1. Don't stop

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Możesz się zamknąć! - Warknął Louis, kiedy drapał dalej plecy Harry'ego, pozostawiając znaki, kiedy się na nim opuszczał.

Harry jedynie pokręcił głową w odpowiedzi, zaciskając swój uchwyt na biodrach Louis, kiedy jego pchnięcia stały się bardziej szalone i poza rytmem, mógł powiedzieć, że był blisko tak samo jak on.

- Nie przestawaj - rozkazał Louis, jego dłonie zeszły z ramion Harry'ego na koniec jego pleców, drapiąc boleśnie. I momentalnie ruchy Harry'ego się zatrzymały, jego ramiona się trzęsły i zacisnął swoje zęby na jego ramieniu. - Powiedziałem, nie przestawaj.

Harry ponownie poruszył swoimi biodrami, tym razem ostrzej i wślizgnął dłoń pod jego bieliznę, łapiąc za jego kutasa i z dwoma ostrymi pociągnięciami, Louis doszedł na swoją bieliznę razem z zaciskiem szczęki i jękami.

Wyjął swoją dłoń, kładąc ją obok i wszystko to co się wydarzyło przebiegało przez jego umysł. Nie mógł powiedzieć czy tego żałował czy cieszył się, że w końcu do czegoś doszło.

- Przysięgam, że cię zabiję, jeśli ktokolwiek się o tym dowie. - Harry wstał na trzęsących się nogach, poprawiając swoją bandanę i spojrzał na włosy Louisa, które sterczały w każdą stronę od pociągnięć bruneta.

- Proszę, jakbym chciał, aby ktokolwiek o tym wiedział. - Louis wstał, wykrzywiając twarz na lepiący się bałagan w jego bokserkach i spojrzał na szorty Harry'ego, na których nie było niczego widać. Przewrócił oczami, też chciałby mieć na sobie coś czarnego.

- Nie byłbyś pierwszym facetem, którego pieprzyłem, Louis. Nikogo to nie obchodzi - kłócił się Harry, kiedy wziął swój plecak i założył go na ramię.

- Nie pieprzyliśmy się, tylko ocieraliśmy, a to pieprzona różnica. - Jego głos był ostry, kiedy szedł do przebieralni, przepychając się obok bruneta. - Pieprz się. - Louis wyciągnął papierosy ze swojego plecaka i włożył sobie jednego do ust, odchodząc od Harry'ego, kierując się w drugą stronę do Delta psi.

- Kurwa. - Złapał się za włosy i westchnął sfrustrowany. Gdy zapalił papierosa nagle zaczął wszystkiego żałować. Właśnie uprawiał seks z Harrym.

~*~

2 godziny wcześniej

- W co ty do kurwy grasz, Styles! - Krzyknął Louis, oskarżając ich. - Po prostu złap piłkę.

- Sam spróbuj być bramkarzem, debilu - krzyknął Harry, pchając go, nawet jeżeli to było ciężkie w rękawiczkach.

- Przestańcie siebie wyzywać i grajcie fair. - Sędzia dmuchnął w gwizdek, oznaczający koniec.

- Byłoby miło, gdybyś chociaż raz strzelił, wtedy cała presja nie byłaby na mnie. - Harry podbiegł do Louisa, który sięgał swoje picie.

- Proszę, nie powinienem trzymać całej drużyny, ponieważ nie potrafisz złapać jebanej piłki - syknął Louis.

- Winisz mnie za ich punkty, ale to ty jesteś napastnikiem - kłócił się Harry. W jego żyłach buzowała adrenalina. - Twoim zadaniem w drużynie jest zdobywanie punktów.

- Właściwie to jest tutaj też inny napastnik i jeśli dobrze pamiętam nie dotknął on pieprzonej piłki, może będziesz obwiniać jego zamiast mnie. - Louis przewrócił oczami, patrząc na drugiego napastnika, kiedy ten wycierał swoje czoło ręcznikiem, mrugając do niego.

- Po prostu strzel gola Louis, to nie jest takie trudne. - Gwizdek oznaczał, że druga połowa meczu się zaczęła i Louis wbiegł na boisko.

Podskoczył kilka razy na swoich stopach, rozluźniając się, nim gra ponownie się rozpoczęła i każdy zaczął biegać za piłką. Kierowała się ona w stronę Harry'ego, który bacznie na nią patrzył aż jeden z obrońców kopnął ją z powrotem do Louisa.

Trzymał ją blisko siebie, gdy inni gracze próbowali mu ją zabrać, mógł poczuć bicie swojego serca w swoich uszach oraz czuł kropelki potu na swoim czole, spojrzał w górę na bramkarza przeciwnej drużyny, który wpatrywał się w niego.

Louis wcelował piłkę prosto w bramkę, zdobywając kolejny punkt i w końcu było 2:3. I nawet jeśli wciąż brakowało im jednej bramki wciąż miał wiarę, że mógł jeszcze zdobyć jednego lub dwa gole w kolejnych 30 minutach do końca.

- Widzisz, zdobyłem bramkę, teraz zrób swoją część i ją blokuj - powiedział Louis do Harry'ego, który przewrócił swoimi oczami i pokręcił głową, ignorując to co ten powiedział i skupił się na piłce, która leciała w jego kierunku.

Zostało 10 minut do końca gry, a oni byli zmęczeni, jeśli Louis nie strzeli gola będą musieli przejść do karnych z czego nie był szczęśliwy, nienawidził karnych.

Piłka wylądowała przed jego stopami i wziął głęboki wdech, nim ruszył przez boisko, kopiąc ją w swoim tempie, patrzył jak przeciwna drużyna próbuje zabrać mu piłkę, ale on ich omijał i biegł dalej.

Mógł usłyszeć krzyki za sobą, uśmiechnął się lekko, kiedy zbliżył się do bramki i kopnął. Jego szczęka opadła, kiedy dotknęła górnej poprzeczki i Louis mógł przyrzec, że gardło uciekło mu do tyłka.

To wszystko zdarzyło się w zwolnionym tempie, kiedy patrzył jak piłka odbija się od linii, uderzając w tył siatki, kiedy zabrzmiał gwizdek kończący grę. Gracze skakali z podekscytowania, a całe ciało Louisa się zrelaksowało.

Poczuł jak dwie pary dłoni go podnoszą na swoich ramionach, śpiewając piosenkę piłkarską. Jego policzki bolały od zbytniego uśmiechania się, kiedy patrzył w niebo, dostrzegł, że robi się pochmurno, nie mógł się mniej przejmować, deszcz był relaksujący.

Jego oczy połączyły się z Harrym, który patrzył na niego beznamiętnie i przeszedł obok. Louis poklepał Zayna i Nialla po ramieniu, kiedy go odstawili i wszyscy poszli w stronę szatni.

- Zostałem skopany, ale się podniosłem, nigdy nie będę na dnie. - Krzyczeli Brytyjczycy, kiedy Amerykanie patrzyli na nich ze zmieszaniem.

- Świetny mecz, Tommo. - Niall poklepał go po plecach, kierując się w stronę pryszniców, Zayn podszedł do niego, przytulając go, uderzył go w rękę i złapał jego rękaw.

Usłyszał głos Liama na zewnątrz, kiedy ten witał się z Zaynem i mały uśmiech pojawił się na jego twarzy, kiedy słyszał ich rozmowę, Liam był chłopakiem Zayna i jego współlokatorem w akademiku, ale Zayn praktycznie mieszkał razem z nimi.

Trener wszedł, wołając zarówno jego jak i Harry'ego do swojego gabinetu. Reszta odpowiedziała 'och', minął ich i zamknął drzwi, rozglądając się, gdy siadał.

- Świetna gra, chłopcy. - Zmarszczyli brwi, kiedy trener kontynuował. - Musicie jednak przestać się kłócić na boisku, szczególnie, kiedy przegrywamy. - Westchnęli, a Louis ściągnął swoją opaskę z włosów, kręcąc głową. - Reprezentujecie szkołę i poprzez kłótnie dajecie nam złą reputację. Nie zrozumcie mnie źle, kocham was, chłopcy, jesteście świetnymi graczami, ale jeśli nie ogarniecie swojego zachowania, wtedy nie będziecie mogli startować na kapitana.

- Ale trenerze - kłócił Harry, jego głos się załamał.

- Nie ma żadnych ale, jeśli wasza dwójka nie przestanie się kłócić, kiedy gramy przeciwko innej drużynie to żaden z was nie może być kapitanem. - Spojrzał pomiędzy ich dwójkę, ich bojowe nastawienia od razu się zmniejszyły. - Wypowiedziałem się jasno?

- Tak, trenerze - odpowiedzieli w tym samym czasie.

- Dobrze, teraz możecie wyjść z mojego gabinetu. - Obydwoje skinęli głowami, wychodząc z gabinetu. Ich koledzy z drużyny wyszli już szatni, pozostawiając ich dwójkę samą.

Słyszeli jak trener wymamrotał coś o zamknięciu, ale jedynie mruknęli coś w odpowiedzi, próbując się jak najszybciej przebrać.

- Nie zostaniesz kapitanem - wymamrotał Louis, zakładając swoje jeansy.

- Co, jakbyś ty miał nim zostać - warknął Harry, odrzucając swój plecak i patrząc na Louisa. Ten uśmiechnął się wiedząc jak łatwo zdenerwować bruneta.

- Jestem kim jestem, nie chcę się przechwalać, ale trzymam tą drużynę. A co dokładnie ty robisz, oprócz pozwalania na to, by inna drużyna wygrała? - Louis skrzyżował swoje ramiona.

- Proszę, wszystko co robisz to bieganie po boisku i kopanie piłki do bramki, jakby to było takie trudne.

- To trudniejsze niż to co ty robisz. - Louis uśmiechnął się, a Harry pchnął go na szafkę, patrząc na niego i kładąc dłonie po obu stronach jego głowy, oddychając ciężko przez nos. - To mnie nie przestraszy.

- Ponieważ Louis Tomlinson niczego się nie boi - odpowiedział sarkastycznie, jego uścisk zacisnął się, a Louis mógł poczuć jak ich oddechy się mieszają.

- Powinieneś przestać wszczynać ze mną walki, kiedy wiesz, że nie wygrasz - jęknął Harry, kiedy Louis próbował poluźnić jego uścisk, poddając się, kiedy zauważył w oczach bruneta iskierki.

- Jesteś taki narcystyczny, wiesz. - Louis przewrócił oczami, ale wciąż nie spuścił wzroku z Harry'ego.

- Mówi ten, który 'nie chce się przechwalać' - przedrzeźnił Louisa, wkładając kolano między uda szatyna.

Louis był pierwszym, który wykonał ruch, mógł zobaczyć w oczach Harry'ego, że ten chciał tego równie mocno i w ciągu jednego, mocnego pocałunku, leżeli na zimnej podłodze, ocierając się o siebie.

- Jak tak przewracasz oczami to mi się podoba - uśmiechnął się Harry, kiedy zakołysał swoimi biodrami, tworząc jak najwięcej tarcia.

To będzie ich wrzodem na tyłku.

~*~

Kiedy wrócił do swojego pokoju, otwierając drzwi pierwszą rzeczą, która go przywitała był widok Liama i Zayna praktycznie uprawiających seks na kanapie. Normalnie by ich skarcił i powiedział, że od tego mają łóżku, ale jego umysł był zamglony przez niedawne wspomnienia.

- Dzisiaj impreza w delta psi. - Liam odsunął się od Zayna, który zmarszczył brwi.

- Tak, w porządku - wymamrotał, łapiąc swoją butelkę wody, nim wyszedł z pokoju.

- Hej, wszystko w porządku? - Zayn zapukał do drzwi pokoju Louisa. Szatyn siedział na parapecie i wpatrywał się w kampus z papierosem pomiędzy swoimi ustami.

- Tak, brzoskwinko. - Posłał mu fałszywy uśmiech, na co Zayn przewrócił oczami i podszedł do niego, siadając na przeciwko, wyjmując papierosa i wkładając go między swoje wargi, nim oparł się o roślinkę za sobą.

- Co jest z tobą? - Zayn skrzyżował swoje nogi przed sobą, patrząc na Louisa, który miał zmartwiony wyraz twarzy. - Właśnie zapewniliśmy sobie miejsce w lidze, powinieneś się cieszyć. Dlaczego się nie cieszysz?

- To nic Zayn, jest w porządku, przysięgam - wymamrotał Louis, zerkając na niego, nim wstał, strzepnął swoje jeansy i podszedł do drzwi. - Po prostu coś co powiedział trener, tyle.

- Dobra, w takim razie, do zobaczenia później? - Louis skinął głową, zatrzaskując drzwi do swojej sypialni i kładąc głowę na drzwiach, słyszał jak Liam i Zayn żegnają się ze sobą, nim drzwi frontowe się zamknęły, a Liam włączył telewizor.

Westchnął, przyciągając kolana do klatki piersiowej, kiedy ześlizgnął się po drzwiach, mógł już poczuć, że żal ściska każdy mięsień w jego klatce piersiowej i nie mógł rozpracować faktu, że rzeczywiście to zrobił. Co przebiegało przez jego umysł, kiedy robił pierwszy krok? Wiedział, że to zły pomysł tak szybko jak ich wargi się zetknęły.

Został tak jakby się wydawało przez wieczność, nim wstał z podłogi, idąc do łazienki i włączając prysznic. Poczuł temperaturę i ścisnął wargi, nim ściągnął koszulkę, patrząc na siebie w lustrze.

Przewrócił oczami, kiedy zauważył, że Harry zrobił znak na jego ramieniu, który delikatnie blaknął, czy on był wampirem? Ściągnął swoje jeansy oraz bieliznę, krzywiąc twarz na nową plamę, wiedząc że trochę minie zanim się go pozbędzie. Rzucił ubrania do kosza na pranie i wszedł pod prysznic, wzdychając z ulgą, kiedy jego mięśnie się zrelaksowały.

~*~

Kiedy przyjechał do domu bractwa, czerwone kubki ozdabiały trawnik przed domem, wiele ciał ocierało się o siebie, całując się, bo dlaczego nie. Dalej byli ludzie, którzy robili bongo na sofie i udał się w tamtych kierunku, kiedy jego wzrok spoczął na Zaynie.

- Lou, chodź i spróbuj tego. - Uśmiechnął się i wcisnął między Zayna, a tą blondynkę, która bardzo starała się zyskać uwagę mulata, pomijając fakt, że jego chłopak siedział teraz na jego kolanach.

- Kochanie, on jest gejem. - Louis wyjął z swoich ust bongo, wydmuchując kółka, celowo ignorując głęboki głos, który dołączył do rozmów na kanapie.

- Och, racja. - Zmarszczyła brwi, wstała i odeszła, kręcąc przy tym biodrami, sprawiając że Louis przewrócił oczami. Jego wzrok wylądował na znajomej brunetce, która stała w rogu kuchni, nalewając sobie drinka.

Mrugnęła do niego, nim przyciągnęła do siebie pierwszego lepszego faceta w swoim polu widzenia, aby wzbudzić w nim zazdrość, co okej, częściowo jej się udało, ale było tutaj wiele innych ludzi, z którymi mógł się przespać.

- Czy to była Eleanor? - Zapytał Liam, kiedy wziął łyka swojego napoju, próbując ignorować łapczywe dłonie swojego chłopaka.

- Tak, jednak mnie to nie obchodzi, już jej nie lubię. - Jego oczy przykleiły się do innej brunetki, która patrzyła na niego. - Czy możecie przestać się pieprzyć na każdej kanapie na jaką się natkniecie. To rozpraszające.

Razem z tym Louis podszedł do bladej, uśmiechającej się do niego dziewczyny, kiedy ścisnął swój napój w swojej dłoni, drugą dłonią, wkładając jej pasmo włosów za ucho, ukazując wiele kolczyków.

- Jak masz na imię? - Wyszeptał Louis. Jej zielone oczy się zaświeciły.

- Angelica. - Jej palce przejechały po bicepsie Louisa, gęsia skórka pojawiła się na jego skórze pod jej dotykiem.

- Wolałbym nazywać cię aniołem. - Uśmiechnęła się, przyciągając go do pocałunku, odwracając go, tak że jego plecy zetknęły się ze ścianą. - Woah, wstrzymaj się kochanie, to ja tutaj prowadzę. - Położyła swój palec na jego wargach, uciszając go.

- Przecież to tak oczywiste, że jesteś uległy. - Jej głos był dość zachrypnięty jak na dziewczynę, nie żeby miał coś przeciwko, to było seksowne, ale było to takim kontrastem do tego jak jego byłe brzmiały. Momentalnie otworzył swoje oczy, łapiąc kontakt wzrokowy z Harrym.

Harry polizał swoje wargi, wytykając swoje policzki, sprawiając że wyglądały na takie pełne i zapadnięte w tym samym czasie. Zastanawiał się jak długo ten na nich patrzył. Louis wiedział, że najrozsądniejszą rzeczą byłoby odwrócenie wzroku i skoncentrowanie na całowaniu Angelici, ale oczy Harry'ego były zbyt urzekające i Louis znalazł siebie, wpatrującego się w Harry'ego podczas całowania z Angelicą.

Jego żołądek wpadł w szał, kiedy Harry przyłożył sobie dłonie do ust, wskazując na zrobienie mu loda i okazało, że przez to stał się twardy w swoich jeansach.

Dziewczyna uśmiechnęła się, myśląc że to była jej zasługa, kiedy tak naprawdę była to zasługa Harry'ego. Nienawidził siebie za to, ponieważ dosłownie ocierali się na sucho i Harry już miał nad nim władzę.

Odsunął się od dziewczyny, aby złapać oddech, nim wyszeptał jej coś do ucha, następnie wracając na kanapę. Zauważył, że Niall ze swoją dziewczyną skręcają blunty dla każdego i zignorował wpatrującego się w niego Harry'ego. Był zażenowany tym, że był niesamowicie twardy i to wszystko przez bruneta.

- Kto to był? - Wymamrotał Liam, biorąc od Zayna shota.

- Ummm, Angela? Angel? Angelina? - Louis zmarszczył brwi. - Angelica. - Pstryknął palcami, uśmiechając się do siebie, gdy przypomniał sobie imię.

- Zamierzasz się z nią przespać? Ponieważ musisz zaliczyć, ostatnio jesteś nieznośny - paplał Liam bez filtra w ustach, a Louis przygryzł swoją wargę, odwracając swoją głowę, by na niego spojrzeć. - Nie zaliczyłeś nikogo przez ile? Trzy miesiące?

- Liam, zamknij się.

Liam prychnął. - Widzisz, to miałem na myśli, kiedy był ostatni raz, gdy ktoś się tobą zajął.

Podszedł do Liama, aby powiedzieć mu żeby się zamknął, kiedy Harry przyłożył sobie butelkę do ust, mrugając przy tym do Louisa.

- Liam, jeśli powiesz jeszcze jedno słowo to skopię ci tyłek. - Liam uniósł swoje dłonie w obronnym geście, marszcząc brwi, kiedy Zayn się z nich zaśmiał.

- Umm, Liam, kochanie, naucz się, kiedy być cicho. - Zayn położył dłoń na jego klatce piersiowej, sprawiając że Liam westchnął, kiedy wstał, by pójść do kuchni. Harry wykorzystał ten czas, by przybliżyć się do Harry'ego.

- 3 miesiące, co? - Harry uśmiechnął się, a Louis walczył z chęcią uderzenia go prosto w twarz.

- Zamknij się. - Louis skrzyżował swoje nogi, a Harry przewrócił oczami.

- Nawet nic nie powiedziałem.

Louis pokręcił głową.- Zamierzałeś.

Harry skinął głową. - Chciałem tylko powiedzieć, że byłeś gorący. - I z tym wstał, podchodząc do obscenicznej blondynki, która nawijała sobie włosy na palec.

Louis przewrócił oczami i poszedł do tylnych drzwi, prowadzących na patio, wyjmując swoje papierosy z kieszeni i wkładając jednego między swoje wargi, kiedy słyszał wielu wymiotujących ludzi wokół siebie, inni za to bawili się w basenie.

- Witaj. - Drzwi się zamknęły, a Louis uśmiechnął się do dziewczyny podchodzącej do niego z pożądaniem w oczach. - Jesteś gotowy?

Louis skinął głową, kładąc swoją dłoń na jej talii, prowadząc ją do jednego z pokoi, jego oczy rozejrzały się za Harrym, zanim zaprowadził ją na górę.

Powiedzenie, że noc skończyła się świetnie byłoby niedopowiedzeniem, nawet jeśli nie skończyła się tak dobrze jak miał na to nadzieję. Wciąż skończył, uprawiając seks i w końcu pozbył się swojego problemu.

-----------------

Co sądzicie o nowym tłumaczeniu?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro