18. BONUS - Percabeth

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Annabeth
Uf. Już po wszystkim. Udało się. Przepowiednie mamy z głowy. Pozostaje tylko kwestia pójścia do dyrektora i przedstawienie mu naszego planu. A wiec jest dobrze. Wszyscy wyszli ,a dziewczyny poszły spać. Zauważyłam ,że Percy nadal siedzi na krześle.
-Nie idziesz?- zapytałam. Wbił spojrzenie we mnie.
-Nie.- wstał i podszedł do mnie.
-Musimy porozmawiać.- zakomunikował mi. I wtedy zaczęłam się bać.
-Nie mamy o czym.- starałam się wymigać. Chwycił mnie za rękę.
-Naprawdę?- uniósł brwi. Wzdychnęłam.
-Percy ja cię naprawdę przepraszam. Ja po prostu... och ,Terry jest naprawdę miłym chłopakiem ,ale nic mnie z nim nie łączy. W sensie chciałabym mieć takiego przyjaciela ,ale ja nic do niego nie czuje...- nie wytrzymałam ,przytuliłam się do Percy'ego i zaczęłam płakać.
-Cii no nie płacz...- chłopak zaczął uspokajać mnie.
-Przepraszam ,że tak się wściekłem.
-Kocham cię Percy.
-Ja ciebie też Annabeth.- tę romantyczną chwile bezceremonialnie przerwała nam Reyna schodząca po schodach.
-Ann Thalia coś od...- w połowie zdania zauważyła nas. Na jej twarzy malowały się po kolei: szok ,zdziwienie ,radość.
-Bogowie ale się cieszę ,że między wami wszystko w porządku!- uśmiechnęła się. Odsunęłam się od Percy'ego ,który patrzał ze zdziwieniem na czarnowłosą.
-Reyna... brałaś coś?- zapytał. Strzeliłem wewnętrznego facepalma. Reyna roześmiała się.
-Percy ,czy jeśli cieszę się ,to znaczy ,że coś brałam?- zapytała z rozbawieniem.
-No nie ale...- tłumaczył się mój chłopak. Przerwałam mu.
-Reyna proszę idź stąd.- poprosiłam. Odwróciła się i poszła do góry.
-Dobranoc zakochańce!- usłyszeliśmy jeszcze jej głos. Spojrzeliśmy po sobie i zaczęliśmy się śmiać.
-Muszę już iść.- powiedział Percy.
-Wiem.- odpowiedziałam. Złączył nasze usta w pocałunku.
-Jeszcze raz przepraszam.- wyszeptałam.
-Ja też.- po tych słowach wyszedł z dormitorium. Wypuściłam głośno powietrze i w bardzo radosnym nastroju ,udałam się na spoczynek (wieczny xd).

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro