~5~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Nie przyszedłem tutaj jako fan.- ściął szybko Hawks. Jeszcze tego by brakowało, żeby udawał fana takiego złoczyńcy.- Chciałem się bardziej czegoś o tobie dowiedzieć.

Dabi chwilę nic nie mówił. Bacznie mi się przyglądał zastanawiając się czy mówi prawdę. W końcu to właśnie jest Hawks. Znał go z kilku akcji, ale wiedział, że zadzieranie z nim nie jest dobrym pomysłem. Włożył ręce do kieszeni.

- Czegoś dowiedzieć, tak? Na przykład? Ile osób zabiłem? Chyba nie chcesz tego wiedzieć.- blondyn powoli podszedł i oparł się o ścianę budynku.

- Powiedz mi, skąd masz taki dar? Ogień nie jest aż tak popularnym darem jakby się mogło wydawać. Stąd moje pytanie.- czarnowłosy uniósł brew. Tego się nie spodziewał w żadnym razie. Czyli ktoś się jednak obudził, że jego dar jest nietypowy. To świadczy o tym, że ludzie zaczynają bardziej rozumieć ten spis darów, o którym słyszano mity do niedawna. Robi się na prawdę ciekawie.

- Kto wie.- odparł lekceważąco mężczyzna wzruszając ramionami- Myślisz, że ja ci cokolwiek powiem? Jesteś w błędzie w takim razie. Moja tożsamość to...- niespodziewanie Hawks rzucił w niego piórem, które wbijając się w jego płaszcz, przyparło złoczyńcę do ściany.

- Toya? To jest twoje prawdziwe imię?

Zapanowała na chwilę cisza. Obaj patrzyli na siebie wyczekując, że to ten drugi się odezwie. Niezręczne pytanie dla Dabiego. Zacznie zaprzeczać, będzie to podejrzane. Nic nie powie, będzie tylko gorzej. Co w takim momencie jest najlepszym wyjściem? Zbicie z tropu. Wahał się chwilę czy to aby na pewno dobra droga.

- Toya? Mówisz o tym chłopaku co odszedł jakiś czas temu? Nie rozumiem czemu mnie za niego bierzesz.- wycedził lekko zaskoczonym głosem jakby faktycznie nic z tego nie rozumiał. Podziałało idealnie sądząc po minie bohatera.

- Właśnie mi powiedziałeś, że Toya nie żyje? Niby Endeavor mówił to samo, ale aż mi się wierzyć nie chce, że to jest prawda.- skrzyżował ręce na klatce piersiowej dalej myśląc nad tym co powiedział Dabi. Pierwszy raz miał problem z ocenieniem czy ktoś mówi prawdę czy kłamie. To go trochę zaskoczyło. Tym bardziej, że jest to złoczyńca i w tym właśnie momencie powinien wiedzieć. Patrzył na mężczyznę w dalszym ciągu zastanawiając się nad jego słowami.

- To właśnie powiedziałem.- mruknął czarnowłosy znudzonym tonem- A teraz jeśli pozwolisz, pójdę już. Mam jeszcze coś do załatwienia.- pokazał na pióro, które dalej blokowało jego ruchy.- Zdejmij mi to proszę.

- Nie. Nie mam pewności czy mówisz prawdę.

- A po co miałbym kłamać? Nie znam tego chłopca, nawet nie wiem jak wygląda. A czemu właściwie uciekł od rodziny? Może miał powód? Pytałeś?- jeśli kłamie to robi to świetnie i Hawks musiał to przyznać.

- Jakoś nie przyszło mi to do głowy.

- Więc widzisz, nie masz tak na prawdę pojęcia o Toyi. Szkoda człowieka, ale to na pewno nie jestem ja. Nie zawracaj mi już głowy. Moja odpowiedź w tej sprawie się nie zmieni.- po chwili pióro odpuściło i chłopak mógł się już swobodnie ruszać. Schował ręce do kieszeni.- Na przyszłość, dar ognia nie jest taki znów wyjątkowy. Ma go sporo osób, ale nie jest tak silny jak w przypadku mnie czy Endeavora. Może ten wkurzający bohater mówił prawdę? Ja nie mam nic do powiedzenia.- zaraz po tym ruszył uliczką przed siebie. Tak jak podejrzewał. Ludzie zaczynają się zastanawiać czy jest coś, gdzie się rejestruje dary. Każdy głupi wie, że tak ale nie mówi się o tym głośno. Bo niby kto prowadzi coś takiego?

Hawks jeszcze chwilę stal i obserwował odchodzącego złoczyńcę. Miał nie jasne przeczucie, że ktoś tutaj kręci. Odpowiedział podobnie jak Endi co wzbudziło jego podejrzenia. Zmówili się? A może to po prostu czysta prawda? Westchnął i poleciał do swojej agencji. Nie zamierzał jednak tego tak po prostu zostawić. Dojdzie krok po kroku co się stało i kim jest Dabi. Trzeba tylko uzyskać jego krew. Po tym bardzo łatwo rozpoznć po kim ma dar i geny. Tak, tak właśnie zrobi.

*****

Wieczorem Shoto ogarnął się już nico po powrocie do domu. Rozmowa z bratem nie bardzo mu się spodobała. Jednak nie chciał dalej tego kontynuować. Poszedł do łazienki przebrać się. Po kilku minutach wyszedł i skierował się do swojego pokoju. Jego dom był na prawdę duży jak na 4 osoby. Spokojnie może tu mieszkać ich więcej. Wszedł do swojego pokoju i położył się od razu na wygodnym tatami. Tylko tak umiał się zrelaksować.

Jego myśli ciągle krążyły wokół Dabiego i zaginionego brata. ma to jakiś wspólny punk? I czemu ojciec tak dziwnie reaguje na Toye. Mozliwe, że jednak coś wie a nie chce tego ujawnić.

Po chwili wstał i podszedł do komody gdzie w jednej z szuflad trzymał swoje największe skarby. Chwilę w niej szperał wyjmując zdjęcie rodzinne. Jako jedyne się ostało z czasów, gdy w domu była jeszcze jego mama a on sam był malutkim dzieckiem. Tylko tu mógł zobaczyć twarz brata. Pozostałe zdjęcia zostały spalone albo schowane przez ojca. Chciał wymazać z pamięci własne dziecko. Shoto nie mógł tego za nic w świecie pojąć. Sam był za mały, żeby wiedzieć co się stało. Westchnął i spojrzał na księżyc, który nieśmiało zaglądał do jego pokoju przez otwarte okno. Tęsknił. Tęsknił tak bardzo za bratem. Nie miał wielu wspomnień, ale wiedział, że Toya kochał ich wszystkich. Chciał się jednak dowiedzieć co się stało. Rodzeństwo mnie pomoże. Mimo, że wychowywali się obok siebie, nie wiedzieli o sobie za dużo. Zmieniło się to po ucieczce Toyi. Natsuo i Fuymi zbliżyli się do siebie, a gdy tylko ojciec przestał zabierać Shoto, także i do niego.

Nikt poza ojcem nie wiedział co się stało z najstarszym bratem. Nawet służące, które swego czasu pracowały w posiadłości. Jedna osoba, która może coś wiedzieć to babcia. Toya miał z nią dobry kontakt. Jednakże to było już jakiś czas temu. Ciekawe czy jeszcze coś pamięta.

Nastolatek rozłożył sobie materac do spania i położył się na nim biorąc ręce za głowę. Ile by dał, żeby ta tajemnica rodzinna wreszcie się rozwiązała. Został jeszcze problem mamy. Z tym sobie poradzi, ale bardzo chciałby poznać prawdę o Toyi. Zasypiając starał się wymyśleć jakiś dobry plan. Taki, co pozwoli mu dojść do prawdy.

*****

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro