[GOJOSATORUXOC] Czas wolny

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wieczór był już w rozkwicie, a co za tym idzie, ulice świętowały to coraz huczniej, gdy wiele kolorów dawało o sobie znać. Dzienne bary już dawno stały zamknięte, za to otwierały się nocne lokale, z których rozbrzmiewała letnia muzyka klubowa. Zniechęcony Gojo właśnie przechodził po jednej z takich wesołych ulic, trzymając ręce w kieszeniach spodni i kopiąc jakiś kamyk. Zupełnie nie mógł przyjąć do wiadomości do wiadomości, że nie potrafił znaleźć sobie dziewczyny. Jakby nagle zupełnie stracił swój urok osobisty, oddając go przyjacielowi. Bowiem każda z potencjalnych kandydatek po chwili przyjemnej rozmowy od razu pytała o Geto, czy może on jest wolny... To było okropne dla Gojo.

Nagle zupełnie obojętnie wszedł do jednego z klubów, gdzie nikt nie pytał go o wiek, a tym bardziej nie wypraszano go. A to dlatego, że szefem tam był jego własny wujek, który przy okazji krył chłopaka przed rodzicami. Ci wcale nie byli zadowoleni, delikatnie mówiąc, ze sposobu życia ich syna, a więc zabraniali mu zarówno pić, palić jak i uprawiania seksu przed pełnoletnością. On wiadomo jaki miał do tego stosunek...

Jasnowłosy po prostu usiadł przy barze i od razu zamówił swój ulubiony trunek, po czym zdążył chwilę czekać, a nim się obejrzał, w jego stronę poleciała pewna blondynka o nietypowym kolorze oczu, bo była to mieszanka zieleni i brązu. Chłopak odruchowo otworzył ramiona, aby dać dziewczynie bezpieczne lądowanie, a, gdy to się stało, od razu poczuł od niej niesamowity zapach, podobny do tego, który wcześniej znalazł w rzeczach Shoko, aż go nieco przeszedł przyjemny dreszcz po ciele. Za to nieznajoma zachłannie wydostała się z objęć Satoru, poprawiła czarną, krótką sukienkę z odkrytymi ramionami, bo materiał luźno schodził niżej, zmarszczyła brwi i zwyczajnie usiadła, mrucząc coś nieprzyjemnie do siebie. A Gojo już zaczął ją lustrować kątem oka z mimowolnym uśmiechem. Gdy dostał swój napój, napił się, po czym rzekł zwyczajnie:

- Zły dzień w pracy?
- Nie, dzisiaj mam akurat wolne - warknęła i dodała, patrząc na tańczących ludzi - Tylko jakiś pajac mnie nie zauważył i popchnął!
- Jak mógł nie zauważyć takiej ślicznotki... - zaśmiał się, popijając drinka.
- Nie mam dzisiaj humoru na flirty... - westchnęła, biorąc łyk swojej mieszanki alkoholowej.
- Kto tu flirtuje?
- No... Ty...
- Urocze - pokręcił głową pobłażliwie - Czy wyglądam na kogoś, kto musi flirtować?
- Patrząc na ciebie, robisz to już odruchowo - prychnęła, przewracając oczami - Pewnie jesteś bogatym dzieciakiem, któremu wszystko wolno...
- Wow, studiujesz psychologię? - spytał z teatralnym zdumieniem.
- Nie, jestem modelką - odpowiedziała z wyrzutem, wyczuwając nieszczerośc u chłopaka.
- To czemu mnie diagnozujesz, pani psycholog? - spojrzał na nią bezwzględnie.
- Ja wcale nie... - nagle poczuła zakłopotanie, którym wywołała niewinny, a jednocześnie bezczelny uśmiech u Gojo.
- Ale tobie dałbym się diagnozować kilka razy... - stwierdził bez namysłu.
- No i już zaczyna... - westchnęła.

Gojo tylko wzruszył ramionami z niewinnym uśmiechem, zajmując się swoim trunkiem. Tymczasem dziewczyna postanowiła zając się sobą i także zaczęła popijać kolorowy trunek, a przy tym przeglądała telefon. Co prawda miała dzisiaj dzień wolny i chciała w pełni uwolnić się od ciężkich obowiązków, ale poza przeglądaniem Instagrama nie miała nic lepszego do zajęcia. Jeszcze co jakiś czas podchodzili do niej niektórzy faceci, prosząc ją do tańca i proponując drinka, ale ona wszystkiego odmawiała, jakby z przyzwyczajenia. Siedziała zgrabnie z nogą na nodze, co nie umykało uwadze młodego Satoru, który ze swoim męskim instynktem od razu dostrzegł atrakcyjność u ciut starszej koleżanki. Była wręcz stworzona do pracy modelki. Ciepły, opalony kolor skóry, pociągła twarz o ostrych rysach przy jednocześnie egzotycznej urodzie. Do tego długie nogi, nie mówiąc już o bardziej krągłych kształtach w miejscach strategicznych takich jak biust czy biodra. Włosy miała tlenione z lekkimi odrostami, ale to tylko dodawało jej uroku. Za to na powiekach położyła jakieś brązowe cienie wraz z wyraźną kreską, chociaż w trochę ciemniejszym kolorze, a policzki lśniły od połączenia subtelnego różu z rozświetlaczem, gdy usta pomalowała zwykłym błyszczykiem. Dziewczyna bez wątpliwości wyróżniała się na tle innych, czego każda jej zazdrościła. Czuły się nawet obrażane przez to, że blondynka wszystkich tak spławiała, jakby sama była królową... Tymczasem ona chciała tylko odpocząć.

Po kilku drinkach modelka poczuła, że chyba ma już dość, gdy zakręciło jej się w głowie. Ledwo złapała się za skroń, po czym zaczęła wstawać, ale wtedy właśnie utraciła równowagę i zaczęła dygotać. Na szczęście Gojo zareagował od razu i zaproponował swoje ramię, na którym ta się bezradnie oparła, nie mając lepszego wyjścia.

- Odprowadzę cię do domu - rzekł chłopak już poważnie.
- Nie trzeba - warknęła, próbując złapać stabilność nóg.
- Przestań się zgrywać, słońce... Sama zaraz upadniesz i złamiesz nogę...
- Do taksówki dojdę.
- Daj się odprowadzić chociaż do wyjścia.
- Czemu tak ci zależy? - westchnęła.
- Nie mogę zostawić damy w potrzebie samej - uśmiechnął się niewinnie - Wiesz, jestem dobrze wychowanym chłopcem...
- Niech ci będzie.

Po czym Gojo wziął nawet małą torebkę blondynki na ramię i razem z nią poszedł prosto do wyjścia. Na zewnątrz od razu poczuła powiew świeżości i znacznie większy spokój niż w środku, co dawało pewną ulgę. Blondynka wzięła głęboki oddech, po czym wyciągnęła z torebki telefon. Już miała zadzwonić, gdy ciemny ekran w ogóle nie reagował. Dziewczyna zmarszczyła brwi i warknęła:

- No nie, rozładowany!
- Zadzwoń z mojego - po prostu wyjął swoją komórkę i podał.
- Dziękuję - niemal wyrwała mu z ręki urządzenie.

Wszystko wydawało się teraz znacznie prostsze. Wystarczyło zadzwonić, zamówić i wrócić spokojnie do domu. I tu pojawił się problem. Wszystkie taksówki zajęte...

- Jak to nie ma wolnych terminów?! - wrzasnęła dziewczyna.
- Bardzo przepraszamy. Dzisiaj jest spory ruch. Proszę spróbować gdzie indziej. Do widzenia.
- Do widzenia! - rozłączyła się agresywnie.

Nie chciała przyjąć do wiadomości, że nie ma jak wrócić i faktycznie szukała na internecie oraz wydzwaniała do każdej firmy, gdzie oczywiście było to samo. Beznadziejnie oddała telefon wyższemu, po czym przygaszona usiadła gdzieś na krawędzi chodnika i zaczęła narzekać z naburmuszoną miną.

- To koniec! Nie mam jak wrócić, a jeszcze robi się zimno!

Gojo chwilę spoglądał na dziewczynę, po czym uśmiechnął się i pokręcił głową pobłażliwie, podchodząc do niej. Najpierw ściągnął z siebie letnią kurtkę w zielonym kolorze, a potem okrył nią niższą i rzekł dość łagodnie:

- Spokojnie. Nie zginiesz na ulicy - poklepał ją po ramieniu - No, ruszaj się...
- Co? - spojrzała na niego zaskoczona, łapiąc mocniej kurtkę na ramionach.
- No musimy jakoś dojść do twojej chaty...
- Myślisz, że będę chodzić pieszo tak daleko? - zmarszczyła brwi.
- Ja mam blisko, ale wątpię, że chcesz nocować... Poza tym mam starych na chacie...
- Nie ma takiej opcji!
- No tak myślałem... - zaśmiał się - Więc chodź, królewno... Musimy cię odprowadzić do twojego zamku.

Blondynka chwilę grymasiła, ale w końcu zgodziła się, chwytając ramię wyższego i podciągając się na nim. I tak szli razem przez ulice, a towarzyszyła im cała gromada gwiazd, za to drogę oświetlały pobliskie lampy.

- Zawsze tyle pijesz czy to twój pierwszy raz? - zaśmiał się Gojo z ironią w głosie, spoglądając na blondynkę.
- Mam za sobą więcej pierwszych razów niż ty, chłopcze... - odpowiedziała z lekkim wyrzutem.
- Nie jesteś chyba jeszcze tak stara, żebym był dla ciebie chłopcem...
- Ile ty możesz mieć lat? - wyśmiała go z politowaniem - 16, 17?
- Mniej niż mam w spodniach - odpowiedział dumnie.
- Typowy facet... - westchnęła, przewracając oczami - Mocny w gębie, a jak przychodzi co do czego...
- Nie tylko w gębie jestem mocny, moja droga.
- Wiesz, ilu takich jak ty do mnie podchodziło?
- Zdziwiłbym się, gdyby żaden nie podchodził.
- Dlaczego? - zaśmiała się.
- Jesteś ładna.
- No wiesz co... - spojrzała w bok, uśmiechając się z zawstydzenia.
- I masz ładną dupę.
- Ej! - zmarszczyła brwi, uderzając go w ramię.
- Gdybyś nosiła inne majtki, może bym tego nie zauważył... - uniósł złośliwie kąciki ust, spoglądając przed siebie.
- Coś sugerujesz, chłopczyku?
- A no i też sukienka tak ciasna i krótka, że ledwo cię zakrywa...
- Coś jeszcze? - warknęła.
- Nic, nic... Tylko przyszłaś do nocnego klubu dosyć wystrojona...
- Nie mogę po prostu czuć się dobrze ze swoim ciałem?!
- Nie tylko swoim... - mruknął pod nosem, ale tak, żeby dziewczyna usłyszała.
- Teraz to przesadziłeś! - wyrwała się spod jego ręki, po czym nieco przyśpieszyła chód.
- Ej no! - zaśmiał się - Ja tylko żartowałem!
- Jesteś obrzydliwym chamem! Zostaw mnie!
- Okej, idź - nagle odpowiedział spokojnie.

Dziewczyna od razu wyczuła w tym coś dziwnego, dlatego spojrzała podejrzliwie na chłopaka, który zwykle miał na twarzy ten swój głupkowaty uśmiech niewiniątka. Powoli lustrowała go całego, aż nagle zauważyła swoją torebkę na jego ramieniu. Chciała ją mu zachłannie wyrwać, ale ten był szybszy i zaraz chwycił torebkę, po czym uniósł dużo wyżej niż sam miał głowę.

- Oddawaj, draniu! - wrzasnęła, patrząc na niego ze wściekłością.
- Magiczne słowo - posłał jej wymowny wzrok.
- Jakie magiczne słowo? - zmarszczyła brwi - Nie mam ochoty na te twoje zabawy... - westchnęła, a mimo to odpowiedziała - Poproszę?
- Nie - uśmiechnął się - ,,Gojo Satoru jest mega przystojny".
- To więcej słów! A skąd mam wiedzieć, czy jest przystojny?! Nie znam go!
- Jejku... Ale jednak jesteś taka głupiutka... - pokręcił głową, uśmiechając się z politowaniem.
- Co to ma znaczyć?
- Ja jestem Gojo Satoru!
- Od razu było słychać, że chodzi o jakiegoś pajaca! - prychnęła, krzyżując ręce na piersiach.
- Zabawmy się w poszukiwaczy skarbu - nagle palnął z niewinnym uśmiechem, zaglądając do torebki dziewczyny - Ciekawe co tam ciekawego masz...
- Nie waż się tam zaglądać! - wrzeszczała na granicy wytrzymałości.
- Hyyy! - zawołał zdumiony - To... to prezerwatywa!
- No i? - zmarszczyła brwi.
- Chciałaś uprawiać seks!
- Jestem dorosła i mogę uprawiać seks, gdzie, z kim i kiedy chcę.
- Ale tak bez ślubu?!
- Nie zgrywaj takiego świętego, idioto...
- Nie wiem o co pani chodzi... Jestem tylko niewinnym licealistą.
- Licealista i niewinny... To się ze sobą gryzie.
- Czemu? - zaśmiał się.
- Licealiści to ostatnie istoty, które byłyby niewinne... Wasza pierwsza myśl po przebudzeniu to: ,,cycki" albo ,,dupa"...
- Nie masz szczęścia do facetów, co?
- Dlaczego tak uważasz?
- Bo masz o nas takie zdanie... A laski wcale nie są lepsze.
- Co?
- Wystarczy spojrzeć na ciebie...
- Co ze mną nie tak?! - znów wybuchnęła złością.
- Tak ubrana... Jeszcze to coś w torebce...
- Nie było na dzisiaj! - dała się sprowokować, na co chłopak unosił kąciki ust.
- Jak mam ci wierzyć? - spojrzał na nią z udawanym wyrzutem.
- No bo... - zmarszczyła brwi w zmartwieniu, tłumacząc się - To na wszelki wypadek... - Ale nie chciałam dzisiaj tego wykorzystywać...
- Ależ ty naiwna... - pokręcił głową z uśmiechem.
- Co?! - wrzasnęła.
- Nie obchodzi mnie co tam robisz, zresztą to nawet nie jest moja sprawa. Ale ciebie tak łatwo sprowokować... Lepiej niż Suguru chyba... - dodał do siebie pod nosem - Słodkie...
- Aha!

Blondynka ze wściekłością wyrwała chłopakowi torebkę z ramienia, po czym znów przyśpieszyła kroku, ale wtedy ten podbiegł do niej, łapiąc ją zdecydowanie w talii od tyłu:

- Boisz się, że nie zdążysz przed północą, Kopciuszku? - spytał łagodnie, choć dość cynicznie.
- Puszczaj mnie, bezczelny gówniarzu! - zaczęła się wyrywać.
- Chętnie. Tylko oddaj mi kurtkę, skarbie.
- Nie!
- Czemu? - zaśmiał się.
- Jest mi zimno, a w niej mi wygodnie... - marudziła.
- Więc bądź grzeczną dziewczynką i przestać mi ciągle uciekać.
- A ty przestań być chamski... - warknęła.
- Oj, daj spokój - zaśmiał się znowu - Wy to lubicie...
- Kto?
- Laski...
- Jestem dla ciebie taka jak wszystkie?
- Hmm... - zaczął się zastanawiać - Co by tu powiedzieć, żeby być szczerym, ale cię nie obrazić...
- Aha, rozumiem - rzekła z zawodem.
- Ale powiem ci, że jesteś idealna w roli modelki... - próbował załagodzić.
- Mhm, dzięki... - burknęła - Jak zwykle wszyscy patrzą tylko na mój wygląd...
- Ej no, nie! - wyraźnie przejął się - To nie tak... Jesteś naprawdę ładna, ale to nie wszystko... Jesteś też całkiem urocza... - uśmiechnął się.
- Urocza... - westchnęła znudzona.
- Pewnie jest wiele rzeczy, których mogłabyś mnie nauczyć! Ja jestem tylko małym szczylem, a ty to dojrzała kobieta i w ogóle...
- Nie próbuj się podlizywać... - zaśmiała się.
- Nie lubię, gdy ktoś przy mnie jest smutny, a szczególnie dziewczyny.
- Co ciebie mogą obchodzić inni ludzie?
- Uważam, że każda dziewczyna jest urocza na swój sposób i nie zasługuje na bycie smutną...
- Gdybyś miał dziewczynę i ona chciałaby się posmucić, też byś ją zmuszał do radości?
- Nie - stwierdził krótko, ale rozwinął - Zrobiłbym wszystko, żeby miała jak najlepsze warunki do przetrwania tego nieprzyjemnego czasu.
- W czasie okresu?
- Ohoho - zawołał - To już jest szczególnie delikatna sprawa. Musiałbym być gotowy przez całą dobę, gdyby ona nagle czegoś ode mnie potrzebowała. Albo po prostu mnie...
- To całkiem słodkie... - aż uniosła kąciki ust - Byłeś kiedyś zakochany?
- Czemu pytasz?
- Bo brzmisz jak ktoś, kto nie wchodzi w związek ze zwykłej fascynacji...
- Może byłem... - spojrzał w bok speszony.
- Czyli tu jest twój słaby punkt... - uśmiechnęła się sprytnie.
- Mój słaby punkt jest w spodniach - specjalnie odciągnął dziewczynę od tamtego tematu.
- Znowu zaczynasz... - westchnęła.
- Powinnaś to wiedzieć, specjalistko od facetów... - sam uniósł kąciki ust zalotnie.
- Domyślałam się...
- Ale wcale nie tak łatwo się do niego dostać, koleżanko.
- Co ty nie powiesz...
- No, najpierw ślub, a potem możemy pogadać.
- Uważaj, bo ci uwierzę, że jesteś prawiczkiem...
- Może tylko udaję takiego, za jakiego mnie masz? - posłał jej swój typowy uśmiech - Może tak naprawdę jestem bardzo niewinny i niedoświadczony, a swoją frustrację przelewam na żarty o ruchaniu?
- Jesteś... - obejrzała go z góry na dół - Zbyt dobrze ubrany, żeby nie mieć doświadczenia.
- Co to znaczy? - zaśmiał się.
- Nie jedna wpadła ci w ręce tylko dlatego, że jesteś w stanie opłacić ich całe życie.
- Nie lubię takich, wiesz?
- I z żadną nigdy, przenigdy nie poszedłeś do łóżka? - spojrzała na niego uważnie.

Jasnowłosy uniósł kąciki ust głupkowato, spoglądając w bok, co dziewczyna odczytała od razu. Jedynie westchnęła ciężko, krzyżując ręce na torsie i odwróciła wzrok. Wtedy Gojo zaczął tłumaczyć:

- Nawet jeśli poleciały na mój hajs, potem zrozumiały, że mam coś więcej niż tylko finansowe zabezpieczenie... Ale to ja ich nie chciałem.
- No proszę... - pokręciła głową z cynicznym uśmiechem - Jednak nie jesteś tym typowym, bogatym dzieciakiem, za jakiego cię miałam...
- Szybko oceniasz, kotku.
- A więc powinnam myśleć, że nim jesteś?
- Nie powiedziałem tego - zaśmiał się, po czym dodał już poważnie - Dobra, to gdzie masz to swoje królestwo?
- Właściwie to... - zaczęła się rozglądać - Gdzieś tu...
- Żartujesz? - spytał zdumiony z uśmiechem.
- Nie... Dlaczego?
- Ja tu mieszkam.
- Tylko tego mi brakowało... - przewróciła oczami, wzdychając.
- Ej... - przybrał smutną minę - Przez ten krótki czas nie polubiłaś mnie ani trochę?
- Ani trochę... - a mimo to delikatnie uniosła kąciki ust, starając się to ukryć jak tylko potrafiła.
- Coś chyba kręcisz... - spojrzał na nią uważniej, samemu układając usta w ciekawski uśmiech.
- Nie, wcale nie... - zaśmiała się niewinnie.
- Nie? - drążył ze swoją wcześniejszą mimiką, a przy tym zaczął zbliżać się do dziewczyny, przez co ta automatycznie szła do tyłu, byle tylko ukryć przed chłopakiem prawdziwe uczucia - To dlaczego instynktownie przede mną uciekasz?
- Ja... - kątem oka spoglądała na niego co chwilę, aż poczuła mocne uderzenie o murek, aż otworzyła szerzej oczy - Wcale nie uciekam!
- Uciekasz - przyznał pewnie z uśmiechem, sprawnie stając tuż naprzeciw dziewczynie, a przy tym umieścił rękę przy jej głowie - Jesteś onieśmielona moją obecnością... - to już rzekł ciszej.
- Wcale, że nie... - drgnęła, skupiwszy  uwagę na niebieskich, wesołych oczach znacznie wyższego. Mimo wszystko jego słowa przenikały przez jej skórę, na której dostała gęsiej skórki.
- Wiesz co mam ochotę teraz zrobić? - wyszeptał zmysłowo, z każdą sekundą będąc coraz bliżej ustami przy uchu blondynki, która na to pytanie odruchowo przygryzła wargę.
- Zrób to natychmiast - westchnęła, popychana przez momentalnie przyśpieszony oddech, a przy tym złapała mocno ubranie chłopaka na jego barkach.

Gojo poczuł na swoim ciele dreszcz ekscytacji złączony z adrenaliną, a do tego doznał uległości wobec własnego gigantycznego ego, dlatego zaledwie po wykonaniu ostrego zarysu chytrego uśmiechu, sprawnie przesunął kawałek wargi, łącząc je subtelnie z ciepłymi, słodkimi i klejącymi od kosmetyku, wargami nowej znajomej. Ale czując jej żywą reakcję i odpowiedź, a przy tym kobiecą dłoń przesuwającą się w kierunku od jego szyi aż do żuchwy, drgnął nieznacznie, przemieszczając swoją ciężką rękę wprost na kształtny bok dziewczyny tuż pod swoją własną kurtką. Z każdą sekundą rosło w nim pewne napięcie pod wpływem przyjemnej wymiany muśnięć, najpierw zaledwie warg, ale coraz częściej zahaczali o swoje języki, przez co też jasnowłosy zacisnął mocniej palce na ciele piwnookiej i przesuwał całą dłoń coraz wyżej jej pleców, tym samym przyciągając ją do siebie bliżej.

Modelka rozpływała się w pocałunku z młodszym, doznając jego zawziętości i uporu, a jednocześnie idealnego wyczucia w całym tym akcie. Przez niezaprzeczalną sprawność chłopaka, w jej brzuchu zaczynała tańczyć jakaś drażniąca emocja, dająca złudzenie dziury, jaka powoli wypełnia się pewną, słodką i kuszącą trucizną... Ciało było coraz cieplejsze, a co bardziej podejrzane, lekko spięte, ale mimowolnie ulegle w męskich, zdecydowanych ramionach.

Nagle blondynka przerwała pocałunek, odwracając twarz w drugą stronę bez podnoszenia powiek, przez co wargi Satoru automatycznie przylgnęły do przyjemnie pachnącej, ciepłej żuchwy niższej, którą ten zaczął delikatnie muskać bez większego zaangażowania, chociaż niespecjalnie dmuchał w jej skórę przez swój trochę przyśpieszony puls. A w tym czasie dziewczyna doznała uderzenia nagłych, gorących dreszczy, na co drgnęła, wypuszczając z siebie ciche, a jednak ciężkie westchnienie. Przy tym przesunęła drugą dłoń prosto na kark młodszego, a później w jego jasne włosy.

- Satoru..? - spytała na wydechu przerywanym, drżącym głosem, ulegle przyjmując kolejne straty własnej godności.
- Tak, śliczna..? - wyszeptał zalotnie, powoli spuszczając się czułymi pocałunkami coraz niżej - Zapamiętałaś moje imię, jak miło...
- Myślisz, że przyda mi się jednak dzisiaj zawartość mojej torebki..?
- Raczej nam... - przyznał z pewnym uśmieszkiem - Chyba, że jednak wolisz bez...
- Nie mam zamiaru zachodzić w ciążę z takim dupkiem jak ty - stwierdziła dumnie, po czym złapała chłopaka za policzki i przyciągnęła z powrotem do swoich ust.

Dwójka przeżyła drastycznie szybki i namiętny pocałunek, po czym przerwali, a wtedy blondynka złapała Satoru za rękę i pobiegła z nim do najbliższej klatki, wszak tam właśnie mieszkała. Gdy ona nerwowo wpisywała kod, tuż za nią stał ciut onieśmielony Gojo, do którego jeszcze do końca nie docierała informacja. Niby był świadomy wszystkiego, a jednak nie mógł przypomnieć sobie momentu, w którym przeszli z rozmowy do czynów... Jeszcze przed chwilą on wkurzał niższą, a teraz ta całą sobą dawała do zrozumienia, że w tym momencie pragnie właśnie jego...

Nim się zdążył zorientować, został wciągnięty do środka, a na ich szczęście akurat stała pusta winda, do której także wbiegli. Blondynka wcisnęła odpowiedni przycisk, po czym przyciągnęła do siebie młodszego, wciągając go w gorący pocałunek francuski. Satoru natychmiast złapał dziewczynę mocno w biodrach, ale zaraz jedną wjechał wyżej tak jak wcześniej, za to drugą przesunął niżej, na rozgrzane udo śniadoskórej, które zaraz uniósł i przyciągnął je do swojego boku. Z każdą sekundą czuł, że sam napala się coraz bardziej na spędzenie nocy z nowo poznaną, a przez to odruchowo zaczął podejrzanie wsuwać palce pod czarny materiał sukienki dziewczyny. Szedł tak coraz dalej, tworząc w swojej kochance kolejne wybuchy podniecenia oraz gorąca, od których ta drżała jeszcze bardziej, aż poczuł pod opuszkami palców delikatny materiał koronkowej bielizny, czuł jej teksturę. Niewiele myśląc, wszedł palcami pod cienki pasek na biodrze blondynki, na co ta aż drgnęła gwałtownie z mimowolnym uśmiechem, ale nie odsuwała chłopaka. A jednak on w krótkiej chwili zaplątał dwa palce w materiale, przerywając pocałunek poprzez subtelnie przygryzanie wargi starszej.

- Błagam... - warknął cicho na wydechu - Ile to jeszcze będzie jechało...
- Cóż, mieszkam wysoko... - przyznała niewinnie.
- Zaraz cię tu rozbiorę...
- Czemu jesteś taki niecierpliwy, Satoru? - zaśmiała się, spoglądając na chłopaka tymi swoimi piwnymi oczami.
- Bo - przeszedł go kolejny dreszcz, od czego sam zadrżał, a przy tym złapał mocniej dziewczynę - Mam taką ochotę.
- Co zrobisz, jeśli nagle mi się odechce? - posłała mu zagadkowy uśmiech.
- Zwalę sobie na twoich oczach - stwierdził bez namysłu - Ale takiej sytuacji nie będzie, ponieważ sama ledwo wytrzymujesz... - uśmiechnął się z samouwielbieniem - Założę się, że tak jak ja mam ciasno w spodniach, ty masz już mokre majtki... Swoją drogą, jaki kolor?
- Sam się zaraz przekonasz, mój drogi.

Nagle drzwi windy się otworzyły, a blondynka wyszła z niej beztrosko, zostawiając chłopaka samego. Jedynie posłała mu zalotne spojrzenie, pobudzając tym zmysły Gojo, na co on aż rozchylił nieznacznie wargi, będąc pod wrażeniem przebiegłości swojej kochanki. Ona doskonale wiedziała, że Satoru, tracąc ją na chwilę, będzie jej chciał jeszcze bardziej... I miała rację, wszak ten, tak jak stał, już pobiegł za nią.

Dogonił ją, gdy ta już siłowała się z zamkiem w drzwiach. Chłopak wykorzystał ten moment nieuwagi i zdecydowanie objął od tyłu blondynkę, przysuwając usta do jej wrażliwej szyi.

- Czemu mi uciekasz? - wyszeptał z pewnym wyrzutem, ciężko przesuwając ręce po ciele dziewczyny, zahaczając o jej piersi, na co ona drgnęła znowu.
- Zaprowadziłam cię do mojego mieszkania, głuptasie...
- Mogliśmy iść razem... - zdecydowanie ześlizgnął dłonie po całej blondynce, docierając tuż pod jej sukienkę. Ale tam nie skończył, wszak teraz przesunął palce po kościach miednicznych dziewczyny, sunąc coraz niżej, aż pierwszą parą dotarł w jej same centrum  jeszcze przez materiał. Teraz jedynie pocierał drażniąco o materiał bielizny, a przy tym używał ust na szyi niższej.
- Och, Satoru... - zastękała znacząco, spinając wszystkie mięśnie, a przy tym odruchowo przymknęła powieki. Na chwilę zapomniała o drzwiach.
- Zaraz sprawdzimy czy miałem rację... - po czym bezczelnie wsunął palce prosto pod bieliznę modelki, wsuwając je do środka, gdzie chwilę drażniąc niższą, natychmiast wyczuł pewną wilgoć, ale i spinanie coraz to kolejnych, rozgrzanych mięśni pod wpływem jego ruchu. Wyszeptał kokieteryjnie - Cóż, chyba ci się podoba...
- Gojo... - jęknęła niepewnie, łapiąc ledwo co framugę przed drzwiami, a do tego mimowolnie stanęła na palcach - Nie tu...
- A ja chcę tu - stwierdził arogancko, sprawnie przesuwając palce na coraz to wrażliwsze miejsca w dziewczynie, powodując w niej kolejne zrywy podniecenia i słabości - Wolisz tu - drastycznie zjechał w dół, bezpośrednio w dziewczynę, zadając jej kilka ciężkich ruchów - czy tu? - wyjął z niej palce, ale nie całkowicie, wszak popłynął prosto na jej łechtaczkę, której także nie oszczędzał.
- Kurwa..! - warknęła wraz z jękiem, układając ręce w pięści oraz złączyła ze sobą nogi, całej drżąc łącznie z zaczerwienioną, skrzywioną nieco twarzą - Daj mi spokój, ty mały..!
- Ej, tylko nie mały - skomentował spokojnie, pogłębiając ruch.
- Niee!... Ahh!...
- Jesteś blisko? - wyszeptał.
- Mhm... - ledwo co wydusiła.

Wtedy chłopak drastycznie wyjął z bielizny dziewczyny dłoń, zostawiając ją kompletnie w spokoju. Ona w tym czasie dyszała głośno, próbując wrócić do rzeczywistości, ale w gruncie rzeczy nie wszystko zniknęło, a jej wciąż doskwierał ten pulsujący dyskomfort, gdzieś na dole.

- Czemu mi to zrobiłeś, żeby przy końcu zabrać mi orgazm? - wydyszała, czując seksualną frustrację.
- Chcesz znowu poczuć tam moje palce? - przyznał z uśmiechem.
- Teraz chcę poczuć coś o wiele większego! - zawołała zdesperowana.
- Widzisz, działa. Jesteś ode mnie uzależniona w tej chwili...
- Błagam, zrób coś z tym, bo zwariuję...
- Hmm... - zbliżył wargi do jej ucha - Chcesz zdjąć mi tu spodnie i zrobić loda, też nie dając mi dojść?
- Nie ma mowy!
- Cóż... - wzruszył ramionami - Nie zaszkodziło spytać - po czym niewiele myśląc, otworzył drzwi od mieszkania starszej.

Dziewczyna na to zmarszczyła brwi, spoglądając krzywo na chłopaka, ale sama poszła za nim. Ale to ona trzasnęła drzwiami, powodując udawane, niewinne zaskoczenie Gojo, który tylko przeniósł wzrok na blondynkę, a wtedy ta złapała go za rękę i pociągnęła naprzód. Satoru domyślał się gdzie, dlatego uśmiechnął się chytrze, a jednocześnie ciekawy.

Nim zauważył, już wchodził do ciemnej sypialni modelki, gdy ta nagle popchnęła go prosto na łóżko, a ten jedynie ułożył się wygodnie na plecach i łokciach, czekając na dalszy bieg wydarzeń. Spoglądał na śniadoskórą uważnie, posyłając jej dziki, a zarazem ciekawski uśmiech... Tymczasem ona tuż przed nim pośpiesznie ściągnęła z siebie jego kurtkę, a później sukienkę, ukazując tym swoje kobiece kształty. To z pewnością podniosło ciśnienie w młodym ciele Satoru, a tym samym pobudziło go jeszcze bardziej... Teraz był pewny, że ciało modelki zdecydowanie bardziej go podnieca niż Suguru przebrany za kobietę, chociaż obydwie postacie wydały mu się podobnie atrakcyjne...

Blondynka pośpiesznie weszła na łóżko, a dokładniej usiadła wdzięcznie na kroczu młodszego, na które nacisnęła swoim ciężarem, przez co Gojo drgnął, spinając mięśnie brzucha, a przy tym zastękał przez zęby. Bez przerwy podziwiając uroki kochanki i lustrując ją wnikliwie, dłonią szybko przejechał przez jej gorące udo, na którym zacisnął dłoń, gdy doznał pewnego, drażniącego ruchu.

- Będziesz mnie tak dręczyć dalej czy w końcu dasz mi odetchnąć? - spytał na ciężkim wydechu, posyłając w jej stronę słaby, a jednak szczery uśmiech.
- Czy jesteś wystarczająco grzecznym chłopcem, żeby zaznać tej ulgi? - sama posyłała mu niewinny uśmiech, gdy wciąż zwinnie i skutecznie napierała na niego.
- Teraz będziemy bawić się w teksty z porno? - zaśmiał się, gdy jego pobudzone biodra ulegały blondynce. Mimo to przyznał pewnie - Ty po prostu się boisz...
- Czego? - spytała zaskoczona.
- Boisz się zobaczyć tak duże przyrodzenie - posłał jej wymowne spojrzenie.
- Nie może być aż tak duży... - stwierdziła, po czym odruchowo zeszła z chłopaka i zaraz zaczęła rozpinać jego spodnie. Gdy to zrobiła w akompaniamencie westchnienia przez zadowolonego Gojo, doznała pewnego szoku i stwierdziła zaskoczona, wyczuwając pod ręką umieszczoną aktualnie na bieliźnie młodszego, w jego spodniach - Jest duży...
- Podoba ci się?
- Skąd mam wiedzieć, jeśli jeszcze nie wiem, co potrafi? - uniosła kąciki ust sprytnie, pieszczotliwie przesuwając palce po chłopaku.
- A chcesz zobaczyć? - odwzajemnił jej wyraz twarzy, nie mając nic przeciwko drobnej zabawie, która go przyjemnie drażniła.
- Chcę - przyznała, spoglądając mu w oczy.

Chłopak aż drgnął, oblany pociągającą pewnością dziewczyny, która traktowała go nie jak obcego, a dobrze znanego sobie gościa. Nie wstydziła się, a wręcz niczym wyzwolona kobieta ogłaszała dumnie, czego oczekuje. To podobało się Gojo...

Jasnowłosy podniósł się trochę, automatycznie przesuwając ciężką dłoń przez nogę niższej, tym samym trafiając na jej pełne biodro, za które złapał ją zdecydowanie. W tej samej chwili sprawnie przechylił ciało w taki sposób, że zaskoczył blondynkę, wsuwając się między jej uda i pochylając się nad nią.

Zaskoczona modelka dostrzegła tylko niewinny i jasny a zarazem zuchwały wzrok młodszego, gdy jednocześnie na wargach poczuła jego gorący oddech. Satoru posłał w stronę kochanki zaledwie krótki, zadziorny uśmiech, po czym pocałował ją zdecydowanie, za to wolną rękę wsunął gdzieś we włosy dziewczyny. A ta, onieśmielona, uległa natychmiast kojącej i czułej postawie chłopaka, przesuwając drżącymi rękoma po nim całym, a nawet coraz częściej wchodziła pod jego koszulkę. Samą ją nerwowo ściągała lub naciągała, a do tego chętnie wchodziła pod ubranie, doznając cudownego uczucia gorącej skóry na plecach wyższego, który przy okazji stale pobudzał młodą kobietę ruchem własnego ciała, którym ocierał się o nią. Jego samego rozpalało to do tego stopnia, że nagle oderwał się, wstając na kolana prosto przed kochanką. Dysząc ciężko i spoglądając wciąż na podnieconą blondynkę, zachłannie ściągnął z siebie górną odzież, a następnie zajął się spodniami. Te uwierały go z wiadomych powodów, a zresztą przeszkadzały w dalszej zabawie... W tym czasie blondynka aż podniosła się sama i wtuliła się w bladoskórego, pomagając mu przy rozbieraniu. Była przy tym równie zmysłowa co wcześniej, a przy okazji pieściła zaskakująco delikatną skórę chłopaka na różne sposoby. Gdy Gojo stracił spodnie, jej ręka powoli przechodziła sprytnie coraz bliżej słabego punktu Satoru, na co ten z uśmiechem przyznał cicho:

- Tak ci się podobam, słońce?
- Bardzo podobasz... - wydyszała - Ale to ty, chłopczyku - kontynuowała na wydechu, zalotnie wsuwając dłoń coraz to wyżej po ciele jasnowłosego, aż objęła nią, jego szyję, gdy z drugiej strony już wcześniej się zassała, choć równie szybko przerwała, szepcząc uwodzicielsko - męczysz się z erekcją w bokserkach za kilka stów...

Dalej robiła swoje jak wcześniej, powodując w młodszym nagły zryw mocnych doznań, w tym dreszczy, przez co ten odruchowo wsunął dłoń w jej włosy, a przy tym przygryzł wargę, nieznacznie przechylając głowę i mrużąc ulegle powieki. Jednocześnie na dole jego palce w szybkim czasie znalazły zajęcia, wszak ponownie zaplątały się w bieliznę na biodrze starszej, choć teraz łapał ją zdecydowanie mocniej, jakby chciał już zerwać materiał. Mimo wszystko powoli zsuwał majtki z dziewczyny, tym samym będąc bliżej jej wnętrza... Myśl o byciu tak blisko modelki rozpalała go jeszcze głębiej, a szczególnie to, że ona mu pozwalała na to... Nie była wcale łatwa, ona po prostu wiedziała, czego chce.

Gdy bielizna blondynki dotarła do jej kolan, wtedy Satoru umieścił dłoń na wewnętrznej, rozpalonej części uda dziewczyny i zaczął powoli jeździć, powodując tym jej nagłe drgawki i spinanie mięśni, im bliżej słabego punktu był...

Zaraz jednak śniadoskóra drgnęła znowu, pośpiesznie zsuwając dłoń z szyi Gojo na jego ramię, które złapała mocno, tym samym wydała z siebie krótki, bliżej nieokreślony odgłos rozkoszy. Dobrowolnie rozszerzyła nieznacznie uda w trakcie nagłych, narwanych i nieregularnych ruchów biodrami, gdy czuła w sobie zwinne palce Satoru... Chłopak był dokładny, ale jednocześnie doskonale wykorzystywał zmianę tempa oraz samą intensywność tarcia... A robił to wszystko z perfidną satysfakcją na twarzy, wiedząc, że modelka właśnie tonie w rozkoszy, którą on sam w niej robudza... Tymczasem pociągnął ją za włosy, w efekcie czego ta odchyliła głowę do tyłu wraz z przymkniętymi powiekami, a wtedy wykorzystał ten fakt do pogłębienia doznań starszej, ale także dla własnego rozwoju ego... Satoru zbliżył wargi do drżącego, rozpalonego ciała śniadoskórej, które zaraz zaczął zalewać jeszcze kolejnymi, pełnymi rozkoszy pieszczotami, z jakimi blondynka nie mogła walczyć... Była wniebowzięta i tak też poruszała ciałem w rytm przepływającej przyjemności, jakiej nie doznała już od bardzo dawna... Nie mogła walczyć z zaangażowaniem chłopaka, z jego słodkimi pocałunkami w okolicach jej szyi, dekoltu i gdzie tylko miał możliwość, jakby od jego roli zależały losy świata... Blondynka zaledwie trzęsła się w dzikiej, a jednocześnie rozkosznej konwulsji, gdy na jej twarzy malowały się bajecznie urocze, gorące wypieki, a ona jedynie z coraz gorszą koncentracją trzymała się słabo chłopaka. Ale wystarczyła jeszcze chwila, a ona nie wytrzymała i tuż przed wejściem w rytm ostatecznej pulsacji, opadła na łóżko...

Dyszała ciężko, rozkładając się na wszystkie strony, a przy tym spoglądała na Satoru swoimi rozanielonymi oczami, co tak bardzo rozjuszało wnętrze chłopaka. Męska duma nie odpuszczała mu, kazała patrzeć jak modelka jest na granicy wytrzymałości i nie mówiąc nawet słowa, prosi o zadanie jej ostatniego ciosu w drodze do spełnienia... Blondynka była wtedy naturalnie śliczna, gdy jej ciało drżało z podniecenia, a sama ona mrużyła ledwo uniesione powieki.

- Proszę... - wydyszała szeptem - Daj mi wreszcie skończyć...

Gojo drgnął narwanie, czując przepływające przez niego dreszcze z pożądania. Nie czekając już ani sekundy dłużej, pośpiesznie ściągnął z siebie całą resztę, po czym złapał torebkę dziewczyny, gdzie zaczął szukać obiektu kontrowersji. Ponieważ sam już się denerwował, trwało to chwilę, ale w końcu znalazł saszetkę. Rozerwał ją zdecydowanie i bez większego problemu, a następnie zabezpieczył się przed niechcianą ciążą dziewczyny, którą poznał zaledwie kilka godzin temu...

Satoru pochylił się nad blondynką, tym samym chwytając ją pewnie gdzieś w udzie, które ponownie przyłożył do swojego biodra. Modelka bez protestu objęła rozgrzane ramiona chłopaka rękoma, chcąc go już poczuć, cała drżała na tę myśl...

Nagle spięła mocno ciało, rozchylając wargi, z których wypuściła niekontrolowany jęk na mocne pchnięcie młodszego, który właśnie wszedł w kochankę. Oparł się ręką gdzieś obok napalonej blondynki, a drugą ręką znów złapał ją za biodro. Aż sam przygryzł wargę, doznając gorącej, choć jeszcze nieoczywistej przyjemności. Wszystko rozwijało się powoli, chociaż każde z ciał wołało całym sobą, aby pogłębić...

- Mogę..? - wydyszał Gojo, aktywnie poruszając biodrami, a dla opanowania przygryzał wargę.
- Tak... Proszę... Gojo... Gojo Satoru... Chcę mocniej... - wiła się na wszystkie strony, szukając wyjścia z tej rozkosznej pułapki.
- Czy to - nagle rozpędził się z parszywym uśmiechem, samemu odczuwając skutki - jest wystarczająco?

Modelce przeszkodziła cała pieśń erotyczna, którą zdołała wyśpiewać w miarę czystym głosem. Zresztą jasnowłosy co jakiś tak sam wystękał coś twardo, byleby nie zmienić się w słabego chłopaka w oczach kochanki... Przecież ona miała go uwielbiać i uważać za najwspanialszego na świecie. Niestety los chciał inaczej, wszak nagle otworzył oczy szerzej w miarę możliwości, przeczuwając, że jest już zaskakująco blisko...

- Jak tam..? - wystękał Gojo.
- Blisko... - wyjęczała na głośnym tonie swoim osłabionym tonem - Już chwilka... Jeszcze... Mhmm... Ja... Ach...

Blondynka doszła, opadając na poduszki lekko. Dyszała ciężko, gdy w jej wnętrzu wciąż ktoś dziko dążył do spełnienia, aż nagle Satoru złapał mocno dziewczynę w biodrach, dociskając krocze do niej. Chwilę później warknął desperacko, czując koniec...

Gojo doszedł do siebie znacznie szybciej, bo kilka chwil po orgazmie, był już jak nowy, poza oczywistym zmęczeniem...  Za to blondynka wciąż jeszcze przeżywała, wtulając się w młodszego po tym jak ten już wyszedł z niej i opadł na miejsce obok.

- Jesteś niesamowity... - westchnęła z onieśmieleniem.
- Ty też dobrze sobie radzisz, śliczna... - posłał w jej stronę uśmiećh.
- Myślisz, że my... No wiesz...
- Raczej nie.
- Dlaczego?
- Jestem wolnym strzelcem - przyznał z westchnieniem.
- Cóż, przykro mi... - przyznała z zawodem.
- Jesteś słodka - zaśmiał się, dodając szybko - Zaraz znajdziesz kogoś lepszego ode mnie...
- Co, jeśli ja chcę ciebie, Satoru?
- Nie chcesz mnie - zaśmiał się.

Za chwilę podniósł plecy, złapał za kołdrę, po czym przykrył nią siebie i dziewczynę. Wtedy znów objął ją czule, posyłając lekki pocałunek prosto w czoło, a wtedy wyszeptał:

- Poczekam aż zaśniesz. Pewnie to niemiłe zasypiać w samotności...
- Dobrze. Mam nadzieję, że jednak zostaniesz do śniadania...

Blondynka zamknęła oczy i zaczęła usypiać, wtulając się mocno w nagi tors młodszego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro