orange

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Kate, Kate, Kate.

Dziewczyna odwróciła się ku wejściu salonu i natychmiast się skrzywiła.

- Jeszcze nie wyłysiałeś?

- Zabawna i błyskotliwa.

Wpuściła jego komplementy jednym uchem, a wypuściła drugim. Każda inna dziewczyna zaczęłaby piszczeć z zachwytu, mdleć na jego widok, a już na pewno straciłyby przytomność, gdyby muzyk powiedział im coś równie miłego. Ale nie ona. Ona go nie znosiła.

- Dzisiaj jaki kolor?

- Pomarańczowy.

Kate mruknęła pod nosem coś o cyrku i klaunach, ale Michael nie wydawał się być tym urażony. Przez cały zabieg podążał wzrokiem za sylwetką dziewczyny, co jakiś czas posyłając jej flirciarski uśmiech.

- Może dzisiaj? Jakiś shake, może sok? Kate, nie daj się prosić, nie udawaj niedostępnej.

Rzucił na ladę dwieście dolarów, unosząc rękę, gdy dziewczyna chciała wydać całkiem dużą resztę. Zezłościł ją jeszcze bardziej niż dotychczas. 

- Chcesz mnie przekupić? Nie lecę na forsę! Nie umówię się z tobą tylko dlatego, że jesteś bogaty - warknęła przez zaciśnięte zęby i wyłożyła na blat należną resztę. - A na sok możesz sobie pójść z kimś innym. Tylko uważaj, żeby nie wycisnęli twojej głowy jak pieprzonej pomarańczy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro