Rozdział 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cas zerknął na bramę. Była metalowa i bardzo zardzewiała. Zabezpieczała ją równie zardzewiała kłódka.
Kacper zerknął na Arka, a ten skinął głową, po czym zakasał rękawy, chrząknął i stanął na przeciwko metalowej furtki. Złapał za nią i zaczął szarpać.

Wreszcie metal ustąpił. Arek przepuścił ich, a sam zamknął pochód.

Zaskoczone dzieci rozejrzały się wokół. Były na dużej przestrzeni, którą odgradzał dość mocno zniszczony mur. W paru miejscach dało się po nim wdrapać, co od razu postanowili wykorzystać. Nie chcieli znów przedzierać się przez tamtą furtkę.

Wokół nich rozciągała się piękna, zielona polanka, a na jej środku stał mały, drewniany domek.
- Chodźmy najpierw tam. - Rzucił Cas, wskazując dłonią chatkę.
Arek i Kacper pokiwali głowami. Zastępca zgarnął jakiś kij z ziemi i machnął nim na próbę.
- Będzie git, nie? - Zagaił do Kacpra. Ten jednym spojrzeniem zlustrował kijek i skinął z uznaniem głową.
- Idziemy. - Zdecydował przywódca Bagiennej Osady.

Powoli przedarli się przez niesłychanie zarośniętą łąkę.
- Też macie wrażenie, że ktoś na nas patrzy? - Spytał niepewnie Cas, po cichu skradając się w kierunku domku.
- Mhm. - Mruknął cicho Kacper.

Dotarli do małej, niewielkiej chatki. Była przegniła, ale wyglądało na to, że ktoś nadal starał się o nią dbać. Okna nie miały na sobie ani krzty kurzu czy pajęczyn. Trawa wokół chatki była ładnie wydeptana, jak gdyby ktoś regularnie tu pomieszkiwał. Sam domek składał się z ciemnych drewnianych bali, zabezpieczonych błotem, ziemią i mchem. Dach był pokryty gałęziami, trawą i liśćmi, przez co nie dało się dostrzec materiału, z którego był zrobiony.
- Już rozumiem o czym mówiła stara Mościakowa. - Mruknął Kacper, uważnie badając ściany domku. Arek parsknął śmiechem.
- Kto to Mościakowa? - Spytała Kamila.
- Nasza nauczycielka historii. - Wyjaśnił Arek. - Kacper jest zdania, że się na niego uwzięła. - Dodał rozbawiony.
- Bo tak jest! - Warknął jego przyjaciel. - Mościakowa to straszna jędza. - Rzucił zirytowany. - Wstawiła mi ostatnio jedynkę, bo zwróciłem jej uwagę, że źle sprawdziła mi kartkówkę! - Poskarżył się.
- Dlaczego teraz rozumiesz o czym mówiła? - Zapytała Kamila, zręcznie zmieniając temat.
- Tłumaczyła nam ostatnio budowę takich domków. - Powiedział Kacper. Dłonią przejechał po ciemnym drewnie. - Bale układa się jedna na drugiej, a przerwy między nimi zapycha błotem, ziemią i mchem.
- Dlaczego? - Dopytał Daniel.
- W ten sposób ocieplali ściany. - Wyjaśnił spokojnie. - W środku było po prostu cieplej. - Wzruszył ramionami.
- Jakim cudem dostałeś 2 z tej kartkówki? - Spytał nagle Arek. - Przecież umiesz te tematy. - Dodał, widząc wiedzę swojego kumpla.
- Mówiłem ci, że źle mi ją sprawdziła! - Rzucił zdenerwowany. - Większość zadań zrobiłem bezbłędnie, a ona mi ich nie zaliczyła! Wszędzie powstawiała mi 0 punktów. - Rzucił. - I wiem, że zrobiłem je dobrze, bo sprawdzałem je z książką, a potem jeszcze w necie - tak dla pewności! - Wyjaśnił, widząc, że jego przyjaciel chce coś wtrącić. Arek westchnął.
- Może powinieneś jeszcze raz spróbować się z nią dogadać? - Podsunął.
- Nie mam ochoty dogadywać się z tą jędzą. - Oburzył się przywódca i zirytowany skrzyżował ręce na piersi. 
- Cieszcie się, że jeszcze nie macie takich problemów. - Zaśmiał się Arek.
- Każdy w swoim życiu w końcu spotka takiego nauczyciela. - Stwierdził Kacper, po czym powoli obszedł chatkę.

- Chodźcie, znalazłem drzwi. - Rzucił po dłuższej chwili. Grupa podeszła do ciemnych, małych drzwiczek. Na ich środku znajdowało się małe okienko. Arek zerknął do środka.
- Wygląda na pusty. - Ocenił.
- Widzieliście to? - Zapytała nagle Kamila.  Wszyscy odwrócili się jak na komendę.
- Co się stało? - Spytał Arek, zaciskając dłoń na prowizorycznej broni.
- Coś tam przebiegło. - Niepewnie wskazała palcem pobliskie zarośla.
Arek zacisnął szczękę, a następnie ostrożnie podszedł do kępy krzaków. Smagnął po nich kijem, lecz nic na niego nie wyskoczyło. Chłopak odetchnął z ulgą.
- Jesteś pewna, że coś tam było? - Zapytał przywódca.
- Tak! Przysięgam, że coś widziałam! - Zarzekała się.
- Ja jej wierzę. - Wtrącił Cas. - Ciągle czuję, że coś na mnie patrzy. - Dodał.
- Sprawdźmy ten domek i wynośmy się stąd. - Podsunął Arek. Miał zdecydowanie dość tego miejsca. Było w nim coś dziwnego.
- Doskonały pomysł. - Poparł go Kacper.

---

Daniel rozejrzał się. Na jednej z gałęzi zobaczył czarnego kruka, który z ciekawością się im przyglądał.
- Ej, patrzcie tam! - Zaśmiał się wskazując dłonią czarne zwierzątko.
- Już wiemy co nas obserwowało. - Zarechotał Arek. Ptak przekręcił głowę. - Nie mamy nic dla ciebie, kolego. - Rzucił do niego. - Nic nie dostaniesz.
- Ulżyło mi. - Zaśmiał się Kacper. Reszta miała podobne odczucia. Czarny ptak narobił im niezłego zamieszania.
- Sprawdźmy ten domek. - Kacper klasnął w dłonie.

Ptak wydał z siebie głośny odgłos, a potem zatrzepotał czarnymi skrzydłami i wylądował na ziemi.

Nagle z krzaków coś wyskoczyło.
Duży, szaro-bialy kształt. Istota zatrzymała się przed nimi. Był to jakis duży pies. Przypominał trochę wilka: szara, długa sierść, duże łapy, małe uszy i charakterystyczny blask dzikiego instynktu w oczach.
Arek zacisnął dłonie na kiju i stanął przed swoją grupą, gotowy chronić ich nawet za cenę własnego życia.
Pies warknął i dumnie uniósł łeb. Zmierzył wzrokiem Arka i Kacpra, a potem schylił się nieco by spojrzeć dzieciom w oczy.
Gdy to zrobił, oczom nastolatków ukazała się dziewczynka. Siedziała na psie i z grymasem na twarzy obserwowała ich zachowanie.
- Czego tu chcecie? - Zapytała ostro.
- Jestem Kacper, przywódca Bagiennej Osady. To Arek, moja prawa ręka. A to Daniel i Kamila, nasi przyjaciele. Chcieliśmy po prostu zobaczyć co to za miejsce. - Zaczął spokojnie Kacper. - Nie chcemy niczego zniszczyć. - Dodał od razu.
Dziewczynka spojrzała na nich z konsternacją. Lekko klepnęła psa w bark, a ten ugiął łapy, by ułatwić jej zejście. Mała zręcznie przerzuciła nogę przez grzbiet zwierzaka, a potem w pozycji przypominającej superbohatera wylądowała na ziemi.

Po niecałej sekundzie podniosła się z ziemi i otrzepała ręce. Prawą dłoń położyła na boku psa.
- Czego tu szukacie? - Zapytała nieco spokojniej.
- Chcieliśmy zobaczyć czy ktoś tu mieszka. - Zaczął Arek. - Myśleliśmy, że Bagienna Osada jest jedynym takim miejscem. - Wyjaśnił. Kacper pokiwał głową. - Jak ci na imię? - Dopytał.
- Natalka. - Mruknęła dziewczynka. - Dla przyjaciół Nati. - Dodała.
- Miło poznać. - Kacper uśmiechnął się do niej.
- Mogłabyś powiedzieć nam co to za miejsce? - Wtrącił Daniel.
- Może usiądziemy? - Zaproponowała mała.
- Chętnie. - Rzucił Kacper.
Dziewczynka weszła do domku, a po chwili wróciła stamtąd z kocem. Rozłożyła go na trawie, po czym razem z nowo poznanymi znajomymi usiadła na nim.
- Czym jest ta Bagienna Osada? - Spytała dziewczynka, gdy już wszyscy usiadli.
- Cas, pokaż tą mapę. - Polecił Kacper. Chłopak wyjął mapę z plecaka i rozłożył ją na kocu. Arek wziął kamyki z ziemi i przyłożyła nimi kartkę.
Wszyscy pochylili się nad nią.

***

Rozdział pisany na telefonie. Jestem z siebie dumna.

Do przeczytania,
- Hareheart

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro