¦~°31°~¦

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minęły dwa dni od tej dziwnej i nieco niezręcznej rozmowy. Przez ten czas raczej mało rozmawialiśmy, a docinki ze strony Chin w ogóle nie miały miejsca. Wyglądał na bardzo skupionego i jednocześnie zamyślonego. Często trzymał przy sobie telefon, a czasami wpatrywał się pusto w wyświetlacz. 

Skończyłem swoją poranną rutynę i udałem się do salonu, gdzie zwykle spędzałem wolny czas. Nie zdziwił mnie Chiny, który znowu siedział z telefonem w ręce. Był wyczulony na każdy szmer, więc kiedy wszedłem do pokoju od razu się do mnie odwrócił. Pobłądził po mnie wzrokiem i zaraz znowu wrócił do telefonu. Westchnąłem i usiadłem obok niego. 

— Coś się stało? Dziwnie się zachowujesz od naszej ostatniej rozmowy. — Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i wbiłem wzrok w stolik przede mną.

— Nic szczególnego. — odpowiedział krótko. 

— To czemu tak mało gadasz i ciągle wpatrujesz się w ten telefon? — Lekko uniosłem wzrok na niego.

— Zaskoczyłeś mnie tamtą rozmową. Poza tym Rosja mówił mi, że da znać jak coś będzie jasne. Nigdy nie wiadomo kiedy coś może się wydarzyć, więc chcę być przy telefonie. 

— Rozumiem... — mruknąłem cicho i zaraz usłyszałem cichy oraz głęboki chichot.

— A co? Martwisz się o mnie, kruszyno? — Spojrzał na mnie z zawadiackim uśmiechem.

— Co?! No chyba cię coś pogrzało kretynie! — warknąłem i spojrzałem mu gniewnie w oczy.

— Brakowało ci mnie? — Przyciągnął mnie stanowczo do siebie i ścisnął moją talię. Szybko zastawiłem się rekami i niewiele odsunąłem.

— Nie mam zamiaru siedzieć pod jednym dachem z nudziarzem. — mruknąłem cicho.

— Potraktuję to jako potwierdzenie. — zaśmiał się i odłożył telefon obok siebie na kanapie. Uniósł mój podbródek i szybko oraz namiętnie złączył nasze usta. Chwilę starałem się szarpać, ale jego pocałunek działał tak samo jak zawsze. Całkowicie mnie rozbroił. Moje powieki nagle stały się ciężkie a chęć oddania przyjemnej pieszczoty była zbyt silna, ale jednocześnie nieodpowiednia. Mężczyzna dłonią gładził moją talię i ustami dopieszczał te należące do mnie, które wbrew wszystkiemu co grzeszne wręcz błagały o atencję. 

To niesamowite jak bardzo człowiek może ulec zmianie tylko przez jeden, niepoprawny wybryk. Czy kocham tego człowieka? Czy moje serce pragnie zdobyć te jego? Nie. Czy czuję do niego przywiązanie i chęć upokorzenia oraz bezkresnej zabawy? Tak i to najbardziej na świecie. 

Chiny ułożył drugą dłoń na moim poliku i delikatnie go pogładził. Zaraz lekko się odsunął ode mnie, pozwalając nabrać upragnionego powietrza. Dyszeliśmy ciężko wpatrując się nawzajem w nasze przymrużone oczy. 

— Jesteś taką przyjemną i łatwą w obsłudze zabawką. — Uśmiechnął się do mnie z wyższością.

— Pierdol się! Znalazł się jebany księciunio. — prychnąłem i odsunąłem się mocniej. Mężczyzna miał już zdecydowanie lepszy humor, a jego dźwięczny śmiech jedynie utwierdził mnie w moim przekonaniu. 

Po chwili usłyszeliśmy cichy dzwonek telefonu. Chiny szybko się uciszył i odebrał połączenie. Wstał z kanapy i krążył po salonie, a ja wodziłem za nim wzrokiem. Co chwila odpowiadał krótko i dopytywał o różne rzeczy.

— Jasne, rozumiem. Zaraz będziemy. — powiedział i szybko się rozłączył. - Zbieramy się, kruszyno. — Ruszył w stronę przedpokoju, a ja szybko się poderwałem i poszedłem za nim.

— Już coś mają? — Zauważyłem, jak Chiny ubiera płaszcz i zakłada buty, więc zacząłem robić to samo. 

— Tak, Rosja powiedział, że wszystkiego dowiemy się od szpiega, który najdłużej przebywał przy budynku organizacji i wszystko rejestrował. — Poprawił kołnierz w płaszczu i upewnił się czy wszystko miał ze sobą. Skinąłem głową i jedynie sprawdziłem czy czuję pod bluzką Sugar. Kiedy poczułem moją ukochaną księżniczkę bez zwlekania uchyliłem drzwi i wyszedłem przez nie. Mężczyzna wyszedł zaraz za mną i zamknął ciemne wrota na dwa zamki. — Chodź. — powiedział na szybko i ruszył do schodów. Lekkim truchtem dogoniłem go i razem skierowaliśmy się w stronę budynku organizacji należącej do Chin. 




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

hEhE

~Marcyś

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro