Quick escape and even faster return

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ran nie należała do osób, które szybko traciły cierpliwość. Jednakże dziesiąty dzień z rzędu, w którym Tomura nie odezwał się do niej ani słowem i starał się ją ignorować, to dotychczasowy rekord, przez co powoli zaczęła się niepokoić. Zazwyczaj taki stan miał miejsce po nieudanej akcji, bądź przez zwyczajny brak humoru, co u niego zdarzało się wyjątkowo często. Jednakże ona powoli traciła cierpliwość.

Siedziała na łóżku w swoim pokoju, patrząc z założonymi rękami na film lecący na jej laptopie, którego dostała kilka tygodni temu. Myślała, że w taki sposób uda się jej odciągnąć uporczywe myśli, które cały czas wędrowały do postaci niebieskowłosego, jednakże było to bezcelowe. Wyszedł kilka godzin temu i jeszcze nie wrócił, przez co zaczęła się niepokoić, dopiero przytłumiony trzask drzwi sprawił, że jej serce podskoczyło w piersi, a ona sama zerwała się na równe nogi. Dopadła do drzwi i ruszyła w stronę pokoju Shigarakiego. Zobaczyła go wchodzącego do pokoju i zatrzaskującego za sobą drzwi. Zawahała się przed ruszeniem w jego stronę, gdyż z daleka było widać, że jego humor pozostawiał wiele do życzenia, jednak ciekawość zwyciężyła i już po chwili stała przed jego drzwiami, pukając drżącą ręką w drewno. Po drugiej stronie usłyszała krótkie warknięcie i ociężałe kroki w jej stronę, a zaraz potem ukazała się jej twarz Tomury, którą skrywał pod dziwaczną dłonią od dziesięciu dni bez przerwy.

- Mogę wejść? - spytała zanim ten zdążył się odezwać. Wbrew temu co mówiła Toga, czy też Kurogiri, czuła w stosunku do niego wszechogarniający strach. Mylili się, mówiąc, że Ran jest na tyle szalona, że nie boi się Shigarakiego. Trzęsła się na samą myśl o jego gniewie, sama aura, jaka otaczała chłopaka była przerażająca, a co dopiero przebywanie z nim pod jednym dachem podczas jego „humorków".

- Czego chcesz? - warknął, a Saito przełknęła głośno ślinę.

- Pogadać - odpowiedziała, skubiąc nerwowo skórki przy paznokciach i doprowadzając tym samym, że krew z niewielkich ranek zabrudziła jej paznokcie.

- Nie mamy o czym. - Silne powietrze, jakie uderzyło w jej twarz po zatrzaśnięciu przez niego drzwi, sprawiło, że ciemne włosy zawirowały za jej plecami. Chwilę stała w miejscu, po czym przełykając słone łzy, wróciła do swojego pokoju. Nie chciała płakać, zwłaszcza, że wiedziała, że prędzej czy później mu przejdzie i będzie zachowywał się normalnie, jednak w tym momencie miała dość. Podeszła do szafy, po czym gwałtownie je otworzyła, sprawiając, że zawiasy żałośnie zaskrzypiały. Jednym ruchem wyjęła swoją starą torbę, a następnie zaczęła pakować w nią ubrania i bieliznę. Nie do końca wiedziała, co chce zrobić, jednak wizja odpoczynku od ponurego budynku i wściekłego Tomury była urzekająca i niezwykle zachęcająca. Wiedziała, że zachowuje się nieodpowiedzialnie i idiotycznie, jednak w tym momencie guzik ją to obchodziło.

Głośno tupiąc przeszła do łazienki, gdzie zgarnęła wszelkie potrzebne kosmetyki i przedmioty, w tym szczoteczkę i grzebień. Następnie zamknęła wypełnioną po brzegi torbę i wróciła do pokoju, żeby ubrać się w wygodne rzeczy. Nie miała żadnego planu, na to, gdzie będzie nocować, ani co robić, ale miała ochłapy pieniędzy, które zarobiła, pracując dla Tomury. Oczywiście, nie były to żadne wyczynowe akcje, które reszta Ligii wykonywała, co jakiś czas. Tylko zwyczajne odnalezienie czyjegoś grobu i przyzwanie ducha, a następnie zdobycie od niego potrzebnych informacji.Wiązało się to z ryzykiem bycia opętanym, jednak z czasem coraz lepiej nauczyła się tego unikać.

•••

Nie kryła się z tym, że zamierza się wymknąć. Szła wyprostowana z powieszoną na ramieniu torbą, a kiedy dotarła do drzwi oddzielających ją od świata zewnetrznego, przystanęła. Zawahała się zanim je otworzyła, jednak szybko odpędziła natrętne myśli i już po chwili znalazła się w ciemnej uliczce. Stara latarnia niedaleko wejścia do budynku co chwila mrugała, przez co teren wokół niej wyglądał mniej przychylnie. Dodatkowo odgłosy walki bezpańskich kotów odbijały się od ścian i roznosiły na odległość dobrych kilku metrów, sprawiając, że dziewczyna zadrżała. Ruszyła przed siebie w stronę głównej ulicy, która o dziwo o tej porze tętniła jeszcze życiem.

Pierwszy raz odważyła się na coś takiego, dlatego też narastające w niej obawy w pewnej chwili zmusiły ją do przystanięcia. Nie znała topografii całego miasta, a wolała na tą noc zaszyć się w bezpieczniejszym miejscu niż park, czy stacja metra. Zwłaszcza, że budynek, w którym mieszkała razem z Tomurą i Kurogirim znajdował się w jednej z najgorszych dzielnic.

Postanowiła zatem udać się na stację, skąd chciała przedostać się do centrum, gdzie było większe prawdopodobieństwo znalezienia bezpiecznego noclegu. Zerknęła na telefon sprawdzając godzinę i upewniając się, że Shigaraki jeszcze nie zauważył jej zniknięcia. Podejrzewała, że w jego obecnym stanie nawet jak minie tydzień, on nie zauważy zmiany. Dopiero po jakimś czasie się zorientuje i zapewne wścieknie. Jednak Saito była w stu procentach pewna, że należy mu się. Rozumiała, jak dużą odpowiedzialność wziął na swoje barki, ale nie oznaczało to, że miał się zachowywać w stosunku do niej, jak totalny dupek. Zwłaszcza, że ona niczym mu nie zawiniła. Poza tym już wcześniej nachodziły ją myśli o samodzielnym życiu i dlatego starała się oszczędzać pieniądze.

Nie chciała, żeby wyszło tak, że wróci po kilku dniach z podkulonym ogonem i obrabowana ze wszystkiego. Wolała znaleźć dorywczą pracę i wynająć kawalerkę, a wtedy wszystko potoczyłoby się już z górki. Jedyne czego musiała się trzymać, to unikania policji i szemranego towarzystwa. Wątpiła, że jej rodzice wciąż ją szukają, jednak ostrożności nigdy dość.

•••

Wysiadła przy głównej ulicy i ruszyła zgodnie ze strzałką na ekranie jej komórki. W czasie jazdy znalazła tani motel, w którym zarezerwowała pokój na trzy dni. Na szczęście trafiła na ofertę, która nie zdarła z niej aż tak bardzo. Kiedy dotarła do celu i zameldowała się pod fałszywym nazwiskiem, którego używała odkąd uciekła z ośrodka, uświadomiła sobie pewien szczegół. Owa rzecz, która wcześniej nieśmiało szeptała jej z tylu głowy, teraz uderzyła w nią pełną falą. Shigaraki Tomura jest mściwy.

I po tym, co właśnie odstawiła, będzie chciał się zemścić. Zapomniała, że niebieskowłosy nie myśli tak, jak każdy. Wręcz przeciwnie, od razu stawia tezę, która według niego jest trafna. Nie liczy się z niczyim zdaniem, a już na pewno w nie tak ważnej kwestii, jak czyjaś zdrada.

- Przecież on mnie zabije - wyszeptała do siebie, siadając na bambusowej macie. Chwyciła się za głowę, omal nie wyrywając przy tym włosów, a jej ciałem wstrząsnął dreszcz.

Długo jeszcze trwała w bezruchu, głowiąc się nad rozwiązaniem, jednak żadne nie było wystarczająco dobre. Jej życie było zagrożone, a ona sama nie miała pojęcia, co zrobić. Wątpiła w to, że Tomura zawaha się przed skrzywdzeniem jej i choć coś ich ewidentne łączyło i w jakiś magiczny dla niej sposób przyciągało. To nadal Shigaraki widział zerową wartość ludzkiego życia. W końcu według niego, każdego można było zastąpić. I czy chodziło to, o jakiegoś ważnego członka Ligii, czy też o jego przysłowiową „drugą połówkę", dla niego, to nie miało znaczenia.

•••

Nie mogła spać całą noc, a kiedy nareszcie się udało, alarm w jej telefonie oznajmił, że czas już wstać. Musiała znaleźć pracę i to natychmiast, kiedy jeszcze miała pieniądze i mogła spać pod dachem. Wyskoczyła z motelowego futonu i ruszyła do łazienki, gdzie doprowadziła się do w miarę dobrego stanu.
Kiedy zaczęła grzebać w swojej torbie w poszukiwaniu drugiej jednakowej skarpetki jej dłoń zahaczyła o coś twardego. Po wyjęciu znaleziska miała kolejny powód do omdlenia. Była to gra Shigarakiego, którą jej pożyczył cztery tygodnie temu, kiedy akurat strasznie jej się nudziło. Przez jego humor o niej zapomniał i nie upomniał się. Natomiast Ran po przejściu kilku pierwszych poziomów odłożyła ją torby, ponieważ wyjeżdżali do Kioto, gdzie szukali pochówku nieznanego jej mężczyzny. Zabrała wtedy i grę i laptopa, bo liczyła, że pogra w hotelu. Nie spodziewała się jednak, że tego dnia Tomura wykaże w stosunku do jej osoby zainteresowanie, wykraczające poza ramy obowiązków.

Schowała ją z powrotem i klnąc na swoje zapominalstwo i głupotę, a po odnalezieniu pasującej skarpety, poszła zjeść jakieś śniadanie. Nie było ono wyszukane, ale co ważniejsze, nie było drogie. Dlatego też brunetka miała w miarę stabilny humor. Kolejną rzeczą, jaką postanowiła, było poszukanie ofert pracy, dlatego też przemierzała ulice Mutsufasu, rozglądając się po witrynach sklepów, restauracji i kawiarń. Co rusz natrafiała na jakieś oferty, jednak większość z nich wiązała się z gastronomią, a co za tym idzie posiadaniem książeczki sanepidowskiej, której Ran nie miała. Po kolejnych godzinach nieowocnego łażenia usiadła przy stoliku w niewielkiej restauracji i zamówiła najzwyklejszy ramen, żeby choć trochę uratować ten tragiczny dzień.

•••

Do motelu wróciła wieczorem w paskudnym humorze. Nie znalazła żadnej dobrej oferty pracy, w dodatku niedawno się rozpadało, a ona sama nie zabrała parasola. Jakby tego było mało, była już tuż przy przystanku, kiedy jadący samochód najechał na sporą kałużę, przez co część wody znalazła się na brunetce. Była wściekła i cała dygotała po części z zimna, a w dużej mierze przez gniew. Wchodząc nawet nie zauważyła, że coś się w pokoju zmieniło. Bez zapalania światła od razu pognała do łazienki, gdzie zdjęła mokre ciuchy i wzięła gorący prysznic. Wyszła owinięta samym ręcznikiem i nieznacznie spokojniejsza. W przypływie złości nie zabrała żadnych rzeczy do przebrania i teraz musiała paradować po zimnym pokoju w pośpiechu szukając czegoś ciepłego. Zapaliła światło i zamarła.

Tuż obok jej torby, na futonie siedział Tomura.
Nie miał na sobie maski, co jeszcze bardziej ją zaniepokoiło. Co dziwne nie wyglądał na wściekłego, a raczej jego mimika tego nie pokazywała. Ran w tym czasie zabrakło zwyczajnie języka w gębie, żeby coś powiedzieć, albo chociażby się ruszyć. Cała wściekłość i uczucie zima wyparowało zastąpione strachem o własne życie. Serce Saito biło w nieludzkim tempie, przez co bała się, że zaraz samoistnie wyrwie się z jej piersi, jeszcze zanim rozerwie je Shigaraki. Czas nagle zwolnił, a każda sekunda stała się nagle niewyobrażalnie długa, a może raczej tak się jej wydawało pod wpływem jego czerwonych oczu. Wyglądał zwyczajnie, aż nazbyt zwyczajnie. Od kilku dni nie sciągał z siebie maski i stroju, który zazwyczaj nosił, będąc liderem. Teraz siedział przed nią w zwyczajnej, sprawnej, czarnej bluzie z odsłoniętą twarzą, która była niezwykle nijaka.

- Zapomniałaś o czymś - odezwał się pierwszy bezbarwnym głosem, a dziewczyna z całych sił starała się powstrzymać drżenie kolan. - Nie oddałaś mi „Outlast" - powiedział, na co ona zamrugała parokrotnie oczami. Chciała poprosić go, żeby powtórzył, jednak jego słowa, aż nazbyt dzwoniły jej w uszach.

- Przyszedłeś tu po grę? - spytała, a w środku niej zaczął rosnąć zalążek irytacji.

- Przeszukałem twój pokój i jej nie znalazłem - odpowiedział nadal spokojnie. Brunetka nie wiedziała czy ma zacząć się śmiać z tego, że Shigaraki ma głęboko w poważaniu jej osobę i jej zniknięcie, czy może dlatego, że jeszcze jej nie zabił. Naraz czuła w sobie natłok sprzecznych ze sobą emocji, w końcu wiedziała, że raczej nie doczeka się z jego strony typowo „ludzkiego" odruchu w takiej sytuacji, jednak nie sądziła, że aż tak ją to zaboli.

Zacisnęła zęby i powoli podeszła do torby, trzymając jedną rękę na ręczniku, aby się nie zsunął. Następnie zaczęła w niej grzebać, kątem oka obserwując, czy aby nie była to zmyłka i teraz chłopak będzie chciał ją dorwać. Jednak nic takiego się nie stało. Wyjęła zgubę i podała ją mu, a kiedy to zrobiła, on wstał i zaczął najzwyczajniej w świecie iść w stronę drzwi. Zszokowana wstała i patrzyła na to z coraz większą ilością łez w oczach.

- Naprawdę zamierzasz tak teraz wyjść? - spytała, a wtedy po jej policzkach spłynęły nagromadzone łzy. Zatrzymał się i obrócił, chowając grę do dużej kieszeni bluzy i patrząc na nią spode łba, a w jego oczach dostrzegła ogniki złości.

- A co uważasz mam zrobić? - odpowiedział pytaniem, na pytanie, choć bardziej zabrzmiało to, jak warknięcie. - Zabić cię? - Zrobił powolny krok w jej stronę. - Torturować? - Kolejny. - Zawlec siłą z powrotem? A może... - Był tak blisko niej, że prawie stykali się ciałami. Nachylił się w jej stronę i wygiął usta w drwiącym uśmiechu. - Błagać cię, żebyś wróciła?

W odpowiedzi dostał tylko szloch i więcej łez, które wylewały się z otwartych oczu Saito, kiedy wpatrywała się w jego własne. Trafił w czuły punkt, przez co dziewczyna poczuła się nad wyraz żałośnie. Wciągnęła głośno powietrze, kiedy gwałtownie złapał ją za gardło i ścisnął, jednak nie odczuła większego bólu, świadczącego o tym, że użył swojego quirk.

- Co mam zrobić? - spytał ponownie ciszej, stykając się z nią czołem, kiedy zmusił ją do uniesienia głowy. Taksował wzrokiem jej zaczerwienioną od płaczu twarz, a uśmiech zszedł mu z twarzy. - Jesteś beznadziejna - powiedział poważnie i odepchnął ją od siebie, przez co zachwiała się. Stał po środku pokoju i przyglądał się, jak ta drży i trzęsie się z nerwów. - Na co czekasz? Ubieraj się. - W tym momencie Ran odczuła swego rodzaju ulgę, a widząc, jak chłopak sięga ostrożnie do kieszeni bluzy i wyjmuje, po czym zakłada rękawiczkę, którą dostał od niej w prezencie nieznacznie się uspokoiła. Zabrała torbę i zamknęła się w łazience zanim ponownie zwrócił jej uwagę. Patrząc w lustro czuła się jak kompletna idiotka. Uciekła, bo chciała mu zrobić na złość, bo zachowywał się jak dupek, a skończyła płacząc, kiedy chciał ją w zostawić. Zupełnie nie pomyślała, że w takich rozrachunkach on będzie zawsze górą, bo czy jej się to podobało, czy nie, coś do niego czuła. Było to na tyle silne, że potrafiła przezwyciężyć wewnętrzny strach i przywoływać najgorsze rodzaje duchów, a także zostawić rodzinę i całą przeszłość z tyłu, byleby być obok niego.

Ubrała się w mgnieniu oka i na koniec podsuszyła mokre włosy, żeby nie zachorować w drodze powrotnej i nie przysparzać jeszcze większych problemów. Założyła kurtkę i po spakowaniu wszystkiego wyszła. Tomura stał wciąż w tym samym miejscu z rękami wsadzonymi do kieszeni bluzy. Obserwował ją, jak pośpiesznie przegląda całe pomieszczenie i zabiera pojedyncze rzeczy.

- Możemy iść - powiedziała cicho, a on w odpowiedzi kiwnął głową i założył kaptur. Tuż przed otworzeniem drzwi drgnęła, kiedy chwycił ją za nadgarstek i obrócił w swoją stronę. Wstyd jej było spojrzeć mu w oczy, jednak po chwili się przemogła i to zrobiła. Nie wyglądał już na złego, a jego oczy wydawały się być nad wyraz spokojne. Powoli wplótł swoje palce w jej włosy i odchylił do tyłu, żeby ją gwałtownie pocałować. Upuściła torbę i przybliżyła się, kiedy owinął drugą rękę wokół jej talii i pociągnął w swoją stronę. Prawą dłoń umieściła na jego karku, dostając się tym samym pod kaptur, dzięki czemu mogła dotykać jego skóry. Natomiast drugą położyła na jego ramieniu, gdyż bała się, że tak wygięta zaraz poleci do tyłu i zaliczy spotkanie z matą.

Cały pocałunek był niezwykle agresywny, przez co, po pewnym czasie zaczęła odczuwać wyraźny ból. Jednak nie odepchnęła go ani nie przestała poruszać wargami, bo za bardzo jej tego brakowało. Minęły dobre dwa tygodnie od podobnego zjawiska między ich dwójką, co widocznie miało swoje skutki. Kiedy się odsunął się od jej warg, ostatni raz złożył na nich pocałunek i uśmiechnął się, a Ran zdębiała. W tym geście nie było nic przyjemnego, wręcz przeciwnie poczuła się, jak ofiara przed drapieżnikiem. Po chwili odczuła, jak uścisk na włosach się powiększa, przez co syknęła z bólu. Następnie niebieskowłosy przybliżył się do jej ucha i szepnął coś, przez co w pierwszej chwili miała ochotę uciec.

- Kara cię nie ominie.

•••

Szła kilka kroków za nim i bynajmniej nie dlatego, żeby nie rzucać się w oczy. Tylko, aby jak najdłużej odwlec moment powrócenia w znajome cztery ściany, gdzie czekała ją rzeź. Nie wiedziała, na co wpadł, jednak mocno zaczęła się zastanawiać, czy opcja śmierci nie byłaby lepsza. Serce kołatało jej z nerwów, a żołądek podchodził jej do gardła. Modliła się, żeby nagle coś się stało i Shigaraki musiał wkroczyć do akcji w roli przywódcy Ligii Złoczyńców, ale jak na złość nic takiego się nie działo.

Dotarcie do celu zajęło im według Saito o wiele za szybko niż powinno. Niebywale ociągała się przy zmianie butów na kapcie tuż za progiem, co poskutkowało tym, że Tomura (który swoją drogą miał w poważaniu tradycje i wszędzie wchodził w butach) warknął i rzucił jej ostrzegawcze spojrzenie.

- Zostaw rzeczy u siebie i przyjdź do mnie za chwilę - powiedział, nie wytrzymując i udając się do swojego pokoju.

Ran odetchnęła i kiedy usłyszała trzask drzwi ruszyła do siebie. Chciała, żeby trwało to dłużej, jednak nie mogła sobie pozwolić na rozwścieczenie go albo sprowokowanie. Dlatego chwilę potem z duszą na ramieniu zapukała w drewno tak cicho, że sama ledwo słyszała jakikolwiek dźwięk. Shigaraki jednak jakimś cudem usłyszał i zaraz potem otworzył. Weszła na miękkich nogach do środka i stanęła jak słup wypatrując narzędzi tortur lub innego badziewia. Niczego podejrzanego jednak nie zauważyła.

- Co tak stoisz? - spytał niebieskowłosy, który zdążył na powrót siąść na krześle przy biurku. Dopiero teraz zauważyła, że ładuje mu się jakaś gra i w duchu się ucieszyła. - Chodź - dodał i wystawił dłoń w stronę dziewczyny. Kiedy Saito złapała go za rękę, przyciągnął ją do siebie i usadził bokiem na kolanach. Wziął z blatu gamepada, którego podłączył do komputera, żeby wygodniej mu się grało i rozpoczął zaczętą wcześniej rozgrywkę.

Ran siedziała już jakiś czas z nosem przy jego szyi, wpatrując się w monitor. Za plecami miała podłokietnik fotela, a na kolanach ręce chłopaka. Była zmęczona całym zajściem i swoją krótką ucieczką, ale pomimo tego czuła spokój. Odchyliła się, żeby zerknąć na oświetlony przez ekran profil Tomury, po czym pocałowała go w pełną blizn szyję. Kiedy zrobiła to znowu, delikatnie zasysając skórę, Shigaraki zapauzował, ale nie wykonał żadnego ruchu, przez co Saito nawet się nie zorientowała. Znaczyła ścieżkę z wilgotnych pocałunków, jednak nie zostawiała żadnych bardziej widocznych śladów niż zwykle zaczerwienienia.

- Dziękuje, że po mnie przyszedłeś - szepnęła, kiedy zauważyła, że niebieskowłosy nie gra. Spojrzał tylko na nią nic nie mówiąc, a następnie zmusił ją do wstania. Wtedy też drugi raz w ciągu tego dnia ją pocałował. Nie odrywając od siebie ust przenieśli się nad łóżko chłopaka, na które ją popchnął.

Opadła na kołdrę i podciągnęła się na łokciach wyżej, obserwując, jak Tomura zdejmuje z siebie bluzę, zostając w samej czarnej koszulce. Następnie wszedł na łóżko i pochylił się nad nią, żeby na krótko złączyć ich usta.

- Nigdy więcej tego nie rób - powiedział dziwnym tonem głosu, który Saito mogła określić, jako „chyba smutny". Patrzył na jej zarumienioną twarz, podpierając się łokciami po obu stronach jej głowy. - Bo będę musiał cię zabić - dokończył, a dziewczyna przełknęła ślinę.

- Dobrze - powiedziała, ujmując w dłonie jego twarz i tym samym odsłaniając spod jasnoniebieskich kosmyków. Przyciągnęła go do siebie i tuż przed zetknięciem się ich ust powiedziała

- A ty mógłbyś niekiedy nie być takim dupkiem.

Shigaraki odsunął się i spojrzał na jej uniesione do góry brwi i kaczy dziobek, jakby samym spojrzeniem chciała przekazać mu, że ma racje. Kącik jego ust lekko drgnął, aby zaraz potem móc odsunąć od swojej twarzy jej dłonie.

- Przypomniałaś mi o karze - odpowiedział, na co Ran jęknęła. Miała ochotę puścić wiązankę przekleństw, jednak nie dane jej było wydać z siebie jakiekolwiek głosu, kiedy Tomura zaczął całować ją po szyi, zahaczając zębami i zasysając boleśnie jej fragmenty. Jęknęła z bólu i próbowała się szarpnąć, jednak tylko mocniej przygwoździł ją do pościeli. Miała wrażenie, że w jego planie było posiniaczenie każdego skrawka jej szyi.

Gorsze, jednak nastąpiło, kiedy z szyi zawędrował do wewnętrznej strony ud.

•••

- A tej co? Zimno? - odezwał się Spinner, wchodząc do środka przestronnego magazynu i taksując wzrokiem Ran.

- Słodka Ran ma anginę i nie może mówić! - wyjaśniła Himiko i uśmiechnęła się do brunetki z ogromnym szalikiem obwiązanym wokół szyi. Ta tylko uniosła delikatnie kąciki ust, a zaraz potem wlepiła mordercze spojrzenie w lidera, grabiąc się na starym stołku.

Niedość, że wygląda, jakby wpadła pod samochód, to jeszcze na zebraniu nie mogła w żaden sposób wypowiedzieć się na temat nowego pomysłu Shigarakiego, który ani trochę się jej nie podobał.

•••

Dostałam nadzwyczajnego natchnienia i napisałam ten special w ciągu jednej nocy. Aż sama nie mogę wyjść z podziwu. Mam nadzieję, że wyszło przyzwoicie i nikogo nie zgorszyłam.

𝔡𝔢𝔞𝔡_𝔞𝔯𝔱𝔦𝔰𝔱

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro