38. Ognisko i kiełbaski

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Harry
Jak tylko dopadłem do łóżka (a ogólnie to znaleźliśmy jakiś "opuszczony dom") to padłem jak zabity. W sumie to nic dziwnego, ten dzień był naprawdę wyczerpujący. Tym razem obyło się bez żadnych snów. Szczęście. No ale niestety mój sen został bardzo brutalnie przerwany.
-Wstawaj! No stary wstawaj!
-Co... O co chodzi?- wymamrotałem zaspany.
-Jest ognisko. Za pięć minut. Będzie suuper.- Merlinie, kto normalny robi ognisko, gdy człowiek normalnie śpi?! Chyba tylko heros. Szczerze to ta misja zaczyniać mnie trochę męczyć. Przez miesiąc jeździmy po świecie i raz cisza a potem nagle statek wylatuje ci w powietrze i ładujesz w Niemczech, gdzie atakuje cię Hitler. No ja was proszę. Przecież tutaj zwariuję. Wpółczuje im. Jeśli mają tak cały czas i jeszcze są przy zdrowych zmysłach to... albo mają mega mocną psychikę, albo to jest cud. No i ja rozumiem, że można robić ognisko dla "odstresowania się" ale żeby budzić na nie niewinnych ludzi... Chociaż cieszę się, że Percy obudzić mnie w cywilizowany sposób, a nie na przykład zrzucił na podłogę, czy oblała wodą. Więc w końcu zwlokłem się z łóżka i poszłem szybko ogarnąć. Potem zeszłem na dół gdzie Leo właśnie rozpalał ognisko, co, jak sadzę, nie była dla niego problemem. Powoli zaczęli się wszyscy gromadzić. Zjedliśmy kiełbaski i pogadaliśmy. Było naprawdę fajnie. Żadnych potworów, duchów, walk. Nawet nikt nie poruszył tematu misji lub przepowiedni. Herosi opowiadali nam niektóre swoje historie z życia, a my im nasze. Jakiś czas później każdy był zmęczony i poszedł spać. Każdy oprócz mnie i Percy'ego.
-Nie idziesz spać?- zapytałem
-Nie chce mi się.- wzruszył ramionami.
-A jaki jest plan na jutro.
-He he. Harry musisz nauczyć się, że na listach nie ma takiego czegoś jak "plan na jutro". Na misji dzień w dzień martwisz się głównie tylko o własną dupe i może czasem o innych. Liczy się to żeby przeżyć. Co będzie jutro nikt nie wie...
-Dobra Percy kończ wykład, idź spać i nie rób Harry'emu prania mózgu!- przerwał mu głos Thalii. Spojrzał na mnie przepraszjącą.
-Sorry i dobranoc.
-Nic się nie stało. Nawzajem.- wymieniliśmy uśmiechy i każdy skierował się do swojego pokoju. Zasnąłem od razu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro