[ERERI] W biurze

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W biurze nie było już nikogo, w końcu kto chciałby zostawać w pracy w Wigilię. Jednak Levi chorował na pracoholizm, który nie pozwalał mu świętować. Przecież w tym czasie można zrobić tyle rzeczy zamiast bezczynnie siedzieć i napełniać brzuch. Mężczyzna postanowił zostać w swoim pokoju i wypełniać papiery. Dla większego komfortu poszerzył czarny krawat i rozpiął kilka guzików od szarej koszuli. Nie miał jednak świadomości, że w biurze została jeszcze jedna osoba, czyli Eren. Szatyn już chciał wychodzić, ale z ciekawości postanowił sprawdzić, czy ktoś nie został... Zauważył, że drzwi od gabinetu dyrektora nie są domknięte. Pewnie dlatego, że szef się śpieszył do domu. Uznał, że zamknie za niego. Zwyczajnie podszedł, chwycił za klamkę, lecz wtedy usłyszał: 

- Stój - wypowiedziane spokojnym, lecz ciężkim głosem. 

Chłopak wzdrygnął się, a po jego ciele przeszedł dreszcz. Głos Levi'a w opustoszałym biurze brzmiał o wiele głębiej, co sto razy bardziej osłabiało zakochanego już chłopaka. Powoli westchnął, słysząc zbliżające się kroki. Za chwilę otworzyły się przed nim drzwi, a czarnowłosy mężczyzna wrócił do swojego biurka. Jednak tym razem oparł się o szklane biurko, przeglądając jakieś papiery. Tymczasem szatyn niepewnie wszedł do pokoju, a jego wzrok nieustannie spoczywał na niższym. Chłopak nie był ślepy, doskonale widział bruneta oraz jego bardziej "luźny" stan. Szczególną uwagę przykuwały blado-czerwone usta oraz czarna grzywka opadająca na czoło mężczyzny. 

- Co tu jeszcze robisz, Eren? - zapytał beznamiętnie Ackermann. 
- Właśnie miałem wychodzić... - niepewnie zaczął. Próbował nie zwracać uwagi na pociągający wygląd przełożonego - Ale postanowiłem, że jeszcze sprawdzę, czy nie zostałem sam.
- Jak widzisz, nie jesteś sam - rzekł obojętnie, ale jakby ze skupieniem - teraz możesz już iść. Pewnie czeka na ciebie rodzina. 
- Szczerze mówiąc - podrapał się w kark, patrząc gdzieś w bok - Nie wybieram się na rodzinną kolację. Zostałem w domu całkiem sam... 

Ostatnie zdanie zabrzmiało jakoś inaczej. Jakby chłopak odczuwał przygnębienie, może samotność... W tym momencie zapracowany Levi skierował wzrok na zielonookiego, a ten od razu odwzajemnił spojrzenie. Nagle serce Erena zabiło tysiąc razy mocniej niż jeszcze parę sekund temu. Po jego ciele przeszła fala zimnych dreszczy, a w brzuchu poczuł wyjątkowo specyficzny rodzaj bólu. Niby męczący, a mimo to on chciał więcej... W dodatku jego twarz została pokryta ciepłymi wypiekami, ale w tej chwili wcale nie zwracał na to uwagi. Cały ten stan nie pozwalał mu na żaden ruch, on tonął w oczach bruneta. W tym kobaltowym odcieniu, który teraz obezwładniał go całkowicie. 

- Eren? - spytał Levi z nutą zaniepokojenia. 
- Kocham cię... - tyle zdołał wyszeptać. 
Następnie spuścił głowę, przez co grzywka niemal całkowicie zakryła mu oczy. 
- Dobrze się czujesz? 
- Nie. 

Zdążyło minąć dopiero kilka sekund, a Eren już nie wytrzymał. Drżącą dłonią złapał żuchwę bruneta, po czym momentalnie wpił się w jego usta. Zaczął mocno muskać ciepłe wargi Ackermanna prawie, że na siłę. Zupełnie zszokowany mężczyzna przez chwilę nie mógł zrozumieć, co się właśnie dzieje. Potem sam zaczął lekko drżeć, ale końcowo uległ ciepłu. Rozchylił szerzej wargi, żeby młodszy mógł swobodnie wsunąć tam język. W tym samym czasie wjechał dłonią na lekko rozgrzany kark śniadoskórego. To z kolei wywołało u Erena chwilowe drgawki, ale mimo to nie przerwał, a wręcz przeciwnie. Śmiałym ruchem zahaczał palcami o guziki koszuli starszego, a przy tym odpinał je. Następnie już dwoma dłońmi rozpiął brunatny pasek mężczyzny, a później i rozporek. Wreszcie jego zniecierpliwiona dłoń zagościła w spodniach bruneta, przez co ten odruchowo oderwał się wraz z dreszczami całego ciała. Cicho westchnął w szyję szatyna, gdy poczuł, że chłopak delikatnie rusza ręką. 

- Eren... - wyszeptał, znając już przyszłość swojej temperatury. Robiło mu się coraz cieplej. 
- Chcę cię, Levi... - lekko wysapał, spoczywając wargami na nieskazitelnej szyi starszego. Jednak zapomniał dodać, że chciał go teraz i zawsze. 

Zielonooki z namiętnością muskał bladą skórę Levi'a, przy czym przymykał oczy. Zaczął się przemieszczać, przez co trafił na krtań mężczyzny. Za to ten, jakby wyraził aprobatę dla czynu kochanka, odchylając głowę do tyłu oraz wydając z siebie cichy dźwięk zadowolenia, przy czym przymknął oczy. Tymczasem wsunął dłoń we włosy chłopaka, wplątując tam palce. 

Eren pragnął całego przełożonego, chciał go niemalże pożreć. Szybko wykonał ustami łańcuch pieszczot z dołu na górę, dzięki czemu dotarł do brody bruneta. Stamtąd ponętnie zjechał czułymi muśnięciami po jego żuchwie. 

W tej samej chwili Ackermann wsunął drugą rękę pod bluzkę Jaegera. Błądził po jego plecach, jakby badał teren. Jednak to dla samego chłopaka było niewyobrażalnie przyjemne, przynajmniej dotyk bruneta. Sam zaczął dawać ciche, głosowe sygnały, że mu dobrze. Za chwilę starszy go od siebie odciągnął, co trochę zdziwiło młodszego. Ale szybko pojął, o co chodziło, gdy Ackermann pozbawił go górnej garderoby. Nim się obejrzał, był obejmowany przez ręce oraz nogi mężczyzny. Do tego czuł, jak ciało bruneta ociera się o jego tors. To miało mocne działanie, przez co chłopak aż przygryzł wargę. Szybko rozpiął swój rozporek, a wtedy przeżył kolejną falę przyjemności rozchodzącą się po jego skórze. Otóż Levi wsunął dłoń w spodnie chłopaka, a przy tym drugą rękę ułożył na ramieniu szatyna. Za to ustami dotknął jego rozgrzanej szyi. Subtelnie oznaczył się na niej poprzez delikatnie rumiany ślad, na co Eren odchylił głowę na wskos, mrużąc oczy. Przy czym dopadły go krótkie drgawki, gdy wargi bruneta przeszły po jego krtani. Do tego cicho westchnął, ale po tym już nie pozwolił się bezwładnie dominować. Zdecydowanie wjechał dłońmi na tors Levi'a, po którym prowadził spacer zdecydowanymi palcami. Czule ocierał się ich opuszkami o uwrażliwioną skórę mężczyzny. Gdy Eren zahaczył o jego sutki, wtedy brunet gwałtownie odchylił głowę do tyłu, wypychając klatkę piersiową do przodu. Oprócz tego przymknął oczy, wydając z siebie cichy odgłos rozkoszy. 

Ta reakcja zadziałała momentalnie, przez co szatyn chwilowo zatrzymał swoje palce w tym dość erogennym miejscu. Nie szczędził sobie takich pieszczot jak owalne ruchy kciukami czy drażnienie sutków między palcami. Jednocześnie wrócił do niesamowicie atrakcyjnej szyi Ackermanna. Zalał ją mokrymi śladami, po czym zjechał niżej, na obojczyki. Przez chwilę zassiewał się na nich, a potem językiem przejechał po całej ich długości po obu stronach. Następnie zniżył się jeszcze bardziej i jego język od razu dotknął jednego z sutków Levi'a. Bez żadnego pohamowania zaatakował go swoimi czułymi wargami, nie przerywając czynności po drugiej stronie. Eren zwinnie stymulował sutka poprzez zmienne ruchy języka i ust. Co chwilę zmieniał ssanie na taniec języka, potem delikatne pocałunki i tak w kółko. Przy tym był mocno skupiony, a do tego oddany. Uważnie nasłuchiwał, jak czarnowłosy zamienia się w kompletną definicję podniecenia. Teraz po dyrektorze nie było śladu. W końcu taki nie powinien jęczeć i czerwienić się od dotyku jakiegoś tam chłopaka. Nikt nie uwierzyłby w to, że Levi Ackermann potrafi być zdominowany... Tymczasem mężczyzna właśnie tracił spodnie wraz z bokserkami. Eren zostawił je gdzieś w połowie prawej nogi bladoskórego. Następnie przylgnął wargami do jego lewego uda, po którym puścił wodospad pocałunków prowadzący aż do kostki starszego. Przy tym lekko rozchylił jego nogę, a wtedy wrócił tą samą drogą, ale jego kurs dobiegł końca dopiero na kroczu Levi'a. Chłopak czule poruszał językiem w czasie pieszczenia czubka nabrzmiałego członka bruneta, a przy tym trzymał nogę mężczyzny w zgięciu kolana. To tak na wszelki wypadek, gdyby ta miała wrócić do naturalnej pozy. W tym samym momencie Levi wygiął się w łuk, a przy okazji zastękał dość głośno. Jedną ręką oparł się o biurko, a drugą wplątał we włosy młodszego. 

Jednak Eren nie zagościł długo, bo za chwilę skierował język niżej. W tym momencie Levi spiął wszystkie mięśnie, czując, że jego strefa komfortu zostaje złamana przez wilgotne, obce ciało. Złapał mocniej włosy Jaegera, a przy tym cicho wyjęczał jego imię. Serce chłopaka zabiło szybciej, gdy to usłyszał. Poczuł, że zdecydowanie jest zakochany i już nic nie przekona go, że jest inaczej. Poczuł też prawdziwe szczęście ze świadomości, że właśnie kosztuje swojej wielkiej miłości. Do swojego języka dołączył palce obydwu rąk, co ułatwiło rozciąganie bruneta. Mimo wszystko Eren wpuszczał jak największe ilości śliny we wnętrze starszego, ale robił to naprawdę czule. Jego język wykonywał ruchy zwinne, a jednocześnie subtelne. 

Wkrótce skończył, gdy Levi pociągnął chłopaka za włosy trochę zbyt mocno. Wraz z tym zbliżył jego twarz do swojej. Wtedy spojrzał mu w oczy niemal błagalnie, wyszeptując jedynie: 

- Przestań się mną bawić, Eren. Nie testuj mojej wytrzymałości, tylko po prostu we mnie wejdź.

Wtedy Eren poczuł, że czerwieni się od wstydu, bo od podniecenia wypieki nie chciały zniknąć od dłuższego czasu. Mężczyzna wyglądał cudownie. Miał na twarzy wyraźnie napisane, że chce się kochać. Tu i teraz. Nawet dominacja nad nim nie zabrała mu jego zdecydowanej i stanowczej pozy. On zawsze doskonale wiedział, czego chce. Teraz chciał mieć w sobie Erena. Nikogo innego. Chłopak sam w to nie wierzył. Zdecydowanie zsunął z bioder spodnie oraz bokserki. Następnie złapał Levi'a w obydwu zgięciach kolan, a wtedy szybko w niego wszedł. W tej samej chwili przymknął oczy i przygryzł wargę. Za to brunet znacząco wygiął się w łuk, ponownie wyjękując imię Jaegera. Złapał go mocno za ramiona, ale zaraz zjechał jedną ręką po torsie chłopaka, a potem po brzuchu, aż wreszcie dotarł do pleców. Mocno przyciągnął do siebie Erena, nie hamując swoich mimowolnych stęków oraz jęków. Wszystko leciało prosto do ucha szatyna, który właśnie przyspieszał ruch bioder. Cicho wzdychał, mrużąc oczy. Nawet, gdyby chciał, nie mógłby teraz wyrazić tego, jakie uczucie właśnie wypełniało jego ciało. Kompletnie nie myślał, kierowało nim podniecenie. Ale przede wszystkim to Levi decydował o tym, jak czuje się chłopak. W końcu najbardziej zależało mu na przyjemności mężczyzny. Chciał być podziwiany i to go głównie nakręcało... Tymczasem Ackermann drżał, powoli wkręcając się w biodra młodszego. Nagle zastękał głośniej niż zwykle, gdy Eren trafił na jego prostatę. Ta czynność okazała się przełomem dla nich obydwu. Od razu poczuli, że zaczynają się zbliżać. Ruch szatyna gwałtownie się zmienił na mocniejszy i szybszy. Chcąc nie chcąc ocierał swoje rozpalone ciało o płonące ciało bruneta, co tylko zwiększało doznania. Odgłosy rozkoszy były coraz intensywniejsze i to z obydwu stron. Levi przyciągnął Erena jeszcze mocniej, a sam zaczął się ruszać dość erotycznie. To było już tak blisko, ale miał jeszcze chwilę... Zacisnął nogi na biodrach młodszego, a jedną z dłoni złapał jego żuchwę. Następnie pokierował go tak, aby usta śniadoskórego były tuż przy jego. Zaraz po tym agresywnie zaatakował wargi Erena swoimi, a ten posłusznie oddał się czynności. Sam wepchnął język Levi'owi, a wtedy to on to przyjął z aprobatą. 

Cali drżeli, gubiąc się we własnych ruchach. Wszystko było już, jakby dopełnieniem... Jeszcze chwila, aż Eren zdążył tylko dotknąć czubka przyrodzenia bruneta. Wtedy Ackermann doszedł wraz z głośnym jękiem przypominającym stęk. Zaraz za nim zrobił to Jaeger, wzdychając głośno i głęboko. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro