Światła, Kamery... Prolog!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

/Per.Bill/

-I żebyś więcej się tu nie pokazywał ty jebany antagonisto! Z Bogiem!-tymi słowami kończąc zatrzasnął mi drzwi przed nosem, a kto?

Mój były. Tak, Dipper mnie rzucił. Tak dosłownie, wypchnął mnie z chaty.

No to ja, już taki mocno podkurwiony pstryknąłem palcami tym samym odzyskując wszystkie moje moce. Przypominam, że Pacyficzka, tak ta szmata, zmieniła mnie w człowieka. Niby zmieniła, ale ja po prostu nałożyłem sam na siebie blokadę rodzicielską na moje moce, bo do cholery. Kto o zdrowych zmysłach dobrowolnie pozwala sobie odebrać moce? Tylko idiota.

-Z pierogiem-wymamrotałem sam do siebie przedrzeźniając go i na klęcząco zacząłem zbierać swoje rzucone w błoto przez Sosne ciuchy.

Gdy je wszystkie zebrałem, wstałem i chwilę się zastanowiłem.

-Przecież wyczaruje se nowe-spowrotem rzuciłem je w błoto i przeszedłem po nich pokazując fucka w stronę Tajemniczej Chaty, z której to mnie wywalono na zbity pysk.

Idąc tak na początku byłem mega wkurzony i wyzywałem wszystko, a jak tylko zobaczyłem tego starego buca co tylko swoje imię potrafi wypowiedzieć kopnąłem go dwa razy mocniej niż zazwyczaj. Na takie poczynanie odparł mi tylko "Szmebuldog!", typowe.

-Jebany chrześcijanin-mruknąłem.

Tak, ta złowroga aura jak w Simsach, gdy postawi się odpowiedni posążek to wynik naszej kłótni. O co? Dzisiaj poszło o Żubrówkę. Wczoraj o Lecha, a przedwczoraj o Harnasia. Jestem alkoholikiem, przyznaje się bez bicia. Ten ziemski szajs uzależnia, ale nie spodziewałbym się, że przez takie coś Sosna dostanie okresu, który będzie trwał już zawsze. Tu to nawet tampony nie pomogą, a próbowałem i z tamponami. Naprawdę.

Zapaliłem papierosa, grubego, bo z cienkim to trochę siara. Po drodze widziałem tą szesnastoletnią patologię co na ławce zamiast siedzieć utrzymuje się w pozycji słowiańskiego przykucu z kapturami na głowach. Zaliczali się do tych "jakże profesjonalnych vaperów". Żeby zrobić im na złość wypuściłem z ust dymek w kształcie trójkąta, a im szczeny opadły. Potem, gdy nikt nie patrzył po prostu zniknąłem z tego świata.

-Witajcie stare śmieci-powiedziałem rozglądając się po wymiarze demonów.

/Per.Dipper/

-I żebyś więcej się tu nie pokazywał ty jebany antagonisto! Z Bogiem!-powiedziałem trzaskając drzwiami.

Tego było za dużo.

Spojrzałem na Tajemniczą Chatę, którą jak narazie okupowałem tylko ja. Wszędzie butelki po alkoholu. Chwyciłem za telefon i zadzwoniłem.

-Pani Wiesiu? Wpadnie pani dziś posprzątać? Zapłacę podwójnie-za kasę Billa oczywiście, dalej mam jego kartę kredytową-Mhm... to tak za godzinkę-umówiłem się z naszą, choć teraz już moją sprzątaczką.

Nie zamierzam sprzątać jego śmieci. Nie zamierzam go oglądać, ani tym bardziej dawać mu dupy. To oficjalny koniec. Co z tego, że już dwunasty w tym miesiącu? Koniec. Nigdy więcej związku z demonem. Teraz jestem pobożnym obywatelem, który nie jest skąpy i daje na tacę.

/Per.Bill/

-Powiedz mi Frank, ale szczerze. Czy ja stałem się pizdowaty?-spytałem mojego dobrego przyjaciela pogrążony w depresji siedząc przy barze i dopijając whisky.

Frank, który był gumowym, wielkim, zielonym misiem Haribo tylko westchnął. I nie wyzywać go. To bardzo twardy demon, mimo, że z żelatyny.

-Za długo przebywałeś w świecie ludzi, stałeś się taki jak oni-powiedział Frank.

-Co ja poradzę? Ich życie jest całkiem wygodne, mimo, że bez magii-stwierdziłem, po czym rozgadałem się o licznych niesamowitych używkach, alkoholach oraz innych tego typu rzeczach

-Mam wrażenie, że omijasz główny temat-stwierdził po chwili, a ja zakrztusiłem się swoim kochanym whisky wyłupiając oczy.

-Skądże, Sosna to Sosna. Przecież nie o niego mi chodzi i to nie przez niego siedzę tutaj z tobą-odparłem, zaśmiałem się nerwowo i wytarłem usta w rękaw czarnej koszuli.

-Bądźmy szczerzy, wpadłeś w nałogi, bo bałes się, że staniesz się takim nudziarzem, że Dipper się tobą znudzi. Wpadając w nałóg wkurzyłeś go i w końcu wypierdolił cię z chaty, jak się z tym czujesz?-spytał.

-Zajebiście-uśmiechnąłem się-Chcę cofnąć czas-dodałem po chwili kładąc głowę na blacie.

-Głowa do góry-powiedział pan żeluś i pogłaskał mnie po włosach, co było jego najgorszym błędem, ponieważ włosy mi się zlepiły, a niektóre nawet oderwały i zostały w... cukrowym ciele Franka-Stary, przepraszam-powiedział spanikowany.

-Tego jeszcze brakowało! STARY. No dziękuję, że mi o tym przypomniałeś-burknąłem dramatyzując trochę, bo chciałem trochę atencji w postaci "Wyglądasz zajebiście" czy "Wyglądasz jak młody Bóg"

-To co dalej?-spytał się Haribo.

Atencja poszła sie jebać.

-Poczekam, aż mu przejdzie. Przecież to nie oficjalny koniec-powiedziałem zlewając sprawę.

Nagle dostałem powiadomienie w telefonie. Odblokowałem go i zobaczyłem jedną nową wiadomość od Sosny. Uśmiechnąłem się, ale szybko spochmurniałem widząc treść wiadomości, a mianowicie " To OFICJALNY koniec. ", potem przysłał jeszcze emotkę fucka.

No doprawdy, ten brak kultury mógł już sobie darować.

-Okej to koniec-załamałem się.

Siedzieliśmy tak chwilę w milczeniu po czym Frank wypalił:

-Napisz tą historię od nowa-

-Co?-spytałem podnosząc na niego wzrok.

-Zrób to w czterech krokach. Krok pierwszy, poradź sobie z nałogiem, krok drugi, zdemoniej* , krok trzeci zaprzyjaźnij się z nim-odparł.

-A gdzie krok czwarty?-spytałem.

-W twoich spodniach-powiedział.

Spojrzałem odruchowo w dół.

-Okej...-już chciałem się napić, ale! Powstrzymałem się.

-Brawo, robisz postęp-powiedział, na co lekko się uśmiechnąłem.

-Przyjaciele hm?-odłożyłem szklankę z trunkiem i lekko ją od siebie odsunąłem-Będzie ciężko stworzyć taką relację drugi raz-wstałem, położyłem pieniądze na ladzie i ubrałem swoją żółtą marynarkę-A jeszcze, żeby przerodzić to w miłość-westchnąłem.

-Zrób to po Cipherowemu-zaproponował na co prychnąłem.

-Nie bawię już w pakty, iluzje i oszustwa. Wtedy udało mi się to zrobić bez tego-powiedziałem.

-Ale "wtedy" to nie "teraz"-stwierdził Frank.

Zastanowiłem się chwilę, po czym chytrze się uśmiechnąłem.

-Chyba Bill Cipher wraca-pożegnałem go tymi słowami i opuściłem bar.

*zdemoniej - na ludzkie "zmężniej"

Tak! To oficjalnie druga część F.R.I.E.N.D.S!

Moje Ludki...

Eh, do kogo mówię? Nikogo tu już nie ma.

Lecz jeśli ktoś jest to, zostaw gwiazdkę i jaką komentarz. To bardzo motywuje.

~Bye!








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro