XVI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdy tylko wrócili do domu, Levi od razu zajął miejsce na kanapie. Przechwycił pilota i zaczął skakać po kanałach. Eren grzecznie usiadł obok, w końcu się zadeklarował, że posiedzi razem z Levi'em. Nie potrafił nie spojrzeć na tę twarz, na której chowało się coś przykrego. Na pierwszy rzut oka owszem, Levi wyglądał na takiego jak zwykle, ale w oczach miał zawód i poczucie utraty. Eren myślał, że Ackermann może w każdej chwili się popłakać, bo to wyrażały jego oczy. Czuł ogromne współczucie dla tego niewinnego stworzenia, jakim był Levi. Nieważne, że był starszy, nieważne, że to był dorosły mężczyzna... Dla Erena Levi był małym kotkiem, którym trzeba się opiekować. 

- Przytuliłbym cię, Levi... - pomyślał głośno.
- Mógłbyś. 
- Ale boję się, że cię przelecę przy okazji... 
- Eren... 
- Przepraszam, Levi! - zakrył twarz dłońmi - Ale wiesz jaki jestem... Wyglądasz, jakbyś potrzebował dużo wsparcia, a ja jestem taki porywczy i nie umiem się powstrzymać...
- Nie przeszkadza mi to, Eren - przymknął oczy, kładąc głowę na torsie chłopaka - Ciężko być czymś więcej niż kochankiem w naszej sytuacji... 
- Ale ja... - wziął głęboki oddech - Ja nie chcę być twoim kochankiem. Chcę być... - spojrzał mu w głęboko w oczy - chcę być twoim chłopakiem. Na dobre i na złe. Nie chcę ograniczać naszej relacji do seksu po kryjomu. Już nie jestem gówniarzem, którego ekscytują romanse. Kocham cię, Levi. Całym swoim sercem. Już mam dość ukrywania tego... Nienawidzę tego, że jesteś chłopakiem mojego brata!  Dlaczego nie moim?! 
- Eren... 
- Levi, ty też mnie chcesz! Dlaczego to ukrywasz?! Przestań siebie oszukiwać! Obaj za bardzo się przyzwyczailiśmy do siebie, żeby nazwać to zwykłym romansem! Ale tym razem nie powiem tego za ciebie... To twoja decyzja, Levi. Ale proszę, nie ukrywaj prawdy... 
- Eren... - wyszeptał - Pocałuj mnie. Szybko. 

Szatyn nie chciał tego robić. Nie chciał, zanim Levi nie powie, co czuje. Chociaż doskonale wiedział, jakim uczuciem jest darzony przez bruneta, to chciał to usłyszeć od samego Levi'a. Czuł, że to niesprawiedliwe... On potrafił sam się przyznać, a Levi wciąż udawał dupka bez uczuć... Przecież Eren znał prawdę...

Szatyn czuł na sobie presję starszego, który całym sobą okazywał, jak bardzo pragnie tego pocałunku. Przez chwilę Eren zaciskał powieki, żeby tylko uniknąć widoku zachęcającego go do popełnienia grzechu. Nie wytrzymał tak długo i za chwilę spojrzał w bok, a wtedy od razu skupił uwagę na wargach czarnowłosego. Lekko zaczerwienione drżały, do tego Levi nieznacznie je rozchylał. Mimo to Eren to wszystko widział i to wystarczało, żeby jego wewnętrzny demon podpowiadał mu zbliżenie. 

Szatyn przygryzł dolną wargę, powstrzymując się. Bezradnie oglądał przedstawienie prezentowane przez starszego. Nagle zauważył, że tym razem Levi tak naturalnie wyglądał niewinnie i bezbronnie. Nie zdawało się, żeby udawał swoją uległość... On autentycznie był zagubiony, choć chciał grać swoją codzienną postać. Teraz nie potrafił za nic... Ze słabością patrzył na młodszego, jakby tam szukał odpowiedzi. To wszystko zawstydzało Erena, co poskutkowało wypiekami. Chłopak czuł, że teraz może zaliczyć kolejny wspaniały numerek, ale z drugiej strony Levi był tak delikatny, że bał się go zranić. Nie wytrzymał. 

Ułożył dłoń na policzku bruneta, po czym zachłannie wpił się w jego ciepłe wargi. Muskał je z wyjątkową czułością, co podwyższyło temperaturę ich obydwu. Obaj wzajemnie przyciągali się tym przyjemnym ciepłem oraz uczuciem, jakiego zdążyli się nauczyć. Tymczasem Levi z subtelnym oddaniem położył dłoń na ramię śniadoskórego. 

Nagle szatyn oderwał się, po czym spojrzał starszemu głęboko w oczy: 

- Trzęsiesz się, Levi... - uznał chłopak - Zimno ci? 

Onieśmielony brunet tylko kiwnął głową, a w odpowiedzi dostał ciepły uśmiech. Następnie Eren wstał, pociągając za sobą starszego za rękę. Ten posłusznie wstał, pozwalając prowadzić młodszemu. 

Levi skłamał. Znaczy rzeczywiście nie było mu za ciepło, ale on tak reagował, bo się stresował. Wiedział, że musi w końcu powiedzieć Erenowi te dwa słowa, ale bardzo się tego wstydził. Tak naprawdę bardzo mu zależało, żeby to z Erenem mógł być, a nie z Zeke'em, ale bał się... 

Levi zauważył, że ta sytuacja znowu się powtarza. Znowu Eren gdzieś go ciągnie... Wtedy jego twarz poczerwieniała, a on otworzył szerzej oczy. Zdał sobie sprawę, że od tamtej sytuacji minęło tyle lat, a oni wciąż trwali w tych stosunkach.... Zrozumiał, że on naprawdę musiał kochać Erena. Przez ten cały czas jego serce biło nie dla Zeke'a, tylko dla Erena. Kochał Erena, dlatego nie musieli być razem, gdy cały czas i tak się dotykali. 

Te wszystkie myśli zupełnie zamazały mu obraz, dlatego nie zauważył, gdy właśnie weszli do pokoju Erena. 

Brunet bez emocji ułożył się na łóżku młodszego, za chwilę przyjmując go obok. Obaj leżeli pod czerwoną kołdrą, a Levi dziecinnie wtulał się w szatyna. Teraz chciał go mieć dla siebie jak nigdy, tak bardzo go kochał... Eren wydawał mu się ideałem, a on nie panował nad tym... Wszystkie uczucia próbował ukryć jak najlepiej... 

Nawet uśmiechnął się, gdy poczuł na swojej szyi miłe pocałunki zielonookiego...

Potem pozwolił swojemu ciału dostać kolejną dawkę przyjemności... Nie opierał się dłoniom Erena, które hojnie przybliżały mu raj, bo dotyk Erena taki był... Przynajmniej dla Levi'a. Pozwolił kochankowi wsłuchiwać się w efekty pracy jego bioder... 

Po wszystkim naga dwójka leżała zmęczona pod kołdrą w łóżku Erena. Levi nieśmiale trzymał policzek na torsie młodszego, patrząc gdzieś w pustą przestrzeń. Eren obejmował go ramieniem, chociaż sam również skupiał uwagę na suficie.

- Eren... Co teraz będzie? - zapytał Levi.
- Nadal nie podjąłeś decyzji, Levi. 
- Eren... 
- Ja się odważyłem. Nie sądzisz, że zasługuję na to samo z twojej strony? 
- Gdyby to było takie proste... - westchnął. 
- Nie jest proste. Ale dla mnie patrzenie na ciebie z Zeke'em jest jeszcze trudniejsze... Nienawidzę tego widoku - ostatnie zdanie wypowiedział z gniewem. 
- Eren, słuchaj - podniósł głowę lekko.
- Hm? - skręcił głowę w bok, żeby zobaczyć twarz starszego.
- Kocham cię. Nie chcę być z Zeke'em...
- Ja nie chcę być z Mikasą. Jutro z nią zerwę. Nie chcę cię pospieszać, ale też powinieneś coś zrobić.
- Mhm, wiem... - znów wtulił się w Erena.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro