¦~°11°~¦

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziałem przy stole w kuchni i patrzyłem przez otwarte okno na oświetloną przez czerwone oraz różowe neony i pogrążoną w deszczu okolicę. Nie wiem czemu, ale nie mogłem pozbyć się z głowy Chin. Ciągle o nim myślałem i zastanawiałem się co próbuje zdziałać swoimi nietypowymi zagrywkami. Gdyby chciał mnie zabić już dawno by to zrobił. Przecież miał wiele okazji.

Przez myślenie o nim wróciłem wzrokiem do jego płaszczu. Od razu przyciągnąłem go do siebie i zacząłem przeszukiwać kieszenie. We wszystkich czułem tylko delikatny materiał, ale w prawej moją uwagę przykuła niewielka dziura. Przez chwilę zastanawiałem się czy nie była zrobiona przez przypadek.

"Niby wypadki chodzą po ludziach, ale czy ktoś tak ułożony, jak Chiny pozwoliłby na dziurę w jego najbardziej znanym płaszczu?" — Nie byłem pewien czy moje rozmyślania są zgodne z prawdą, ale i tak włożyłem dłoń głębiej w ubranie i poczułem skrawek papieru. Szybko go wyjąłem i otworzyłem zgiętą kartkę.

"Ameryka - syn Wielkiej Brytanii.
Brat - nieznany.
Siostra - nieznana.
Matka - nie żyje.
Dalsza rodzina - nieznana.
Przyjaciele - nieznani.
Lat: 21
Organizacja -" Golden lies".
Wie zdecydowanie za dużo, ale nie można go zabić." — Przełknąłem ślinę. — "Po co on to wszystko pisał?!" — Cicho warknąłem i wziąłem zapalniczkę. Od razu podpaliłem karteczkę i patrzyłem, jak papier powoli się spala. Sięgnąłem po papierosa i zapaliłem go przy pomocy palącej się karteczki. W końcu nie zostało z niej nic poza popiołem, który wyrzuciłem przez okno i zaraz oparłem się o parapet.

Poczułem, jak chłód muska moje okryte części ciała. Szybko założyłem ciemny płaszcz i podparłem głowę na dłoni. Paliłem spokojnie tytoniowy wytwór i patrzyłem na mokre uliczki. Deszcz zamienił się w mżawkę, a okolica otoczyła się charakterystycznym zapachem, występującym po każdej ulewie.

Przymrużyłem lekko oczy i znowu odpłynąłem w myślach. Zastanawiałem się nad wieloma rzeczami. Myślałem czy Chiny szuka swojego płaszczu, ale również czemu zapisał sobie informacje na mój temat.

"Jest wiele osób w okolicy i na pewno nie jestem jedyny, który na niego poluje czy stara się czegoś dowiedzieć. Co prawda... Wiem o nim dużo... Więcej niż ktokolwiek inny, ale przecież sam mi na to pozwala... W końcu to on włożył mi do kieszeni karteczkę z jego imieniem. Do tego ten dopisek na końcu... "Nie można go zabić". Dlaczego? Już nic nie rozumiem... " — Przez moją głowę przeleciało jeszcze parę myśli na temat mojego szefa, aż poczułem narastającą senność.

Odsunąłem się od parapetu i wstałem od stołu. Przymknąłem okno i udałem się do salonu. Padłem na kanapę i mocno otuliłem się płaszczem. Objął mnie mocny zapach męskich perfum, który dopiero teraz tak intensywnie na mnie wpłynął. Poczułem na ustach oraz policzkach ciepło. W głowie widziałem twarz Chin wręcz za blisko. Schowałem się bardziej pod zdecydowanie za dużym płaszczem i w końcu po parunastu próbach zasnąłem.

~*~

— Na ile tu zostaniesz? — zapytał Niemcy i podał mi kubek kawy.

— A na ile mi pozwolisz? — Zacząłem powoli pić gorący napój.

— To twój drugi dom. Nie przeszkadza mi twoja obecność. — mruknął mężczyzna.

— Jak ja ci się odwdzięczę za to wszystko? — westchnąłem z lekkim uśmiechem.

— Po prostu nie daj się zabić, chociaż to będzie raczej dla ciebie zbyt trudne zadanie. — zaśmiał się cicho.

— Ha, ha. Bardzo śmieszne. — Uderzyłem go w ramię, ale sam cicho parsknąłem śmiechem.

Dopiłem kawowy napój do końca i odłożyłem pusty kubek na blat. Zaraz wróciłem wzrokiem do Niemiec, który zakładał buty i ubierał kurtkę.

— A ty gdzie się wybierasz? — Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i spojrzałem na niego zainteresowany.

— Do znajomego. Zamówił dla mnie papierosy bo w okolicy już żadnych nie ma. Wiesz, że mam problemy i spore długi u najbliższych przemytników, więc sam nie mogłem zamówić. — Poprawił kaptur kurtki na plecach i machnął dłonią na pożegnanie, aby po chwili zniknąć za dębowymi drzwiami.




~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ok-

Znowu mam pomysł na rysunek do tej książki.

Aniechto

~Marcyś

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro