[ERERI] Spotkanie po latach

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

To było późne jesienne popołudnie, nie zapowiadało się na nic nadzwyczajnego. Levi beznamiętnie rozwiązywał krzyżówkę, popijając czarną herbatę. Nie mógł znaleźć lepszego zajęcia, które by go nie nudziło. W końcu był trochę oschłym 30-letnim mężczyzną bez zainteresowań. Jego życie polegało na wykonaniu swojej roboty, potem jakieś zajęcie na rozwijanie umysłu, a w międzyczasie podstawowe czynności życiowe. Dodatkowo lubił popijać czarną herbatę, która trochę ubarwiała jego nudne życie.

Nagle usłyszał pukanie do drzwi. Spojrzał w tamtą stronę, rozchylając wargi w geście lekkiego zdziwienia. Spokojnie odłożył długopis wraz z krzyżówką, po czym poszedł otworzyć. Zaraz po pociągnięciu klamki oniemiał. W progu stał wysoki szatyn o ciepłym odcieniu skóry, a jego zielone tęczówki wyrażały powagę oraz szacunek wobec starszego. Mimo to nie mógł oszukać natury. Jego ciało było większe wprost proporcjonalnie do wzrostu. Poza tym wojskowy powinien być dobrze zbudowany, a chłopak akurat miał na sobie mundur wraz z czapką, też w moro. Levi wyglądał, jakby został zahipnotyzowany. Bez żadnych emocji patrzył prosto w twarz młodszego, oczekując słów z jego strony.

W końcu lekko zestresowany szatyn uśmiechnął się, drapiąc w tył głowy:

- Witaj, Levi... Mogę wejść?
- Możesz... - niepewnie odpowiedział, robiąc miejsce dla żołnierza.

Mężczyzna nie miał pojęcia, co powinien teraz zrobić. Właśnie wpuścił do domu swojego starego kochanka. Zapamiętał go jako dziecinnego chłopaka, ale po starym Erenie nie było śladu... Teraz chodził wyprostowany, miał ostrzejsze rysy, urósł... Zmężniał. Minęło tylko 5 lat, ale to było wystarczająco dla Levi'a. Tęsknił za swoją wielką miłością, którą postanowił porzucić. To przez niego Eren poszedł do wojska... Levi był wtedy zagubiony, wolał zachować własną pracę niż kontynuować romans z nieletnim. Jaeger miał mu to za złe, był bliski nienawiści za złamanie serca... Dopiero w wojsku zrozumiał wiele spraw, zrozumiał Levi'a i jego wybór. Nie zamierzał jednak się poddawać. Dorastał w twardych warunkach, oczekując dorosłości. I fakt faktem, że jako najlepszy żołnierz w jednostce musiał jeździć na niebezpieczne misje, ryzykując życie. Ale wciąż miał nadzieję na spotkanie ze swoją wielką miłością. To właśnie myśl o Levi'u pozwoliła mu przeżyć. Widząc mężczyznę poczuł, że jego serce bije tak szybko jak nigdy przedtem. Tak bardzo tęsknił za tą bladą cerą oraz za zobojętniałym wyrazem twarzy... Wciąż kochał starszego od siebie mężczyznę.

W końcu Levi sam podjął próbę konwersacji:

- Pewnie jesteś głodny. Odgrzeję ci obiad - oznajmił, po czym poszedł do kuchni.
- Dobrze... - zdążył tyle odpowiedzieć, choć Levi'a już nie było.

Eren spokojnie usiadł przy wielkim stole, zaciągając się zapachem domu. Zawsze tu pachniało wanilią i wciąż tak było. Chłopak uwielbiał ten słodki zapach. Był przeciwieństwem zimnych uczuć Ackermanna, które ogrzewał szatyn.

Z nostalgii wyrwał go zapach domowego jedzenia, które właśnie podał Levi. Zaraz po tym usiadł na przeciwko, zaczynając swoje obserwacje. Nie zdziwiło go to, że Eren już chwilę po tym rzucił się na talerz jak dziki. W końcu chłopak zawsze miał apetyt, a po podróży musiało mu wyjątkowo burczeć w brzuchu.

W mgnieniu oka danie zniknęło, a Eren wyglądał na przeszczęśliwego. W końcu zjadł coś domowego i spod rąk Levi'a, a on uwielbiał jego kuchnię. Za chwilę chłopak poprosił o pozwolenie na odświeżenie się w łazience, na co Levi mu pozwolił, bo dlaczego nie...

Roztrzepanie Erena znów go zgubiło. Dopiero pod prysznicem zorientował się, że nie zabrał z plecaka rzeczy na zmianę. Na szczęście rezolutnie wymyślił plan, który jako jedyny mu pozostał. Szybko skończył kąpiel, po czym pośpiesznie złapał za pierwszy lepszy ręcznik. Nie miał za dużo do wyboru, bo na haczyku wisiały jedynie dwa, biały i żółty. Eren złapał za ten biały. Następnie podsuszył włosy, omijając wycierania ciała, i sprawnie przewiązał go na biodrach. W takim stanie wyszedł z łazienki, chcąc szybko złapać suche ciuchy i wrócić, żeby się przebrać.

Chłopak czuł, że to wcale nie skończy się tak jak zaplanował. I nie mylił się... Zdążył zrobić parę kroków, aż nagle z kuchni wyszedł Levi. Mężczyzna cały czas był, jakby zaczarowany, ale teraz to już szczególnie. Stanął jak słup soli, a do tego jego mimika zdrętwiała. Jedyne, co potrafił w tej chwili to oddychać. Chociaż to też nie było najłatwiejsze... Wszystko przez stan, w jakim był Eren. Mokry, w samym ręczniku... Po jego przyjemnie opalonym i umięśnionym torsie jeszcze spływały pojedyncze krople, ale on nie wyglądał, jakby o tym myślał. Uwagę bruneta zwrócił jeszcze jeden fakt umieszczony na młodszym. Był cały w bliznach wszelakiej wielkości i rodzaju... Oszołomiony Ackermann tylko przełknął ślinę nerwowo, po czym niepewnie spytał:

- Aż tak...?
- Hm... - szatyn lekko zmarszczył brwi, patrząc na swoje ciało. Nie do końca wiedział, o co chodzi starszemu. - Masz na myśli te blizny? - uśmiechnął się delikatnie.

Levi kiwnął głową.

- Bezpiecznie nie było... - ubarwił te słowa subtelnym śmiechem - Ale ja też byłem wysyłany na najcięższe misje, dlatego. Kilka razy mnie postrzelono, ale udało się mnie uratować zawsze.
- Eren... Ja... - przeżywał szok.

Serce bruneta biło najmocniej jak się dało, jakby zaraz miało wypaść z jego klatki piersiowej. Dopiero docierało do niego, do czego doprowadził... Naraził życie młodego chłopaka, który dopiero wchodzi w dorosłość. Gdyby nie zerwanie to Eren nie poszedłby do wojska, nie zyskałby tych wszystkich oznaczeń walki...

Levi poczuł, że jego oczy lada chwila będą dwoma kobaltowymi bursztynami, dlatego mimowolnie spuścił głowę, zakrywając twarz dłońmi. Nim dał upust emocjom, zdążył jeszcze wyszeptać:
,,Przepraszam, Eren...".

Szatyn doskonale wiedział, skąd to całe zachowanie. Dobrze pamiętał swoją złość i ból serca. Pamiętał powód swojej służby, ale... nie zapomniał także o tym, po co to wszystko było. Robił to z miłości do mężczyzny, który go odrzucił... Tylko, że teraz już wiedział, że tak było słusznie.

Przygryzł wargę, po czym jednym sprawnym ruchem ręki przyciągnął starszego do swojego torsu. Jego uścisk był ciepły i czuły, a do tego pełen opieki.

- Levi - zaczął szeptem - Wybaczyłem ci... Ja byłem zbyt niedojrzały dla ciebie, a ty musiałeś bronić pracy. Byłem wściekły - poczuł napływające łzy, ale od razu je wytarł ręką, po czym zacisnął pięść - ale zrozumiałem to wszystko dopiero, gdy zacząłem igrać ze śmiercią... Pojąłem, że... - jego serce zaczęło szybciej bić - że kocham cię ponad życie.

Wtedy otworzył szerzej oczy, po czym odciągnął od siebie mężczyznę. Stanął przed nim, a następnie przywarł go do ściany. Zachłannym ruchem wpił się w wargi bruneta, mocno chwytając dłonią jego żuchwę. Bez opamiętania muskał wargi starszego, a Levi bez sprzeciwu odwzajemniał. Po krótkiej, lecz treściwej wymianie pocałunków, Eren oderwał się od ciepłych ust zdezorientowanego mężczyzny. Ciężkim oddechem spoczął na uwrażliwionej szyi starszego:

- Przeżyłem tylko dla tej chwili - wyszeptał - Pragnąłem jej najbardziej na świecie. Nawet własnych rodziców tak bardzo nie chcę zobaczyć jak chcę ciebie. Chcę spędzić z tobą noc. Dzisiaj, w tej chwili...

Eren wargami poczuł, że ciało Levi'a jest coraz cieplejsze pod wpływem tych kilku słów. W dodatku sam brunet zaczął szybciej oddychać. Odchylił głowę do tyłu, rozchylając wargi oraz mrużąc oczy.

- Zacznijmy już teraz - wymamrotał lakonicznie, łapiąc szatyna za kark.

Te słowa z kolei rozpaliły Erena. Nic nie mogło go podniecić bardziej niż fakt, iż miłość jego życia, chce z nim to zrobić. Bez zbędnego przedłużania ściągnął ze starszego szarą bluzkę, po czym dorwał się wargami do jego szyi. Zaczął skromnie i niewinnie czułymi muśnięciami, ale dość szybko zmienił je na o wiele mocniejsze. Nie zawahał się nawet zostawić rumianych malinek schodzących aż do obojczyków bladoskórego. Język szatyna również brał aktywny udział, szczególnie właśnie niżej szyi. Tymczasem sprawnie rozpiął rozporek bruneta, po czym od razu wsunął tam dłoń. Czułymi ruchami stymulował jego krocze, nie popełniając w tym żadnej pomyłki. Doskonale wiedział, jak dotykać Ackermanna, który właśnie w tej chwili cicho pomrukiwał gdzieś w krainie przyjemności. Nim się zdążył zorientować, Eren już trzymał w dłoni jego erekcję, wcześniej lekko zsuwając spodnie z bioder bruneta.

Na szczęście byli blisko sypialni, dlatego droga tam nie trwała długo, a umilili ją sobie namiętnym pocałunkiem. Gdy tylko przekroczyli próg pokoju, Eren natychmiast rzucił starszego na łóżko. Zachłannie pozbawił go spodni oraz skarpetek, a następnie przylgnął ciałem do ciała starszego. Od razu poczuł znacznie gorętszą temperaturę niż jeszcze parę minut temu. Mimowolnie otarł się o Levi'a, czując w tym przyjemność, dlatego postanowił to kontynuować. Zauroczony dotykiem mężczyzna jedynie ułożył dłonie na rozgrzanych plecach chłopaka, zadając mu tym falę rozkoszy, przez co ten poczuł ciarki na skórze. Wraz z tym Ackernann objął jego biodra nogami, drażniąc tym krocze młodszego.

W końcu Eren utracił ręcznik, przez co został zupełnie nagi. Wtedy brunet postanowił się odwdzięczyć i lekko zrzucił z siebie chłopaka, odrywając się od niego. Wszystko po to, aby za chwilę przylgnąć wargami do szyi Erena oraz dłonią do jego członka. Jego ruchy były tak przyjemne, że Jaeger mimowolnie cicho wzdychał, gdy nie potrafił utrzymać zębów przy dolnej wardze. Do tego przymykał oczy. Jednak nie potrafił bezczynnie leżeć, racząc się pieszczotami starszego. Gdy ten oddawał na jego skórze mocne muśnięcia, Eren dłonią delikatnie wodził w dół po plecach Levi'a. Gdy zszedł już wystarczająco nisko, wsuwając dłoń pod bieliznę bruneta, ten zadrżał dość mocno. Zaczął dyszeć, co dodawało doznań Erenowi, który odczuwał to na skórze. Chłopakowi udało się też dość sprawnie i szybko usunąć ze starszego bokserki. Wtedy pozwolił sobie odsunąć starszego od swojej szyi, a wraz z tym położyć go na jego stronie. Teraz to on wysunął język, po czym przylgnął nim do sutka starszego. Levi zareagował momentalnie. Zastękał, wypychając tors do przodu i gwałtownie odchylając głowę wraz z przymknięciem powiek. Do tego oderwał dłoń od już twardego przyrodzenia Erena, a ułożył ją gdzieś na jego plecach. Palce drugiej dłoni wplótł we włosy chłopaka.

Szatyn nie ograniczał swoich pieszczot jedynie do mokrego tańca językiem, również się zassiewał lub po prostu muskał. Łańcuchem przyjemnych pocałunków przeniósł swoje ruchy na drugą stronę. Jego starania rosły wraz z aprobatą bruneta, a ten nie narzekał...

W końcu Eren oderwał się, spoglądając na zarumienioną z podniecenia twarz Levi'a. Bez krzty wstydu spytał o to, gdzie jest lubrykant. Lekko zdziwiony brunet wskazał mu miejsce, jednocześnie przyglądał mu się. Dawniej chłopak unikał stosunku tylko z tego głupiego powodu lub Levi sam musiał się przygotować. Teraz szatyn potraktował to jak zupełnie naturalną rzecz. Spokojnie wyjął buteleczkę, po czym wrócił do starszego. Czule spoczął wargami na ustach bruneta, zachęcając go do przyjemnego pocałunku. Jednak tutaj poszedł na przód, wszak wsunął język do ust starszego, zahaczając nim o jego język. Levi po prostu odwzajemniał, dając się porwać urokliwemu kochankowi. Jednocześnie czuł, jak Eren gładzi jego wewnętrzną część uda, rozchylając je. Levi specjalnie wracał do naturalnej pozycji, aby chłopak jeszcze trochę go podotykał. W końcu szatyn zrobił to trochę mocniej, w dodatku chwilę przetrzymał nogę starszego. Wtedy Levi odpuścił, pozwalając Erenowi kontynuować.

Za chwilę Eren namoczył dwa palce i nimi od razu zaczął wchodzić w Ackermanna. Ten za to położył obydwie dłonie na karku młodszego, pogłębiając francuski pocałunek. Tym razem on zaczął dominować w ustach Erena, ale dzięki temu Jaeger mógł się skupić na rozciąganiu Levi'a. Poruszał palcami bez szczególnej prędkości, ani za szybko, ani za wolno. Robił to zwyczajnie, za to biodra bruneta mu pomagały.

W końcu Eren oderwał się od starszego, a następnie złapał go pod kolanami. Następnie gwałtownie wszedł w niego, wykonując mocne pchnięcie. Zupełnie przypadkiem udało mu się trafić w prostatę starszego, a to wyjątkowo wrażliwe miejsce. W tym momencie Levi głośno jęknął, chwytając prześcieradło po obu stronach. Do tego dość wysoko wypiął klatkę piersiową, odchylając głowę do tyłu i mrużąc powieki. Już chwilę później Eren puścił nogi Levi'a wolno, chwytając jego biodra. Wykonywał dość mocno pchnięcia, przygryzając wargę i również przymykał oczy. Czasem wyrwał mu się jakiś cichy dźwięk rozkoszy, którego nic a nic się nie wstydził. Levi jedną nogą przylgnął do boku młodszego, kładąc dłonie na jego plecach. Następnie przyciągnął go do swojego ciała, przy czym wargi Erena znalazły się tuż przy krtani bruneta. Wykorzystał to i wraz z lekkim przyspieszeniem ruchu bioder zaczął czule pieścić środkową część szyi starszego. To tylko spotęgowało doznania Ackermanna, który zaczął głośniej i intensywniej wydawać z siebie dźwięki rozkoszy. Jednak Erenowi najbardziej podobały się te jęki, które brzmiały najpodobniej do jego własnego imienia. Bardzo chciał usłyszeć wyraźne "Eren" z ust podnieconego do granic możliwości Levi'a, a najlepiej tego właśnie dochodzącego. W końcu Levi wczuł się w ruch młodszego i on również zaczął lekko poruszać biodrami, zbliżając się powolutku do celu wyprawy. Jedną ręką chwycił prawie wrzące ramię szatyna, przyciągając go jeszcze mocniej. Nagle Eren chwycił głowę Levi'a tak, aby ten spojrzał się prosto. Wtedy styknęli się czołami, a chłopak nie pozwalał starszemu spuścić z niego wzroku. Do tego jego ruch był jeszcze intensywniejszy, a przy tym ocierał się dość mocno o ciało bruneta. Levi tonął w przyjemności, ale przy zielonym wzroku szatyna nie potrafił tego ukrywać. Jego policzki czerwieniały, zresztą policzki Erena także do bladych nie należały.

Zaczęli się zbliżać. Eren złapał mocniej biodro Levi'a odsuwając się od jego twarzy. Przygryzł wargę, przymykając oczy. Wykonywał właśnie ostatnie pchnięcia, czując, że jego członek zaraz wybuchnie. Za to Levi odchylał głowę do tyłu, wydając z siebie chaotyczne odgłosy. Zgiął palce u stóp, zresztą te u rąk również. Jeszcze chwilę wydawał nic nie znaczące jęki, aż w końcu...

- Ah..!.. Ahh, Eren! - doszedł, wyginając się w łuk. Następnie rozchylił mimowolnie nogi, czując ulgę i zmęczenie.

Za chwilę Eren głośno, lecz głęboko westchnął, również odchylając głowę w tył. Zaraz po tym szybko wyszedł ze starszego, a następnie opadł na jego dość ruchliwy tors, głośno dysząc wraz z nim samym.

Gdy chwilę odpoczęli, Eren podniósł się na tyle, aby móc spojrzeć w twarz swojej wielkiej miłości. Uśmiechnął się delikatnie i czule:

- Warto było czekać tyle czasu - wyszeptał, wtulając nos w zgięcie szyi starszego oraz obejmując go w pasie. - Nie żału...
- Przestań! - przykrył ich kołdrą. - Wiem, co chcesz powiedzieć...
- Levi - zaczął stanowczo - Nie żałuję żadnej misji, jaką musiałem zrealizować. Czasem cholernie się bałem. Dziękuję, że to całe poświęcenie opłaciło się.
- Nie możesz przeceniać mnie nad własne życie.
- Kiedy moje życie nie ma zupełnie znaczenia, kiedy nie ma w nim ciebie. Walczyłem tylko i wyłącznie o twoje serce.
- Masz skończyć z wojskiem.
- Hm? - lekko zdziwiony znów się podniósł, patrząc pytająco na starszego.
- Masz obsesję. Jeszcze zginiesz za mnie, a w twoim głupim młodym umyśle może się wszystko zdarzyć. Masz już z tym skończyć i iść do normalnej pracy. Nie musisz się martwić o dach nad głową - powiedział beznamiętnie, odwracając się do niego plecami.
- Czy to znaczy, że... Przyjmujesz mnie?
- Można tak powiedzieć. Dobranoc.
- Kocham cię! - krzyknął radośnie, po czym nachylił się tak, aby skraść Levi'owi pocałunek z ust.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro