33. Zdrada

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Thalia
Okej. Teoretycznie czarodzieje wiedzą jak posługiwać się bronią. Teoretycznie. Zobaczymy jak to się sprawdzi w praktyce. Po tym jak Jackson załatwił te demony, mieliśmy spokój. Przez jakieś trzy dni było normalnie. Harry, Ron i Hermiona trochę przyzwyczaili się do życia herosa. I bardzo dobrze, ponieważ to co miało nastąpić dzisiaj, było dużym wyzwaniem dla ich psychiki.
-Cisza przed burzą?- zapytała mnie Annabeth gdy stałyśmy na dworze.
-Już się boję.- mruknęłam sarkastycznie.
-Ja się boję.- wtrąciła się Hermiona. Ona zaczyna mnie już poważnie wkurzać. Chyba zacznę podzielać zdanie Reyny i założymy klub „Klub ANTYfanów Mądrali".
-A kogo to obchodzi?- prychnęła i zmroziła ją spojrzeniem. Skruszona dziewczyna oddaliła się od nas, a Annabeth spojrzała na mnie karcąco.
-Musisz być taka niemiła?- zapytała z wyrzutem.
-Bogowie, nie lubię jej. A jak kogoś nie lubię, to nie będę udawać, że go lubię i być dla niego miła.- wzruszyłam ramionami.
-Thalia, twoja szczerość i logika w wypowiadaniu się, jest zaskakująca.
-Dzięki i wiem.- przyznałam. Zrobiła się fajna, luźna atmosfera, ale oczywiście trzeba było ją zepsuć. Will wbiegł na pokład. Nigdy nie widziałam go tak przerażonego.
-Dziewczyny... jest źle. Bardzo źle.
-Co się stało?- zapytała przejęta córka Ateny.
-Mamy pod pokładem zamontowaną bombę. Nie atomową, nie z greckim ogniem, ale na tyle silną by rozwalić ten statek.- poczułam dziwne ukłucie w piersi.
-Zdrada.- wycedziła przez zęby i pobiegłam do kokpitu, gdzie zastałam zapłakaną Piper, przygnębionego Percy'ego siedzącego na krześle, Nicka stającego w kącie z grobową miną, śmiertelnie przerażonych Harry'ego i Rona, leżącą na podłodze Hermione, która najwyraźniej zemdlała, ale nikt nawet nie usiłował jej pomóc i mojego brata krążącego w pomieszczeniu. Na mój widok Piper zapłakała jeszcze bardziej, a Jason podszedł do niej i przytulił.
-Kto mógł to zrobić?- wyszeptałam. Percy spojrzał na mnie.
- Teoretycznie każdy kto... kto był w obozie. I mógł to zrobić tylko tam, ponieważ statek został prawdopodobnie przeteleportowany.
-Ale po co miałby to robić?- zapytał zdziwiony Ron. Poczułam suchość w ustach.
-Żeby nam przeszkodzić w misji.

WRÓCIŁAM!!!
•kto szczęśliwy?•

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro