Rozdział trzeci

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- To co, po shocie na dobry początek? - zapytał Tachihara, wymachując w powietrzu jedną z butelek wódki, które zgromadziły się w pokoju moim i Dazaia.

W zasadzie nie czekał na odpowiedź, od razu rozlał alkohol do sześciu kieliszków.

- Zagrajmy w coś, żeby lepiej poznać się z Chuuyą - zaproponowała Gin, kiedy tylko wychyliła swoją porcję wódki. Posłała mi ciepły uśmiech, po czym upiła soku ze swojej szklanki. Była naprawdę miłą dziewczyną, a pozory nieśmiałej i spokojnej szybko znikały, kiedy trochę bliżej się ją poznało. Co prawda nie mówiła wiele, ale kiedy już się odzywała, potrafiła mieć naprawdę cięty język. Początkowe wrażenie, które wywarła na mnie razem z Tachiharą, kompletnie zanikło. Już nie uważałem, że są swoimi przeciwieństwami, teraz widziałem, jak skaczą sobie do gardeł. Była między nimi naprawdę wyjątkowa dynamika i to sprawiało, że stanowili tak świetną parę.

- W prawda czy wyzwanie? - zapytał jej brat. 

- Nie, to zbyt oklepane - zaprzeczył Osamu. - Proponuję zagrać w nigdy przenigdy.

- Jestem za - zgodziła się blondynka, którą poznałem dosłownie przed momentem, kiedy razem z Gin, Ryunosuke i Michizo weszła do pokoju. - Dazai, zacznij.

- Jasne, czemu nie. - Wzruszył ramionami, po czym wziął w dłoń butelkę, żeby polać każdemu alkoholu. - Wszyscy wiecie, jak się w to gra?

- Nie bardzo - przyznałem. - Gry towarzyskie nie są moją mocną stroną.

- Spoko. To nic trudnego - zapewnił Tachihara, racząc mnie tym swoim cwanym uśmiechem. Odnosiłem wrażenie, że dobrze się dogadujemy. - Załóżmy, że powiem: "nigdy przenigdy nie farbowałem włosów". Jeśli też tego nie robiłeś, nie pijesz, a jeśli robiłeś, pijesz. Gramy bez kłamania, oszukiwania i zatajania faktów. Jeśli coś jest niejasne przy którymś stwierdzeniu, możesz dopytać. Dazai ciągle to robi. Chwytasz, młody?

Skinąłem głową, w miarę pojmując zasady gry. Nie wydawała się taka trudna.

- Och i jeszcze jedno - wtrąciła Gin. - Chuuya, wszystko co mówimy w tym pokoju, w tym pokoju zostaje. Jasne?

- Jasne - przytaknąłem. - Mi to na rękę.

- Czyżbyś skrywał jakieś mroczne sekrety, które nie mogą ujrzeć światła dziennego? - zapytał mój współlokator. W jego głosie pobrzmiewało rozbawienie, a w oczach igrały wesołe iskierki. Jasnym było, że nie mówił na poważnie, więc zamiast odpowiedzieć, wyłącznie wywróciłem oczami. - Zatem zacznijmy, już nie mogę się doczekać, żeby poznać małe grzeszki Chuuyi.

- Dupek - mruknąłem.

Osamu posłał mi całusa i zachichotał pod nosem.

- Zaczynam - oznajmił, patrząc mi prosto w oczy. Jego spojrzenie było tak intensywne, że niemal poczułem się niekomfortowo. - Nigdy przenigdy nie ściągałem na egzaminach.

Kilka osób podniosło kieliszki. Nie spodziewałem się tego po uczniach tak prestiżowej szkoły, ale starałem się ukryć swoje zaskoczenie i wyłącznie popatrzyłem na Dazaia spod uniesionych brwi. Kto jak kto, ale akurat on wyglądał na takiego, który miał doświadczenie w oszukiwaniu.

- Teraz ja - zadeklarował Michizo. - Nigdy przenigdy nie masturbowałem się w miejscu publicznym.

- Toaleta w akademiku liczy się jako miejsce publiczne? - dopytał Osamu, a ja zastanowiłem się, czy on naprawdę ma zamiar szokować mnie każdym swoim zdaniem.

- Raczej tak - przytaknął Tachihara.

- No cóż... - Osamu jako jedyny napił się wódki i wydał się tym faktem absolutnie niewzruszony.

- Nie chciałam wiedzieć - mruknęła Gin. - Moja kolej. Nigdy przenigdy nie brałam narkotyków.

Znów napił się tylko Osamu. Co było z nim nie tak, poważnie?

- Nigdy przenigdy nie byłam na prochach - rzuciła Higuchi.

- W sensie psychotropach? - dopytał Dazai.

- No.

Cała pozostała czwórka się napiła. Powoli zaczynało mnie suszyć.

- Chuuya, ale z ciebie świętoszek - prychnął Osamu. - Dawaj, zaskocz nas. Teraz ty.

Przeczesałem włosy palcami, odgarniając przydługą grzywkę z czoła. Był ogrom rzeczy, których jeszcze nie miałem okazji robić. Nie dlatego, że nie chciałem. Po prostu nie było ku temu okazji.

- Nigdy przenigdy nie całowałem się z osobą tej samej płci.

Cała piątka wypiła swoje shoty.

- Myślę, że Dazai chętnie by to zmienił - zaśmiała się Gin, puszczając mi oczko.

- Och, no pewnie, ale zamknijcie oczy - parsknął Osamu i wydał się przy tym całkiem nieźle wstawiony. Jakby nie było, pił najwięcej z nas wszystkich. Poza tym był strasznie chudy, a jego głównym posiłkiem dnia był ramen z torebki i kubek czarnej kawy. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby szybko się upił.

- Grajmy dalej, może w końcu trafimy na coś, co Chuuya robił - zachęciła Higuchi i w jej ustach nawet nie zabrzmiało to złośliwie. - Aku?

- Nigdy przenigdy nie byłem zakochany.

- Cios poniżej pasa - odezwał się Michizo. Następnie podniósł kieliszek i wypił go szybko.

- Ale w tym życiu? - znowu wtrącił się mój współlokator.

- Nie zaczynaj tylko  z tą reinkarnacją, proszę cię - jęknęła Gin, ułożywszy głowę na ramieniu swojego chłopaka. Ona też była już nieźle podpita, ale co się dziwić, skoro wlała w swoje drobne ciałko prawie pół butelki wódki.

- Po prostu potrzebuję, żeby twój brat sprecyzował pytanie. Czy chodzi ci o zakochanie w tym życiu?

- Tak.

- W takim razie jestem bezpieczny - oświadczył radośnie Osamu.

Zdecydowanie postanowił zadziwiać mnie każdym swoim słowem. Musiał planować to przez cały tydzień naszej znajomości.

Dwie godziny później, kiedy nasi znajomi wyszli już do swoich pokojów, a ja leżałem na łóżku, tępo wpatrując się w materac nad sobą i starałem się zatrzymać karuzelę w głowie, bo jednak zalazły się rzeczy, które również ja robiłem, na usta zaczęły cisnąć mi się słowa, których raczej nie wypowiedziałbym na trzeźwo.

- Dazai, śpisz? - zapytałem cicho, na wypadek, gdyby faktycznie spał.

- Nie, a co?

- Jak to jest się całować?

Odpowiedziała mi chwila ciszy, podczas której ręce zaczęły pocić mi się z nerwów i zacząłem żałować, że zadałem to pytanie.

- Chuuya, co? - odezwał się w końcu. Jego głos był zaskoczony, ale nie kpiący, co odrobinę mnie uspokoiło.

Przetarłem twarz dłonią i wziąłem głęboki wdech.

- Nigdy przenigdy nie... całowałem się z nikim. Wiem, to głupie, mamy po szesnaście lat i w ogóle, ale po prostu nie miałem nikogo takiego, kto by...

- Hej, Chuu - przerwał mi. - To okej. Kiedyś ci pokarzę, dobra?

- Pokarzesz mi, jak to jest się całować?

- Tak. Może kiedy następnym razem razem się upijemy. Zgoda?

Czy Dazai właśnie proponował mi pocałunek? Na to wyglądało. Ale czy dziwiło mnie, że składa mi taką propozycję po zaledwie tygodniu znajomości? Nie, właściwie nie. Osamu był dziwnym człowiekiem i sugestia, jaką właśnie otrzymałem, była jedną z moralniejszych z puli tych, których mógłbym się po nim spodziewać.

- Zgoda.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro