Próba siódma

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

— To trwa zbyt długo! — krzyknął niezadowolony, najniższy zawodnik Karasuno.

— Wiem, wiem. — Tanaka westchnął przeciągając się.

— Mam pewien plan. — Nishinoya uśmiechnął się tajemniczo.

— Zamieniam się w słuch.

***

Dzień zaczął się dobrze. Od tygodnia dwójka zakochanych była pogodzona, a to sprawiło, że wszystko wróciło do normy. Dlatego też, każdy dzień zaczynał się dobrze. I choć znów popadli w swoją rutynę, nie chcieli tego zmieniać, bo po co? Po co coś zmieniać skoro jest się tak bardzo szczęśliwym?

— Jesteśmy wcześnie — stwierdził Suga przebierając się w szatni. — Jeszcze nikogo nie ma.

— To dobrze, mamy więcej czasu dla sie-. — Nie dane mu było dokończyć gdyż do pomieszczenia wpadł – z hukiem – Hinata.

— Wygrałem! — krzyknął. — TERAZ JEST 35 DO 35! — Zaśmiał się w czerwoną od biegu twarz Kageyamy.

— BOKE! — Tobio uderzył lekko Hinate w głowę, ale gdy ten tylko posłał w jego stronę buziaka, zrobił się jeszcze bardziej czerwony i odwrócił wzrok, co Shōyō skwitował śmiechem.

— Mówiłeś coś Daichi? — Kōshi popatrzył się rozbawiony na Kapitana, a ten tylko przewrócił oczami.

Gdy dwójka trzecioklasistów przebrała się w strój do ćwiczenia, poszła na sale gimnastyczną gdzie już czekał na nich trener oraz Takeda-sensei. Przywitali się z nimi, a gdy przybyła również reszta siatkarzy rozpoczeli swój trening.

Nic nadzwyczajnego się nie działo. Kageyama i Hinata bili się wzajemnie. Tsukishima obrażał ich, a Yamaguchi albo cicho śmiał się pod nosem, albo próbował uspokoić blondyna. Narita, Ennoshita oraz Kinoshita od czasu do czasu rozmawiali ze sobą. Daichi i Sugawara wraz z Asahim próbowali uspokoić głośnych pierwszoklasistów. Niestety jedna rzecz wydawała się podejrzana kapitanowi Karasuno: Tanaka oraz Yuu byli wyjątkowo spokojni dzisiejszego dnia. Szeptali tylko coś pomiędzy sobą, a jeśli ktokolwiek im przeszkodził (w szczególności jeśli był to Sawamura lub jasnowłosy) byli niewyobrażalni spięci i udawali jakby wcale przed chwilą ze sobą nierozmawiali. Nawet nie zwracali uwagi na Kyoko, a to było już naprawdę martwiące.

— Daichi-san! — Libero zwrócił uwagę wszystkich graczy swoim krzykiem. — Skoro już jest koniec treningu i wszystko wysprzątaliśmy to mam pytanie.

Czarnowłosy czuł, że nic dobrego z tego nie wyniknie jednak skinął głową.

— Właściwe jest to wyzwanie — wtrącił Ryuunosuke. — Ale myślimy, że naprawdę ci się spodoba!

— Po prostu mówcie. — Starszy niecierpliwił się. Naprawdę chciał mieć to za sobą.

— Pocałuj naszego wicekapitana! — krzyknął najniższy z graczy skacząc wysoko.

Brunet zakrztusił się powietrzem i zaczął kaszleć, a szarowłosy patrzył się na nich z szeroko otwartymi oczami. Trener uśmiechnął się lekko pod nosem i wyglądał jakby wcale nie był tym zaskoczony, w przeciwieństwie do Takedy, który wyglądał na niesamowicie poruszonego. Yachi upuściła aż z zaskoczenia bidony, które trzymała w ręce, a Kyoko zebrała je, również nieporuszona tym co przed chwilą rozbrzmiało w całej sali. Reszta drużyny aż ucichła z tego wszystkiego patrząc raz na łysielca, a raz na szatyna. Choć głupie pomysły drugoroczniaków były już wszystkim dobrze znane, to niemożna było ukryć zaskoczenia tym wyzwaniem.

— Co? — wydusił przyjmujący.

— To co słyszałeś.

I nim mężczyzna zdążył cokolwiek powiedzieć dwójka drugoklasistów zaczęła klaskać wykrzykując "gorzko". Brunet speszył się lekko, co tylko nakręciło dwójkę siatkarzy.

— Uspokójcie się — powiedział Daichi, ale nikogo nie zaskoczył fakt, iż to nie zadziałało. Mężczyźni zaczęli tylko głośniej krzyczeć, a chwilę potem dołączyła do nich trójka pozostałych drugoklasistów, którzy uśmiechali się lekko rozbawieni tą sytuacją. Sugawara spojrzał proszącym wzrokiem na Asahi'ego, który tylko poruszył głową w geście przeczenia i nieśmiało zaczął klaskać.

— Kageyama — rudzielec szepnął do partnera obok. — Co się dzieje?

— Boke! Hinata Boke! — Czarnowłosy zarumienił się przez zadane pytanie. — Oni chcą aby Daichi-san pocałował Sugaware-senpai.

Shōyō otworzył szeroko oczy i wydał z siebie głośne "oooo", aby odrazu zacząć wesoło skakać i krzyczeć. Tobio mruknął tylko coś pod nosem, jednak i on zaczął wydawać z siebie dźwięki, które miały przypominać zachęcanie do pocałunku. Tsukishima zachęcony przez Yamaguchiego i nawet lekko zadowolony, klaskał w rytm innych. Szarowłosy i czarnowłosy zostali otoczeni. Dziewczyny również nieśmiało i niepewnie do nich podeszły.

— Nie, nie, nie. Natychmiast się uspokójcie! Co to ma zna-? — Sawamurze niedane było dokonczyć gdyż stanął przed nim jego chłopak, i ciągnąć go za koszulkę przybliżył do pocałunku. Po całej sali dało się słyszeć gwizdy i wesołe nawoływania, jednak dwójka trzeciorocznych była skupiona tylko na sobie. Ich usta delikatnie się o siebie ocierały tworząc tym samym delikatny, a zarazem pełen emocji pocałunek. Aura wokoło była przyjemna i żaden z nich nie chciał tego kończyć, jednak po chwili przez brak powietrza musieli zakończyć przyjemną pieszczotę. Wyższy popatrzył się zaskoczony na starszego, który nie ukrywał swojego zadowolenia. Nawet nie zorientowali się, że cały klub zostawił ich samych.

— Kocham cię — wyznał pierwszy raz jasnowłosy.

— Ja ciebie też. — Młodszy oparł swoje czoło o te niższego uśmiechając się lekko.

I w końcu, po długich zmaganiach, próba siódma zakończyła się sukcesem. Może nie takim jakiego się spodziewali, jednak nikt nie mógł narzekać.

A Daichi uznał, że właśnie to była ta idelana chwila.

~^~

I tym akcentem kończymy tę książkę. Dziękuję wszystkim za przeczytanie i mam nadzieję, że się wam podobało.

\_/ <--- niech każdy zostawi tutaj po sobie chociaż jedną wiadomość gdyż chciałabym wiedzieć ile z was tu było ❤️

Oh, ale nie uciekajcie jeszcze! Już jutro pojawi się bonusowy rozdział!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro