Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Harry zaśmiał się i wyrzucił rozmoczoną, francuską frytkę do swoich ust. - Więc przeprosisz mnie jakoś niedługo czy wciąż będziesz mnie obrażał?

Louis prychnął. - Chciałem to zrobić, zanim zacząłeś gadać głupoty!

- Ha, głupoty? - Harry pochylił się lekko nad stolikiem. - Proszę Louis, jakie głupoty wypowiadałem?

Louis skrzyżował ramiona i odzyskał swoje opanowanie. - Powiedziałeś, że podobało mi się... no wiesz!

- Oh i to są głupoty? - Harry zachichotał.

Louis upił trochę swojego milkshake'a. - Nigdy tego nie powiedziałem! To naturalne dla każdego, kiedy seksualność jest włączona, aby oddać się seksualnej pokusie.


Harry powoli skinął głową i wgryzł się w swojego burgera. Mówił z pełnymi ustami. - Więc z twojego punktu widzenia ci się podobało?

- Oczywiście, Harry! Jezu... - Krzyknął Louis, ale obniżył swój głos, natychmiastowo, kiedy kilkoro ludzi z wewnątrz zaczęło się wpatrywać. Było późno, kiedy Louis i Harry opuścili parking, więc jedynym przyzwoitym miejscem, jakie znaleźli było IHOP. Więc byli tam, jedząc burgery, frytki i pijąc milkshake'a...

Oraz walcząc.

- To, co próbuję powiedzieć to to, że wykorzystałeś mnie - powiedział prosto Louis.

Harry zakrztusił się swoim burgerem i wziął serwetkę. - Prze... co. - Harry zaśmiał się. - Że co?

Louis snobistycznie skinął głową. - Tak.

- Wykorzystałem cię?! - Harry zaśmiał się jeszcze bardziej. - Wykorzystałem? Ciebie? Louis... nie rozśmieszaj mnie. Ha, ha, ha.

- Nie cytuj Grease! - Powiedział Louis w szoku. - Nie możesz tego robić!

Oczy Harry rozszerzyły się w rozbawieniu. - Nie mogę nawet zacytować... o mój Boże. - Harry wziął łyka swojego milkshake'a. - Louis, mogę ci przypomnieć, że mam dwadzieścia dwa lata i nie możesz mi mówić co mogę robić - powiedział Harry jak dziecko.

Louis był lekko obrażony. - Cóż! Wybaaacz mi! - Wrzucił frytkę do swojej buzi i żuł ją zjadliwie.

Harry zachichotał, kręcąc głową. - Szczerze mówiąc, jesteś kimś innym i również... nie usłyszałem tego przeproszenia, które tak strasznie chciałeś mi powiedzieć?

- W tej chwili na nie, nie zasługujesz - powiedział prosto Louis.

- Nie?

- Nie.

Harry uniósł kąciki ust i skinął głową. - W porządku, więc czym to z nas robi?

- Cóż - głos Louisa był tak profesjonalny, jak tylko mógł być. - Niall lubi Zayna, a Niall jest moim przyjacielem, za to Zayn jest twoim przyjacielem, więc to jest nieuniknione... Będę musiał cię widywać, więc zostańmy przy tym.

Harry wyglądał na znudzonego. - Więc, to nie odpowiedziało na żadne z moich pytań, ale dzięki za recenzję. Teraz, wracając do mojego pytania, wiesz... tego, które zignorowałeś. - Harry uśmiechnął się i położył głowę na swoich dłoniach. - Czym to z nas robi?

Louis zarumienił się i zassał resztę swojego milkshake'a ku swojemu przerażeniu. - Ja... to zostawia mnie i... ciebie, abyśmy byli, kimkolwiek chcesz, abyśmy byli.

- A jeśli powiem, że chcę cię zabrać do siebie i pochylić cię przez moją kanapę...

- Okej, cicho! Żadnych, przyjaciół? Tak?

- Poważnie? - Zielonooki chłopak prychnął. - W porządku Lou... przyjaciele, ale... mogę zadać ci pytanie?

- Jasne?

- Czego się boisz?

Louis czuł się zmieszany. - Niczego.

- Gówno prawda, dlaczego aż tak bardzo się boisz bycia wokół mnie, hmm?

- Jestem tu i się nie boję! - Bronił się Louis.

- Tak, ale wiesz, że to nie to, co mam na myśli. Pieprzyliśmy się Lou...

- Miej trochę przyzwoitości!

- Pieprzyliśmy się Louis... i nie możesz tego zmienić. - Oczy Harry'ego zrobiły się ciemne, a jego głos był twardy, to sprawiało, że Louis poruszył się na swoim miejscu. - Chciałeś tego, a kiedy to dostałeś, kurewsko to pokochałeś... Lubię cię, nie zamierzam kłamać. Ta dzisiejsza walka, przegrałem, ponieważ nie mogłem się ciebie pozbyć z mojej cholernej głowy. - Louis był w szoku, frytka w jego dłoni zwiotczała. - Również mam zabawne uczucia względem ciebie, ponieważ ty również nie możesz się mnie pozbyć, na myśli to, że nosisz mój sweter - zauważył Harry. Louis zrzucił swoją frytkę i wziął głęboki wdech, nim odpowiedział.

- W porządku, Harry, tak... z jakiegoś powodu ja czuje dziwne, niechciane przyciąganie względem ciebie, ale spotykam się teraz z kimś i... - Louis zatrzymał się na twarzy Harry'ego. Wyglądał przerażająco.

- Spotykasz się? Z kim? - Głos Harry'ego był głęboki.

- Ja... um. - Głos Louisa ugrzązł mu w gardle. Dlaczego? Bał się powiedzieć Harry'emu. Tak właściwie nie spotykał się jeszcze z El, ale zapyta ją o to bardzo niedługo.

- Z kim?!

- Eleanor! - Odkrzyknął Louis z przerażeniem.

Harry pokręcił głową. - Tą dziewczyną? Tą, z którą tak naprawdę wcale się nie umawiasz?

- Cóż, jeszcze nie, ale niedługo! - Louis walczył dalej, ale strach wciąż był w nim obecny. - Ja... uprawialiśmy seks w poniedziałek i to jest, to jest... - nie mógł mówić i to była wina Harry'ego. - Harry proszę... przerażasz mnie.

- Uprawiałeś z nią seks, naprawdę?

Louis skinął głową i przytrzymał się stołu.

- To kurwa odrażające...

- C-co?

- Oczywiście nie usatysfakcjonowałem cię wystarczająco, więc... musiałeś iść do tej kurwy!

- Hej, ona nie jest kurwą, Harry! Jest bardzo miła - wykrztusił Louis.

Harry uniósł kącik swoich ust. - Powinienem ją wypieprzyć i zobaczyć?

Oczy Louisa urosły dwukrotnie. Czuł, jak coś rośnie w jego żołądku, zazdrość. Najgorsze to to, że nie była względem Eleanor, ani trochę. Była względem Harry'ego, Harry'ego dłonie na kimkolwiek oprócz niego, nie brzmiały dobrze.

- Nie! Nie możesz! Usatysfakcjonowałeś mnie! Musiałem się ciebie pozbyć ze swojej pieprzonej głowy. Nigdy nie powinienem...

- Pan Tomlinson!

Louis zamarł i spojrzał w swoje lewo, o nie. Były tam trzy znane twarze uśmiechające się i machające do niego. Darren, Jacob i Andrew... jego uczniowie.

Louis szybko spojrzał na Harry'ego.

- Co? Kim oni są?

- O Boże, to moi uczniowie... Darren! Witaj, jak się masz?

Uśmiechy chłopców były wielki i trzęśli się z podekscytowania. - Witam panie Tomlinson. Pan... pan je?

Louis powoli skinął głową. Westchnął. - Harry... to trójka moich uczniów. To jest...

Darren chwycił dłoń Harry'ego i potrząsnął nią gwałtownie. - Cześć! Jestem Darren! Jestem twoim największym fanem! Nie mogę uwierzyć w to, że cię tutaj znaleźliśmy. Z naszym nauczycielem. Nie wiedzieliśmy, że jesteście takimi przyjaciółmi.

Harry był oszołomiony, ale przynajmniej się uśmiechał. - Siemanko, mi również jest bardzo miło was poznać.

Darren wyglądał, jakby miał zemdleć.

Andrew powiedział. - Możemy z wami usiąść? Mam na myśli, też przyszliśmy tu zjeść!

- Jasne.

- Nie! - Ryknął Louis.

Każdy się wzdrygnął.

- Nie możecie jeść z nami! Idźcie stąd!

- Przestań być niegrzecznym - syknął Harry.

- Dziękuję Harry. I tak, panie Tomlinson... przestań być niegrzecznym - powiedział Jacob, wślizgując się obok Louisa.

Darren wskoczył obok Harry'ego, a Andrew obok Jacoba, ściskając Louisa w do boku małej budki.

- Więc Harry! Ty uh... słyszałem, że przegrałeś dzisiaj swoją walkę. Przykro mi - powiedział smutno Darren.

Harry skinął głową. - Tak... odklepałem się, miałem tak wiele myśli w swojej głowie.

Louis prychnął, to nie mogło być gorsze.

- Co było w twojej głowie? Musi to być naprawdę ważne. Nigdy się nie odklepałeś! - Wszyscy chłopcy z wyjątkiem Louisa, czekali z niecierpliwością na odpowiedź Harry'ego.

- W porządku, cóż wszyscy jesteście facetami i jesteście wystarczająco duzi. - Nastolatkowie skinęli głową z wielkimi uśmiechami. - Miałem jednonocną przygodę innej nocy...

Oczy Louis mogły wyjść mu z orbit.

- Tak? Tak? Z facetem, tak? - Zapytał Andrew, siadając.

Harry smutno skinął głową. - Tak... był taki perfekcyjny. Cholernie miłe uda i przepyszne małe ciało. - Twarz Louisa była głęboko czerwona. Dlaczego Harry mu to robił? Chciał wziąć widelec obok siebie i zasztyletować samego siebie.

- Wow, co jeszcze? - zapytał Jacob, zaintrygowany.

- Chłopcy, jego tyłek był wspaniały, najlepszy, jaki kiedykolwiek widziałem, a uwierzcie mi, kiedy mówię, że widziałem ich dużo. - Harry zachichotał, a chłopcy dołączyli do jego śmiechu, kiedy Louis chciał, aby podłoga pochłonęła go całego. - Ale nic się nie równa, nic... był okrągły i firmowy oraz idealnie podskakiwał. - Szczęki opadły wszystkim wokół stołu.

- Więc co poszło nie tak? - Zapytał Darren, podkradając Louisowi frytkę.

- Cóż, był dość pijany i jak się obudził następnego poranka, to był bardzo zdenerwowany.

- Ochhh - powiedzieli chłopacy w zgodzie.

- Tsaa, opieprzył mnie i uderzył w brzuch zaraz po tym, jak miałem walkę! - Harry spojrzał na Louisa z zaciśniętymi zębami.

- Co za drań! Szczerze mówiąc, myślę, że nie powinieneś się nim stresować. Brzmi jak kutas. Najprawdopodobniej teraz tego żałuje,głupek - powiedział Jacob, jedząc jedną z frytek Louisa.

Louis pacnął go w ramię. - Hej, nie jestem głupkiem! Ani draniem czy kutasem! Szanuj swojego nauczyciela! - krzyknął Louis. W pomieszczeniu zrobiło się cicho. Cholera.

~*~

- Więęęęc... jest pan gejem, panie Tomlinson?

- Proszę, zabij mnie. Nie, nie jestem! Tak jak Harry powiedział, byłem pijany! Nie powinniśmy o tym rozmawiać! - Krzyknął Louis, odciągając swoje krzesło.

Harry zaśmiał się na zakłopotanego chłopaka.

Darren wzruszył ramionami i wziął gryza swojego burgera. - Cóż Harry, miałeś rację o części z tyłkiem. Pana Tomlinsona jest wielki.

Buzia Louisa opadła. - Co?! O nie, nie, nie... Wychodzę... rusz się. - Louis próbował przepchać Jacoba, ale on się nie poruszył.

- Więc, dlaczego uderzył pan Harry'ego, zgwałcił pana? - Głos Andrew był zatroskany.

- Co?! Nie! - Krzyknęli Harry z Louisem.

- Nie zgwałciłem go!

- Więc, dlaczego się pan wściekł, skoro pan tego chciał? - Zapytał Darren, pijąc swoją sodę.

- Dokładnieee! Dzięki Darren! - Harry poklepał plecy chłopaka.

- Byłem pijany i zmieszany, nie wiedziałem, czego chcę, ale teraz wiem.

- Cóż, czego chcesz?

Louis zaczął pchać Jacoba. - Chcę się stąd kurwa wydostać!

~*~

Harry i Louis jechali w ciszy ze słabą muzyką jakiegoś rapera lecącą z radia.

Louis prychnął. - Gdzie jedziemy?

Harry wzruszył ramionami. - Chcesz jechać do domu?

Louis nie chciał jechać do domu, był piątek, technicznie sobota rano, 1:08 będąc dokładnym.

- Mój dom jest po drugiej stronie, mogę po prostu wbić do ciebie? - Louis próbował brzmieć na wściekłego, ale to nie wyszło w taki sposób.

Harry uśmiechnął się. - Tak... brzmi dobrze. - Ponownie było cicho, póki Harry nie pogłośnił muzyki... naprawdę głośno.

„I'm gunna pop some tags... Only got 20$ in my pocket. I'm-I'm-I'm huntin', lookin for a dolla, this is fucking awesome!"

Louis zakrył swoje uszy. - Co to za gówno?!

Harry zaśmiał się i przyspieszył, jadąc ponad sześćdziesiątką, na ograniczeniu czterdzieści pięć. - To się nazywa muzyką.

- To się nazywa tragedia.

Harry zaśmiał się jeszcze bardziej. - Posłuchaj tego, jest śmiesznie! Wsłuchaj się w tekst.

Louis odkrył swoje uszy... Harry był dziwnym kolesiem.

„Probably should have washed this... Smells like R. Kelly's sheets... Pisssssss... But shit it was 99 cents!"

Louis zachichotał, a szybko przeistoczyło się to w śmiech. - O Boże... nienawidzę cię! - Louis zaśmiał się. Jego uczniowie wiedzieli o jego 'związku' z Harrym, był z mężczyzną, z którym kiedy indziej uprawiał seks i słuchał tej głupiej muzyki oraz nie mógłby być szczęśliwszy.

~*~

- Nienawidzę cię.

Harry zaśmiał się, kiedy weszli do jego apartamentu. - A dlaczego?

Louis natychmiastowo poszedł na balkon Harry'ego, ignorując jego pytanie. Harry pokręcił głową i wziął dwie butelki wody ze swojej lodówki. Wziął następnie głęboki wdech i poszedł na balkon, aby dołączyć do Louisa.

- Tutaj, przyniosłem ci wodę.

Louis wyrwał mu wodę i skulił się na małym łóżku na zewnątrz. Harry spojrzał za barierkę i cieszył się widokiem.

- Więc, co to do kurwy było?

Harry odwrócił się do Louisa i wzruszył ramionami. - Twoje dzieci były miłe. A ja byłem po prostu przyjazny.

- Przyjazny? Przyjazny?! Czy ty się ze mną pieprzysz, Harry?

Harry zachichotał i usiadł obok Louisa. - Właściwie to nie, nie. Mam na myśli, to był tylko jeden raz...

- Harry! Kurwa przestań pieprzyć! - Louis był wściekły. Jego uczniowie wiedzieli teraz o jego prywatnym życiu, to nie tak powinno być.

- Nie pieprzę! - Odkrzyknął Harry, powodując, że Louis się wzdrygnął. Szorstko dźgnął Louisa w ramię. - Nie ja jestem tym, co wszystko powiedział!

Louis chwycił jego ramię i wpatrywał się. - Oh, więc teraz to moja wina?

- Nie jestem głupkiem... nie jestem kutasem... bla, bla, bla - naśladował Harry.

Louis był obrażony. - Pieprz się. - Rzucił wodą w brzuch Harry'ego, sprawiając, że przechylił się do przodu.

- Louis, co do kurwy? Znowu? Naprawdę?!

Louis zaszył się w końcu łóżka.

Harry wstał, trzymając się za żebra i wszedł z powrotem do środka.

Louis przygryzł swoją wargę, czuł się źle. Zapomniał o tym, że Harry miał dzisiaj walkę... walkę, którą przegrał... z powodu Louisa.

~*~

Po dwudziestu minutach Louis wstał, by spojrzeć na zielonookiego zawodnika. Zamknął ślizgające się szklane drzwi i zawołał imię Harry'ego. Nic.

- Haz? - Światło w kuchni było zapalone, ale nie było w niej Harry'ego. Zajrzał do pokoju Harry'ego i usłyszał prysznic. Westchnął i położył się na wielkim łóżku w centrum pokoju, Harry prawdopodobnie robił siku.

„A tornado flew around my room before you came, excuse the mess it made it usually doesn't rain..." - Louis szybko usiadł. To Harry śpiewał. Wstał i cicho otworzył drzwi od łazienki.

„When I'm thinking bout' chu... oh no no no... I've been thinking bout' chu."

Louis powoli usiadł na zamkniętej toalecie. Harry był wspaniałym piosenkarzem. Był w całkowitym szoku.

„No, I don't like you, I just thought you were cool enough to kick it... Got a beach house I can sell you in Idaho..."

Wow, Harry był wspaniałym piosenkarzem. Louis był pewny, że nigdy wcześniej nie słyszał tej piosenki. Harry i on mieli zupełnie inny gust muzyczny, ale naprawdę mu się to podobało... Szczególnie gdy wychodziło to z ust Harry'ego. Tak bardzo się skupił na muzyce, że nie usłyszał, iż prysznic został wyłączony.

Cause I've been thinking bout' forever... Louis? - Louis wystrzelił ze swojego miejsca na toalecie.

- Oh Panie! Jestem taki, taki... wow... - Louis utknął. Harry był nagi... Całkowicie... Z niczym na sobie. Ociekając wodą. Harry patrzył na niego zabawnie. Podszedł do Louisa. Oczy Louisa były zamknięte, chciał dłonie Harry'ego na sobie, potrzebował rąk Harry'ego na sobie.Ale niczego nie czuł. Louis otworzył oczy, aby zobaczyć ręcznik owinięty wokół dolnej partii ciała Harry'ego.

- W porządku? Musiałem wziąć ręcznik... - Powiedział Harry, wskazując za Louisa. Louis odwrócił się, aby zobaczyć wieszak na ręczniki. Kurwa. Harry uśmiechnął się i wszedł do swojej sypialni z rozczarowanym Louisem za sobą.

Louis usiadł na brzegu znajomego łóżka i bawił się nitkami swetra Harry'ego.

- Więc... będziemy uprawiać seks czy...?

Oczy Louisa urosły. - Przepraszam?

- Zapytałem, czy będziemy uprawiać seks, czy nie, ponieważ jeśli... nie będę się kłopotał zakładaniem czegokolwiek.

Louis był zszokowany. Wstał i wskazał swoim palcem nagie ciało Harry'ego. - Co ty sobie o mnie myślisz? Nie jestem twoją zabawką!

Harry ujął policzek Louisa, jego wyraz twarzy był delikatny. - Jesteś moją zabawką. - Usta Harry'ego delikatnie połączyły się z tymi Louisa, a starszy chłopak nie zrobił nic, aby go powstrzymać. - Więc, zrobimy to?

Oddech Louisa był nierówny, szybko skinął głową. - T-tak... teraz. - Objął swoimi ramionami szyję Harry'ego i przyciągnął go do bardziej szorstkiego pocałunku. Harry odepchnął Louisa.

Louis stanął na palcach i pocałował szyję Harry'ego, pocierając dłonią jego posiniaczone ciało. - Co?... Nie chcesz tego?

Harry jęknął, kiedy poczuł jak Louis przygryzł płatek jego ucha. - Oh nie... z pewnością będziemy się pieprzyć. Chwycił Louisa i rzucił go na wielki łóżko. - Po prostu musimy zrobić nastrój jakąś muzyką.

Louis uniósł swoją brew.

- Rozbierz się, a ja coś włączę.

Louis był zmieszany, ale skinął głową. Szybko ściągnął bluzę Harry'ego i swoje jeansy wraz z bokserkami. Louis ukrył się pod pościelą i czekał. Potrzebował tego gówna, bycie gejem nawet nie spłynęło w jego myśli w tym momencie. Harry mógł go usatysfakcjonować... chciał Harry'ego.

Louis powoli zakrywał swoje oczy dłonią, kiedy wpatrywał się w wysoką posturę Harry'ego, szukającego swoich głośników. Ciało Harry'ego było przepiękne, takie opalone. Louis jeszcze bardziej się zakrył. Małe jęknięcie uciekło z jego rozchylonych warg. Harry odwrócił się z nikczemnym uśmiechem na swojej twarzy.

- Już gotowy kochanie?

Louis wydął wargi, ale skinął głową.

- Możesz na mnie poczekać słoneczko? Chcę zobaczyć, jak sam się dotykasz.

Kolejne jęknięcie uciekło. - Pospiesz się...

Harry skinął głową i odwrócił się, Louis musiał powstrzymać się od dotykania. Chciał zrobić to, co powiedział Harry i chciał być dobrym dla Harry'ego. Wszystko, czego Harry chciał...

- Dawaj! - Krzyknął Harry i wskoczył na łóżko, sprawiając, że Louis lekko podskoczył.

„Put you to bed, girl change into that Victoria Secret thang that I like..."

Louis zachichotał. - Harry, co to jest?

- To się nazywa nastrojowa muzyka. J Holiday?

Louis pokręcił głową.

Harry ściągnął pościel z Louisa, a Lou uśmiechnął się. - Musisz się tak wiele nauczyć słoneczko...

A Louis chciał się nauczyć. - Naucz mnie...

- Oh, zrobię to.

Harry przebiegł swoimi palcami po ciele Louisa, powodując, że ten zamknął oczy.

Dłonie Harry'ego były takie delikatne i ciepłe przy jego skórze. - Piękny Lou... takie piękne ciało. Dokładnie takie, jakim je zapamiętałem. - Wargi Harry'ego złożyły pocałunek na klatce piersiowej Louisa, następnie na jego żebrach, potem na brzuchu.

„Wanna put my fingers thru yo hair, wrap me up in your legs... and love you til your eyes roll back..."

Plecy Louisa lekko bolały. - Więcej Harry...

- Shh... mam cię kochanie, będziesz dla mnie dobry, tak? - Louis skinął głową, będzie dobry dla Harry'ego. - Dobre kochanie, dobre... - Po tym, co jakby wydawało się latami, wargi Harry'ego odnalazły twardość Louisa. Harry polizał delikatnie główkę, kolekcjonując preejakulat, który wypływał.

Louis zadrżał. - Hazza...

- Zrelaksuj się kochanie... - Harry polizał erekcją od główki aż do podstawy. Przebiegł swoim językiem przez jądra Louisa i kochał sposób, w jaki jego 'zabawka' mruczała.

„Take you into my senses, wake up it's time to finish... round two, round two..."

Wziął dłonie Louisa i umiejscowił je w swoich włosach. - Harry... proszę...

Harry uśmiechnął się i wziął Louisa do ust. Zassał swoje policzki i pozwolił Louisowi uderzyć o tylną ściankę swojego gardła.

Louis wygiął swoje biodra na łóżku i pozwolił brudnym jęknięciom opuścić jego otwarte usta. - Harry... Kurwa! - Przytrzymał się mocno włosów Harry'ego, kiedy ten mu ssał.

Harry spojrzał na Louisa, musiał zobaczyć wyraz twarzy swojej 'zabawki'. Louis nie mógłby wyglądać piękniej, nawet gdyby chciał. Jego usta były lekko rozwarte, a jego oddech się trząsł. Jego cała twarz była zarumieniona, a jego ciało było pokryte potem.

„I want it, I want it... you want it... you want it..."

Harry kontynuował ruchy swoją głową w górę i w dół, ściskając w pewnym czasie biodra Louisa, wpatrując się w to jak łatwo chłopak robi się posiniaczony.

„Then I'ma rock ya body turn you over..."

Harry skinął głową. Sam był twardy, ale chciał, by Louis czuł się dobrze, mógł poczekać. - Chcę, abyś mnie ujeżdżał Boo, dobrze?

Louis zarumienił się. - Tak, Hazza.

Harry chwycił Louisa za kark i pocałował go szorstko. - Taki dobry chłopiec dla mnie Lou... Taki dobry. Chodź tutaj, kochanie.


„Now imagine the faces you'd make... if we ever made love..."

Harry usiadł ze swoimi plecami przy zagłówku. Louis ustawił się na biodrach Harry'ego ze swoimi nogami po każdej stronie.

- Kiedy tylko będziesz gotowy, boo...

Louis przełknął, był gotowy. Powoli opuścił się na dół... Główka Harry'ego powoli weszła w niego, powodując małe jęki u obydwóch chłopaków. Harry trzymał talię Louisa, aby go ustabilizować.

„Come kiss me, come with me, down the hall to my bed room... tonight we'll be making love faces..."

Louis pozwolił swojej głowie opaść do tyłu, kiedy Harry był w nim w pełni.

- Jak się czujesz, słoneczko? - Zapytał delikatnie Harry, całując wyeksponowaną szyję Louisa.

Louis jęknął głośno. - Tak dobrze... M-mogę się poruszyć?

- Nie wiem kochanie, jak bardzo tego chcesz? - Powiedział Harry, ściskając biodra Louisa.

- Tak bardzo Hazza... proszę... potrzebuję tego... tak cholernie bardzo... - Louis ciasno ścisnął zagłówek.

- Tak, kochanie... rusz się... pokaż, jak pracujesz swoimi udami... - Louis ponownie jęknął i zaczął robić kółka swoimi biodrami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro