał się ze swoim głupim uśmieszkiem. Gdy dyrektor wyprowadziła go na korytarz, tam już stał zirytowany Levi. Od razu podbiegł do Erena i zaczął go bić po torsie, ale wcale nie tak mocno:

- Ty debilu! Co ty zrobiłeś?! Jak mogłeś?!
- Levi! - wrzasnęła dyrektor, która nie mogła uwierzyć w to, co powiedział śniadoskóry - Czy to prawda?
- Co... - nagle Levi odsunął się od szatyna, przez chwilę patrzył w podłogę z zawstydzeniem, po czym wybiegł ze szkoły.
- Jest pani zadowolona z siebie? - Eren zmarszczył brwi w złości, po czym pobiegł za brunetem.

Jaeger bez problemu dogonił starszego i już chciał go złapać za nadgarstek, ale ten zdążył zabrać rękę.

- Spadaj - warknął brunet.
- Czekaj, Levi...
- Nie chcę.
- Musiałem to zrobić...

Nagle spadł deszcz, który momentalnie zmienił się w oberwanie chmury. Ackermann zatrzymał się i przekręcił ciało w stronę młodszego, czując jak krople z grzywki lecą mu na twarz. Teraz jednak jedynie patrzył na Erena z żalem w oczach, a także szybciej oddychał. Nie wiedział co ma myśleć...

- Levi! - chłopak natychmiast złapał ukochanego za rękę obydwiema dłońmi - Nie chcę się chować tylko po to, żeby cię pocałować czy chociaż złapać za rękę. Mówiłem, męczy mnie to już... Twoja matka już wystarczająco każe mi płacić za to, że cię kocham... Mam jeszcze udawać, że nic między nami nie ma?
- Eren... - skrzywił się, czując do siebie żal i niepewność - Ja... Przepraszam... Po prostu ja i ty... Jesteśmy inni dla wielu ludzi, według nich nie pasujemy do siebie. Dyrektor może mi utrudnić wiele rzeczy teraz...
- Chyba nie jest taką suką, żeby to zrobić...
- Nie wiem... - spojrzał w bok z trwającą niepewnością.
- Levi... - chwycił go za potylicę, po czym przyciągnął do swojego torsu i wtulił w siebie. Rzekł czule - Będzie dobrze, a jak nie to już ja zrobię tak, żeby było...
- Eren...
- Tak?
- Chcę się z tobą kochać.

Szatyn uśmiechnął się, po czym pocałował starszego, wsuwając mu język w usta. Przez dłuższy czas całowali się dość namiętnie, ale nie szli dalej. W końcu młodszy odsunął się i znów uniósł kąciki ust w górę:

- Chyba bardzo ci się chce...
- Bardzo bardzo.
- Chcesz to robić na środku ulicy? - zaśmiał się.
- Nieeee... Chodźmy do ciebie.
- A czemu do mnie, a nie do ciebie? Wstydzisz się przy swojej mamie?
- Podnieca mnie, gdy robimy to u ciebie.
- Co jeszcze? - nagle zmienił ton na niższy, a przy tym wyszeptał prosto w szyję starszego.
- Jeszcze nie wiesz? Myślałem, że odkryłeś moje wszystkie słabe punkty przez ten czas...
- A są jeszcze jakieś, których nie odkryłem?
- Możesz się przekonać tylko w jeden sposób...

Teraz Eren sam był pobudzony i szybko nabrał ochoty na miłość fizyczną ze starszym. Bez żadnego przedłużania chwycił czule jego dłoń, po czym zaczął go prowadzić. Tym razem również nie wykazywał braku cierpliwości, bardziej dojrzałość i oddanie. Teraz Levi nie widział w Erenie głupiego chłopaka, a raczej już dorosłego mężczyznę. To skojarzenie onieśmielało go i miał mieszane myśli oraz odczucia. Zakochał się w nastolatku z buzującymi hormonami, przynajmniej ten takiego przypominał... Teraz był już z młodym mężczyzną, który zmienił swoje zasady. Teraz miał w głowie tylko jedną miłość, a nie zaliczanie dla szybkiej przyjemności.
Okazywało się, że deszcz również potrafi podkreślić urodę Jaegera, która czyniła go jeszcze piękniejszym dla starszego.

Dwójka trafiła pod drzwi, a wtedy Levi przyciągnął szatyna za kark do swoich ust i językiem zachęcił go do wspólnego tańca. Chłopak mocno angażował się w pocałunek, a jednocześnie próbował po omacku otworzyć drzwi. Kiedy to się udało, na chwilę oderwał od siebie bruneta, żeby zamknąć za sobą po wejściu, a następnie zachłannie ściągnął z siebie przemoczoną koszulkę i przylgnął do ciała starszego. Złapał go mocno w biodrach i zaczął zalewać szyję pocałunkami, którym ten od razu uległ. W taki sposób doszli do kanapy, na której Eren wsunął biodra między nogi Levi'a. Kontynuując zmysłowe pieszczoty, wsunął zimne dłonie pod również mokre ubranie starszego, a wtedy ten aż zadrżał. Mimo to chłopak kontynuował, a wręcz mocno naciskał na skórę. Wreszcie doszedł do najwrażliwszych punktów Ackermanna, a wtedy ten przyciągnął go do swoich warg i rozpoczął namiętny pocałunek. Rękoma błądził po karku, ramionach i łopatkach śniadoskórego, kiedy ten zmuszał go do narwanych ruchów i wypychania torsu do przodu. Mimowolnie wydawał różne, niewyraźne dźwięki w usta młodszego, chociaż ten go skutecznie blokował. Szczególnie, kiedy jedna z rąk chłopaka wylądowała w spodniach starszego. Eren poruszał ręką zmysłowo bez pośpiechu tak, żeby ukochany poczuł to dostatecznie dobrze. Na co ten posłusznie poruszał całym ciałem, a szczególnie biodrami. Nie trwało to długo, bo za chwilę szatyn podniósł się i równie szybko podciągnął koszulkę starszego do góry i od razu przylgnął wargami do jego uwrażliwionych sutków. Czule je pieścił bez pośpiechu, chociaż tylko czasem te poczuły krótkie otarcie językiem. To doprowadzało zmysły Levi'a do szaleństwa, a on jedynie mógł cicho wzdychać cięższym oddechem i układać dłoń we włosach młodszego. Nagle brunet odepchnął od siebie Jaegera, po czym szybko usiadł nad jego kroczem, o które zaraz zaczął się ocierać. Wyższy uśmiechnął się lekko, patrząc pewnie w oczy Levi'a. W ten sposób przekazywał mu, że rusza się dobrze, a przy tym zawstydzał go. Głównie dlatego, że Eren bardzo otwarcie wyrażał swoje zadowolenie, a to było na niesamowitym poziomie, kiedy był dotykany przez Ackermanna, nieważne w jaki sposób. W dodatku w pewnym momencie zbliżył gorące wargi do ucha starszego i zaczął mu cicho pomrukiwać, a przy tym dawał ciche, nieznaczne wskazówki. Levi na to czuł coraz to mocniejsze wypieki. To przez ciepły głos chłopaka rozchodzący się po jego skórze, a także opuszki palców, którym nie przeszkadzało nic w drażnieniu sutków bruneta. Jednak szatyn stracił nieco na swojej wytrzymałości, kiedy poczuł na szyi zmysłowe pocałunki Levi'a. Wtedy już uległ, mimowolnie mrużąc nieco powieki i marszcząc brwi. To miejsce było jednyn z jego najwrażliwszych i Ackermann zawsze to wykorzystywał. W dodatku trochę odchylił głowę do tyłu oraz ułożył dłonie na plecach i biodrze starszego. Brunet pogłębiał namiętność swojego ciała, którą totalnie nagrzewał szatyna. Nagle pocałunkami drastycznie zszedł niżej, a Jaeger wiedział co to znaczy. Już przygryzł wargę z ekscytacji, łapiąc włosy starszego. Nawet serce zabiło mu szybciej w tym momencie... Za to Levi robił swoje. Zachłannie rozpiął spodnie chłopaka, które za chwilę zsunął do kolan. Przez chwilę też składał pocałunki na wypukłości Erena przez materiał, póki nie zsunął z jego bioder bielizny. Następnie zaczął zwyczajnie oblizywać przyrodzenie szatyna, co tego z automatu pobudziło i aż przygryzł wargę. Jednak nie mógł się powstrzymać i zaraz przyciągnął bliżej głowę bruneta, żeby ten wziął w usta całość. To nieco zaskoczyło starszego, ale był przyzwyczajony do takich sytuacji. Bez zbędnego marudzenia zaczął ssać, robiąc trasy od góry do dołu, nie rezygnując z języka. Eren umierał z rozkoszy, a z jego ust same wychodziły stęki większe lub mniejsze. Całe jego ciało drżało z przyjemności, a on mógł tylko ulegać... Szczególnie mocno krzywił się, kiedy czuł wargi i język starszego na samej górze. Jeszcze miał na to wszystko widok... Levi specjalnie robił to tak, jakby tańczył na pragnieniach młodszego. Wiedział, że chłopak będzie chciał patrzeć... Po dłuższej chwili jednak brunet zmęczył się, dlatego puścił męskość chłopaka i zaczął dyszeć. To wciąż podniecało już napalonego śniadoskórego...

Kiedy brunet próbował złapać oddech, Eren podniósł go z podłogi i ułożył przed sobą. Sam bez uprzedzania zsunął z jednej nogi starszego spodnie wraz z bokserkami. Zaraz złapał jego nogi w zgięciach kolan i mocno rozchylił, tym samym przysuwając do jego krocza swoje. Zaczął zwinnie pocierać, przygryzając wargę, a sam Levi mrużył powieki do połowy i odwzajemniał ruch. Przez jego ciało przepływały niesamowite fale ciepła połączone z podnieceniem, których nijak nie mógł hamować. Nagle poczuł przerwę, żeby zaraz gwałtownie odchylić głowę do tyłu, wydając z siebie głęboki stęk. Moment później z wyraźnymi wypiekami spojrzał w dół, a wtedy zauważył palce Erena na swoich sutkach oraz usta chłopaka na penisie. Szatyn całym sobą pracował, żeby zadać starszemu jak najwięcej przyjemności... Levi na to samoczynnie wił się na miękkiej powierzchni, łapiąc młodszego gdzie tylko zdołał. Do tego wszystkiego nie potrafił zatrzymać odważnych odgłosów rozkoszy, które nakręcały Erena. Im więcej ich słyszał i im te były głębsze, tym chłopak pracował ciężej. Dolał oliwy do ognia, kiedy jego język zawędrował niżej i zaczął drażnić wejście bruneta. Wtedy ten już odpłynął totalnie, opuszczając powieki i odchylając głowę do tyłu. Zaczął nawet wyjękiwać imię chłopaka przez jego wyjątkowe, nie do podrobienia ruchy.

Wreszcie szatyn podniósł się, a wtedy przyjrzał się brunetowi ledwie otwierającemu oczy. Jego źrenice były zamglone, a wszystko dekorował charakterystyczny grymas... Eren aż przygryzł wargę z zachwytu nad urodą bruneta. Następnie sprawnie chwycił saszetkę z miłym żelem, po czym rozerwał ją i nawilżył palce. Teraz te wsunął prosto w bruneta i zaczął nimi poruszać, nie mogąc się doczekać kluczowego momentu. Już nawet średnio panował nad ruchem, posiadając minimum wczucia. Jednak Levi'owi to wcale nie przeszkadzało, bo zbyt bardzo zajęty był przeżywaniem tego. Niepewnie zaciskał dłoń na ramieniu chłopaka, a przy tym wypuszczał z siebie równie niewinne jęki. W tym stanie spoglądał na śniadoskórego, który był szczerze zauroczony tym momentem. Po dłuższym czasie wyjął palce ze starszego, a zastąpił je sobą. Ledwo wszedł w starszego, a już napiął mięśnie i zmrużył powieki. Za to brunet jęknął krótko i szybko objął szyję Erena dłońmi, patrząc mu z oddaniem w oczy.

Szatyn poruszał się spokojnie, próbując coś wyczytać z oczu Levi'a. Ten jednak nie wyrażał narazie nic nowego. Dopiero przyzwyczajał się do ciała obcego w sobie, chociaż znał je już doskonale... Jego ciało przyswajało również wyjątkowy moment w czasie całego podniecenia. Ten odznaczał się intensywnością odczucia i reakcją na niego.

Obydwaj wymieniali szybkie oddechy, a niekiedy i odgłosy. Łączył ich również podobny rytm, w który to Levi musiał się wczuć. Nawet jego nogi z oddaniem przylegały do ruchliwych bioder młodszego. Eren powoli zwiększał wysiłek, pogłębiając tym doznania swoje i Levi'a. Czuł, że dla niego jest to znacznie lepsze niż początek stosunku właściwego... Poza szybszym tempem, starał się być dokładniejszy. Pracował dla jak najlepszego wczucia się w Levi'a, przez co aż przymknął powieki z głębokim westchnieniem. Charakterystycznie przygryzł wargę oraz zmarszczył brwi, po czym znów znacznie przyśpieszył biodra, łapiąc mocniej starszego. Ackermann na to opuścił powieki, odchylając głowę do tyłu i zaczął zdecydowanie głośniej i głębiej wydawać z siebie odgłosy rozkoszy. Dłońmi zszedł na prawie wrzące plecy Erena, po których lekko sunął paznokciami. Jednak ostateczna partia ruchów szatyna zmusiła bruneta, żeby ten niespecjalnie podrapał chłopaka. Ale śniadoskóry w ogóle nie przejmował się, tylko dalej prowokował starszego. Ten już totalnie stracił kontrolę nad swoim ciałem, czując zbliżające się spełnienie. Uczucie rosło coraz szybciej i było coraz bardziej ekscytujące. Wreszcie nadeszła ostatnia fala najgłębszej rozkoszy, aż Levi spuścił się... Szatyn ruszał się jeszcze, dysząc naprawdę głośno, aż zastękał głośno, również dochodząc. Następnie opadł mocno na zmęczone ciało niższego, samemu przeżywając jeszcze najprawdziwsze ukojenie. Otwierał szerzej oczy, nie mogąc uwierzyć w intensywność swojego orgazmu... Mimo, że już takie przeżywał z Levi'em, to to wciąż go intrygowało. Co miał w sobie brunet, czego nie mieli jego poprzednicy... Po krótkim czasie szatyn wyszedł ze starszego, uśmiechając się do niego czule. Za chwilę pocałował go krótko, będąc zachwyconym wyglądem chłopaka tuż po orgazmie.

Jakiś czas później dwójka już miała na sobie nowe, czyste ciuchy. Znaczy Levi był w za dużych ubraniach Erena, ale żadnemu z nich to w ogóle nie przeszkadzało. Szatyn uważał to za urocze, a Levi'owi było dobrze w ubraniach jego chłopaka. Teraz dwójka siedziała wtulona w siebie i oglądali coś, kiedy do salonu wszedł zmieszany Zeke. Eren spojrzał na niego pewnie, a jednocześnie miał niewinny uśmiech, jakby nie wiedział o co chodzi. Za to Levi otwierał szerzej oczy, nie wiedząc jak ma zareagować. Przecież...

- Brakuje ci wrażeń, Eren? - warknął blondyn, marszcząc brwi.
- A powiem ci, że w ogóle nie brakuje - zaśmiał się.
- Musiałeś to robić z Levi'em akurat jak byłem w domu?
- Właściwie... Levi sam chciał tu przyjść i... - nie krył swojego niewinnego uśmiechu.
- Nie powiedziałeś mi, że tu jest Zeke! - Levi zmarszczył brwi, czując rosnący wstyd. 
- Nie pytałeś...
- Boże, Eren... Jesteś taki beznadziejny...

Levi zamarudził, po czym wyrwał się z objęć chłopaka i uciekł do łazienki na górze.

- Widzisz co zrobiłeś? - Eren spojrzał nieprzyjemnie na Zeke'a.
- Ja zrobiłem? - zmarszczył brwi - To ty masz chore fantazje, w które wciągasz Levi'a. Podnieca cię, że ktoś słyszy, jak się ruchasz?
- Oj tak - uśmiechnął się pewnie - Ale teraz chciałem po prostu, żebyś ty to słyszał. Byłem tak zajebisty, że Levi podrapał mi plecy. Miałeś tak z nim? Ach, sory... Nie miałeś tylu okazji, żeby to się stało.
- Eren... - warknął.
- No co? Zazdrościsz? - śmiał się.
- Zamiast się przechwalać, powinieneś już stać przed drzwiami od łazienki i przepraszać Levi'a za bycie debilem.
- On to lubi... - machnął ręką z uśmiechem przekonany o swojej racji.
- Uważaj, bo... - uśmiechnął się wrednie - Levi jest pamiętliwy. Będzie ci to wypominać...
- Serio? - teraz spojrzał poważniej na brata.

Zeke kiwnął głową. Wtedy Eren otworzył szerzej oczy, po czym pobiegł, krzycząc:

- Kochanie, przepraszam!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro